chłopak z peronu
Lily obudziÅa siÄ. SpojrzaÅa na zegarek. PiÄÄ po trzeciej. RozejrzaÅa siÄ dookoÅa. No tak, usnÄÅa na fotelu w pokoju wspólnym. PodniosÅa siÄ a na ziemie spadÅ koc, który byÅa przykryta. Dziewczyna pochyliÅa siÄ i wziÄÅa go do rÄki.
Dziwne, jak usypiaÅa nie miaÅa koca. KtoÅ jÄ musiaÅ przykryÄ.
PrzyjrzaÅa mu siÄ dokÅadnie. ZnaÅa ten koc. PrzyÅożyÅa go do twarzy. ZnaÅa ten zapach.
PrzeczesaÅa rÄkÄ wÅosy i zÅożyÅa koc. PoÅożyÅa go na fotelu oberwaÅa kawaÅek pergaminu. NabazgraÅa coÅ na skrawku, wziÄÅa koc i podeszÅa do dormitorium chÅopaków.
ZapukaÅa po cichu. Nikt jej nie odpowiedziaÅ. WeszÅa do sypialni, podeszÅa do Åóżka Jamesa. PożyÅa koc w nogach razem z karteczka. WyszÅa do dormitorium i poÅożyÅa siÄ na Åóżko. UsnÄÅa momentalnie.
***
James obudziÅ siÄ. PrzeciÄ gnÄ , siÄ i ziewnÄ . W nogach leżaÅ koc, a na nim kartka. WstaÅ, wziÄ Å kartkÄ do rÄki.
„DziÄkujÄ – Lily”
WestchnÄ Å. Dobre i to.
***
Lily podniosÅa siÄ lekko i wziÄÅa budzik do rÄki. Za dziesiÄÄ Ã³sma. ZaspaÅa tylko dwadzieÅcia minut… może jeszcze pospaÄ. CO?
Dziewczyna zerwaÅa siÄ na równe nogi. DwadzieÅcia minut? Dlaczego w takim razie budzik nie zadzwoniÅ? Za póŠgodziny musi byÄ w wielkiej Sali. Inaczej spóźni siÄ na egzamin. ZÅapaÅa za szatÄ i wbiegÅa do Åazienki. Jeszcze nigdy nie miaÅa takiej szybkoÅci w wybieraniu siÄ. Po piÄciu minutach wybiegÅa z Åazienki w peÅni gotowa.
PodeszÅa do szafki, aby zobaczyÄ, dlaczego budzik nie zadzwoniÅ i zaniemówiÅa. Zegarek wyraźnie pokazywaÅ za dziesiÄÄ… szósta. Lily zaklÄÅa soczyÅcie. PiÄknie. Wprost cudownie.
***
Syriusz staÅ pod salÄ czekajÄ c aż go wywoÅajÄ na egzamin. Rogacz siedziaÅ już w Årodku, a Remus byÅ po fakcie. Obok niego reszta uczniów siedziaÅa powtarzajÄ c ostatnie reguÅki.
- Syriusz Black.
***
Liz weszÅa do pokoju wspólnego. Ostatni egzamin tego dnia miaÅa już za sobÄ . Ostatni egzamin z tych, co miaÅa zdawaÄ. Jeszcze tylko zielarstwo jutro z rana i ostatnie egzaminy ma za sobÄ .
Dziewczyna podeszÅa do przyjacióÅek.
- Mam dla was niepowtarzalnÄ propozycje. Jeszcze tylko dwa dni do koÅca roku. Jutro idziemy na nocny spacer po zamku. Taki ostatni.
Dziewczyny uÅmiechnÄÅy siÄ.
- Lily?? Pójdziesz??
- Tak, bardzo chÄtnie.
***
James zamknÄ Å kufer i usiadÅ na Åóżku. Nie mógÅ uwierzyÄ, że to już koniec. WyjeżdżajÄ z Hogwartu i wiÄcej do niego nie wrócÄ .
PoÅożyÅ siÄ na Åóżku. Aż dziw, jak ten czas szybko leci.
