troskiwa babcia Potter
Tą notkę dodaje dla Coral. Przepraszam, zapomniałam o tobie. Moja pusta skleroza ;D
***
- Mamo! Ja już wychodzę – James stanął w drzwiach pokoju.
- Weź Trampka.
- Nie, Liz mnie nie wpuści.
- Wpuści. Bierz go, to twój pies.
Chłopak westchnął.
- TRAMPEK!!
Dało się słyszeć huk rozbitego szkła, przewróconego krzesła i ze schodów zbiegł Trampek. Zamerdał wesoło ogonem i spojrzał na chłopaka.
- Ale ty nie chcesz tak wyjść chyba??
W przedpokoju stanęła babcia Jamesa, mama jego taty, Medeline Potter, zwana przez wszystkich po prostu babcią.
Była bardzo miłą kobitę o ciepłych oczach. Prawdziwa babcia.
- No tak.
James spojrzał na swoją kurtkę. Nie była brudna.
- Przecież będzie ci zimno. Zakładaj czapkę i szalik, ale już!
- Ale babciu, naprawdę mi nie będzie zimno.
- Nie ma ale. Daj babcia pomoże.
Chłopak westchnął. Kobieta podeszła do niego i owinęła szalik trzy razy wokół jego szyi a następnie bardzo mocno go związała. Wzięła czapkę i wsadziła ją chłopakowi na głowę. Dopiła wszystkie guziki w kurtce i podała mu rękawiczki.
Chłopak przewrócił oczami a gdy Babcia Potter to zobaczyła oberwało mu się po głowie.
- Trampek, idziemy.
- Ty sobie chyba żartujesz? Ty chcesz żeby ten pies się rozchorował?? Przecież on zamarznie.
- Babci, ten pies, waży ponad 80 kilo, ma na sobie ciepłe futro i grubą warstwę tłuszczu. Nie będzie mu zimno.
- A ja ważę 60 kilo, mam przedwojenny kożuch i warstwę tłuszczu a mimo wszystko czapkę i szalik zakładam. Chodź tu Trampuś, babcia nie pozwoli ci zmarznąć.
Trampek nieświadomy niczego poszedł za babcią, a James zdjął czapkę. Pani Potter widząc to, uśmiechnęła się i podeszła do niego. Poprawiła szalik, poczochrała go pieszczotliwie po włosach i sięgnęła po czapkę.
- Mamo, proszę ja się zaraz ugotuję.
- Ale jak babcia przyjdzie załóż. Zrobi jej się przykro jak nie założysz.
Kiwnął głową i uśmiechnął się.
- Wiem, założę.
Do przedpokoju weszła babcia Potter a za nią wszedł Trampek. Spojrzał błaganie na Jamesa a ten wsadził pięść w usta żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Bernardyn miał na sobie wełnianą czapkę świętego mikołaja, na łapach miał babcine skarpetki, a na szyję wokół obroży zawiany szczelnie szalik.
Do przedpokoju wszedł Pan Potter i roześmiał się serdecznie.
- Mamo, a co to za rewia mody??
Kobieta spojrzała na niego z wyrzutem.
- Jaka rewia mody. Ubrałam ich, żeby nie zmarźli.
- Mamo, to bernardyn. Nie zmarżnie.
Mężczyzna podszedł do psa i ściągnął mu z łap skarpetki. Sięgał już do szalika, gdy.
- Nie synu! Czapka i szalik zostają. Nawet nie protestuj. A teraz idziecie, bo się przegrzejecie. James założył czapkę, podszedł do psa i wyszukał między szalikiem obroży. Zapiął mu ją, podszedł do babci. Koebiat ucałowała go w czoło, tak jak to robiła zawsze, uklęknęła przed Trampkiem i również podarowała mu całusa.
Pani Potter uśmiechnęła się szeroko.
- Tylko nie siedź za długo! – Krzyknęła za synem. Odwrócił się.
- Dobrze!
Zamknęłam drzwi i spojrzała z uśmiechem na teściową, która wycierała łzy z policzków.
- Jak te dzieci szybko rosną.
***
Gdy James zniknął z pola widzenia babci i mamy od razu poluzował szalik. Ściągnął rękawiczki i uklęknął przed psem.
- Gorąco ci??
Sięgnął do szyi psa, ale ten zawarczał, zbliżył się a Trampek się odwrócił. Wstał.
- Daj, ściągnę ci szalik.
Trampek pokazał zęby a James się roześmiał.
- Dobra, chodź.
Trampek szedł obok niego z wysoko uniesionym łbem. James się uśmiechnął.
***
Trampek zatrzymał się gwałtownie. Najeżył się i zaczął warczeć. Chłopak rozejrzał się i jęknął. Kilka metrów od niech siedział kot.
Pis niespodziewanie ruszył. Kocur zaczął uciekać a James biegł za psem.
- Trampek! Stój! Trampek!
