Drobinka
James westchnął. Dlaczego zawsze on? Dlaczego to jego musi spotykać… dzięki bogu za kilka dni wprowadzą się z Lily do domu i obowiązek zwany Trampkiem spadnie na Pottera seniora. - No chodź! Trampek przeszedł dumnym krokiem obok właściciela. Doszli do wielkiego, białego budynku z napisem „Weterynarz”. Chłopak westchnął i pociągnął lekko psa, którego oczy delikatnie się powiększyły. - Nie wygłupiaj się, idziemy. Weszli do budynku. Pies stanął i ani myślał się ruszyć. - Trampek, chodź! Ani rusz. Niech to szlag! - Trampek imbecylu! Rusz się! - To nic nie zdziała. Odwrócił się. W progu stała młoda pani weterynarz uśmiechając się miło. - tak go pan nie przekona. Jak się wabi? - E…Trampek. Kobieta zachichotała. Podeszła do psa i uklęknęła. - Nie ugryziesz mnie, prawda? – Pogłaskała go za uchem – nie ugryziesz… - chwyciła go delikatnie za obroże – chodź, nic ci nie zrobię. Na szczepienie?? Zwróciła się do chłopaka. - Tak. *** Trampka udało się zaciągnąć do gabinetu, ale tam n