Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2008

W życiu piękne są tylko chwile...

Obraz
Na początek odnośnie tego, co poniżej. Post składa się z dwóch części. Jedna z nich, jest zamknięciem tych spraw, które rozpoczęłam. Druga, jest to post, który był kiedyś na Lilce – kilka tygodni temu – przez dosłownie parę godzin. Uznałam, że będzie dobrym zakończeniem. *** W Boże Narodzenie, wszystkie dzieci zrywają się już o świcie, by zobaczyć, co dostali na gwiazdkę. Prawie w każdym domu rozlegają się wesołe piski małolatów i dźwięki rozdzieranego papieru. Nie inaczej odbyło się to w domu państwa Potter. Gdy tylko słońce wdarło się do sypialni Harryego, chłopiec zerwał się na równe nogi i niezakładając nawet ciapów zbiegł po schodach. Tuż zanim, pobiegł Dudley, potykając się w przedpokoju o lekko rozbudzoną Kinder. Śpiący na schodach kot prychnął wściekle na chłopca,gdy ten nadepnął na jego ogon i uciekł po schodach na górę. W chwilę potem słychać było głośne zachwyty dzieci, którebez kłótni rzucili się na ziemię wyszukując prezentów dla siebie. Również Steven zerwał się z samego

Gdy się bardzo starasz by coś wyszło, zazwyczaj wszystko idzie nie po twojej myśli...

To nie jest epilog. To nie jest zapowiedź nowej notki. To jest zawieszenie, coś co ma wypełnić lukę między ostatnią notką. Taki mój mały as w rękawie, który zostawiłam celowo na wypadek gdybym jednak miała problem z napisaniem epilogu. Nie jest to rewelacja czy coś wspaniałego - pisałam to już w tym ostatnim momencie przed zawieszeniem i powiem wam że wcale mi się nie podoba. Ale wypełni lukę a mi da kolejny tydzień na męczenie się z zakończeniem *** W Wigilię u Potterów od samego rana coś się działo.Domowników obudziła Lily, która w dość niedelikatny sposób oświadczyłazaspanemu mężowi i synowi, że mają dwadzieścia minut na przygotowanie się dopracy i zjedzenia śniadania. Nie pomogły narzekania, że jest ósma rano iwszystkie normalne rodziny jeszcze śpią, protest Jamesa, który zamknął się włazience i powiedział, że będzie tam spał, w rezultacie, czego nie zjadłśniadania. Przez resztę dnia chodził obrażony na żonę za tak

przed świętami

Liz wsadziła rękę do kieszeni, w poszukiwaniu kluczy. Obieprzyjaciółki spojrzały na nią pytająco a ta wzruszyła ramionami. - Mieli się przejść – wyjaśniła wyciągając klucz. - Ale zimno – powiedziała Lily, pocierając ręce.Przyjaciółki pokiwały głową. Weszły do środka, rozglądając się dookoła. W domu panowałacisza, jednak to, co zobaczyły przy ścianie, sugerowało, że ktoś tam jednakbył. Poustawiane w rzędzie buty, powieszone na wieszaku kurtki iporozwieszane na poręczy czapki. Lily zmarszczyła brwi i podeszła do kurtek. - Myślałam, że mają być na spacerze – powiedziała cicho,przyglądając się kurtce męża – Coś mi mówi, że znów narozrabiali. - Nie inaczej – stwierdziła Cristin – zadziwiające jesttylko to, że kurtka mojego męża jest cała mokra… - Będę zgadywać czyja to robota… Spojrzały na siebie i przeszły powoli przez cały hol,rozglądając się za oznakami pobytu domowników. Lily zajrzała do kuchni, jednak jedyne co zobaczyła to dwiepuste butelki mleka i lekko przypalony garnek. Zrezygnowan