co to jest miłość?

Do Gracji słów kilka: nie myśl, że się wymigasz. Rachunek za chusteczki i tak ci na GG wyślę. Muszę tylko go znaleźć. Ale cieszę się, że notka się tak podobała. Normalnie tak się wzruszyłam, że zaczęłam pisać nową a pan Elvis dalej mi towarzyszy. Teraz będzie jednak trochę o innych.

„Co to jest miłość?? Czy to uśmiech z mojego lustra? Co to jest miłość? Czy to usta czy dłonie twe??”

Zbigniew Książek, Psalm z Bukietem konwalii, Psałterz wrześniowy.

***

Ann otworzyła oczy. Nie była w swoim pokoju. Zerwała się. Gdzie ona do cholery jest??

Wyszła z pokoju… znała ten korytarz. Zbiegła po schodach. Nie, to nie możliwe. Przeszła przez przedpokój wchodząc do salonu. Na kanapie spał Nick.

Westchnęła. Musiała usnąć.

Podeszła do chłopaka. Nigdy nie zwróciła uwagi, że wbrew pozorom on jest naprawdę przystojny.

Kucnęła obok niego. Koc, którym kiedyś był przykryty, leżał teraz na puszystym dywanie. Podniosła go i delikatnie ułożyła na ramiona, plecy i nogi chłopaka.

Zabawne, jeszcze kilka miesięcy temu, nawet by do niego nie podeszła a teraz? A teraz traktowała go jak… no właśnie, jak kogo?

Na to pytanie nie potrafiła sobie odpowiedzieć. Usiadła na podłodze obok wersalki i sama spróbowała odpowiedzieć. Nie był przyjacielem, był kimś więcej.

Nie, to nie możliwe. Ona się nie zakochała. Nie mogła…. Prawda??

Sama nie potrafiła sobie odpowiedzieć. A może potrafiła, ale bała się odpowiedzi.

Spojrzała w kominek przypominając sobie wszystkie chwile, które spędzili razem. Pierwsze spotkanie, pierwsze kłótnie. Wyjście do wesołego miasteczka, wyjście na lodowisko, wieczorne spacery, sylwester…

Z nim czuła się niepowtarzalnie. Nie zamieniłaby tych chwil na żadne inne. Ale jak miała nazwać swoje uczucia, co do niego? Zauroczenie?? Przyjaźń?? Chwilowe zadurzenie? Miłość…?

Nie chciała się do tego przyznać. Wiedziała, że tak naprawdę on był kimś ważnym.

Ale kim? Czy ona naprawdę się zakochała? W ogóle, co to jest miłość?

Zaśmiała się pod nosem. Chyba każdy chciałby to wiedzieć.

Zawsze myślała, że będzie wiedzieć, że to ten. Że poczuje motylki w brzuchu, zarumieni się, rzucą się sobie w ramiona i będą żyć długo i szczęśliwie.

Ale teraz, wiedziała, że to nie będzie takie proste. No, bo czym tak naprawdę jest miłość?

Nawet nie zauważyła, że Nick jej się przygląda. W jego głowie toczyła się rozpaczliwa walka.

Nie wiedział, co ma zrobić. Nadal się w nią wpatrywać, może coś powiedzieć?

Nie wiedział, co się stało, że tak bardzo się do siebie zbliżyli. Że przy niej czuł się zupełnie inaczej niż przy jakiejkolwiek innej dziewczynie.

Tak naprawdę, on też był inna. Zupełnie inna, niż każda z dziewczyn, którą znał. Nie widziała w nim tylko kolejnego przystojniaka, z którym można byłoby się zabawić. W przeciwieństwie do innych. Traktowała go jak przyjaciela. A on, po raz pierwszy czuł, że jest to znajomość bezinteresowna. Że to jest prawdziwa przyjaźń. Ale czy tylko?

I na to, żadne z nich nie potrafiło sobie odpowiedzieć.

- Ann…

Spojrzała na niego z uśmiechem.

- Obudziłeś się w końcu. Już mi się zaczynało mocno dłużyć.

Usiadł na łóżku. Koc, którym wcześniej tak czule przykryła opadł na wersalkę.

Zarumieniła się pod wpływem jego spojrzenia.

- Usnęłaś wczoraj, na ławce. Nie chciałem cię budzić – powiedział, wyraźnie zakłopotany.

Rumieniec na jej twarzy przyciemniał.

- Mogłeś mnie ruszyć. Nic by się nie stało…

- Nie chciałem. Bardzo ładnie wyglądasz jak śpisz.

Uśmiechnęła się szerzej.

- Dziękuję.

- Jesteś głodna?

- Nawet nie wiesz, jak bardzo.

***

Ann weszła po cichu do domu. Oparła się o ścianę. Nie wiedziała, dlaczego, ale nie mogła się otrząsnąć po tym, co się wydarzyło.

Do przed pokoju wpadła Pani Winter.

- Ann, gdzie ty byłaś? Martwiłam się…, co się stało? Zrobił ci coś?