Chłopak się poślizgnął i wywrócił. Pies biegł dalej, a James b
ył ciągnięty przez psa. Wbiegli na olodzoną powierzchnię. Trampek zaczął się ślizgać nie przestając ujadać. Łapy mu się rozjechały. James to wykorzystał, żeby wstać. Podszedł do psa i podciągnął go. Ten zerwał się gotowy biec.
- Trampek! Bo zaciągniesz sobie szalik i co sobie babcia pomyśli??
Pies stanął. Podniósł łeb do góry i odwrócił się. Zaczął iść a po chwili łapy mu się rozjechały.
***
Każda tułaczka się kiedyś kończy. Także tułaczka Jamesa Pottera i Bernardyna Trampka dobiegła końca, gdy doszli do niewielkiego domku na przedmieściach.
James zapukał, a drzwi się otworzyły. Trampek rzucił się na Syriusza powalając go.
- To świąteczny prezent?? – Syriusz uśmiechnął się szeroki i zaraz tego pożałował bo wielki ozór Trampka wpadł do jego ust.
- Tak. Mam nadzieje, że nas wpuścicie??
***
Liz weszła do pokoju. W rękach trzymała wielką miskę z wodą i filiżankę z kawą.
- Powiedz mi lepiej – powiedziała stawiając wodę na podłodze i wołając Trampka – Dlaczego masz całe spodnie mokre?
James opowiedział o kocie i babci Potter.
- Zawsze twierdziłem, że ten pies jest dziwny, ale żeby aż tak – Syriusz uśmiechnął się
- No właśnie, ja też. A reszta kiedy ma zamiar przyjść?
- Za jakieś pół godziny chociaż znając ich… Lily pewnie się spóźni, Ann i Peter też. Remus z Cristin pewnie przyjdą wszcześniej.
- Właśnie a propos Petera. Moja mama widziała go kilka dni temu z jakąś dziewczyną mieście. Wiecie coś o tym?? – Rogacz spojrzał na przyjaciół. Ich miny wskazywały na to, że nie widzą.
- Peter ma dziewczynę??
Rogacz wzruszył ramionami.
- Nie wiem… czekajcie ktoś idzie.
***
O dziwo, wszyscy przyszli punktualnie.
- Ktoś chce jeszcze ciasta?? – Liz spojrzała na przyjaciół.
Wszyscy pokręcili przecząco głowami. Jedynie Trampek szczeknął, zamerdał ogonem i spojrzał na Liz błagalnie, na co wszyscy wybuchli śmiechem, a Trampek dostał kawałek ciasta.
James rzucił ukradkowe spojrzenie na Syriusza, a potem zwrócił się do Petera.
- Moja mama cię widziała w ubiegłym tygodniu. – Peter spojrzał na przyjaciela.
- Możliwe.
- Mówiła że byłeś z jakąś dziewczyną.
Peter wzruszył ramionami chodź na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
- Byłem z Patsy.
Wszystkie oczy zwróciły się na Petera. Dobrze nie wszystkie. Trampek był zajęty ciastem.
Peter zarumienił się jeszcze bardziej.
- Patsy?? – Powtórzył Syriusz, takim tonem jak by nie usłyszał.
Peter kiwnął głową.
- Tak. Patsy. To moja… - no właśnie? Kto? Peter zastanowił się przez chwilę – przyjaciółka.
- Długo się znacie?? – Ann popatrzyła na niego uważnie.
- Od lipca.
- No a co robimy w Sylwestra? – Wypalił nagle Remus, widząc, że Peter się coraz bardziej peszy.
Peter spojrzał z wdzięcznością na Remusa, a ten się tylko uśmiechnął.
- Ja myślałam, że zrobić jakąś imprezę, jak co roku.
Wszyscy pokiwali żarliwie głowami.
- Ja nie mogę… umówiłam się już na Sylwestra.
- Ja też.
Wszyscy spojrzeli w stronę Ann i Petera.
- Ann? Z kim ty się umówiłaś??
Ann spojrzała na Cristin.
- Z Nickiem.
- Ty sobie żartujesz prawda??
Zaprzeczyła.
- To przyjdźcie tu. W czym problem. Peter, Ciebie też się to dotyczy.
Peter spojrzał na Liz.
- Nie patrz tak na mnie. Zaproś ją. Ann…?
- Nie… on.. on już coś wymyślił. Nie będę psuła planów. Następnym razem.
Liz wzruszyła ramionami.
- To może jednak ktoś chce cista? Ciebie nie pytam – dodała, że Trampek otwiera pysk. Opuścił uszy. – Ty dostaniesz i tak i tak.
***
Peter wszedł do domu. Szlag by to trafił!! Ona się nie zgodzi. Bo niby, dlaczego? Są Tylko przyjaciółmi. A może nie?? Oparł się o ścianę. Może by spróbować??
***
Stan
ął pod jej oknem. Wziął różdżkę i wypalił kilka iskier w niebo. Po chwili pojawiła się w oknie. Gdy go zobaczyła, na chwile zniknęła i po chwili pojawiła się na balkonie w kurtce.
