Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2007

"zaraz dostaniesz wody..."

Lily leżała w łóżku. Głowę ułożyła wygodnie na poduszce, ułożoną na brzuchu męża. - James? Wiesz, że nasze maleństwo dziś mnie kopnęło – uśmiechnęła się. James zerwał się na równe nogi. - Żartujesz? Pokręciła głową. - Nie. To było krótkie kopnięcie, ale efektowne. Uśmiechnął się do niej. *** Liz wpadła do domu. Wściekłość mieszała jej się z podłamaniem. Wpadła do kuchni i wymierzyła palcem w męża. - TY! – Krzyknęła. Wstał. Jej ton nie wróżył nic dobrego. – Zabiję cię! Uduszę! Zamknę w piwnicy! Od dziś do końca życia żyjemy w celibacie! Spojrzał na nią przestraszony. - Ale co ja zrobiłem? - Co ty zrobiłeś? – Spytała jeszcze bardziej zła – Ty się jeszcze pytasz! Zbliżyła się do niego. - Ty się pytasz co się stało – jej glos lekko się załamał. Syriusz wyczuł w nim panikę i starach- Chcesz wiedzieć? Usiadła na krześle i zasłoniła twarz w rękach. - Jestem w ciąży – powiedziała nie patrząc na niego. Przejechał po włosach w geście zdenerwowania. Usiadł obok niej i położył jej

uroki

Szli przez ulice Londynu trzymając się za ręce. Uśmiechali się oboje. James zauważył wesołe iskierki w oczach żony. - Nie mogę uwierzyć, że nam się udało – powiedziała uśmiechając się szeroko. - Ja też. *** Drzwi otworzyły się. Pani Evans uściskała córkę. - Kochanie, stęskniłam się się ! - oderwała się od córki i uścieła zięcia. - Ja też mamo. - Wejdźcie. Co was zebrało na odwiedziny? - Chciałam odwiedzić tatę, a po za tym, musimy ci coś powiedzieć. – Powiedziała dziewczyna. *** Siedzieli w pokoju. Lily opowiadała mamie o pracy na oddziale. Kobieta uśmiechała się szeroko przez cały czas. - A co chcieliście mi powiedzieć? Lily ujęła Jamesa za rękę. Spojrzała najpierw na niego, potem na mamę. - Jestem w ciąży – powiedziała uśmiechając się. Kobieta spojrzała na córkę, potem na jej męża jakby czekała na to, żeby któreś z nich powiedziało, że to żart. Gdy to się nie stało, powiedziała chłodno z wymuszonym uśmiechem: -To cudownie… Lily spojrzała na mamę. Nie takiej reakcji

różne sprawy

Lily obudził dźwięk budzika. Wymacała wyłącznik nacisnęła go. W sypialni rozległ się cisza, przerwana tylko oddechem dziewczyny. Przeciągnęła się i podniosła. W sypialni panował bałagan. Porozrzucane ubrania, które James najwyraźniej wyrzucił z szafki przed wyjściem do pracy i których nie zdążył sprzątnąć, porozrzucane przez wiatr notatki dziewczyn. Wszystko tworzyło w sypialni wielki nie ład. Rzuciła przelotne spojrzenie na kalendarz. Rozpoczął się listopad. Dziewczyna z każdym dniem denerwowała się coraz bardziej. Wiedziała, że szanse na to, że uda im się za pierwszym czy drugim razem są marne, ale pomimo wszystko wierzyła, że się udało. Wstała z łóżka. Podeszła do sterty ciuchów i zaklęła na męża, gdy sprzączka od paska wbiła jej się w stopę. Przysięgając sobie, że nauczy go sprzątać po sobie wyszła z pokoju, zostawiając na dywanie czerwone ślady. *** Siedziała w białym puchowym ręczniku na toalecie przyglądając się swojej stopie. Czerwona strużka krwi popłynęła po jej kostce.

Instynkt

- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – powiedziała Lily rozsiadając się w fotelu. - Tak… - James przytulił się do dziewczyny. - Wiesz, co dziś jest? – Spytała nagle, Lily patrząc na chłopaka. - Co? - Jeszcze dwa miesiące i będziemy małżeństwem – powiedziała dziewczyna wtulając się w Jamesa. Pogładził ją po włosach uśmiechając się szeroko - Mówiłem, że się kiedyś pobierzemy. - No… Mówiłeś. *** Dwa miesiące minęły nadzwyczaj szybko. Oni jednak nie mieli aż tak dużo szczęścia jak Państwo Black. Zarówno mama Lily jak i rodzice Jamesa postanowili się wtrącać do przygotowań. Tak, więc z kataralnego wesela zrobiło się wesele na 100 osób ( a brat siostry ciotecznej twojej babci to, co?). Lily siedziała w łazience na toalecie. Wściekła jak by ją skunks zagonił w ślepy zaułek trzymała w ręku podarte rajstopy. - Lily? Co jest? - Liz, zostaw mnie w spokoju. Jeszcze ci coś zrobię. - Ale co się stało? – Spytała dziewczyna zaniepokojona złym nastrojem przyjaciółki. Drzwi otworzyły si

pomidory

Lily obudziła się o świecie. Rozejrzała się po niewielkim pokoju, w którym spała razem z dziewczynami, po za Liz, która dzieliła łóżko z Syriuszem. Wszystkie spały w najdziwniejszych, pozach jakie można było sobie wymarzyć. Lily doznała małego szoku widząc Patsy, która spała smacznie na podłodze. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że spała na poduszce przykryta kołdrą po sam czubek głowy. Wzruszyła ramionami i po cichu wyszła z domku. Na dworze panował jeszcze półmrok- słońce jeszcze nie wzeszło. Spojrzała na wodę. Nigdy nie widziała wschodu słońca nad morzem. Weszła po omacku do domu w poszukiwaniu czegoś do okrycia się. Na wieszaku znalazła bluzę Jamesa i po chwili szła brzegiem morza muskana przez chłodną wodę po stopach. Nawet nie zauważyła jak daleko przeszła. Zapatrzona w piękno morza nie zwracała uwagi na nic innego. Zatrzymała się oszołomiona. Zamrugała, aby upewnić się czy to nie jest przewidzenie. Kilkanaście metrów od niej stała para. Dziewczyna w długie