- SkoÅczyÅeÅ…?
Jim podniósÅ gÅowÄ. Obok niego usiadÅ Syriusz. ChÅopak kiwnÄ Å gÅowÄ .
- Nie mogÄ uwierzyÄ, że już tu nie wrócimy.
- Ja też. Hogwartu jest jak dom.
W dormitorium rozlegÅo siÄ westchniÄcie.
- Idziemy dziÅ wieczorem na spacer po zamku. Taki ostatni.
James spojrzaÅ na Syriusza.
- A Liz?
- Liz mnie nie zabije za spacer. Wchodzisz w to?
- Tak. Nie mam już nic do stracenia.
ChÅopak uÅmiechnÄ Å siÄ ponuro.
***
- Lily szybko!
- Liz, zamknij siÄ. Jest druga w nocy a ty drzesz siÄ na caÅe gardÅo.
- Lily, nie dramatyzuj. Kto normalny wÅóczy siÄ po zamku o drugiej w nocy??
- Cristin, jeÅli wiesz, to w zamku jest Filth…
- Nie ma. DziÅ rano flirtowaÅ z paniÄ Pomfery.
- Dobra zamknijcie siÄ… czy mi siÄ wydaje czy ktoÅ idzie??
***
- Syriusz, powiesz mi, dlaczego zostawiÅeÅ pelerynÄ w kufrze Jima?
- Bo jak sÅusznie zauważyÅeÅ mój drogi Lunatyczku, to jest jego kufer, po za tym, nikt nas nie znajdzie…
- Tak, oczywiÅcie. Drzyj siÄ gÅoÅniej, drugie piÄtro ciÄ jeszcze nie sÅyszaÅo.
- Remus, twoja ironia jest…
- Zamknijcie siÄ ktoÅ idzie.
***
- Syriusz? A co ty tu robisz??
- TaÅczÄ kankana. StojÄ nie widaÄ? Co ty tu robisz?
- No…
- Liz, bÄ dź cicho. Syriusz nie odzywaj siÄ. Spacerujemy.
- No, to można uznaÄ, że jesteÅmy tu w tym samym celu. wiÄc idziemy razem
.
Rogacz i Lily posÅali Remusowi wÅciekle spojrzenia, jednak ten nie zwróciÅ na nie uwagi, bo wpatrywaÅ siÄ w cos ponad ich gÅowami.
- No proszÄ, dziewiÄcioro uczniów wÅóczy siÄ po zamku. Nie dobrze…
- Lily, mówiÅaÅ, że on jest na randce z Pomfery
- MówiÅam, że z niÄ krÄciÅ…
***
- Nie, ja naprawdÄ nie mogÄ z wami. Czy wy, chociaż w ostatniej klasie ostatniej nocy nie możecie byÄ spokojni!? Przecież wy mnie o palpitacje serca przyprawicie. Co macie na swoje usprawiedliwienie?
- No, bo my, byliÅmy na spacerze.
- Evans zlituj siÄ!! O drugiej w nocy!?
- Tak, bo wczeÅniej nie mogliÅmy. A jutro wyjeżdżamy i wiÄcej tu nie wrócimy. ChcieliÅmy po raz ostatni…
- Dziewczyno nie zaÅamuj mnie!
- Pani profesor, my jutro opuszczamy ten zamek i już nikt nie bÄdzie pani tak mÄczyÅ. Niech pani tak na to spojrzy. Takich jak my już nie ma
- Potter. Za jakieÅ 10 – 15 lat próg tej szkoÅy przekroczÄ wasze dzieci. I ja nie wierzÄ, że one bÄdÄ lepsze od was. W tej szkole nie dany mi już bÄdzie spokój. WiÄc nie mów mi tu o spokoju! A teraz. Macie 10 sekund żeby opuÅciÄ mój gabinet i udaÄ siÄ do swoich dormitoriów. Dobranoc!
***
- Lily zaraz bÄdzie Åniadanie. Chodź…
Lily spojrzaÅa na dormitorium.
