to sie jeszcze okaze
Cristin wyszła z domu. Ona nie wyszła ona wybiegła. Nie mogła doczekać się spotkania z Remusem. Przebiegła kawałek od domu i wyciągnęłam rękę z różdżką. Po chwili przybył błędny Rycerz.
- Do Londynu.
Nie zauważyła że ktoś bardzo uważnie jej się przygląda.
***
Remus siedział na ławce w parku i czekał na Cristin. Miała być już jakieś 10 minut temu. Usłyszał szybkie kroki.
Dziewczyna biegła przez park.
- Przepraszam. Zgubiłam się.
Pocałowała go. Uśmiechnął się.
- Nie szkodzi. Chodź, pójdziemy na lody tu niedaleko są pyszne.
Dziewczyna złapała go za rękę.
- Kocham cię!
***
Peter się uśmiechnął.
- Chodź, przejdziemy się.
Dziewczyna się uśmiechnęła.
- Robisz postępy. Zawsze to ja proponowałam.
Zarumienił się.
- No to chodź na te lody.
Skręcili w uliczkę. Dziewczyna złapała go za rękę i zaczęła biec. Peter nie za bardzo wiedział, co ma robić.
- No chodź!!
Zaczął biec za nią. Zaśmiała się. Musieli wyglądać dość głupio biegając za ręce po Londynie, ale co tam.
Peter się uśmiechnął. Nie przypuszczał, że jest do czegoś takiego zdolny.
Dobiegli do budki z lodami.
***
Cristin uśmiechnęła się.
- Fakt, są pyszne. Teraz mi powiedz, jak James.
- Dobrze. Ach, bo ty nic nie wiesz?
- O czym??
Remus zaśmiał się.
- Chodź, powiem ci.
***
Patsy polizała loda i popatrzyła na Petera. Dostała nagłego ataku śmiechu.
- Co??
- Nic… masz… loda na nosie.
Peter dotknął nosa.
- Nie tu. Poczekaj.
Wyjęła chusteczkę z kieszeni i zbliżyła się do niego. Starła loda z jego nosa i popatrzyła mu w oczy.
Zbliżyła się bliżej i już była gotowa się odważyć, gdy…
- APSIK!
Patsy kichnęła. Grzywka Petera łaskotała ja w nos. Spojrzała na niego i zaśmiała się.
Dołączył się do niej.
Przeszli spory kawałek.
- Powiedz mi, dlaczego ty pracujesz w tej dziurze?
Patsy spojrzała na niego zmieszana.
- Ktoś musi. Ojciec nie jest skory do pracy. Jestem najstarsza z rodzeństwa. Mama sama nie daje rady. Muszę pomagać.
Peter się zamyślił.
- Peter? A właściwie ile ty masz lat?
- Siedemnaście, a ty?
- Nie wiesz, że kobiet się nie pyta??
Peter się zarumienił.
- Ale że cię lubię to może na uszko ci powiem. – Schyliła się – za dwa miesiące skończę 17.
Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech.
- Gdzie chodzisz do szkoły.
Peter zamyślił się. Nie wiedział do powiedzieć. Dziewczyna to zauważył i posłała mu powalający uśmiech.
- Hogwartu czy gdzie indziej??
Peter spojrzał na nią z oczami wielkości spodków od filiżanek.
- Skąd wiesz?
- Każdy tak reaguje. To jak?
- Hogwart. A Ty?
- Ja byłam w Belgijskiej szkole.
Uśmiechnęła się szeroko.
- Lody ci kapią!
Peter spojrzał na spodnie, na których była wielka biała plama i jęknął.
***
- Nie pojechała??
- Nie, no przecież mówię. Rogacz pobiegł na stacje. Nie udało mu się z nią porozmawiać, ale Lily siłą zatrzymała pociąg i się wróciła. No i tak to wyglądało.
Cristin uśmiechnęła się pod nosem. Więc wróciła.
- To dobrze. Mówiłam ci już, że cię kocham?
- Tak…, ale możesz powtórzyć jeszcze raz.
Zaśmiała się. Zbliżyła się do niego, spojrzała w oczy i szepnęła.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
***
Ann usiadła na łóżku. Wszystko chyba już ma. Umówiła się z Cristin, że przyjedzie do niej na tydzień. Obie nie miały, co robić, więc wymyśliły, że spędzą tydzień we dwie.
Wstała. Złapała za torbę i wyszła z pokoju. Tydzień spokoju.
***
Cristin siedziała w ogródku. Ann miała być lada chwila.
- Witam.
Spojrzała z pogardą na plot. Nic opierał się o niego. Nie wiedziała, dlaczego, ale nie lubiła go.
