Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2009

Kilka słów za wiele

Kilka słów za wiele *** - Powiedz – zaczęła kobieta, patrzÄ…c na córkÄ™ – Co robicie w weekend? - To co zawsze – powiedziaÅ‚a Cristin, pochylajÄ…c siÄ™ nad trzymanÄ… w rÄ™ku koszulkÄ… – Dziura… jak ten dzieciak to robi… No, pewnie wstaniemy w sobotÄ™ rano, pójdziemy później na jakiÅ› spacer. – dodaÅ‚a, widzÄ…c że matki nie zaspokoiÅ‚a odpowiedź – Sobotnia rutyna. - A może wybralibyÅ›cie siÄ™ gdzieÅ› we dwójkÄ™. Nie pamiÄ™tam, kiedy mówiÅ‚aÅ› że gdzieÅ› wychodzicie. Kobieta zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ gorzko. - Mamo, oboje jesteÅ›my padniÄ™ci po caÅ‚ym tygodniu. Nie wymagaj żebyÅ›my gdzieÅ› wychodzili, bo to nie realne. - Nie jesteÅ› z tego zadowolona – zauważyÅ‚a kobieta, zabierajÄ…c córce koszulkÄ™ i siÄ™gajÄ…c po igÅ‚Ä™ – Może weźmiemy dzieciaki? Odpoczniecie. - Mamo, to miÅ‚o z Twojej strony, ale przez weekend to my co najwyżej odeÅ›pimy caÅ‚y ten tydzieÅ„. - A czy ja mówiÄ™, że na weekend? Zabierzemy je w piÄ…tek i oddamy w niedzielÄ™, za tydzieÅ„. Dwa weekendy. CaÅ‚y tyd

Brat krętacz i donosiciel, matka furiatka i zdziecinniały ojciec idiota - czyli poznaj moja rodzinka

Przyznaję, jest nie poprawiona i roi się w niej od błędów. Przyznaję, że pisząc ją, bawiłam się wspaniale. Przyznaję, że mądrością nie grzeszy.   Przyznaję, że jest kompletnie głupia. Ale wiecie co? Chyba się tym nie przejmuję. Macie przed sobą sześć stron, kompletnie idiotycznej notki. Jest pozbawiona sensu, logiki i wszystkiego co powinno w niej być. Ale, bądźmy szczerzy, że nie jest pierwsza i ostania na tym blogu. Uprzedzam, że warto zażyć jakąś melisa czy coś. Ja tego nie zrobiłam. Hm… czy będzie straszną rzeczą jeśli wspomnę, że chyba mam zamiar zrobić idiotów ze wszystkich swoich bohaterów?? Ok, więc nic już nie mówię. *** Rzucił przelotne spojrzenie na wchodzącego do domku syna. Alan wykorzystał nieuwagę ojca, zaglądając do jego kart. - Miało być czysto – warknął  Potter, podsuwając dłonie bliżej siebie i spojrzał krytycznie na żonę, która wzruszyła ramionami – Oszukujesz. - Nieprawda – zaprzeczyła dobierając z kupki kolejną kartę – na stole masz kanapki. Bardzo jesteś mokry? -

Urlop "marzeń"

Mruknęła coś nie wyraźnie, rzucając mężowi zmęczone spojrzenie i wsadziła kolejną porcję ubrań do leżącej na łóżku torbie. Ten odburknął coś niezrozumiale, zaprzestając próby złożenia w równą kostkę koszuli, i wrzucił ją do walizki, gdzie na dnie leżało już kilka innych koszulek i swetrów. Siedzący na podłodze Alan spojrzał najpierw na ojca, później na matkę, poczym włożył do swojego plecaczka wypranego misia, sprawdzając czy leży równo, poczym, najwyraźniej starając się naśladować obojga rodziców, upchnął do niego kilka książeczek. Lily spojrzała z czułością na syna, zamykając równo torbę i zarzuciła ją na ramię. Zachwiała się pod ciężarem bagażu, złapała równowagę i wymaszerowała z sypialni. Potter odprowadził ją wzrokiem, prychnął zirytowany i nogą upchnął resztę rzeczy. Alan, który nadal obserwował rodziców, zmarszczył brwi i spojrzał na swój wypchany plecaczek. Malec rzucił tęskne spojrzenie na książeczki i z nietęgą miną podniósł nóżkę. James, który nadal siłował się z zapięciem