- idź ja zaraz dojdÄ.
Drzwi zamknÄÅy siÄ. Dziewczyna zostaÅa sama. UsiadÅa na Åóżku. SpojrzaÅa na dormitorium i rozpÅakaÅa siÄ. To byÅ jej dom. Tu spÄdziÅa najpiÄkniejsze lata swojego życia. SpojrzaÅa puste dormitorium, puste szafki, otwarte drzwi od Åazienki.
WstaÅa z Åóżka i podeszÅa do okna. Po jej policzkach popÅynÄÅy Åzy, na myÅl, że wiÄcej już nie zobaczy bÅoni, chatki Hagrid, na myÅl o nowym życiu, które miaÅa zaczÄ Ä, serce jej siÄ ÅamaÅo.
Dormitorium, sprawiaÅo wrażenie, jakby pÅakaÅo razem z niÄ . Jak by nie mogÅo siÄ pogodziÄ z tym, że za rok do tego pomieszczenia wejdÄ nowe osoby, przerażone i zagubione jak ona siedem lat temu. I że przez kolejne lata, bÄdzie ono wysÅuchiwaÅo wszystkich Åez, smutków i radoÅci. Tak jak sÅuchaÅo ich,
Lily poczuÅa siÄ jak by traciÅa wspaniaÅego przyjaciela. Hogwart. RozpÅakaÅa siÄ na dobre.
Nie chciaÅa wyjeżdżaÄ. Ten stary zamek, peÅniÅ dla niej funkcjÄ domu.
UsiadÅa na podÅodze. Nie chciaÅa jeÅÄ. Nie byÅa gÅodna. ChciaÅa tu zostaÄ.
Jej wzrok przykuÅo pudeÅko pod Åóżkiem.
WsadziÅa rÄkÄ i wyjÄÅa maÅe kwadratowe pudeÅeczko. PamiÄtaÅa je. SchowaÅa je tam dwa lata temu. PrzetarÅa wieczko i otworzyÅa.
Na podÅogÄ wypadÅy listy i ruchome fotografiÄ. Dziewczyna znów siÄ rozpÅakaÅa, przeglÄ dajÄ c zdjÄcia z drugiej i trzeciej klasy.
- Lily… chodź, zjedz coÅ.
- Liz, nie chcÄ.
- Co tu masz??
- zdjÄcia.
PrzyjacióÅka podeszÅa do niej i usiadÅa.
***
Dziewczyny wsiadÅy do powozu. RzuciÅy okiem na zamek. Nie ukrywaÅy już Åez. Powozy ruszyÅy.
Wszyscy siódmoklasiÅci patrzyli na zamek. Nikt nie wierzyÅ, że wiÄcej tu nie wróci jako uczeÅ.
***
- Liz? A ty i Syriusz, co teraz macie zamiar robiÄ?
- Teraz? Póki, co ja zatrzymam siÄ u rodziców. Syriusz wykupiÅ mieszkanie na przedmieÅciach Londynu. Przez wakacje bÄdziemy je urzÄ dzaÄ. W sierpniu chcielibyÅmy już zamieszkaÄ razem. Nie chcÄ robiÄ bum rodzicom. Niech siÄ oswojÄ . A na wiosnÄ myÅleliÅmy o Ålubie. Ja od wrzeÅnia zaczynam naukÄ, Syriusz pewnie też, wiÄc… damy radÄ. A ty, Cristin?
- Póki co jadÄ do rodziców. Jak bÄdÄ mieÄ wyniki, to od tego zależy reszta. Mam nadzieje, że uda mi siÄ zatrzymaÄ gdzieÅ w Londynie. No, ale to najmniejszy problem. Lily, może ty coÅ powiedz.
- Ja…? Drugiego mam samolot. ZatrzymujÄ siÄ na poÅudniu Francji, w Tulon. BÄdÄ mieszkaÅa w wynajmowanym mieszkaniu. Od poÅowy sierpnia zaczynam praktyki.
- A jak z jÄzykiem?
