Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2009

Nawiność

Szczerze? Nie spodziewajcie się Bóg sam raczy wiedzieć czego. Zero atrakcji, przełomów czy rewelacji. Tak naprawdę, ta notka przysporzyła mi nie lada problemów. I tak naprawdę, z przykrością musze się przyznać, że się poddałam. Próbowałam, starałam się i się poddałam. Zadanie mnie przerosło. Co nie oznacza, że nie napisałam. Owszem, jest. Ale nawet w jednej setnej nie oddaje tego, co chciałam napisać. Nawaliłam. Dziewczynki wymieniły spojrzenia i w milczeniu zgodziły się, co mają teraz zrobić. Emily poprawiła poduszkę, którą ściskała w ręku. - Wiemy. Wydawało mu się, że się przesłyszał. Spodziewał się właściwie wszystkiego – szoku, niedowierzania, złości, nienawiści. Był gotowy na każdą reakcję, każde słowa i każdy ruch, jaki mogły zrobić. Wszystko, ale nie to. Przymknął oczy, analizując to, co usłyszał. - Jak…jak to..wiecie? – wykrztusił patrząc na córki. Bardzo powoli kiwnęły głową – Ale…jak? Skąd…od kogo… Roześmiały się cichym chórkiem. - Domyśliłyśmy się – powiedziała cicho Margare

Loch Lomond

Kwietniowe dni, stawały się coraz dłuższe. Im później słońce zachodziło, tym uczniowie wykazywali mniej zaangażowania w naukę. Piąte i siódme klasy doszczętnie zaczęły się zatracać w kole wiedzy, a młodsze roczniki, w lenistwie. Udręka słonecznych dni, dopadała nie tylko uczniów Hogwatu. Rozkwitająca wiosna, która chyliła się ku schyłkowi, działa również na nauczycieli. Ku niezadowoleniu wszystkich, ci, zamiast stać się łagodniejszymi i rozleniwionymi, nabrali jeszcze więcej sił i entuzjazmu do nauczania. Maj, przyniósł jeszcze większą poprawę pogody. Wszyscy zaczęli wielkie odliczanie do końca roku szkolnego. *** - Jeszcze tylko miesiąc – oznajmiła z dumą Emily, odsuwając się od kalendarza. Siostry spojrzały na nią ze średnim zainteresowaniem. Zakreślona wielkim czerwonym kółkiem data, nie mogła nie rzucać się w oczy. - Fajnie – mruknęła Margaret i przeniosła wzrok na baldachim w który wpatrywała się chwilę temu. - A jej co znowu? – spytała Mandy, wychodząc z łazienki. Ręcznik, którym

Weekend w górach

Oj, minęło trochę czasu, nie powiem. Chciałam przeprosić za długą nieobecność i tą notkę, która porazi was niskim poziomem. Może wynagrodzi wam to długość. Macie przed sobą 9 stron w Wordzie. Od dwóch tygodni jestem chora, siedzę cały czas w domu. Gdy już poprawiłam oceny i w końcu miałam chwilę wytchnienia, rozłożyła mnie choroba a gdy poczułam się na tyle dobrze żeby pisać… komputer odmówił współpracy. Karta graficzna odmówiła współpracy i od przeszło dwunastu nie mam dostępu do komputera i Internetu. Notkę ukończyłam na laptopie mamy, który mi przyniosła z pracy na weekend ale nie jestem w stanie określić, kiedy mój komputerek wróci do domu. Tak więc… cóż, jestem zmuszona napisać, że nadal nie wiem kiedy będzie nowa notka. Wszystko zależy od poczty polskiej, kolegi mojej mamy i tego jak bardzo karta jest uszkodzona. Tak z innej beczki, wracając do notki. Pierwsze akapity pisałam bardzo dawno temu, gdzieś na początku stycznia. Te ostanie, pisałam teraz. Wydaje mi się, że są lepsze ni