Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2007

urodzinki!! takie połowiczne..

dzis moja rok i szesc miesiecuy odkad zalozylam bloga. i tak na prezent dla mojego bloga, dodalam nowy wierszyk. potem jeszcze zmienie obrazki ale to juz jutro bo wlasnie rozpetala sie burza. i zapraszam do nowej sondy

pierwszy raz

Minęło kilka dni. Ann i Cristin spędziły je na dobrej zabawie. Miały zamiar wykorzystać pogodę. Całe dnie spędzały w parku lub ogrodzie. Jednym słowem – Leń. Nick po rozmowie z Ann, jeśli można to nazwać było rozmową nie dał im spokoju. Wręcz przeciwnie, był coraz częstszym nieproszonym gościem. Co więcej zdawał się na złość Ann przystawiać do Cristin. Dziewczyna nie mogła tego pojąć, ale odnosiła wrażenie, że on coś kombinuje. A Cristin była nieugięta. Omijała go szerokim łukiem, co doprowadzało chłopaka do furii. I tak mijały dni. Ann wstała dużo wcześniej niż Cristin. Wzięła swoje ciuchy, weszła do łazienki i się przebrała. Zeszła po ciuchu do ogrodu. Było jeszcze wcześnie bo kuchnia lśniła co oznaczało że Pan Robertson nie robił sobie jeszcze śniadania. Pan Robertson był wbrew pozorom całkiem miłym człowiekiem. Nie okazywał tego swojej córce, ale Ann widziała, że martwił się o nią. W niezauważalny sposób. Wstawał z samego rana przed wyjściem do pracy i robił sobie, śnadanie,

to sie jeszcze okaze

Cristin wyszła z domu. Ona nie wyszła ona wybiegła. Nie mogła doczekać się spotkania z Remusem. Przebiegła kawałek od domu i wyciągnęłam rękę z różdżką. Po chwili przybył błędny Rycerz. - Do Londynu. Nie zauważyła że ktoś bardzo uważnie jej się przygląda. *** Remus siedział na ławce w parku i czekał na Cristin. Miała być już jakieś 10 minut temu. Usłyszał szybkie kroki. Dziewczyna biegła przez park. - Przepraszam. Zgubiłam się. Pocałowała go. Uśmiechnął się. - Nie szkodzi. Chodź, pójdziemy na lody tu niedaleko są pyszne. Dziewczyna złapała go za rękę. - Kocham cię! *** Peter się uśmiechnął. - Chodź, przejdziemy się. Dziewczyna się uśmiechnęła. - Robisz postępy. Zawsze to ja proponowałam. Zarumienił się. - No to chodź na te lody. Skręcili w uliczkę. Dziewczyna złapała go za rękę i zaczęła biec. Peter nie za bardzo wiedział, co ma robić. - No chodź!! Zaczął biec za nią. Zaśmiała się. Musieli wyglądać dość głupio biegając za ręce po Londynie, ale co tam. Peter się uśm

kłotnia kilko dniowa

- Nie… ÅšwiÄ™ty mikoÅ‚aj… - chÅ‚opak uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do dziewczyny. Ona jednak nie widziaÅ‚a powodu do Å›miechu. - Nie wierzÄ™ w Å›wiÄ™tego mikoÅ‚aja. Nic schyliÅ‚ siÄ™ do dziewczyny. PopatrzyÅ‚ jej w oczy i szepnÄ…Å‚. - A może powinnaÅ›?? Cristin zerwaÅ‚a siÄ™ na równe nogi. - Czego ty ode mnie chcesz? - TrochÄ™ wiÄ™cej zainteresowania… Panna Robertson podniosÅ‚a jednÄ… brew. - Zainteresowania?? Ja ci już mówiÅ‚am, że mam chÅ‚opaka. - Zawsze to siÄ™ może zmienić… - Nie mam zamiaru czegokolwiek zmieniać. Daj mi spokój. OdwróciÅ‚a siÄ™ na piÄ™cie i poszÅ‚a w stronÄ™ domu. ChÅ‚opak nie daÅ‚ za wygranÄ…. - Czego mnie nie lubisz? - Niczego takiego nie powiedziaÅ‚am – powiedziaÅ‚a Cristin wyjÄ…tkowo chÅ‚odnym tonem. - No nie, ale dajesz mi to wyraźnie do odczucia. Twój ton mówi idź sobie. - Skoro tak twierdzisz… OdwróciÅ‚a siÄ™ a Nick zÅ‚apaÅ‚ ja za ramiÄ™. ObróciÅ‚ jÄ…, schyliÅ‚ siÄ™ tak, aby ich oczy znajdowaÅ‚y siÄ™ na jeden odlegÅ‚oÅ›ci. SpojrzaÅ‚ jej