- Nie ma problemu. UczyÅam siÄ francuskiego przez 5 lat w szkole mugolskiej. A po za tym, tam dużo ludzi mówi po angielsku. Nie miejcie takich min. Może przyjadÄ na ÅwiÄta.
- Nie może, masz przyjechaÄ, bo zostaniesz bez jednego wÅosa.
Dziewczyny zaÅmiaÅy siÄ.
***
Pociag dojechaÅ do Londynu. Uczniowie wysypali siÄ na peron.
- Czekajcie, jest okropny tÅok niech wszyscy wysiÄ dÄ i wyjdÄ .
Lily uÅmiechnÄÅa siÄ ponuro.
- Nie martw siÄ. Na pewno bÄdzie dobrze. Może wpadniesz jeszcze przed wyjazdem?
- Liz, wiesz, co? SpróbujÄ.
- Jak by co, szukaj mnie u Syriusza. BÄdÄ mu pomagaÅa. PostanowiÅ spróbowaÄ swoich siÅ mugolskich i
uparÅ siÄ Å¼e sam bÄdzie malowaÅ.
Dziewczyny zachichotaÅy.
- Tak wiÄc same rozumiecie. WiÄc jak by co, wiesz gdzie szukaÄ.
- No, chodźcie. – Lily poczuÅa, że oczy jÄ piekÄ . – ZaÅatwmy to tu.
Wszystkie przytuliÅy siÄ do niej. StaÅy tak przez dÅuższÄ chwilÄ.
- Dziewczyny, czekajÄ na was.
OderwaÅy siÄ od Lily popatrzyÅy na Syriusza, który wszedÅ do pociÄ gu.
- Dobra, już idziemy.
Lily wziÄÅa kufer i wyszÅa z pociÄ gu. PrzeszÅa przez peron i rozejrzaÅa siÄ. Pani Evans staÅa niedaleko barierki i uÅmiechaÅa siÄ do córki.
Ruda podeszÅa do matki i uÅciskaÅa ja mocno.
- Dobrze że już jesteÅ. StÄskniÅam siÄ.
***
Lily siedziaÅa w salonie z wielkim kubkiem kakao. Obok niej siedziaÅa Pani Evans. Obie kobiety byÅy zapÅakane. Lily pociÄ gnÄÅa nosem.
- Kogo to byÅ pomysŠżeby to oglÄ daÄ?
Pani Evans otarÅa oczy.
- Twój.
Kobiety spojrzaÅy w telewizor i zawyÅy jeszcze bardziej. Zawsze pÅakaÅy na „przeminÄÅo z wiatrem” ( ja tez pÅaczÄ, dop. Autorki.).
PojawiÅy siÄ napisy koÅcowe. Lily pociÄ gnÄÅa nosem, Pani Evans otarÅa oczy chusteczka i wyÅÄ czyÅa telewizor.
- Powiedz mi, córeczko, kiedy jedziesz?
Lily westchnÄÅa. MiaÅa nadziejÄ Å¼e jej mama o to nie zapyta. ÅyknÄÅa kakao.
- drugiego lipca. O 11 mam pociÄ g. Potem siÄ przesiadam w samolot.
Pani Evans pokiwaÅa gÅowÄ .
- Dwa dni… - spojrzaÅa w okno.
Lily kiwnÄÅa gÅowÄ .
- Wszystko masz już zaÅatwione? Mieszkanie…
- Tak.
- A ten chÅopak… jedzie z tobÄ ?
Lily przeÅknÄÅa ÅlinÄ.
- Nie… James zostaje. Nie jesteÅmy razem.
- Szkoda… wydawaÅ siÄ caÅkiem miÅy.
Dziewczyna uÅmiechnÄÅa siÄ póÅgÄbkiem.
- Tak. Mamo? Pójdziesz jutro ze mnÄ na cmentarz, dobrze?
Kobieta spojrzaÅa na córkÄ. WstaÅa podeszÅa do niej i uÅcisnÄÅa jÄ mocno.
- PójdÄ. Kocham ciÄ córciu.
- Ja ciebie też.