- Cześć.
- Cristin!!
Odwróciła się. Na podwórko wpadła Ann. Uśmiechała się od ucha do ucha.
- W końcu! Czy ty wiesz jak ja się nudziłam?
- Wiem!
Spojrzała pytająco na płot.
- Ach, Ann to jest Nick. Nick, to moja przyjaciółka Ann. Podeszła do chłopaka i uścisnęła mi rękę.
- Chodź się przejdziemy.
- Chodź. Cześć Nick.
***
- No i rozumiesz…
- Czyli są razem… A ja już myślałam że nie będą razem ( ja też dop. Autorki :D)
- No…
- można się dosiąść?
Dziewczyny obejrzały się. Nick stał obok dziewczyn.
- Nie.
- Tak.
- To tak czy nie?
- Tak
- Nie.
Ann się zaśmiała a Cristin szybko powiedziała.
- My już idziemy.
Wstała a Ann szybko poszła za nią.
- Możesz mi powiedzieć o ci chodzi?
- Nie wiem. Dziwnie się zachowuje.
Cristin opowiedziała jej o ostatnich spotkaniach.
- On cie podrywa.
- Zauważyłam. I nie mam ochoty się z nim kłócić. Jest uparty.
Dziewczyny zaśmiały się.
***
Dni mijały powoli. Ann i Cristin siedziały w ogródku popijając sok. Dni spędzały wyjątkowo dobrze.
- Ale ja ci powiem… o nie. Pójdę zrobić lemoniadę. Poczekaj tu i spław go. – Cristin wyszła do domu.
Ann spojrzała na Nicka.
- cześć.
- Czego ty od niej chcesz?
- Co to ma być za pytanie??
- normalne.
Wstała i podeszła do płotu.
- Nie powinno cię to obchodzić
- Powinno, bo Cristin jest moją przyjaciółką i kocha swojego chłopaka a ty…
- I nie potrzebuje adwokata.
- Dobrze ci radzę, daj jej spokój, bo nie ręczę za siebie!
- Wiesz nie wiem ja ci to powiedzieć… Nie boje się ciebie.
- A powinieneś.
- Każda dziewczyna jest tak pewna siebie?? Ja bym nie był.
- Twój łeb jest tak pusty, że nie ma możliwości żeby był.
- Cóż za temperament. Więc dowiedz się, że twoje groźby nie robią na mnie wrażenia. – Zbliżył się – I chodź byś na głowie stawała nie przejmę się tobą i będę dalej robił swoje.
- Nie radzę. Zbliż się do niej a…
- A co?? Oplujesz mnie??
Ann się wściekła.
- Arogancki, zarozumiały pewny siebie bałwan!
- Szybko oceniasz ludzi.
- Ty nie jesteś człowiekiem. Małpy nie zaliczają się do ludzi.
- Ludzie są głupsi od małp.
- Uważaj. Nawet nie waż się zbliżyć.
- Nic – mi – nie – zrobisz. – wycedził – i się ciebie nie boję. Dowiedz się, że co sobie postanowię zawsze osiągam. Jestem wytrwały w czynach.
- To się jeszcze okaże.
Wyszła do domu.
- Idiota.
Cristin spojrzała na nią.
- Mówiłam.
Ann uśmiechnęła się, ale tak naprawdę zaniepokoiła się. Nie podobało jej się to, co mówił. Jeśli było to prawdą, Remus musi bardzo uważać.
Tymczasem Remus Lupin nawet nie przypuszczał, co dzieje się w domu Robertsonów.
***
Koniec!! Nie będę teraz pisać tak często notek. Albo będę, ale nie będę publikować tak często. Jeszcze się przyzwyczaicie?? Nie mogę was aż tak rozpieszczać ;D prawda??
Notak supcio...Tylko nie ma nic o Lily i jamesie,ale jaoś przeżyłam. Czekam na kolejną.... Cału$ki..........
OdpowiedzUsuńMmmyyy....świetna notka :D cóż... szkoda że nie będą tak często ale i tak swietnie :Ppozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajna notka... Szkoda że weszłam za wcześnie ;(. Ten Nic też daje do myślenia jak mój Zac... Szkoda że nie będzie już tak często ale wytrzymam troche dłużej!
OdpowiedzUsuńtroche rozpusty nie zaszkodzi :) mowie ci ;D to jeszcze nikomu nie zaszkodzilo a jeszcze rozpusta tyakimi swietnymi notkami no wrecz moze tylko pomoc :) Pozdrowienia z http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńUroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!
OdpowiedzUsuńWrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.....Głupi Nick,zarozumiały arogant to prawda....
OdpowiedzUsuń