Burza...
Spojrzał niecierpliwie na zegarek. Dochodziła dziewiątą – Cristin nie było już ponad dwie godziny – a on coraz bardziej się niepokoił. Przez jego myśl przechodziły najgorsze scenariusze, jakie tylko mogą się pojawić. Jednak jeden – ten, który uznawał za najbardziej przerażający – powracał cały czas. Wstał. Żałował, że nie spytał gdzie idzie. Znów usłyszałby gadkę o zazdrości. Chodź niechętnie przyznawał się do tego przed samym sobą – miała rację. Był o nią zazdrosny. Jak cholera. Ale Wellingu było coś, w co nie pozwalało Remusowi obdarzyć go zaufaniem. Coś, co męczyło go od początku i co podpowiadało mu, że ten facet może namącić w ich spokojnym do tej pory życiu. I właśnie to, sprawiło, że tak bardzo się niepokoił długą nieobecnością żony. Spojrzał po raz kolejny na zegar i wstał. Było już dość późno, a dziewczynki nadal nie spały. Powoli wyszedł z sypialni i przeszedł do pokoju, gdzie przebywały dzieci. Jak przypuszczał, Matt nadal spał w łóżeczku i głośne rozmowy sióstr mu nie przes