***
Syriusz wziÄ Å pÄdzel i podszedÅ do Åciany, która w poÅowie byÅa już pomalowana. KlÄ Å na siebie że wpadÅ na ten pomysÅ. Niedobrze że szÅo mu to bardzo wolno, to jeszcze prócz Åcian caÅy w farbie byÅ on. PrzeleciaÅ pÄdzlem po Åciane, gdy zadzwoniÅ dzwonek.
PodszedÅ do drzwi.
- Rogacz? A ty co tu robisz?
- PrzyszedÅem ci pomóc. Co dwie rÄce to nie jedna.
Syriusz uÅmiechnÄ Å siÄ i uÅcisnÄ Å rÄkÄ przyjacielowi.
- Nie wiesz w co siÄ pakujesz.
***
Lily Evans zeszÅa do kuchni. Jej mama staÅa przy kuchni i smażyÅa naleÅniki.
- Jej, mamo. Jak ja przeżyje bez twojego gotowania?
- Nie wiem. BÄdziesz musiaÅa bardzo czÄsto mnie odwiedzaÄ.
Lily uÅmiechnÄÅa siÄ.
- Tak.
Kobieta podaÅa córce talerz.
- Smacznego.
***
Lily Evans podeszÅa do grobu ojca. PrzetarÅa tabliczkÄ : Tom Evans. Po jej policzkach popÅynÄÅy Åzy. TÄskniÅa za nim. Bardzo za nim tÄskniÅa.
ZapiÅa znicz i postawiÅa go na pÅycie. UsiadaÅa na Åawce.
- CzeÅÄ tato. Dawno mnie tu nie byÅo… pewnie jesteÅ zÅy. Teraz znów dÅugo mnie nie bÄdzie. Wyjeżdżam. ZresztÄ , mama pewnie ci już mówiÅa. Nie wiem, dlaczego to robiÄ. Ale czujÄ, że tak bÄdzie lepiej.
Dziewczyna przetarÅa Åzy z twarzy.
- Brakuje mi ciebie wiesz? ChciaÅabym żebyÅ tu byÅ…
Dziewczyna zaniemówiÅa. Åzy nie pozwalaÅy jej mówiÄ. Wszystko siÄ zawaliÅo. Nie ma siostry, Nie ma ojca, straciÅa chÅopaka i przyjacióŠpewnie też niedÅugo straci. Co ona robiÅa? WstaÅa.
- Przepraszam tato. MuszÄ już iÅÄ. Kocham ciÄ.
OddaliÅa siÄ szybkim krokiem.
***
Lily rozejrzaÅa siÄ po pokoju. Wszystko miaÅa już spakowane. UsiadÅa na Åóżku. Wizyta na cmentarzu uÅwiadomiÅa jej, że jeÅli wyjedzie straci wszystko. ChciaÅa wysÅ
aÄ sowÄ Å¼e nie przyjedzie, jednak zdaÅa sobie sprawÄ Å¼e gdy zostanie też nic nie zyska. James jej nie nawiedziÅ za to, co zrobiÅa. ZdawaÅa sobie z tego sprawÄ.
Nie potrafiÅaby zostaÄ i patrzec na jego nienawiÅÄ.
WziÄÅa kufer i wyszÅa z pokoju.
- Już wychodzisz?
Lily kiwnÄÅa gÅowÄ .
- JesteÅ pewna, że nie chcesz żebym ciÄ odwiozÅa?
- Nie, bo siÄ jeszcze bardziej rozpÅacze.
PrzytuliÅa siÄ do mamy. Kobieta uÅcisnÄÅa córkÄ mocno.
- Uważaj na siebie. I bÄ dź szczÄÅliwa.
Lily kiwnÄÅa gÅowÄ .
- NapiszÄ jak dojadÄ.
***
Liz zadzwoniÅa. Drzwi otworzyÅ Syriusz. PocaÅowaÅ ja na przywitanie. PrzepuÅciÅ dziewczynÄ.
- CzeÅÄ James. Ojej ale już dużo zrobiliÅcie.
