Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2008

Druga kreska

Odpowiedzialność za tą notkę miały na początku wsiąść na siebie dziewczyny ( Eileen i Ania ) jednak, bądź co bądź ja się dałam namówić więc ja też trochę winy biorę na siebie. Nie całą, ale część... Nie bić, proszę - nie byłam poczytalna w chwili gdy to pisałam... *** Dwie kreski *** Przedstawiam wam mojącóreczkę – Amel Joan Clarson*. Urodziła się wczoraj o 12 w południe. Jakwrócimy do domu, napiszę więcej. Ann. 14 sierpień 1987 rok. Liz uśmiechnęła się szeroko, odkładając kanapkę na talerz izaglądając do koperty. Na stół wypadła niewielka fotografia. - Ann urodziła! – Powiedziała – Dziewczynkę. Zobacz, jakaśliczna! Black zajrzał przez ramię kobiety i uśmiechnął się szeroko. - Zobaczysz, że nasza będzie ładniejsza. - Skąd wiesz, że to będzie ona? - Nie wiem, po prostu czuję. *** Wrzesień, potem październik… czas płynął z taką niewyobrażalną szybkością, że nawet nie dało się go policzyć i zauważyć. W życiu każdego z naszych bohaterów wszystko układało sięwręcz idealnie. Wydawało się że

Lęki

W tej notce mogą być błędy… miałam małe problemy i chodź sprawdzałam jąparę razy to nie wiem, czy wszystko wyłapałam… no, ale oceńcie sami. *** Lęki *** Wszystko się zmieniło. Z małych, niedorosłych,nieodpowiedzialnych, tryskających życiem dziewczynek, które zawsze trzymały sięrazem i które nigdy nie odstępowały się na krok, wyrosły dorosłe,odpowiedzialne kobiety, które miały mężów, dzieci, kota… i które niestety,straciły swobodę życia. Nie mogły widywać się dzień w dzień. Lily potrzebowała dużo czasu żeby się do tego przyzwyczaić,ale tak naprawdę teraz zdała sobie sprawę, że z Ann zbyt szybko się niezobaczą. Kobieta wyjechała, ma męża i lada moment zostanie matką. Tymsamym szanse na to, że szybko się zobacz bardzo się zmienią. Westchnęła cicho i spojrzała smętnie na męża, który zamrugałodrywając wzrok od książki. Harry już dawno spał i w domu panowała nieziemska cisza. - Co jest? – Spytał odkładając książkę i zatrzymując poważnywzrok na żonie. Ta wzruszała ramiona i nagle, jakby pod w

Nie pytać...

Kartki papieru walały się po całym pokoju, leżąc podłóżkiem, na szafce a największy stos pod i na biurku. Siedziała na fotelu na kółkach wpatrując się tępo w ekranmonitora. W pomieszczeniu słychać było tylko stukanie zegarka, któryprzerwał ciszę. Na dworze panował półmrok. Słońce jeszcze nie weszło ijedyne źródło świata wydobywało się z stojącej na biurku lampki. Obokklawiatury stał duży czerwony kubek, z którego wydobywał się zapach świeżozaparzonej kawy. Drzwi uchyliły się cicho i do pokoju wszedł zapłakanyGienio. Spojrzał z wyrzutem na dziewczynę i szybko otworzył szafę. Wyjął z niejwszystkie swoje klamoty, wrzucił je do skórzanej walizki. - Nie zmienisz decyzji? – Odwróciła smętnie głowę ispojrzała na Gienia. Na jej policzkach widać było zaschnięty tusz zmieszany zełzami. Pokręcił głową. - Nie mam po co zostać – powiedział cicho zamykając walizkę– Jeśli to naprawdę ma być koniec, i więcej nic już nie napiszesz, nie mogę tuzostać. - Będzie nam ciebie brakowało – cichy szept Weny roz

przepraszam - od autorki

Wiecie, ten tydzień wolnego, z dala od komputera, gadu-gadu,Internetu i bloga, dał mi dużo do myślenia. Próbowałam napisać kolejną notkę i chodź mam w swoimzeszycie ponad dwanaście stron formatu A4, to gdy czytałam je po raz drugiczegoś mi w nich brakowało. Wczoraj spędziłam dwanaście godzin drogi, nad myśleniem, co będziedalej, a gdy dziś weszłam na bloga, Eileen coś we mnie pękło. Pisząc to, moje ręce mocno drżą, a serce bije z przyspieszonymrytmem. Po prostu się boję, bo gdy ostatnim razem pisałam podobną wiadomość, jużwięcej nie wróciłam. Ale moje wątpliwości są silniejsze, bo jest ich więcej. Czuję że opadam z sił do bloga, że notki są coraz gorsze, corazmniej sensowne i wymuszone. Blog zostaje zawieszony na okres nieokreślony. Może dzień, możetydzień, może miesiąc, a może na zawsze. Nie wiem, nie umiem tego określić i chybanawet nie chcę. Po prostu potrzeba mi odpoczynku i dużo myśli. Przepraszam i do zobaczenia…