- Co ty tu robisz??
- Chciałem pogadać. Zejdziesz?? Nie wszyscy muszą słyszeć. ( Czy wy też odnosicie wrażenie że Peter zachowuje się jak nie Peter??)
***
Spojrzała na nią.
- Patsy, ja… ja cały czas myślę o tamtym. Ja… - wziął głęboki wdech- Ja cię bardziej niż bardzo lubię i… pomyślałem sobie że może zechciałabyś… zostać moją dziewczyną??
Patsy spojrzała na niego zdziwiona.
- Peter ja…
***
I koniec :P Nie ma tak dobrze. Notki pojawiają się ostatnio często, więc mogę sobie na to pozwolić. Zwłaszcza, że następna notka jest już zaczęta. Po prostu troszkę skróciłam tą ;D i jeszcze jedno słówko do Kate. Ja cię poinformowałam tylko podpisałam się nanina15. to jest mój login na Onecie. To tak na przyszłość:D idę skrobać dalej.
Zwracam honor. Mam nadzieję że notka się podobała. Ehem... co ja miałam powiedzieć? Aaaa... już wiem. Dobrze ujęłaś te zachowanie babci Potter. Babcie są nadwrażliwe dla wnuków, ale żeby dla psów????? Heh... można powiedzieć że wiłam się na tym krześle ze śmiechu... James ma naprawdę pecha, nie dość że musiał wziąść trampka to jeszcze ten zobaczył kota. U mnie notka powinna pojawić się na koniec roku szkolnego jako prezent. Powinna się wam podobać więc czekam na komentarze. Cału$ki...
OdpowiedzUsuńNo i Trampek znowu w akcji heh. I zgadzam się z komentarzem powyżej. Babcie są przewrażliwione, ale chyba nie do tego stopnia. Czekam co dalej z Peterem i odpowiadając na twoje pytanie w notce też ni się zdaje że Peter to już nie Peter. Pozdro
OdpowiedzUsuńoch Ty zała i nie dobra w takim momencie przerywać :PJa mam nadzieje że Trampek nie przejadł się ciastem, bo szkoda by było :)mam nadzieję że już niedługo ukaże się kolejny postPROPOOOOOOOOSZEEEEEEE :)
OdpowiedzUsuńHej. Chcę cię poinformować, że na www.oceny-by-nicki.blog.onet.pl pojawiła się ocena twojego bloga. Proszę o opinię oceny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrześwietna notka z babcią Potter :) !!!(ukłonik przed klawiaturką)Tak trzymać, u mnie też nowa notka choć mniej śmieszna a bardziej tajemnicza. Zapraszam i Pozdrawiam.Mementowww.joan-lupin-i-inni.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńtam tara ram :D co powiedziala Peterowy :P tgo dowiemy sie w nastepnej notce :D z 1 strony dobrze z 2 juz sie nie moe z doczekać:D no ale wiesz :P komplementy mozesz sobie skopiować z poprzednich notek:P bo chyba nudzi ci sie moje powtarzania cvo nie?:D http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNo nie! W takim momencie? Jak mogłaś?! A tak po za tym mam na twarzy wymalowany wielki uśmiech który nie zejdzie chyba przez najbliższą godzinę. Tak po za tym u mnie na milosc-lily-evans.blog.onet.pl jest nowa notka! Coral
OdpowiedzUsuńSupcio nocia!! Ciekawe, czy Patsy się zgodzi... Bardzo podoba mi się wątek Ann i Nicka. :)) Dobre było z czapeczką, szalikiem i skarpeteczkami dlka pieska :D wpadniesz na mojego bloga? ja-zosia.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńtroskliwa bacia Potter Powiedziałambym ,że ZA troskliwa, ale pasuje do rodzinki Potterów.Pisz nocie. Nikt ci nie ma za zła,że są często. WSZYSTKICH TO CICIESZY. PS. WPADNIJ NA BLOGA www.lily-i-james-potter-magia-milosci.blog.onee.pl lub umarlam-a-kocham.blog.onet.plJesteś u mnie w linkach. LILKA
OdpowiedzUsuńNowa notka na www.moje-opowiadanie15.blog.onet.pl jako przezent z okazji zakończenia roku. Cału$ki....
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuper blog:)) a te opisy postaci to sama wymyslilas? bombowe:))tez chce tak pisac:))pozdro i zapraszam na www.lily-angel.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńTak,ja też odnoszę wrażenie,że Peter zachowuje się jak nie Peter xDD Co ta miłość robi z ludźmi xDD
OdpowiedzUsuńNIEEEEEEEEEEEee!!!!! Nie rób im tego, bo mi nic nie robisz!!Ja mam nastepna notkę tuż pod nosem. Uff!! Ale gdybym teraz miał aczekać chociaż 2 dni chyba bym nie wytrzymała. Dobra kończe tego komentarza, bo mnie ciekawośc zżera!
OdpowiedzUsuń