- Jeszcze siÄ nie wziÄliÅmy. James dopiero, co przyszedÅ a ja robiÅem jeÅÄ.
- I tak dużo. Jim, jak siÄ czujesz?
- Jak bym miaÅ wiÄcej siÄ nie zakochaÄ.
Liz westchnÄÅa. MÄczyÅ siÄ. Teraz to byÅo widaÄ. Dopóki Lily byÅa w pobliżu, nie pokazywaÅ nic. Teraz wyglÄ daÅ jak wrak czÅowieka.
- Weź siÄ w garÅÄ, bÄdzie dobrze. Tego kwiata póŠÅwiata.
- Åatwo ci mówiÄ Åapa.
- Jedź tam.
ChÅopaki spojrzeli na Liz.
- Co?
- Jedź do niej. Do domu już nie zdÄ Å¼ysz, ale jak siÄ streÅcisz zÅapiesz jÄ na peronie.
Jim spojrzaÅ na niÄ smÄtnie.
- Co to da?
- BÄdziesz wiedziaÅ, że zrobiÅeÅ, wszytko co w twojej mocy. I w przyszÅoÅci nie bÄdziesz sobie pluÅ w twarz ze nie pojechaÅeÅ. Jedź, jak wyjedzie wiÄcej siÄ nie zobaczysz.
Ona dobrze mówi. James zÅapaÅ kurtkÄ i wybiegÅ z domu.
- No.
***
Lily szÅa przez peron. PociÄ g odjeżdża za chwilÄ. WsiadÅa do pociÄ gu i poszÅa wzdÅuż wagonu w poszukiwaniu wolnego miejsca. ZapukaÅa do przedziaÅu.
- Wolne?
Kobieta która siedziaÅa przy oknie uÅmiechnÄÅa siÄ.
- Tak, siadaj.
Lily weszÅa, wsadziÅa kufer na póÅkÄ i usiadÅa naprzeciwko kobiety.
Ta uÅmiechnÄÅa siÄ do niej pokrzepiajÄ co.
***
James biegÅ przez ulicÄ. Jeszcze tylko kawaÅek. Musi zdÄ Å¼yÄ. Musi. A jak nie zdÄ Å¼y. Nie! PrzyspieszyÅ. SkrÄciÅ i zobaczyÅ dworzec. WbiegÅ do Årodka i wybiegÅ na perony. Lily miaÅa jechaÄ z peronu numer 5. PrzebiegÅ doÅem w poszukiwaniu odpowiedniego. Jest. ZdÄ Å¼yÅ. PociÄ g jeszcze staÅ.
PrzebiegÅ wzdÅuż wagonów w posikiwaniu wagonu.
- LILY!
PociÄ g po woli zaczÄ Å ruszaÄ. ChÅopak siÄ przeraziÅ. Jedno z okien siÄ otworzyÅo i wyjrzaÅa z niego Ruda.
- Lily, nie jedź!!
Dziewczyna otworzyÅa usta. PociÄ g przyspieszyÅ. ChÅopak zaczÄ Å biec.
Lily coÅ krzyknÄÅa, ale huk uniemożliwiÅ mu odszyfrowanie, co.
PociÄ g zniknÄ Å za rogiem. ChÅopak zatrzymaÅ siÄ,.
PojechaÅa. ZawaliÅ. WiÄcej jej nie zobaczy.
OdwróciÅ siÄ i poszedÅ w stronÄ wyjÅcia. Ludzie patrzyli siÄ na niego wspóÅczujÄ co. MiaÅ ich gdzieÅ.
***
- Jak myÅlisz? ZdÄ Å¼yÅ?
Liz pokrÄciÅa gÅowÄ .
- Nie wiem. Mam nadziejÄ, że tak. Czekaj, ktoÅ dzwoni.
ChÅopak przeszedÅ przez pokój i otworzyÅ drzwi.
- Nie udaÅo siÄ?
Jim pokrÄciÅ gÅowÄ .
- Nie.