wspomnień czar

wspomnień czar *** Otworzyła kolejną szufladę i zaczęła wyrzucać z niej całązawartość. To musi gdzieś tu być. Jej dłoń zatrzymała się na grubej książeczce oprawionej wskórę. Powoli wyjęła ją spomiędzy fotografii i poczuła miły skurcz w brzuchu.Nawet nie przypuszczała, że jeszcze go ma. Otworzyła zeszyt na pierwszej stronie i uśmiechnęła się nawidok niestarannie zapisanej stronie. 14 stycze ń 1976, Hogwart Mam ju ż do ść JamesaPottera! Zarozumiały idiota! Je ż eli jeszcze raz poprosi mnie o chodzenie to nier ę cz ę za swoje dłonie. Jak on ś mie si ę takzachowywa ć !?... Kobieta przerwała czytanie iuśmiechnęła się. Kolejne wpisy wyglądały prawie tak samo. Zadziwiające żechociaż tak go nie znosiła to poświęcała aż tyle czasu na pisanie o nim. Przekręciła kilkanaście kartek izatrzymała się na kolejnym wpisie. 25grudzie ń 1976 Niewie żę , ż e to wszystko si ę wydarzyło. Nie wierz ę ż echodz ę zJamesem! To jest jak jaki ś sen,nie realny ale tak wspaniały ż enie umiem i nie chc ę s

Zdolności rodzicielskie

Nie jestem z niejzadowolona – uważam, że jest dość słaba, zwłaszcza pod względem stylistycznym.Nie wiem, ostatnio trochę spadłam z tego marniutkiego i tak już poziomu… no,postaram się poprawić. *** Zdolnościrodzicielskie *** - Syriusz!   Syriusz! –drzwi od domu otworzyły się z hukiem. Kobieta wpadła do domu, szybko jezamknęła i nawet nie zdejmując butów wbiegła do dużego pokoju. - Udało się!!! Mężczyzna spojrzał na żonę z nieukrywanym szokiem. - Udało się! Syriusz udało! - Co się udało? Liz, spokojnie, usiądź – podszedł do żony iposadził ją na fotelu. Kucnął obok niej i spojrzał prosto w oczy. - Spokojnie… - Syriusz, ty nie rozumiesz!? Udało się! Jestem w ciąży! Black zamrugał i spojrzał na żonę. Wziął ją na ręce iokręcili się wokół własnej osi. - Jesteś pewna? – Spytał po chwili patrząc na nią zuśmiechem. Pokiwała głową. - Tak! Jestem! Byłam u lekarza! Nawet nie wiesz, jak sięcieszę – powiedziała uśmiechając się szeroko. Pocałował męża w usta i zarzuciłamu ręce na szyję. – Nie tak bar

Tort

Zapowiadało się na to, że u Potterów wszystko wraca donormy. Kłótnie wyniosły się hen daleko gdzieś w okolice Hogwartu gdzieznajdował się Snape. Państwo Potter zaczęli jednak żyć spokojnym rytmem,spędzając ze sobą całe po południa. Rutynę przerywały początkowo drobnesprzeczki, również o prace, z tym wyjątkiem że dotyczyły one kilku godzinwięcej dla Pani Potter proponowanych przez męża. Kończyły one się jednakgłośnym śmiechem obojga Potterów i ironicznym poczuciem, że w tej sprawie nigdynie będzie im dogodzić. Tymczasem w domu państwa Black trwały potajemne prace nadpowiększeniem rodziny. W konspiracji żyli oboje państwo Black, skrajnie unikająctego tematu zarówno przy dziecku jak i przy przyjaciołach. Wszystko zostawało wsypialni i tylko w tym pomieszczeniu poruszany był ten temat. Rodzinne zmiany nastąpiły też u Państwa Pettigriew. Pewnegosobotniego poranka Patsy stwierdziła, że w domu jest stanowczo za cicho iprzydałby się ktoś, aby tę ciszę i spokój przerwać. Peter zgodził się zmałż