Minęło kilka dni. Ann i Cristin spędziły je na dobrej zabawie. Miały zamiar wykorzystać pogodę. Całe dnie spędzały w parku lub ogrodzie. Jednym słowem – Leń. Nick po rozmowie z Ann, jeśli można to nazwać było rozmową nie dał im spokoju. Wręcz przeciwnie, był coraz częstszym nieproszonym gościem. Co więcej zdawał się na złość Ann przystawiać do Cristin. Dziewczyna nie mogła tego pojąć, ale odnosiła wrażenie, że on coś kombinuje. A Cristin była nieugięta. Omijała go szerokim łukiem, co doprowadzało chłopaka do furii. I tak mijały dni. Ann wstała dużo wcześniej niż Cristin. Wzięła swoje ciuchy, weszła do łazienki i się przebrała. Zeszła po ciuchu do ogrodu. Było jeszcze wcześnie bo kuchnia lśniła co oznaczało że Pan Robertson nie robił sobie jeszcze śniadania. Pan Robertson był wbrew pozorom całkiem miłym człowiekiem. Nie okazywał tego swojej córce, ale Ann widziała, że martwił się o nią. W niezauważalny sposób. Wstawał z samego rana przed wyjściem do pracy i robił sobie, śnadanie,