Dziewczyna spojrzała z uśmiechem na matkę.

- Nie… Co to jest miłość?

Kobieta uniosła brew i spojrzała na córkę z uśmiechem.

***

Siedziały na łóżku Ann. Ann opierała się na ścianie i patrząc się mętnym wzrokiem w kubek z herbatą. Pani Winter siedziała naprzeciwko wpatrując się w córkę.

- Co to jest miłość? – Powtórzyła dziewczyna odwracając wzrok od kubka.

Kobieta się zastanowiła się przed chwilę.

- Miłość? To jest uczucie, jakim darzysz inną osobę. Kiedy wiesz, że możesz dla niej zrobić wszystko, że masz w niej oparcie, że poszłabyś za nią na drugi koniec świata.Gdy nie liczy się dla ciebie, że jest innego wyznania, że jest sparaliżowana, czy że ma inny kolor. Miłość, to jest oddanie się innej osobie, sercem, duszą…

Dziewczyna patrzyła przez cały czas na matkę, słuchając bardzo uważnie.

- Miłość, to życie dla drugie człowieka.

- Skąd wiedziałaś, że kochasz tatę?

- Zadajesz bardzo trudne pytania… - kobieta uśmiechnęła się –Zakochałaś się?

Wzruszyła ramionami.

- Nie wiem… Ja już się pogubiłam w tym wszystkim. On jest inny, przy nim czuję się… wyjątkowo. – zrobiła pauzę – Gdy jest blisko, mam ochotę krzyczeć z radości… ja już sama nie wiem…

- Ja ci nie powiem. To się po prostu czuje – dotknęła swojej piersi w miejscu gzie jest serce – O tu. Musisz tylko się dobrze wsłuchać, a ono ci powie.

Pocałowała córkę w policzek i wyszła z pokoju.

***

Nick usiadł w fotelu. Westchnął, na wspomnienie blondynki. Mimo że dopiero wyszła już jej mu brakowało.

Nie potrafił załapać, o co w tym chodzi. Przyłapywał się, że myślał, co w danej chwili robi. Z dnia na dzień, zdarzało się to coraz częściej.

Brakowało mu jej, w każdej chwili, nawet, gdy przy nim była. Nie umiał tego wytłumaczyć.

Wstał. Nie potrafił usiedzieć na miejscu Nie potrafił.

***

Siedziała myśląc o tym, co powiedziała jej mama. Praktycznie, znała już odpowiedź na swoje pytanie. Tylko nie umiała się nią podzielić.

Wstała. Zawsze musi być pierwszy raz. Trzeba spróbować.

Wybiegła z pokoju, zbiegła po schodach potrącając wchodzącego ojca.

- Gdzie tak biegniesz?

- Woła mnie.

- Kto??

- Serce…

Założyła kozaki, złapała kurtkę i zostawiła oniemiałego ojca na schodach.

***

Biegła przez zaśnieżone uliczki przepychając się miedzy ludźmi. Ślizgała się na śniegu, ale nie miało to dla niej znaczenia. Chciała jak najszybciej być u niego. Teraz tylko to się do niej liczyło, żeby być tam jak najszybciej.

***

Usiadł. Wstał. Znów usiadł. Nie mógł znaleźć sobie miejsca. Wstał. Podszedł do okna. w stronę jego domu z niezwykłą szybkością zbliżała się jakaś postać. Przyjrzał jej się… Ann??

Wybiegł z salonu. Złapał kurtkę i wybiegł z domu. Dziewczyna było już kilkanaście kroków. Zaróżowione policzki dodawały jej niezwykłego uroku. Zatrzymała się przed nim. Spojrzała na niego.

- Ja… Ja… pomyślałam, że cię odwiedzę – przeklęła w myślach. Dlaczego stchórzyła!!?? Dlaczego??

- Fajnie… ja też o tobie myślałem…

***

Cristin zbawiona czyimiś krokami pod oknem pokoju podeszła pod balkon. Stanęła nieruchoma. Obok domu jej sąsiada stała Ann wraz z Nickiem. Patrzyła jak dziewczyna niecierpliwie skręca zarzucony niedbale szalik.

***

- Tak?? To miłe… - powiedziała niepewnie.

- To może wjedziemy…

- No… wiesz, bo właściwie to ja ci coś chciałam powiedzieć… - wyjąknęła.

- T-tak?  - Dlaczego się zaląkł??

- Tak…, bo widzisz… Nick… ja…Kocham cię

- Kocham cię- spojrzała na niego zdziwiona. Nie spodziewała się tego usłyszeć. Sądząc po jego minie on też. Stali wpatrując się w siebie jak idiota w idiotę.

- Słucham? – Powiedzieli równocześnie, nie łapiąc kontaktu z rzeczywistością.

Wpatrywali się w siebie uporczywie nie mogąc się ruszyć.

- Tak… Fajnie… - wyjąkała dziewczyna, nadal nie łapiąc, o co chodzi.