agresywny chleb

- powiedz mi, dlaczego masz farbę we włosach?? - Byłam u Syriusza. Oni teraz malują. Zaczęli gonić się z Jamesem i Remusem i Syriusz wpadł na drabine, na której stało wiadro farby. Potem Remus oparł się o świeżo pomalowaną ścianę. Jim przeturlał się po farbie, która polała się z głowy Syriusza na podłogę. A potem to za sobą biegali po całym ogrodzie. No i gdy wracaliśmy to powiedziałam, że idziemy na piechotę. James się troszkę denerwował aż w końcu dostałam farba, którą miał jeszcze na koszuli po twarzy i włosach. Widać nie wszystko jeszcze zmyłam. Pani Evans zaśmiała się głośno. Lily dołączyła się do niej. - To może zaprosiłabyś ich do nas… skoro Syriusz i Liz remontują ten domek a chłopcy im pomagają pewnie nie żywią się dobrze… - Mamo! – Lily się uśmiechnęła – nie wygłupiaj się. Liz robi coś codziennie do jedzenia. Po za tym James siedzi u rodziców jeszcze Remus to samo. Zawsze każdy donosi coś na obiad. - To może zaprosisz Jima z rodzicami na obiad. Chciałbym ich poznać. – Li

Patsy...

Wszyscy siedzieli w jedym pomieszczeniu. Pod sciana siedział Syriusz mieszając bezwiednie farbę, obok niego na gazecie siedziała Liz patrząc przez okno. Naprzeciwko oparty o pomalowaną już ścianę siedział Remus Lupin w czapeczce z gazety. Na środku pokoju siedziała Lily Evans uśmiechając się do przyjaciół a obok niej siedział Rogacz nie bardzo wiedząc co się dzieje. - Będziemy tak siedzieć cały dzień?? – Liz popatrzyła na wszystkich, a gdy nie usłyszała odpowiedzi wstała. - Więc ja zrobię herbatę i kanapki. Dziewczyna wyszła z pokoju. Syriusz zaczął gwizdać jakąś melodie a Lily uśmiechnęła się szerzej. - Jednak dobrze was mieć… *** Cristin weszła do kuchni. Mruknęła rodzicom „cześć” i przeszła przez kuchnie do ogrodu. Położyła się na trawie. Słońce mocno przygrzewało, ale jej to nie przeszkadzało. Nie miała dobrego humoru. Lily wyjechała, jej przyjaciele byli w Londynie i w jego okolicach a ona tkwiła tu sama z rodziną, która ją całkiem olewała. Wakacje cudo. Dziewczyna poczuła

chłopak z peronu

Lily obudziÅ‚a siÄ™. SpojrzaÅ‚a na zegarek. Pięć po trzeciej. RozejrzaÅ‚a siÄ™ dookoÅ‚a. No tak, usnęła na fotelu w pokoju wspólnym. PodniosÅ‚a siÄ™ a na ziemie spadÅ‚ koc, który byÅ‚a przykryta. Dziewczyna pochyliÅ‚a siÄ™ i wzięła go do rÄ™ki. Dziwne, jak usypiaÅ‚a nie miaÅ‚a koca. KtoÅ› jÄ… musiaÅ‚ przykryć. PrzyjrzaÅ‚a mu siÄ™ dokÅ‚adnie. ZnaÅ‚a ten koc. PrzyÅ‚ożyÅ‚a go do twarzy. ZnaÅ‚a ten zapach. PrzeczesaÅ‚a rÄ™kÄ… wÅ‚osy i zÅ‚ożyÅ‚a koc. PoÅ‚ożyÅ‚a go na fotelu oberwaÅ‚a kawaÅ‚ek pergaminu. NabazgraÅ‚a coÅ› na skrawku, wzięła koc i podeszÅ‚a do dormitorium chÅ‚opaków. ZapukaÅ‚a po cichu. Nikt jej nie odpowiedziaÅ‚. WeszÅ‚a do sypialni, podeszÅ‚a do łóżka Jamesa. PożyÅ‚a koc w nogach razem z karteczka. WyszÅ‚a do dormitorium i poÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ na łóżko. Usnęła momentalnie. *** James obudziÅ‚ siÄ™. PrzeciÄ…gnÄ…, siÄ™ i ziewnÄ…. W nogach leżaÅ‚ koc, a na nim kartka. WstaÅ‚, wziÄ…Å‚ kartkÄ™ do rÄ™ki. „DziÄ™kujÄ™ – Lily” WestchnÄ…Å‚. Dobre i to. ***