***
James zniknÄ Å z pola widzenia Lily. Dziewczyna wstaÅa.
WyszÅa z przedziaÅu i zaczÄÅa szukaÄ konduktora. PrzeszÅa przez dwa wagony zanim go znalazÅa.
- Przepraszam ja muszÄ wysiÄ ÅÄ.
- NastÄpna stacja jest za dziesiÄÄ minut, nie możemy zatrzymaÄ pociÄ gu tu.
- Ale ja musze!
- Nie ma takiej możliwoÅci.
Dziewczyna wyjÄÅa bilet z kieszeni i podarÅa go w strzÄpy.
- Nie mam biletu! Pan ma obowiÄ zek mnie wysadziÄ!!
- Nie mogÄ tutaj! WysiÄ dzie pani za Londynem!
- Ale ja nie mogÄ! WysiÄ dÄ na wÅasnÄ odpowiedzialnoÅÄ. Niech Pan coÅ zrobi!
- Nie mogÄ!
***
Liz usiadÅa na podÅodze.
- Czyli pojechaÅa.
- PojechaÅa. Bierzmy siÄ do roboty. Samo siÄ nie pomaluje.
ChÅopak wstaÅ. WziÄ Å pÄdzel zamoczyÅ w farbie i zaczÄ Å malowaÄ.
Do drzwi ktoÅ zadzwoniÅ
- Remus, powiedziaŠże przyjdzie pomóc.
Liz uÅmiechnÄÅa siÄ.
Do pokoju wszedÅ, Lupin.
- pociÄ g siÄ spóźniÅ. Jest jakieÅ zamieszanie na dworcu. PiÄÄ minut po wyruszeniu jakiÅ pociÄ g zostaÅ zawrócony. Nie wiem, o co chodziÅo. Wszystkie siÄ spóźniÄ dziÅ.
James przestaÅ malowaÄ. SpojrzaÅ na przyjaciela
- Jaki siÄ wróciÅ??
- Nie wiem.
Liz popatrzyÅa na chÅopaka.
***
Lily szÅa szybkim krokiem przez peron. Gdy pasażerowie usÅyszeli, dlaczego dziewczyna chce siÄ wróciÄ, i dowiedzieli siÄ, że to jej szukaÅ chÅopak na peronie, powiedzieli żeby zawróciÄ pociÄ g, gdyż od stacji jest zaledwie kilka minut drogi.
Tym sposobem Lily wydostaÅa siÄ z pociÄ gu.
WybiegÅa z dworca. Teraz do Syriusza.
***
- Ale leje.
ChÅopaki kiwnÄli gÅowÄ .
Liz spojrzaÅa na zegarek. Dwie po pierwszej. RozlegÅo siÄ walenie w drzwi.
Dziewczyna poszÅa otworzyÄ.
***
- CzeÅÄ.
Liz uÅmiechnÄÅa siÄ widzÄ c przemokniÄtÄ Lily.
- JesteÅ. Już siÄ baÅam, że siÄ nie zobaczymy.
Lily uÅmiechnÄÅa siÄ ponuro.
- Jest chÅopak z peronu??
Liz siÄ zaÅmiaÅa.
- Jest, chodź.
Dziewczyna weszÅa za przyjacióÅkÄ do pokoju. StanÄÅa na progu.
James siÄ odwróciÅ i uÅmiechnÄ Å bardzo szeroko.
- Przepraszam.
PodszedÅ do niej.
- ChÅopaku z peronu, przepraszam.
Jim pocaÅowaÅ ja.
- Nie wiem, o czym mówisz, dziewczyno z okienka.
***
Tak, Notka jest. Podoba mi siÄ a to jest podwójny sukces. Teraz bÄdÄ rzadziej, ale bÄdÄ .
Ponieważ czujÄ jeszcze nie dosyt bÄdÄ teraz pisaÅa dalej jednak dziÅ już chyba jej nie dodam.
I jeszcze jedno sÅowo. Pod przedostatniÄ notkÄ , Tragedia24 daÅa mi najwiÄkszy komentarz, jaki dostaÅam chyba. DziÄkujÄ ci, ta notka jest dla ciebie.
