Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2006

początek wojny i odkryta tajemnica

Denne, ale jest. Nie tak to sobie wyobrażałam     - Gdzie on jest?? – Spytał Rogacz piętnaście minut później. - Pewnie dziewczyny go dopadły – powiedział Remus - tak myślisz??? - analizując sytuacje… tak. - Jaką sytuacje??- Spytał Frank - Więc. Syriusz był w samych majtkach. Lily pewnie wbiegła po schodach do swojego dormitorium, a Syriusz, sądząc po syrenie, za nią. Znając mieszkańców tego domu, zdziwiłbym się, gdyby drzwi oddzielające pokój wspólny od korytarza były zamknięte. Wiec Łapa wpadł do pokoju Wspólnego. Wspólnego tam, sądząc po piskach było dużo dziewczyn. Następnie, sądząc po hukach, jakie były na dole, próbował się wyswobodzić z objęć wielbicielek. A teraz pewnie się już poddał i jest molestowany przez tłum dziewczyn – dokończył swoją przemowę Remus. - a no tak. – Powiedział Rogacz Piętnaście minut później… - może trzeba mu pomóc? – Spytał Peter - da sobie rade – powiedział Rogacz i w tym samym momencie do dormitorium wpadł Syriusz. Nie wyglądał dobrze. - To

bokserki w kaczuszki

Tej nocy Lily nie mogła spać. Ciągle myślała o tym, co było na szlabanie. Z całą pewnością nie zachowała się w porządku wobec James`a. Może on naprawdę chciał rozmawiać o Syriuszu? Lily przekręciła się na bok. Chyba trzeba wsadzić dumę w tiarę i pójść go przeprosić. Tak, jutro pójdzie i go przeprosi. Znów się przekręciła i… spadła z łóżka. Poniosła się, po masowała sobie obolałe miejsca i znów się położyła. Nawet nie zauważyła, kiedy usnęła.     - Lily budzik. – Lily obudził głos Liz.- Możesz go wyłączyć? Lily zaczęła po omacku szukać budzika. Znalazła. Zaczęła go wyłączać. Nic. Końcu rzuciła nim na podłogę. Ku jej zdziwieniu budzik się nie wyłączył. - Lily jest ósma rano w sobotę. - Ehe. W końcu Lily wstała i podeszła do okna. - e…, Lily… co ty robisz??? – Spytała Ann, którą obudziło walnięcie budzika o podłogę. - wyłączam budzik. Posłuchaj – zwróciła się do budzika, który nie miał zamiaru się uciszyć- jak się zaraz nie uciszysz to ja przysięgam, że cię wyrzucę przez okno

szlaban

Tymczasem w dormitorium chłopaków Syriusz stał na łóżku i pokazywał, jaką minę miał Rogacz, gdy Lianson spytał go na lekcji. Glizdogon i Lunatyk siedzieli i zaśmiewali się z niego do łez a Rogacz siedział i patrzył na to z nie za wielkim zainteresowaniem. W innej sytuacji na pewno śmiałby się najgłośniej, ale teraz nie miał na to ochoty. Miał dość złe przeczucia, co do tego szlabanu. Czuł, że znowu coś zawali. Spojrzał na zegarek. Za dwadzieścia minut szlaban. Lepiej się zbierać. Ten stary grzyb nie daruje mu, jeśli się spóźni. Z niewielką trudnością wstał i zaczął szukać torby. To sprawiło mu dość dużą trudność. Znalezienie cos w tym dormitorium, graniczyło z cudem. Jednak na to mieli sposób.  - accio torba – spomiędzy sterty ubrań wyleciała torba. Rogacz ja złapał ją zręcznie i odrzucił bokserki Łapy, które poleciały prosto w twarz Lunatyka. - ej, co to? Chcesz żebym się zaczadził…, co już się zmywasz??  - tak, za…10 minut mam szlaban. ten grzyb mi nie daruje jak się spóźnię. -

sir, towarzysz i kawaler

zadzwonił dzwonek. wszyscy ruszyli w strone wyjścia. -Potter, Katon , Evans, Winter wasz szlaban bedzie o 19:00 dziś u woźnego. - dobrze i wyszli z sali. - stary but- krzykną Potter gdy byli już wystarczająco daleko. - pierwszy raz musze się z tobą zgodzić - powedziała Lily - zawsze musi być ten pierwszy raz weszli do WS ( wielka sala). - Kawaler Potter! - krzykną na cała sale łapa - witam towarzysza Blacka. - i jaki to szlaban kawalerze cie czeka. - ależ wielmościwy panie, o takie rzeczy sie nie pyta - do rozmowy właczył sie Remus - no tak, a Panna Evans ma coś do powiedzenia??- spytał Syriusz - widzi Panna w tym coś śmiesznego?? -ależ nic, sir -powiedziała Lily i sie uśmiechneła. - czy mi się wydaje czy sznowni Państo postradali zmysły??? - spytała Amy - nie, sir- odpowiedziała Lily - acha. z całą penościa nie. wszyscy zaczeli się smiać. - słuchajcie walnięci państo. jest piękny dzień, a mi sie nie uda znaleźść Państwu miejsca w wariatkowie więc chodźcie na błonia -