Drobinka

James westchnął. Dlaczego zawsze on? Dlaczego to jego musi spotykać… dzięki bogu za kilka dni wprowadzą się z Lily do domu i obowiązek zwany Trampkiem spadnie na Pottera seniora.

- No chodź!

Trampek przeszedł dumnym krokiem obok właściciela. Doszli do wielkiego, białego budynku z napisem „Weterynarz”. Chłopak westchnął i pociągnął lekko psa, którego oczy delikatnie się powiększyły.

- Nie wygłupiaj się, idziemy.

Weszli do budynku. Pies stanął i ani myślał się ruszyć.

- Trampek, chodź!

Ani rusz. Niech to szlag!

- Trampek imbecylu! Rusz się!

- To nic nie zdziała.

Odwrócił się. W progu stała młoda pani weterynarz uśmiechając się miło.

- tak go pan nie przekona. Jak się wabi?

- E…Trampek.

Kobieta zachichotała. Podeszła do psa i uklęknęła.

- Nie ugryziesz mnie, prawda? – Pogłaskała go za uchem – nie ugryziesz… - chwyciła go delikatnie za obroże – chodź, nic ci nie zrobię. Na szczepienie??

Zwróciła się do chłopaka.

- Tak.

***

Trampka udało się zaciągnąć do gabinetu, ale tam nawet Pani doktor Jonson nie udało się go opanować. Stał na stole przeznaczonym dla psów i cały czas się trząsł. Gdy lekarka podeszłą do niego z termometrem, pies uciekł pod stół. James następne pół godziny spędził na wyciąganiu go stamtąd.

Jednak największy Sajgon zaczął się, gdy pies miał dostać zastrzyk. Początkowo uciekł pod stół, nie mając zamiaru spod niego wyjść. Potem siłą wybawiony uciekał przed Jamesem biegając po całym gabinecie. Gdy już w końcu udało się go złapać i przytrzymać w jednej pozycji pies… zemdlał.

***

James wyszedł z gabinetu.

- Czy ty zawsze musisz przynieść mi wstyd??

***

Syriusz wszedł do domu uśmiechnięty od ucha do ucha. Liz weszła do przedpokoju i zaczeła tupać nogą.

- Czy wymyśliłeś, co damy Lily i Jamesowi?

- Tak – wskazał na wybałuszenie w kurtce.

- Co to jest??

Rozpiął kurtkę ukazując drobniutki pyszczek pieska.

- Pies??

- Suczka. Bernardynek. Żeby Jamesowi nie było smutno, że nie może wziąć Trampka.

Liz zaśmiała się.

- On cię zabije… Jaka piękna… Ile ona ma?

- Dwa miesiące.

Podeszłą do psiaka, który właśnie obwąchiwał wszystkie kąty.

- Ale Syriusz, oni robią imprezę powitalną dopiero za tydzień.

- No wiem, ale potem mogłoby jej nie być.

- Ale to ty będziesz po niej sprzątać.

***

Liz weszła do pokoju.

- Syriusz!!!

Chłopak wpadł do pokoju z różdżką i zaczął sprzątać.

Suczka uznała to za zabawę i zaczęła skakać obok chłopaka.

- Nie teraz…

Zadzwonił dzwonek. Liz wyszła do przedpokoju i otworzyła drzwi.

- James… Jak fajnie, że przyszedłeś… - powiedziała i krzyknęła – Syriusz! James przyszedł.

- Chodź, Syriusz właśnie… jest zajęty.

Usłyszeli szczekanie.

James podniósł brew. Stanowczo za niskie jak na Syriusza. Po chwili rozległo się jednak szczeknięcie wyższe.

- Syriusz e… Syriusz rozładowuje napięcie…

- Napięcie??

- Tak wiesz… ślub, egzaminy… a tak to sobie trochę poszczeka i mu przejdzie…

James podszedł do drzwi. Syriusz w porę to wyczuł, rzucił się na podłogę i łapakami schował psa.

W tej samej chwili drzwi się otworzyły i wszedł James a za nim Liz.

- Czyś ty zwariował.

Szczeknął, że nie, a spod łapy próbował wyjść pyszczek. Syriusz poprawił łapę, ale James zauważył to.

- Co to było??

- Zabawka – odpowiedziała Liz.

- Żywa???

- No tak… bo…. To jest zaczarowana zabawka.

Uniósł brew.

- No, to chodź na kawę, Syriusz zrób coś z zabawką i chodź.

Wyszli. Syriusz się przemienił i wziął psa na ręce.

- Zaniosę cię na górę.

***

James wyszedł a psie zdemolował pokój. Syriusz resztę dnia spędził na zajmowaniu się psem. nadszedł wieczór.

- Syriusz, gdzie idziesz?

- Wyjdę z nią, niech pobiega.

Liz uniosła oczy ku górze, ale nic nie powiedziała.

***

Leżała w łóżku i przeklinała. Suczka siedziała pod drzwiami i szczekała.

- Wpuśćmy ją, bo nie uśniemy – powiedział Syriusz

- Nie! Bo jutro też będzie chciała!