Jeszcze jedno. Blog jest teraz w remoncie wiec nie ma nagÅówka. Jak bÄdÄ mieÄ czas, dodam go.
Cudo... Nic dodać ,nic ująć ! Fantastyczne ,odjazdowe... Nie znam takich słów które by opisały tą notkę !
OdpowiedzUsuńWiesz, co ci powiem?? Jestem pod wrażeniem to chyba najlepsza twoja notka ;] wszystkie są super ale ta mi się podoba najbardziej :> wstyd się przyznać ale przy fragmencie na cmentarzu to się o mało nie poryczałam :D nie wiem czemu ale cichoo… czekam na kolejne notki z wielka niecierpliwością dosłownie nie wiem jak wyrazić swój zachwyt tą notka jest po prostu SUUUUUUUUPPPPPPEEEEEEEEEEERRRRRRR
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKocham Cię za to!!!mowie poważnienotka jest tak cudowna że aż słow mi brak!oby więcej takich :D
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci:* Niewiedziałam że lubisz długie kometarze... Jak tak to bede Ci cześciej pisać. Wiesz gdy czytałam początek tej notki i jak Lili juz wyjechała z Hogwatu to wiedziałam że pogodza sie jak ona bedzie wyjeżdzać. Tak jest zawsze najbardziej romartycznie. Taki mały punkt kulminacyjny. Ciesze sie że Lili wreszcie sie pogodziła z James'em. Czekam na następną dawe śmiechu:* Pozdrowionka:)
OdpowiedzUsuńweszlam sobie tak dzis do ciebie zerknać czy masz nowa notkę i zaczelam szukac adresu w swoich linkach .. nie wiem dlaczego ale bylam przekonana ze cie juz dawno do nich dodalam... zwykle dodaje blogi ktore sa moim zdaniem ciekawe :) a tu psikus :P ale nie ma rzeczy niemożliwych :) wlasnie cię dodaje na http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńSupciiioooooooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No już myślałam że pojedzie, a ty niespodzianka. Ciekawe co by zrobił JAmes gdyby wyjechała? Pewnie by się załamał. Ale jak wiadomo miłość zawsze zwycięza;]. Aha. U mnie jest nowa notka. www.moje-opowiadanie15.blog.onet.pl . Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę. Pozdrawiam.............
OdpowiedzUsuńjeśli masz ochotę wpadnij przeczytać nową notkę na http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOcenę bloga?Zapraszam.http://outspoken-soul.mylog.plOceniamy szczerze.Przepraszam za spam.ps. Jeśli zdecydujesz się na ocenę - koniecznie przeczytaj regulamin
OdpowiedzUsuńJednym słowem SUUUPER!!! (chyba nie trzeba nic więcj). Czekam na następną Cor@l
OdpowiedzUsuńHmm... Powiedziałam swojemu blogowi "nie" czyt. (usunełam bloga). Nie martw sie bede kometowac nadal twoje notki bo to chyba wychodzi mi najbardziej. Wole sobie czytać blogi niż pisać. A nie wiem czy napisałam w poprzednim kometarzu ale dostałam pierwsza dedykacje w swoim życiu:) A tym bardziej że to nie była byle jaka nota:) Powodzenia w pianiu bede Cie odwiedzać :* Bużki:*:*:* PS. Teraz już nie Tragedia24 Tylko Asiunia:)
OdpowiedzUsuńnowa notka na http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl wejdz jesli masz ochote i czas bedzie mi bardzo milo :)
OdpowiedzUsuńOd tego szerokiego uśmiechu Jamesa to się poryczałam:) Chłopak z peronu...śliczne...dziewczyna z okienka romantyczne...:) Niech każdy mówi co chce ale to było Piękne przez duże "P" :)
OdpowiedzUsuńUroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!
OdpowiedzUsuńBuuuuuuuu jak to czytam to na tym płacze buuuuu to takie,takie piękne...Buuuu
OdpowiedzUsuń