9.
Ściemniło się, kiedy niska brunetka brnęła przez zaspę śnieżną pustą uliczką, z niebieskimi słuchawkami na uszach, nucąc cichutko pod nosem. Śnieg padał na jej okulary, mocno ograniczając widoczność, nogi ślizgały na nieodśnieżonych chodnikach a czapka wpadła na oczy, ale jej to nawet nie przeszkadzało. Nie była tu od tak dawna, a jednak nadal pamiętała brukowaną ścieżkę, drewniany płot i mały domek, na którego widok zrobiło jej się ciepło na sercu.
Pchnęła drzwi i weszła do środka, otrzepując śnieg na wycieraczce i zdjęła czapkę, odkładając ją na małą szafkę przy schodach. Rozejrzała się.
- W końcu jesteś – usłyszała gniewny głos, a potem usłyszała kroki na piętrze. – Wszyscy zaraz będą a ty jak zawsze…
Lily urwała w pół słowa, zatrzymując się w połowie schodów. Spojrzała na Paulinę, a jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia na jej widok. Paulina poczuła nagły napływ wyrzutów sumienia, że zostawiła ich samych bez słowa na tak długo.
- Cześć – zaczęła nieśmiało, skąpiąc wielki pompon swojej czapki. – Kopę lat.
- Nabrudziłaś – powiedziała z wyrzutem w głosie Lily, a Paulina szybko popatrzyła na plamy z błota które zostawiła na posadzce. – Dopiero posprzątałam.
- Przepraszam – wydukała zawstydzona. – Bardzo sypie.
- Co tu robisz? – zapytała nieufnie Lily, schodząc po schodach i mierząc ją surowym spojrzeniem. Paulina przyjrzała się jej z uwagą. Chociaż odkąd pisała o nich ostatnio minęło naprawdę wiele czasu (i bohaterów) to jednak zaskoczyło ją to, że twarz Lily nie zmieniła się ani trochę. – Znowu zamierzasz nam niszczyć życia?
- Nie! – zaprzeczyła szybko Paulina, potrząsając głową. – Po prostu… Dziś minęło dziewięć lat. Chciałam… chciałam zobaczyć co u was słychać.
- Wszystko w porządku – powiedziała chłodno Lily, nie patrząc na Paulinę. – Jestem trochę zajęta.
- Oh. – zabolało. Paulina opuściła głowę, próbując ukryć jak przykro jej z tego powodu. Jeszcze bardziej zmięła pompon czapki. – W porządku, rozumiem. Powinnam była was uprzedzić. Lepiej… Lepiej sobie pójdę. Pozdrów Jamesa i dzieciaki. I resztę też.
Odwróciła się żeby wyjść stąd jak najszybciej, kiedy drzwi otworzyły się i wpadła na wchodzącego do środka Jamesa.
- O, cześć – zawołał zaskoczony, podając jej czapkę, którą upuściła z wrażenia. – To znaczy, dzień dobry – poprawił się chłodno, kiedy za plecami Pauliny Lily odchrząknęła znacząco. – Co tu robisz?
- Właśnie wychodziłam – wymamrotała zasmucona, wkładając czapkę. – Miło było was zobaczyć...
James spojrzał pytająco na Lily, która zacisnęła usta w cienką linię, skrzyżowała ręce na piersi i pokręciła głową. James westchnął.
- Ciebie też… Oj Lily, daj spokój – powiedział, gdy Paulina była przy drzwiach. – To niedorzeczne, wejdź do środka.
Złapał Paulinę za rękę i powstrzymał przed wyjściem.
- Wszyscy ucieszą się, że jesteś – dodał.
James nie do końca miał rację, pomyślała Paulina, kiedy niespełna dwadzieścia minut później w salonie Potterów znaleźli się wszyscy członkowie rodziny. Liz, Lily, Ann i Cristin mierzyły ją ostrymi spojrzeniami, nie kryjąc złości, Syriusz i Peter przypatrywali się jej z rezerwą, trojaczki, Harry i Steven z mieszaniną niepokoju i złości. Pozostali byli równie niezadowoleni co reszta. W powietrzu wyczuwało się napięcie atmosfery.
- Czyli… - zaczął James. Lily prychnęła.– Tak.
- Dobra – powiedziała Paulina gdy minęło kolejne dziesięć minut milczenia. – To bez sensu, będę się zbierać.
- Poczekaj – zawołał Potter. – Po prostu… Przyznaję, że niektórzy z nas czują pewnego rodzaju urazę, że zostawiłaś nas bez słowa pożegnania, ale…
- Pożegnałam się! – zaprotestowała Paulina.
- Powiedziałaś, że potrzebujesz trochę czasu - przypomniała oschle Liz. – A potem nas zostawiłaś. Przyłapaliśmy cię z nowymi bohaterami!
- Zamieniłaś nas na nas młodszych! – krzyknęła Lily. – Znudziliśmy ci się, i nas zostawiłaś i teraz myślisz, że sobie wrócisz po czterech latach a my przywitamy cię z otwartymi ramionami?
- Znowu nas zostawisz dla innych – mruknęła Ann.
- Kochani, dajcie spokój – poprosiła. – Dziś mija dziewięć lat, odkąd jesteśmy razem. Wiem, że ostatnio rzadko was odwiedzam, ale nadal o was pamiętam.
- Teraz, a potem pójdziesz i znowu będziesz pisać o innych – wytknął jej Syriusz. – Tamten ja jest mniej przystojny.
- Łapo, to nadal ty, nie może być mniej przystojny – westchnął James. – Jak dla mnie jest tak samo odrażający jak ty.
- Więc może wolisz przyjaźnić się od dziś z nim, co?
- Panowie, spokojnie – jęknęła Paulina. – Z nimi też już nie piszę, okej? Ich też zostawiłam.
- Oh – wyrwało się Lily. – Ich też zabiłaś?
- Nie, w zasadzie to nie – przyznała Paulina. – Ale mało brakowało!
- Czyli co, zostawiłaś ich dla innych? – zapytała ostro Liz.
- Planujesz założyć związek bohaterów zdradzonych? – zakpiła Paulina. – Prawdę mówiąc, tak. Zostawiłam ich, żeby pisać o innych was. Zadowoleni? Tamtych też zostawiłam, ot tak, dla zasady, bo studia wyżarły moją wenę. Jedyne, co teraz piszę to prace semestralne – wybuchła. – I użeram się z nie swoimi bohaterami we własnej głowie, którzy mają tak wiele problemów, że nawet po skończeniu czytania nie są w stanie wyjść mi z głowy! Możecie się razem dogadać, na pewno będą zachwyceni.
Zapadła krótka chwila ciszy.
- Czyli nie piszesz wcale? – zapytał w końcu cicho Remus. – Zero fandomu Pottera?
- No nie… - przyznała Paulina. – Na to wychodzi… Ale nie zerwałam z nim na stałe. W tym roku byłam na zlocie fanów i wygrałam konkurs na kostium…
- Gratulacje – mruknął Syriusz.
- Nie był dobry – wzruszyła ramionami Paulina. – Ale liczy się zabawa.
- Czyli to już dziewięć lat? – zapytała cicho Lily. – Kawał czasu…
- Wiecie, że według książki macie po prawie pięćdziesiąt-pięć lat? – zapytał nagle Paulina.
- Według książki nie dobiliśmy nawet do dwudziestu dwóch – zauważyła Lily. – Nawet ty jesteś od nas starsza.
- Nie musiałaś tego mówić – westchnęła Paulina. – To co? Zjemy kawałek ciasta i powspominamy?
- A potem zostawisz nas, i wrócisz za kolejny rok? – zakpiła Cristin.
- Dokładnie! – ucieszyła się Paulina. – Wszystkiego najlepszego, staruszki.
Pchnęła drzwi i weszła do środka, otrzepując śnieg na wycieraczce i zdjęła czapkę, odkładając ją na małą szafkę przy schodach. Rozejrzała się.
- W końcu jesteś – usłyszała gniewny głos, a potem usłyszała kroki na piętrze. – Wszyscy zaraz będą a ty jak zawsze…
Lily urwała w pół słowa, zatrzymując się w połowie schodów. Spojrzała na Paulinę, a jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia na jej widok. Paulina poczuła nagły napływ wyrzutów sumienia, że zostawiła ich samych bez słowa na tak długo.
- Cześć – zaczęła nieśmiało, skąpiąc wielki pompon swojej czapki. – Kopę lat.
- Nabrudziłaś – powiedziała z wyrzutem w głosie Lily, a Paulina szybko popatrzyła na plamy z błota które zostawiła na posadzce. – Dopiero posprzątałam.
- Przepraszam – wydukała zawstydzona. – Bardzo sypie.
- Co tu robisz? – zapytała nieufnie Lily, schodząc po schodach i mierząc ją surowym spojrzeniem. Paulina przyjrzała się jej z uwagą. Chociaż odkąd pisała o nich ostatnio minęło naprawdę wiele czasu (i bohaterów) to jednak zaskoczyło ją to, że twarz Lily nie zmieniła się ani trochę. – Znowu zamierzasz nam niszczyć życia?
- Nie! – zaprzeczyła szybko Paulina, potrząsając głową. – Po prostu… Dziś minęło dziewięć lat. Chciałam… chciałam zobaczyć co u was słychać.
- Wszystko w porządku – powiedziała chłodno Lily, nie patrząc na Paulinę. – Jestem trochę zajęta.
- Oh. – zabolało. Paulina opuściła głowę, próbując ukryć jak przykro jej z tego powodu. Jeszcze bardziej zmięła pompon czapki. – W porządku, rozumiem. Powinnam była was uprzedzić. Lepiej… Lepiej sobie pójdę. Pozdrów Jamesa i dzieciaki. I resztę też.
Odwróciła się żeby wyjść stąd jak najszybciej, kiedy drzwi otworzyły się i wpadła na wchodzącego do środka Jamesa.
- O, cześć – zawołał zaskoczony, podając jej czapkę, którą upuściła z wrażenia. – To znaczy, dzień dobry – poprawił się chłodno, kiedy za plecami Pauliny Lily odchrząknęła znacząco. – Co tu robisz?
- Właśnie wychodziłam – wymamrotała zasmucona, wkładając czapkę. – Miło było was zobaczyć...
James spojrzał pytająco na Lily, która zacisnęła usta w cienką linię, skrzyżowała ręce na piersi i pokręciła głową. James westchnął.
- Ciebie też… Oj Lily, daj spokój – powiedział, gdy Paulina była przy drzwiach. – To niedorzeczne, wejdź do środka.
Złapał Paulinę za rękę i powstrzymał przed wyjściem.
- Wszyscy ucieszą się, że jesteś – dodał.
James nie do końca miał rację, pomyślała Paulina, kiedy niespełna dwadzieścia minut później w salonie Potterów znaleźli się wszyscy członkowie rodziny. Liz, Lily, Ann i Cristin mierzyły ją ostrymi spojrzeniami, nie kryjąc złości, Syriusz i Peter przypatrywali się jej z rezerwą, trojaczki, Harry i Steven z mieszaniną niepokoju i złości. Pozostali byli równie niezadowoleni co reszta. W powietrzu wyczuwało się napięcie atmosfery.
- Czyli… - zaczął James. Lily prychnęła.– Tak.
- Dobra – powiedziała Paulina gdy minęło kolejne dziesięć minut milczenia. – To bez sensu, będę się zbierać.
- Poczekaj – zawołał Potter. – Po prostu… Przyznaję, że niektórzy z nas czują pewnego rodzaju urazę, że zostawiłaś nas bez słowa pożegnania, ale…
- Pożegnałam się! – zaprotestowała Paulina.
- Powiedziałaś, że potrzebujesz trochę czasu - przypomniała oschle Liz. – A potem nas zostawiłaś. Przyłapaliśmy cię z nowymi bohaterami!
- Zamieniłaś nas na nas młodszych! – krzyknęła Lily. – Znudziliśmy ci się, i nas zostawiłaś i teraz myślisz, że sobie wrócisz po czterech latach a my przywitamy cię z otwartymi ramionami?
- Znowu nas zostawisz dla innych – mruknęła Ann.
- Kochani, dajcie spokój – poprosiła. – Dziś mija dziewięć lat, odkąd jesteśmy razem. Wiem, że ostatnio rzadko was odwiedzam, ale nadal o was pamiętam.
- Teraz, a potem pójdziesz i znowu będziesz pisać o innych – wytknął jej Syriusz. – Tamten ja jest mniej przystojny.
- Łapo, to nadal ty, nie może być mniej przystojny – westchnął James. – Jak dla mnie jest tak samo odrażający jak ty.
- Więc może wolisz przyjaźnić się od dziś z nim, co?
- Panowie, spokojnie – jęknęła Paulina. – Z nimi też już nie piszę, okej? Ich też zostawiłam.
- Oh – wyrwało się Lily. – Ich też zabiłaś?
- Nie, w zasadzie to nie – przyznała Paulina. – Ale mało brakowało!
- Czyli co, zostawiłaś ich dla innych? – zapytała ostro Liz.
- Planujesz założyć związek bohaterów zdradzonych? – zakpiła Paulina. – Prawdę mówiąc, tak. Zostawiłam ich, żeby pisać o innych was. Zadowoleni? Tamtych też zostawiłam, ot tak, dla zasady, bo studia wyżarły moją wenę. Jedyne, co teraz piszę to prace semestralne – wybuchła. – I użeram się z nie swoimi bohaterami we własnej głowie, którzy mają tak wiele problemów, że nawet po skończeniu czytania nie są w stanie wyjść mi z głowy! Możecie się razem dogadać, na pewno będą zachwyceni.
Zapadła krótka chwila ciszy.
- Czyli nie piszesz wcale? – zapytał w końcu cicho Remus. – Zero fandomu Pottera?
- No nie… - przyznała Paulina. – Na to wychodzi… Ale nie zerwałam z nim na stałe. W tym roku byłam na zlocie fanów i wygrałam konkurs na kostium…
- Gratulacje – mruknął Syriusz.
- Nie był dobry – wzruszyła ramionami Paulina. – Ale liczy się zabawa.
- Czyli to już dziewięć lat? – zapytała cicho Lily. – Kawał czasu…
- Wiecie, że według książki macie po prawie pięćdziesiąt-pięć lat? – zapytał nagle Paulina.
- Według książki nie dobiliśmy nawet do dwudziestu dwóch – zauważyła Lily. – Nawet ty jesteś od nas starsza.
- Nie musiałaś tego mówić – westchnęła Paulina. – To co? Zjemy kawałek ciasta i powspominamy?
- A potem zostawisz nas, i wrócisz za kolejny rok? – zakpiła Cristin.
- Dokładnie! – ucieszyła się Paulina. – Wszystkiego najlepszego, staruszki.
Hej.
OdpowiedzUsuńChciałam cię nominować do Liebster Blog Award. Szczegóły na http://huncwoci-lily.blog.pl/liebster-blog-award/
Pozdrawiam. ;)