- To nie uśniesz.

- Kiedyś przestanie.

Dwie godziny później.

- jesteś pewna?

- Dobrze, wpuśćmy ją.

Syriusz wstał i otworzył drzwi. Piesek wpadł do pokoju i ułożył się w nogach.

- Ale tylko tą noc.

***

Minęło kilka dni. Syriusz bardzo się dogadał z suczką, która dostała wstępne imię „Drobinka”.

- Słuchaj, mam dość. Zanieśmy ją wcześniej – powiedziała Liz wchodząc do kuchni z pogryzionym butem.

- To szczeniak. Normalne, że gryzie.

- To niech gryzie buty Lily. Zanieś ją.

Syriusz spojrzał na narzeczoną.

- No dobra. Drobinka!!

Suczka wpadła do kuchni merdając ogonem.

- Idziemy, zabieramy cię do nowego pana.

Wziął ją na ręce.

- A może byśmy ją zatrzymali…?

- CO??!!

- No, bo ona jest taka fajna…

- Syriusz zgłupiałeś?? Przecież ona urośnie!! Mowy nie ma!

- Ale Liz! Będę z nią wychodził, już się nauczyła żeby załatwiać się na dworze!! Będziemy chodzić z nią na wspólne spacery, razem będziemy biegać za piłeczkami, sama mówisz, że mam za mało ruchu i…

- Ty zwariowałeś?

- Nie – powiedział patrząc na nią ze zdziwieniem – Dlaczego?

- Syriusz nie…

- Proszę!!!

- Nie

- Proszę! – Syriusz złożył ręce

- Nie!!

- PROSZĘ!! – Uklęknął na kolanach

- Nie wygłupiaj się. Nie.

- Proszę!!

Drobinka podeszła do Liz i usiadła grzecznie. Po chwili Syriusz sam zamienił się i usiadł. Szczeknął do Drobinki i oboje zrobili miny zbitego psa.

- Nie!

Szczęknęli.

- Hau Hau nie!!

Syriusz poszurał lekko łapką po podłodze.

- Oh, no dobra!

Syriusz zamienił się powrotem w psa i rzucił się na Liz.

- Dziękuję!

- Jak dziecko…jak dziecko…

***

Tak… krótka, ale… mi się podoba. Zapomniałam wcześniej. Dedykacja dla Gracji, bo to dzięki niej powstała postać Drobinki. Kochana! Cała notka dla ciebie! I dla pozostałych;D

Komentarze

  1. Cudna, al e z weterynarzem to najlepsze:) Hahaha...Dziękuje za dedykację:) Rozpieszczasz mnie:) haha...genialna:)Notak i ty też! Maleńka jesteś Wielka! No przecież mówie, ze wielka!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~czarnulka699129 czerwca 2007 14:10

    hmm rarytasy :):):) rozpieszczasz nas :P:P:P super lovciam pieski :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej Ojej Ojej!!!Niby krótkie a jednak cudowne, poprawiłaś mi tą notką humor, poważnie tzn nie powaznie bo co chwila wybucham śmiechem na myśl o Syriuszu który rozładowuje napięcie :PDzięki :*:*:*:*:*:*:*:*Czekam na kolejny post i już nie umiem się doczekać :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dość że często to........... jeszcze cudne!!!!! No i tak trzymać notki choć krótkie jednak trściwe....piękne i smukłe lecz robią zadymę...Szczerze spółczuję Syriuszowi. Jak "Drobinka" urośnie to będzie miał przerąbane!!!!......Cału$ki.........

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo! Strasznie mi się podoba. Czytałam http://a-stalka.blog.onet.pl/ i Już miałam wyłączyć komputer, ale przypomniałam sobie o twoim blogu (co prawda byłam tu dzisaiaj już trzy razy) i dodałaś notke! SUPER!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. lilyevans@amorki.pl29 czerwca 2007 18:58

    Notka swietna twoje notki sa wspaniale uwielbiam je :) no poprostu najzwyklejszy pomysl potrafisz tak opsiac ze notka jest extra chcialabym na umiec o wlasnie a to pozatym to nowa notka na http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl jesli masz czas i ochote wpadnij POZDROWIENIA

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne... drobinko ,do nogi ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Nienormalna dziewczyna1 lipca 2007 09:53

    Koment

    OdpowiedzUsuń
  9. MI TEŻ SIĘ PODOBA :P Ehh, Drobinka :D A ja się przez pięć minut wpierw głowiłam o co chodzi z tym tytułem? :P Choć z bambułami było jeszcze dłużej ;) Notka przecudowna! PRZECUDOWNA! ahh... mogę tak dziewczyno przez wieki się nad Twoją twórczością rozpływać ale czasu brak..Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie no Trampek jest cool xDD Ale dobrze,że Drobinka zostanie u Lizz i Syriusza,bo James by Łape chyba zabił,gdyby mu dał nowego bernardyna xDD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

information

Godziny- czyli jak poradzić sobie z czasem