Pierwszy załapał, Nick. Ona powiedziała, że go kocha?? Powiedziała!!

- Zaraz, co powiedziałaś??

- Sama nie wiem. Coś jak… Kocham cię??

Chłopak podskoczył do góry. To ją otrząsnęło. On powiedział, że ją kocha… Ona powiedziała że go kocha!! Oni obydwoje się kochają.

- Ale to chyba dobrze, że cię kocham… prawda??

Posłał jej powalający uśmiech. Dobrze. Dziewczyna rzuciła się na ziemię. Miała ochotę krzyczeć.

Świadoma swojego szczęścia zaczęła robić aniołki. Po chwili chłopak leżał obok niej.

- Kocham cię – powtórzyła nie mogąc nacieszyć się tą chwilą. Zbliżył się, rozmazując skrzydełka aniołka i lekko musnął jej usta.

- Ja ciebie też.

***

Cristin stała w oknie oniemiała rozwojem wypadków. Nie mogła za nic wywnioskować, co się tam działo. Spojrzała znów na parę, która teraz już zbliżała się do siebie z zamiarem pocałunku.

- No i miały rację – powiedziała do siebie i zachichotała. Zdaje się, że tego Sylwestra wszyscy nie zapomną.

***

Co to jest miłość? Czy to uśmiech z mojego lustra Co to jest miłość? Czy to usta, czy dłonie twe? Brakiem oddechu na górskim szczycie I najszczęśliwszym ze wszystkich życiem Tym jest, tym jest, ma miła, miłość

Zbigniew Książek, Psalm z bukietem konwalii, psałterz wrześniowy.

Myślę, że ta piosenka pasuje do tej notki, zwłaszcza, że bardzo ją lubię. A nową, kiedyś napisze;D

 

Komentarze

  1. andzelika0312@op.pl27 czerwca 2007 13:04

    Masz slicznego bloczka.Jesli znajdziesz czas to wpadnij na mojego bloga www.mally-obrazki.blog.onet.pl POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. karolinatu@poczta.onet.pl27 czerwca 2007 13:05

    Siemka masz naprawdę zarobistego bloguśia bardzo on mi się spodobał i postanowiłam ci zostawić komcia mam nadziejie że i ty wejdziesz do mnie www.by-karolina-89.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mam uśmiech na ustach, ludy, prawie ryczę i się śmieje, cudnie, cudnie, cudnie, cudnie. Przepięknie! Przepięknie! Przepięknie! Przepięknie!Przepięknie! Przepięknie!Przepięknie! Przepięknie!Przepięknie! Przepięknie!Przepięknie! Przepięknie!Przepięknie! Przepięknie! Wpadłam w jakąś euforię szczęścia! dziewczyno ty czynisz cuda! Mówił ci to już ktoś! No ja myślę, że mówił! Przecudnie to wszystko ujęłas, tak troszkę niezdarnie od strony bohaterów, są tak słodko nie zaradni...ACH! MOGĘ KRZYCZEĆ?! O tak cudnie! cudnie! cudnie! cudnie! Nie, no nie mogę...Rany boskie?! Co ty masz w sobie?! CUDWWWWOOOOONNNIIIIEE!!!! *****5542474 - wyślij mi rachunek za chusteczki ja tobie też wyślę za opercje plastyczną ust, bo mi sie tak rozciągną od uśmiechu, że tylko to pomoże:D

    OdpowiedzUsuń
  4. makia15@poczta.onet.pl27 czerwca 2007 15:36

    Przyznam się bez bicia...Nie czytałam notek. ALe obiecuję że nadrobię. Nie mam ostatnio czasu. Jutro się powinnam za to zabrać...Cału$ki...Kate

    OdpowiedzUsuń
  5. To niech to " kiedyś" było jak najszybciej! Przecudownie piszesz, a jakbym się miała rozpływać nad Tobą i Twoją twórczością to by mi paluszki zdrętwiały i miejsca w Komentarzu zabrakło! Czekam na ciąg dalszy z niepokojem! :) A co do mnie to rozdział 11 rośnie w siłę!Pozdrowienia! ( aż mi ręce z oczekiwania drżą :P:P)

    OdpowiedzUsuń
  6. cerezyna@buziaczek.pl28 czerwca 2007 10:24

    KOCHAM TO OPOWIADANIE! Nareszcie!!! Już myślałam że zrobie dziurę w krześle tak się wierciłam, ale wytrzymałam!!! Czekam na nową notke, jak chcesz możesz zajrzeć do mnie Coral!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. hp7@autograf.pl28 czerwca 2007 11:07

    co to jest miłość?miłość jest wtedy gdy nie patrzymy na ta osobę tylko wspólnie wpatrujemy się w jeden punkt ;)Kolejna cudowna notka!jestem pod ogromnym wrażeniem twojego talentu i tego w jaki sposób to wszytsko przekazujesz czytelnikom.Moria

    OdpowiedzUsuń
  8. Achhhhh miłość,miłość..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna