Gdy się bardzo starasz by coś wyszło, zazwyczaj wszystko idzie nie po twojej myśli...

To nie jest epilog. To nie jest zapowiedź nowej notki.
To jest zawieszenie, coś co ma wypełnić lukę między ostatnią notką. Taki mój mały as w rękawie, który zostawiłam celowo na wypadek gdybym jednak miała problem z napisaniem epilogu.
Nie jest to rewelacja czy coś wspaniałego - pisałam to już w tym ostatnim momencie przed zawieszeniem i powiem wam że wcale mi się nie podoba. Ale wypełni lukę a mi da kolejny tydzień na męczenie się z zakończeniem
***

W Wigilię u Potterów od samego rana coś się działo.Domowników obudziła Lily, która w dość niedelikatny sposób oświadczyłazaspanemu mężowi i synowi, że mają dwadzieścia minut na przygotowanie się dopracy i zjedzenia śniadania. Nie pomogły narzekania, że jest ósma rano iwszystkie normalne rodziny jeszcze śpią, protest Jamesa, który zamknął się włazience i powiedział, że będzie tam spał, w rezultacie, czego nie zjadłśniadania. Przez resztę dnia chodził obrażony na żonę za tak brutalnepotraktowanie.

- ZniszczyÅ‚aÅ› mi caÅ‚y obraz Å›wiÄ…t – powiedziaÅ‚, przecierajÄ…cregaÅ‚ mokrÄ… Å›ciereczka.

- Uważaj, żebym ci go bardziej nie zepsuÅ‚a – ostrzegÅ‚akobieta, biorÄ…c od syna miskÄ™ z wodÄ… i wchodzÄ…c na stoÅ‚ek – Zbiera ci siÄ™ odsamego rana!

- O ósmej rano wylaÅ‚aÅ› mi na gÅ‚owÄ™ litr zimnej wody –powiedziaÅ‚ – MiaÅ‚em prawo okazać niezadowolenie…

- Oczywiście. Nie marudź, tylko idź, bo ozdoby choinkowe.

Sytuacja o wiele łagodniej została rozegrana u innych. Już zsamego rana u Blacków, Liz chodziła jak na szpileczkach, próbując zabrać się zacokolwiek, jednak wyszło jej tylko spalenie cista.

W domu Lupinów nie było możliwości o spokoju. Trojaczki jużrano wpadły do sypialni rodziców przekrzykując się i pytając o Mikołaja.

Przez całe przedpołudnie pomagały Cristin przy przygotowywaniusmakołyków, a potem wyruszyły z ojcem na poszukiwanie choinki.

Wieczorem, Remus został wyśmiany i poproszony przez córki oodejście od choinki, bo psuje efekt wieszając bombki w niegustownym ustawieniu.Nie był to jednak koniec problemów mężczyzny przy choince.

- Tato! – Emily spojrzaÅ‚a z oburzeniem na ojca, któryspojrzaÅ‚ na niÄ… pytajÄ…co, poczym przeniósÅ‚ wzrok na trzymanego w rÄ™ku anioÅ‚ka.

- Tak? – SpytaÅ‚ ostrożnie odsuwajÄ…c ozdobÄ™.

- Co ty robisz? Ten anioÅ‚ek tu nie pasuje – powiedziaÅ‚adziewczynka, podchodzÄ…c do ojca. PozostaÅ‚e dziewczynki odwróciÅ‚y główki ispojrzaÅ‚y z ciekawoÅ›ciÄ… na ojca. – AnioÅ‚ek z biaÅ‚ymi skrzydeÅ‚kami obok mikoÅ‚ajaz czerwonÄ… czapeczkÄ…?

Cristin, która do tej pory siedziała na dywanie, klejącłańcuch, który rozerwały dziewczynki podniosła głowę i spojrzała zzaciekawieniem na rodzinę. Z trudem powstrzymała się od śmiechu, widząc jakEmily stoi obok Remusa z założonymi rękami i kręcąc głową z politowaniem.

- Tu powinien wisieć skrzat w żółtej czapeczce.

- Albo czerwonej – dodaÅ‚a Amy kiwajÄ…c gÅ‚owÄ… jak znawca.Remus zamrugaÅ‚ i dla Å›wiÄ™tego spokoju odÅ‚ożyÅ‚ anioÅ‚ka. Margaret podaÅ‚a muskrzata i nadal bÄ™dÄ…c czujnie obserwowanym przez córki niepewnie przyÅ‚ożyÅ‚ godo choinki/.

- Tu? – SpytaÅ‚, patrzÄ…c na córki. Kiwnęły równo gÅ‚owÄ…, uÅ›miechajÄ…csiÄ™ lekko.

- Gotowe – powiedziaÅ‚a Cristin, wstajÄ…c z ziemi. PodeszÅ‚a docórek, podaÅ‚a im Å‚aÅ„cuch i nachyliÅ‚a siÄ™ koÅ‚o męża.

- Jak mogÅ‚eÅ› wykazać siÄ™ takim nietaktem? – SpytaÅ‚a,uÅ›miechajÄ…c siÄ™ szeroko.

- Wiem, to byÅ‚ niewybaczalny bÅ‚Ä…d – powiedziaÅ‚ poważnie,biorÄ…c okrÄ…gÅ‚Ä… bombkÄ™.

- Niewybaczalny – zgodziÅ‚a siÄ™ kobieta, powracajÄ…c doprostej pozycji – Chce ktoÅ› kakao?

Zaśmiała się pod nosem, gdy cała czwórka chórkiempowiedziała tak.

- Zaraz zrobiÄ™ – powiedziaÅ‚a, krÄ™cÄ…c gÅ‚owÄ… z politowaniem iwyszÅ‚a z pokoju, zerkajÄ…c na córki, które już zabieraÅ‚y siÄ™ za poprawianieozdób.

***

Lily weszła do pokoju i rzuciła się na łóżko z cichym westchnieniemna kanapę.

- Padam – powiedziaÅ‚a – Po prostu padam.

- Nie dziwię się. Rzekłbym, że dałaś sobie nieźle w kość.

- MusiaÅ‚am… auu – jÄ™knęła, gdy Potter zaczÄ…Å‚ rozmasowywaćkobiecie barki – Nie przestawaj – dodaÅ‚a, gdy zabraÅ‚ rÄ™ce – jest dobrze…musiaÅ‚am. Petunia nie wytrzymaÅ‚aby tu…Au…godziny. Jest strasznÄ… pedantkÄ…… aj

- Jak dla mnie przesadziÅ‚aÅ›. A trzeba jeszcze wybrać siÄ™ pochoinkÄ™ – zauważyÅ‚ a kobieta jÄ™knęła.

- Pójdziemy wieczorem, nie mamy daleko…

- Jak uważasz…

Przymknęła oczy i położyła głowę na piersi męża. Drzwi odpokoju otworzyły się i wszedł Harry. James spojrzał na syna i ręką wskazał mużeby wyszedł, głową pokazując na przysypiającą żonę.

- Ale… sÄ…… przyszli – powiedziaÅ‚ cicho, wskazujÄ…c rÄ™kÄ… naokno.

Lily otworzyła gwałtownie oczy i wstała. Harry wyszedł zpokoju, podczas gdy kobieta wyjrzała przez okno.

Uśmiechnęła się pod nosem i zwróciła się do męża.

- Chodź…

Potter westchnął ciężko i niechętnie powlókł się doprzedpokoju za żoną.

***

Siedziały w kuchni, rozmawiając żywo o świętach. Wszystkietrzy kobiety uśmiechały się, nie zdając sobie sprawy, co dzieje się w salonie,gdzie siedziała męska część domu.

Sytuacja pokręciła się jeszcze bardziej, gdy przybyliPaństwo Potter.

Po dość nieudanym zapoznaniu, Pani, Potter poszła razem zsynową do kuchni, gdzie zajęły się wypiekaniem lukrowanych pierniczków dlachłopców, podczas gdy Potter senior dołączył do syna.

Wydawało się, że rozmowa jaką prowadził, a raczej próbowałprowadzić James z Vernonem jest nieskładna, jednak po przybyciu seniora, stałasię zupełnie nieskładna.

- WiÄ™c…Vurnunie…

- Vernon – mruknÄ…Å‚ mężczyzna, krzywiÄ…c siÄ™ lekko.

- Wybacz. Czym siÄ™ zajmujesz? – spytaÅ‚ Charlus, przyglÄ…dajÄ…csiÄ™ uważnie mężczyźnie.

- Åšwidry – odpowiedziaÅ‚ krótko – produkcja Å›widrów.

- Takie mugolskie ciastka, tak? – SpytaÅ‚, ożywiajÄ…c siÄ™wyraźnie. James prysnÄ…Å‚ cicho, próbujÄ…c opanować Å›miech, widzÄ…c minÄ™ mężczyzny,który zaczÄ…Å‚ robić siÄ™ czerwony.

- Nie… Å›widry, do maszyn.

- Aha.. – PowiedziaÅ‚ Potter, markotniejÄ…c.

 ZapanowaÅ‚a cisza.

- A… - zaczÄ…Å‚ James – E… no tak.

Spojrzał wymownie w sufit i znów zapanowała cisza.

- To…pan też jest czarodziejem? – SpytaÅ‚ nagle Potter.Dursley znów siÄ™ zaczerwieniÅ‚ i już miaÅ‚ zamiar coÅ› odpowiedzieć, gdy rozlegÅ‚siÄ™ tupot stóp i do salonu wpadÅ‚ Harry a za nim Dudley. Obaj chÅ‚opcyprzekrzykiwali siÄ™ i wydawaÅ‚o siÄ™ że zaraz rozpocznie siÄ™ bójka. James zerwaÅ‚siÄ™ na równe nogi i zÅ‚apaÅ‚ syna pod ramiona poczym odsunÄ
…Å‚ go na bezpiecznÄ…odlegÅ‚ość.

- Co to ma być? – spytaÅ‚ szorstko patrzÄ…c na wÅ›ciekÅ‚egochÅ‚opca.

- PowiedziaÅ‚, że jestem chuderlawym Å‚amagÄ… – mruknÄ…Å‚chÅ‚opiec.

- Powiedział, że jakby mi wsadzić jabłko u usta byłbym jakprosiak!

- chciaÅ‚…

- Dość! – James spojrzaÅ‚ surowo na syna ale obaj chÅ‚opcyzamilkli.- OstawiÄ™ ciÄ™ teraz na ziemiÄ™ – powiedziaÅ‚ patrzÄ…c na syna – iprzeprosisz…

- Nie – mruknÄ…Å‚ Potter – Nie przeproszÄ™ go!

- Harry.

- Nie!

- Co siÄ™ dzieje? James, czemu trzymasz Harrego? – LilywpadÅ‚a do kuchni.

- Dlatego – powiedziaÅ‚ Potter opuszczajÄ…c syna. Obaj chÅ‚opcyw tym samym momencie rzucili siÄ™ na siebie i upadli na ziemiÄ™. James schyliÅ‚siÄ™ by zabrać Harryego i krzyknÄ…Å‚ gdy zÄ™by Dudley natrafiÅ‚y na jego doÅ„.

- Ugryzł mnie!

- James! – Lily spojrzaÅ‚a na męża z wyrzutem – chÅ‚opcy.

Potter szybko się schylił i odciągnął Harryego, podczas gdyPetunia zabrała z ziemi Dudleya.

- Co tu siÄ™ dzieje? – spytaÅ‚a Lily patrzÄ…c na syna – Harry?

- Bo on rozwalił o ścianę moją miotełkę!

- Dudley!

- Nazwał mnie prosiakiem!

- Harry!

- Powiedział, że jestem fajtłapą!

- Dudley!

- Nie chciał mi pokazać miotły!

- Harry!

- Ugryzł mnie!

- James!

- Co?

- Harry, przeproÅ› – powiedziaÅ‚a Lily, ignorujÄ…c męża –Natychmiast.

- Dudley…

- Nie! – powiedzieli obaj chÅ‚opcy.

- Harry…

- Lily, Petunio, spokojnie – PowiedziaÅ‚a Pani Evans wchodzÄ…cdo pokoju – To tylko dzieci, w ich wieku to normalne.

- Mamo…

- Daj spokój. Jest Wigilia, a oni wiÄ™cej nie bÄ™dÄ…, zgadzasiÄ™? – SpytaÅ‚a patrzÄ…c uważnie na wnuków. ChÅ‚opcy niechÄ™tnie kiwnÄ™li gÅ‚owami. –No, i wszystko gra. A teraz chodźcie, pomożecie mi wycinać ciastka, a wy możepójdziecie po choinkÄ™? – spytaÅ‚a patrzÄ…c na mężczyzn.

- Możemy pójść – powiedziaÅ‚ James – może zabierzemy jednego?

- Damy sobie radÄ™ z wnukami – powiedziaÅ‚a Pani Evans –Idźcie, bo potem nie bÄ™dzie już Å‚adnych. Chodźcie chÅ‚opcy.

***

Stali w kuchni w skupieniu wycinając z cista różne kształty.Czasem jeden przypadkiem przyciął foremką palca lub sypnął mąką w oko, ale ichzapał do kłótni zniknął, gdy Lily wyjęła pierwszą blaszkę pachnących ciastek.

Obaj rzucili się do niej i kolejne pół godziny spędzili naczekaniu aż łakoć wystygnie.

Wtedy każdy dostał po dwa, takie same ciastka jako nagrodę areszta została odłożona na ranek.

Wyjście po choinkę zajęło trochę czasu. Wrócili, gdy byłojuż całkiem ciemno i dopiero wtedy zaczęło się strojenie drzewka, któroprzypadło żeńskiej części domowników.

Gdy tylko choinka została ubrana, dzieci zostały położonespać a niedługo po tym pozostali domownicy również udali się na spoczynek.

***

 




Komentarze

  1. Ahh.... Wiesz dobrze, co sądzę o tej notce(i o wszystkich innych), więc nie będę się rozpisywać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna notka. Zreszą jak zawsze.:) Mam nadzieję, że będziesz dalej prowadziła bloga, bo bardzo go lubię, jednak pamiętaj, że Twoje życie jest najważniejsze, a jeśli zdecydujesz sie skończyć pisanie, to nie ukrywam będzie mi smutno, ale uszanuję Twoją decyzję.:) Czekam (mam nadzieję:*) na następna notkę. Buziaki:*******

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka świetna, tak jak z resztą wszystkie inne. Dobrze wiesz co sądze o tym zawieszaniu bloga, ale nie przekonam cię do zmiany tego pomysłu, cóż, bardzo lubię czytac twoje notki, ale najwyraźniej czeka mnie już tylko epilog:( szkoda, ale twoje życie jest ważniejsze, może raz na jakiś czas pojawi się jakaś "wyrywcza" notka;) pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehh.. Co tu dużo mówić...? Cudnie.. A zwłaszcza Harry z Dudley'em i trojaczki...:) Pzdr:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehh... Mnie tam żal jak sobie pomyslę, że niedługo zakończysz to opowiadanie... I co ja wtedy będę czytała?? =( Ale ładnie i pogodnie Ci ten odcinek wyszedł. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie rozumiem co Ci się w tej notce nie podoba, bo jest super. Oby więcej takich 'łączników' które opóźnią powstanie epilogu. Miłego dna życzę, i duuuuużo weny xD

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Elanor z elanor-historia-milosci.blog.onet.pl15 kwietnia 2008 10:19

    ojej...i kto mnie bedzie teraz rozsmieszal??dialog dudley- Harry- James jest siwetny ;Dale...dlaczego?dlaczego?kurka...as w rekawie...hmm...fajna atmosfera swiat..naprawde ;}

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie zakończenie, a raczej zawieszenie? Po takiej notce?! Chyba żartujesz;p Jeszcze sobie na gg na ten temat pogadamy XD... Masz rację... bój się;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Coo.? nie tylko nie zawieszenie.Mam nadzieje ze bd dalej pisać ;)a co do notki jest super, taki nastrój swiateczno- rodzinny ;);**

    OdpowiedzUsuń
  10. oleczka127@buziaczek.pl16 kwietnia 2008 10:06

    Słuchaj... prosze nie koncz bloga wszyscy wiemy ze jest świetny.... prosze. pokladalam w tobie takie nadzieje proooooszzzzze :D pozatym nic nie wiemy o tej calej Ann Clarson prosze prosze prosze

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne! I tyle, nie mam czasu pisać. Czekam na kolejną nocię, bo wierze, że się ona pojawi i że to nie bedzie epilog! Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Suuuuper i ty chcesz zamykać bloga???Ale jak chcesz... W końcu on jest twój ;pAle najbardziej w tej notce podobała mi się zabawa Harrego z Dudleyem!Tego chyba nigdy nie zapomnę...

    OdpowiedzUsuń
  13. Wybacz, że dopiero teraz komentuję. Rozdzialik świetny, zresztą jak zawsze. Nie możesz skończyć bloga, dodaj chociaż jeszcze tę notkę przed epilogiem.Dodałam już u siebie nową notkę http://lily-potter-corka-harryego.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Hehhehee xDD Chłopaki jakoś nie zapałali do siebie miłością xDD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna