Po świętach

Wyciągnęła rękę po ciastko.
- Ann, jak byÅ‚o? – spytaÅ‚a zwracajÄ…c siÄ™ do blondynki. Winter wzruszyÅ‚a ramionami. Lily podniosÅ‚a na niÄ… wzrok.
- Nijak – powiedziaÅ‚a wymijajÄ…co kobieta. ZapanowaÅ‚a cisza. Cztery pary oczu zwróciÅ‚o siÄ™ z w jej stronÄ™. Westchnęła zauważajÄ…c swój bÅ‚Ä…d – Dobra. ByÅ‚o kiepsko. Rodzice dali dość mocno do zrozumienia, że im siÄ™ ta sytuacja nie podoba.
- Tylko tyle? – spytaÅ‚a Patsy, unoszÄ…c brwi.
- Tak  - przyznaÅ‚a szybko. Za szybko. Westchnęła i spuÅ›ciÅ‚a wzrok. – Nie… PoszliÅ›my na spacer z Amel. I… postanowiliÅ›my zostać przyjaciółmi.
Zrobiła pauzę, czekając na reakcję przyjaciółek. Była więcej niż pewna, że będzie ona bardzo gwałtowna. One jednak milczały wpatrując się w milczeniu w kobietę. Ann podniosła wzrok i spojrzała po kolei po każdej z nich. Zatrzymała się nad Lily. Rudowłosa wyraźnie się nad czymś zastanawiała.
- To chyba dobrze. – powiedziaÅ‚a w koÅ„cu, bardzo ostrożnie dobierajÄ…c sÅ‚owa. Ann uniosÅ‚a brwi – MyÅ›lÄ™ że to dobra decyzja. Jeżeli Nick faktycznie chce traktować poważnie Amel, a z tego co mówisz wynika, że tak jest, to nie możecie siÄ™ caÅ‚kiem ignorować.
Cichy pomruk aprobaty rozległ się w pokoju.
- Lily ma racje – wtrÄ…ciÅ‚a Cristin wychylajÄ…c siÄ™ po herbatÄ™ – Tylko Ann… Nie rób gÅ‚upstw. A jeÅ›li musisz je robić, to przemyÅ›l je dobrze…Niech to bÄ™dÄ… przemyÅ›lane gÅ‚upstwa, dobrze?
Uśmiechnęła się.
- ObiecujÄ™ – powiedziaÅ‚a rozluźniajÄ…c siÄ™ trochÄ™. Lily spojrzaÅ‚a na niÄ… uważnie marszczÄ…c brwi.
- Zastanawia mnie jedno – zaczęła przygryzajÄ…c wargÄ™ – Jak zareagowali na to rodzice?
Ann skrzywiła się lekko.
- Jak to oni. Powiedzieli że jestem naiwna, że znów dam mu się omotać. Ale ja drugi raz, tak głupia nie będę.
Cała piątka, z wyjątkiem Lily uśmiechnęła się. Rudowłosa zmarszczyła jeszcze bardziej brwi, rozważając coś w ciszy, poczym wzruszyła ramionami i włączyła się do rozmowy o Hogwarcie, którą rozpoczęła Liz.
Po chwili, wszystkie wątpliwości opuściły ją całkiem.
***
Pchnęła drzwi od sypialni i uśmiechnęła się do leżącego już w łóżku Jamesa.
- Alan Å›pi? – spytaÅ‚a, przewieszajÄ…c ubranie przez oparcie krzesÅ‚a, na którym po chwili usiadÅ‚a.
W lustrze zobaczyła jak odbicie Pottera kiwa jej głową. Uśmiechnęła się wyjmując wsuwki z włosów.
- A Harry?
- Jeszcze czyta, ale zaraz miaÅ‚ iść spać – powiedziaÅ‚ drapiÄ…c siÄ™ po brodzie.
Lily kiwnęła głową i odłożyła ostatnią wsuwkę na szafkę.
- CoÅ› siÄ™ staÅ‚o? – spytaÅ‚, gdy żona wstaÅ‚a z krzesÅ‚a i obeszÅ‚a je dookoÅ‚a. Kobieta wzruszyÅ‚a ramionami i usiadÅ‚a na łóżku, zdejmujÄ…c ciapy.
- MyÅ›lÄ™ o Ann i Nicku – powiedziaÅ‚a kÅ‚adÄ…c siÄ™ obok męża. Potter zmarszczyÅ‚ brwi.
- Co z nimi?
- WÅ‚aÅ›ciwie nic – zawahaÅ‚a siÄ™. James poprawiÅ‚ koÅ‚drÄ™, obejmujÄ…c żonÄ™ ramieniem. WtuliÅ‚a gÅ‚owÄ™ w jego pierÅ› – Postanowili zostać przyjaciółmi.
Zacmokał z niezadowoleniem.
- Przyjaciółmi? – spytaÅ‚ unoszÄ…c brwi - Dobre i to.
- Nie o to mi chodzi. Gdyby to o mnie chodziÅ‚o, kazaÅ‚abym mu siÄ™ wynosić gdzie pieprz roÅ›nie ale… Mam zÅ‚e przeczucie. BojÄ™ siÄ™, że Ann znów zrobi coÅ› gÅ‚upiego – powiedziaÅ‚a cicho.
- Nie zrobi – mruknÄ…Å‚ James.
- Wierzysz w to, co mówisz? – spytaÅ‚a patrzÄ…c na niego.
- WierzÄ™, że Ann jest inteligentnÄ… osobÄ… i nie da mu siÄ™ znów nabrać – powiedziaÅ‚ poważnie – Nie martw siÄ™.
- ObyÅ› miaÅ‚ racjÄ™ – szepnęła, gdy zgasiÅ‚ lampkÄ™ i szczelniej okryÅ‚a siÄ™ koÅ‚drÄ… – Dobranoc.
***
Uśmiechnęła się do Remusa, poprawiając mu szalik.
- Uważaj – szepnęła i uÅ›miechnęła siÄ™ do Emily która przeszÅ‚a obok. Dziewczynka uniosÅ‚a lekceważąco gÅ‚owÄ…, dajÄ…c znać, że nie podoba jej siÄ™ wyjazd ojca. Lupin skrzywiÅ‚ siÄ™ nieznacznie.
- Chyba sÄ… zÅ‚e – powiedziaÅ‚ obserwujÄ…c jak córka wbiega po schodach na górÄ™, caÅ‚kowicie ignorujÄ…c rodziców.
- Dziwisz siÄ™? Za pięć dni wyjeżdżajÄ… – zauważyÅ‚a gÅ‚adzÄ…c policzek – SÄ… zawiedzione że ciÄ™ nie bÄ™dzie.
- Nie tylko one – mruknÄ…Å‚ mężczyzna. SpojrzaÅ‚ na zegarek i westchnÄ…Å‚ cicho – Musze już iść. Zaraz zacznie siÄ™ Å›ciemniać.
Kiwnęła głową i niechętnie się odsunęła. Uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Cześć – krzyknÄ…Å‚ w stronÄ™ pokoju córek. OdpowiedziaÅ‚y mu pomruk niezadowolenia. WzruszyÅ‚ ramionami. Cristin uÅ›miechnęła siÄ™  delikatnie – Do zobaczenia.
- Idź już – powiedziaÅ‚a cicho – Kocham ciÄ™.
Drzwi zamknęły się z cichym stuknięciem. Kobieta popatrzyła przez chwilę na miejsce, w którym przed chwilą był jej mąż. Westchnęła i podeszła do drzwi. Jednym ruchem zaciągnęła zasuwkę i spojrzała w stronę okna. Niebo stawało się coraz ciemniejsze i była pewna, że za kilka minut księżyc wzejdzie, ściągając nieokreślone męczarnie na Remusa, który już zniknął z pola jej widzenia. Kolejne westchnięcie wydobyło się z piersi kobiety. Zasłoniła okno i wyszła z holu.
***
Usnęła na fotelu. Zazwyczaj tak robiła Chodź było niewygodnie, miała dokładny wgląd na to, co się dzieje i w każdej chwili mogła reagować, gdyby Remus wydostał się z ukrycia.
ZdążyÅ‚a przyzwyczaić siÄ™ już do niewygodnego fotela. Ocknęła siÄ™ po północy. ObudziÅ‚ jÄ… silny ból karku. Przeklęła na  twarde oparcie i usiadÅ‚a rozmasowujÄ…c obolaÅ‚e miejsce.
W pomieszczeniu nie było całkiem ciemno. Mimo zgaszonego światła i szczelnie zasłoniętych zasłon, blask księżyca przebijał się przez materiał, tworząc srebrzystą poświatę na dywanie.
Podniosła się i nadal masując kark podeszła do okna. Uchyliła rąbek firany i spojrzała na podwórko. Syknęła i odwróciła się szybko w poszukiwaniu różdżki. Podbiegła do stolika i złapała ją szybko, poczym wybiegła z salonu.
Zatrzymała się w holu. Odsunęła zasłony okna i jęknęła. Jej palce instynktownie zacisnęły się na różdżce. Znów się wydostał.
Patrzyła z rosnącym przerażeniem na miotającego się po podwórku wilkołaka, gotowa w każdej chwili użyć magii by go obezwładnić. Nie znosiła tego robić, jednak w grę wchodziło bezpieczeństwo śpiących na górze dzieci i wiedziała, że jeśli zostanie ono zagrożone, nie będzie miała wyboru. Nauczyła się już, że nie może się wahać.
Wilkołak zwrócił się w stronę drzwi. Podniosła różdżkę zaciskając na niej mocno palce. Przygryzła mocno wargę obserwując jak stwór jest coraz bliżej. Uniósł łapę i zamachnął się nią. Nabrała głośno powietrza.
W ostatniej chwili, zatrzymał się. Przez chwilę stał w bezruchu, jednak coś najwyraźniej przykuło jego uwagę bo zwrócił się i pobiegł w drugą stronę.
Ze świstem wypuściła powietrze. Już dawno, przestała martwić się, co stanie się rano. Z niewyjaśnionych przyczyn, przed przemianą zawsze wracał.
***
Weszła po cichu do sypialni dziewczynek, sprawdzając czy nie obudziły je hałasy dochodzące z dołu. Cała trójka spała, oddychając spokojnie, zupełnie nieświadoma tego, co się wydrzyło.
PoprawiÅ‚a koÅ‚dry córek i odwróciÅ‚a siÄ™ do wyjÅ›cia. W ostatniej chwili zatrzymaÅ‚a siÄ™ przed wyjÅ›ciem. Jej wzrok padÅ‚ na odsÅ‚oniÄ™te okno. ZmarszczyÅ‚a brwi. ByÅ‚a pewna, że gdy wychodziÅ‚a wieczorem, zasÅ‚oniÅ‚a je szczelnie. WzruszyÅ‚a ramionami i powoli podeszÅ‚a do okna. WyjrzaÅ‚a na podwórko. Widok z sypialni dziewczynek, wychodziÅ‚ prosto na stojÄ…cÄ… przy granicy dziaÅ‚ki komórkÄ™. ZawahaÅ‚a siÄ™, spojrzaÅ‚a niepewnie na Å›piÄ…ce córki i pokrÄ™ciÅ‚a szybko gÅ‚owÄ…. ZasÅ‚oniÅ‚a szczelnie zasÅ
‚onÄ™ i szybko wyszÅ‚a z pokoju.
***
- Hohoho! Jak święta?
Podskoczyła i odwróciła się szybko. Roześmiała się głośno widząc stojącego przed nią Roberta.
- Dobrze, dziękuję. Co to?
Roześmiał się, ściągając czapkę świętego Mikołaja. Położył ją na biurku i usiadł na swoim miejscu.
- Prezent od Alex – powiedziaÅ‚ z uÅ›miechem – Sama zrobiÅ‚a.
Uśmiechnęła się biorąc czapkę do ręki i oglądając ją dokładnie.
- Ładnie – oznajmiÅ‚a oddajÄ…c nakrycie mężczyźnie – Szkoda że sama o tym nie pomyÅ›laÅ‚am.
- Twoja strata – powiedziaÅ‚ wzruszajÄ…c ramionami – Co to? – spytaÅ‚ podejrzliwie gdy jego wzrok padÅ‚ na ustawionÄ… na biurku kolorowÄ… figurkÄ™ wysokiego czarodzieja. Kobieta rzuciÅ‚a jej przelotne spojrzenie.
- Figurka.
- Wiem, ale nie byÅ‚o jej tu przed Å›wiÄ™tami – wziÄ…Å‚ jÄ… do rÄ™ki oglÄ…dajÄ…c dokÅ‚adnie. Ann podniosÅ‚a wzrok.
- DostaÅ‚am jÄ… – powiedziaÅ‚a  spokojnie – Na Å›wiÄ™ta. Od Nicka.
Kiwnął powoli głową, ale nic nie powiedział. Oddał jej figurkę.
- Rozumiem, że twoje milczenie jest oznakÄ… dezaprobaty – spytaÅ‚a odstawiajÄ…c jÄ… na miejsce. Medison kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… – JesteÅ› zÅ‚y?
- Nie – powiedziaÅ‚ – Ale czy ty jesteÅ› pewna, co robisz?
- To zmowa? – spytaÅ‚a bawiÄ…c siÄ™ pomponem czapki – Wszyscy  traktujÄ… mnie jak maÅ‚Ä… dziewczynkÄ™, która znów da siÄ™ omotać zÅ‚emu Nickowi.
- Troszczymy siÄ™ o ciebie – zauważyÅ‚ szybko mężczyzna – Nikt niczego ci nie broni. Ostrzegamy ciÄ™ tylko żebyÅ› nie zrobiÅ‚a czegoÅ› gÅ‚upiego.
- Nie zrobiÄ™ – powiedziaÅ‚a cicho – NaprawdÄ™. RozmawialiÅ›my – dodaÅ‚a ciszej. UniósÅ‚ pytajÄ…co brwi – PostanowiliÅ›my, że najlepiej bÄ™dzie, jeÅ›li zostaniemy przyjaciółmi.
Mężczyzna zamyślił się, poczym kiwnął powoli głową.
- To caÅ‚kiem dobre rozwiÄ…zanie…
- Mówisz jak Lily – fuknęła rzucajÄ…c w niego czapkÄ…. WzruszyÅ‚ ramionami. – Lepiej bierzmy siÄ™ do roboty.
- Masz racjÄ™ – zgodziÅ‚ siÄ™ poprawiajÄ…c okulary.
***
- Pobudka! – weszÅ‚a dziarskim krokiem do sypialni córek. Trzy przedÅ‚użone jÄ™ki rozniosÅ‚y siÄ™ po pokoju. RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ i Å›ciÄ…gnęła koÅ‚drÄ™ z każdej z córek.
- Mamo – jÄ™knęła Emily przykrywajÄ…c gÅ‚owÄ™ poduszkÄ™ – Ja chcÄ™ spać!
- Spać? – spytaÅ‚a kobieta odsÅ‚aniajÄ…c okno, CiepÅ‚e promienie grudniowego sÅ‚oÅ„ca wpadÅ‚y do sypialni córek – Od spania, macie noc. Wstawać. Matt już je Å›niadanie.
- Matt to maÅ‚y potwór on nie potrzebuje snu – mruknęła Amy siadajÄ…c zaspana na łóżku. Ziewnęła przeciÄ…gle i spojrzaÅ‚a po pokoju.
- ByÅ‚yÅ›cie takie same – powiedziaÅ‚a Cristin uÅ›miechajÄ…c siÄ™ do córek – Wstawać.
- Kiedy to byÅ‚o – mruknęła Margaret otwierajÄ…c oczy – Już wstajÄ™…
Lupin roześmiała się głośno, kręcąc głową z politowaniem i wyszła z sypialni córek.
***
Spojrzała pytająco na córki. Cała trójka siedziała na podłodze wpatrując się w zamyślaniu w okno.
- O czym tak myÅ›licie? – spytaÅ‚a unoszÄ…c brwi. WzruszyÅ‚y ramionami – Co siÄ™ dzieje? Od samego kilku dni jesteÅ›cie jakieÅ› nie w sosie.
- Wydaje ci siÄ™ – powiedziaÅ‚a Emily nie patrzÄ…c na kobietÄ™.
- JesteÅ›cie na mnie zÅ‚e? – spytaÅ‚a siadajÄ…c przy córkach. SpojrzaÅ‚y na niÄ… chÅ‚odno.
- Nie.
- No dobra, teraz nie dam wam spokoju – powiedziaÅ‚a stanowczo obserwujÄ…c córki – Co siÄ™ staÅ‚o?
- Nic – mruknęła Margaret wstajÄ…c. Emily rzuciÅ‚a jej zszokowane spojrzenie, jednak nic nie powiedziaÅ‚a.
- UsiÄ…dź – poprosiÅ‚a Cristin. Dziewczyna pokrÄ™ciÅ‚a krótko gÅ‚owÄ…- I powiedz, co siÄ™ staÅ‚o.
- Nic – powtórzyÅ‚a – Jestem zmÄ™czona, idÄ™ siÄ™ poÅ‚ożyć.
Siostry wstały.
- My też pójdziemy – powiedziaÅ‚a cicho Amy patrzÄ…c przepraszajÄ…co na matkÄ™ – Nic siÄ™ nie staÅ‚o. NaprawdÄ™.
Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, jednak one już zniknęły za drzwiami.
***
- DziÄ™kujÄ™ – powiedziaÅ‚a cicho Emily wstajÄ…c od stoÅ‚u. Cristin spojrzaÅ‚a na córkÄ™. Margaret i Amy zrobiÅ‚y to samo.
- Co im siÄ™ staÅ‚o? – spytaÅ‚ Remus, gdy trojaczki wyszÅ‚y z kuchni. Kobieta wzruszyÅ‚a ramionami.
- Nie wiem. Od trzech dni prawie wcale siÄ™ nie odzywajÄ…, siedzÄ… u siebie w pokoju… PróbowaÅ‚am z nimi porozmawiać, ale fuknęły tylko że nic im nie jest i zupeÅ‚nie mnie zignorowaÅ‚y – powiedziaÅ‚a cicho. Lupin zasÄ™piÅ‚ siÄ™.
- Mam wrażenie, że coÅ› je niepokoi i martwi. ChcÄ™ im pomóc, ale nie wiem w czym…i jak.
Remus zmarszczyÅ‚ brwi  i zapatrzyÅ‚ siÄ™ w okno.
- Może – zaczÄ…Å‚ powoli – po prostu dojrzewajÄ…. PamiÄ™tasz jak to jest w tym wieku, gdy byle problem staje siÄ™ wielkÄ… tragediÄ….
- Nie wiem… CzujÄ™ że to coÅ› innego – powiedziaÅ‚a cicho – Chociaż… może masz racjÄ™? Chyba jestem przewrażliwiona…
- JesteÅ› – zgodziÅ‚ siÄ™ z uÅ›miechem – JeÅ›li faktycznie ciÄ™ to niepokoi, może ja z nimi porozmawiam?
Pokręciła przecząco głową.
- Nie. Ja jeszcze raz spróbuje. Chcę mieć pewność, że to nic poważnego.
Kiwnął głową na znak że się zgadza i spojrzał na Matta który odstawił już swój talerzyk.
- Ty nie bÄ™dziesz robiÅ‚ takich cyrków, prawda? – spytaÅ‚ i westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko. Matt pokrÄ™ciÅ‚ główka. – ZapamiÄ™taj sobie moje sÅ‚owa. Nie daj siÄ™ tak jak ja opanować przez kobiety, bo zwariujesz.
Cristin roześmiała się głośno a Lupin opuścił zrezygnowany dłonie.
***
Gdy weszła do pokoju, rozmawiały szeptem. Widząc matkę szybko umilkły, rzucając sobie niepewne spojrzenia.. Usiadła na łóżku Emily i spojrzała poważnie na córki.
- Powiecie mi w koÅ„cu co siÄ™ dzieje? – spytaÅ‚a zaplatajÄ…c rÄ™ce na piersi. Margaret westchnęła zrezygnowana.
- Mamo, to naprawdÄ™ nic takiego – powiedziaÅ‚a powoli – TrochÄ™ siÄ™ pokłóciÅ‚yÅ›my. Już jest dobrze.
- To byÅ‚a tylko zwykÅ‚a kłótnia? – spytaÅ‚a niepewnie, czujÄ…c że nie mówiÄ… jej caÅ‚ej prawdy – Nic wiÄ™cej?
- Tak… To tylko kłótnia. ZwykÅ‚e nieporozumienie…
- To mogÅ‚o wyglÄ…dać trochÄ™ poważnie – dodaÅ‚a Amy – Ale naprawdÄ™, nic zÅ‚ego siÄ™ nie staÅ‚o.
Kobieta spojrzała uważnie po twarzach córek. Uśmiechnęły się szeroko wymieniając szybko spojrzenia. Zmarszczyła niepewnie brwi.
- A o co siÄ™ pokłóciÅ‚yÅ›cie? – spytaÅ‚a podejrzliwie.
Emily roześmiała się cicho.
- A o co miaÅ‚yÅ›my siÄ™ pokłócić? O chÅ‚opaka, rzecz jasna – odpowiedziaÅ‚a.
Usiadła wygodniej na łóżku córek. To, co mówiły wydawało się mieć sens.
- TrochÄ™ źle odczytaÅ‚yÅ›my pewne znaki – powiedziaÅ‚a Margaret – I wynikÅ‚o z tego gÅ‚upie nieporozumienie.
- Acha… Nie róbcie wiÄ™cej takich numerów – poprosiÅ‚a wstajÄ…c. PoczuÅ‚a ulgÄ™, że mimo wszystko to nic poważnego.
- Obiecujemy – powiedziaÅ‚y zgodnie – To siÄ™ wiÄ™cej nie powtórzy.
***
Po dość hucznie obchodzonym Sylwestrze, nadeszÅ‚a pora, na powrót do szkoÅ‚y. Zaraz pierwszego stycznia na stacji King Cross  pojawili siÄ™ uczniowie wraz z rodzinami, które ich odprowadzaÅ‚y.
- Bawcie siÄ™ dobrze – powiedziaÅ‚a Cristin, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ do córek i Å›ciskajÄ…c każdÄ… z nich – Ale bez przesady i…
- Cristin – Remus rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ widzÄ…c że żona szykuje siÄ™ do wykÅ‚adu – MyÅ›laÅ‚am że już to przerobiÅ‚aÅ› we wrzeÅ›niu.
- Nie wtrÄ…caj siÄ™  - warknęła kobieta.
- Jak sobie uważasz, ale robi siÄ™ późno – dodaÅ‚ spokojnie. Trojaczki zachichotaÅ‚y – Może niech wniosÄ… bagaże, bo…
- WidzÄ™ Mandy  - powiedziaÅ‚a Amy machajÄ…c do przyjaciółki – My już pójdziemy, dobrze?
- No dobrze, idźcie – kobieta uÅ›miechnęła siÄ™, po raz kolejny Å›ciskajÄ…c córki. Margaret zwróciÅ‚a siÄ™ do ojca. Cristin spojrzaÅ‚a na córkÄ™ i wydawaÅ‚o jej siÄ™, że dziewczynka przez uÅ‚amek sekundy siÄ™ zawahaÅ‚a. ZmarszczyÅ‚a brwi i spojrzaÅ‚a na męża, który wydawaÅ‚ siÄ™ nic nie zauważyć. Dziewczynki po kolei uÅ›ciskaÅ‚y go mocno, poczochraÅ‚y Matta który fuknÄ…Å‚ niezadowolony pokazujÄ…c siostrom jÄ™zyk i poszÅ‚y w stronÄ™ pociÄ…gu.
***
Minął styczeń, luty i marzec. Dni stały się cieplejsze i dłuższe, ludziom wróciła chęć do życia i minęły stany depresyjne.
Sytuacja między Ann i Nickiem nie uległa zmianie. Mężczyzna odwiedzał córkę raz w tygodniu i niejednokrotnie podczas tych spotkań pewną część czasu, poświęcał Ann.
Z czasem, wizyty mężczyzny stały się coraz częstsze. Wielokrotnie Ann zapominała o umówionym spotkaniu i kilka razy, zdarzyło się że mężczyzna przychodził jak nie było jej w domu lub gdy miała gości.
Problem pojawił się, gdy podczas jednej z takich zapomnianych wizyt, trafił na odwiedzającego Ann Roberta.
Kobieta przez te kilka miesięcy, starała się jak mogła, by mężczyźni nie spotkali się. Czuła, że nie przypadną sobie do gustu i nie pomyliła się nawet troszeczkę.
***
Uśmiechnęła się siadając naprzeciwko mężczyzny i spojrzała na niego pytająco.
- Może chcesz coÅ› do picia? – spytaÅ‚a Å‚agodnie. PokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….
- Czy ty zawsze musisz udawać uprzejmÄ…? Na twarzy masz wymalowane  że nie chce ci siÄ™ nic robić – powiedziaÅ‚ z satysfakcjÄ…. JÄ™knęła przeciÄ…gle.
- Dlaczego ty mnie tak dobrze znasz?
- Dużo obserwujÄ™ – powiedziaÅ‚ poważnie – WracajÄ…c do tematu.
- Nie namówisz mnie – pokrÄ™ciÅ‚a stanowczo gÅ‚owÄ… – Ja jestem leniwa a ty chcesz mnie wyciÄ…gać na wycieczki górskie w Å›rodku zimy!?
- Oh, przesadzasz – fuknÄ…Å‚ – Mamy poÅ‚owÄ™ kwietnia. I nie bÄ™dziesz chodzić, tylko jeździć.
- Nie – powiedziaÅ‚a stanowczo – Nie!
Pokręcił zirytowany głową.
- Ja potrzebujÄ™ odpoczynku a nie jazdy na rowerze!
- Wypoczniesz!!
-  Ja… - urwaÅ‚a, sÅ‚yszÄ…c dzwonek do drzwi. WstaÅ‚a i wyszÅ‚a z pokoju. OtworzyÅ‚a je i zaklęła soczyÅ›cie.
- WydawaÅ‚o mi siÄ™, że mamy za sobÄ… okres „gorÄ…cych” powitaÅ„ – zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Clarson. Ann spojrzaÅ‚a przerażona w stronÄ™ pokoju i niepewnie przepuÅ›ciÅ‚a go w drzwiach.
- ZapomniaÅ‚am…
**8
To by byÅ‚o na tyle. PostanowiÅ‚am wrócić do systemu  krótko-czÄ™sto. Ta notka… cóż, powiem szczerze, że przyszÅ‚a mi caÅ‚kiem Å‚atwo. RadzÄ™ zwrócić na niÄ… uwagÄ™, bo bÄ™dÄ™ siÄ™ do niej jeszcze odwoÅ‚ywać.
Hm… chciaÅ‚abym powitać nowych czytelników, bo chyba siÄ™ kilku pojawiÅ‚o. Witam wiÄ™c i mam nadziejÄ™, że szybko was nie zniechÄ™cÄ™.
W linkach, które zaktualizowałam, pojawiły się odnośniki do tematów na forum, na których zaczęłam dodawać opisy. Są zbyt długie by pojawiły się na blogu.
Ach, jeszcze odpowiedź na komentarz Pisarki - oczywiście że możesz zdmuchnąć świeczkę :) To dla mnie będzie zaszczyt ;)
A notkę dedykuję wyjątkowo Poetce, która pod ostaną notką dodała 2000 komentarz ;)

Komentarze

  1. Wkurzyła mnie Margaret. W ogole wkurzyly mnei trojaczki. Jestem na nie zla, nie zahcowaly sie jak nalezy. Mozliwe, ze Margaret widziala ojca jako wilkolaka... Tylko dlaczego na peronie zawahała się uścisnąć Remusa.? To takie... nieczułe. Przecież ona dobrze go zna! Ale wydaje mi się, że one powinny wczesniej sie o tym dowiedziec, a nei w ten sposob. Kurcze!Co do Ann... Mam wrażenie, że obawy Lily są słuszne- wydaje mi się, że nick ma dalej na nią jakiś wpływ. Brr... aż się boje rozmwoy Nicka z Robertem- czy mi sie wydaje, czy ten drugi zakochal sie w Ann.? ;)Ta notka stosunkowo nie spowodowala na moim ciele zadnych ran... I moze dlatego wydaje mi sie taka niepelna xdBo czy to wale z zazdroscia glowa w kalwiature, czy to spadam z krzesla, czy tluke sobei lokeic, zawsze zostaje pamiatka.. A tu.? Tylko lekko walnelam piescia w biurko jak sie kwurzylam na Margaret xd.klawiatura mi sie pieprzy.Chyb walnelam w nia glowa pare razy za duzo.Kupujesz mi nowa xd.

    OdpowiedzUsuń
  2. o ja cie... to ile ja notek ominęłam,że teraz mnie dziwi to że Nick odwiedza Amel?!no nie ważne, w każdym bądź razie już wróciłam i czekam na kolejne fragmenty... no Ty wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no no no, notka fajna jak zafsze ale mnie troche wkurzy wly te trojaczki naprawde. Mam nadzieje ze nie pozwolisz nickowi na nic i ze ann sie nic nie stanie! chociaz... jak tak pomysle to moze by bylo ciekawiej ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Widzę, że interesuje Cię tematyka HP. To podobnie jak nas! Zapraszamy na wspaniałe forum, dla ludzi w wyobraźnią. Tutaj możesz poznać przyjaciół i wrogów. Razem z nami spędzać świetnie czas i wspaniale się bawić, odwiedzać wirtualnie miejsca, toczyć walki i zdobywać wszystko co chcesz. Tutaj liczy się tylko nasza historia, nasze wyobrażenia. :) Zapraszam na forum : www.hogwart.fora.pl P.S. Jeżeli uznasz to za spam, po prostu usuń ten komentarz. :)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo, że mogę... i... to dla mnie będzie zaszczyt ;) Więc: dmucham :D Ejć, nie przesadzaj... nie są tak dobre, jak Twoje... ale fakt, muszę przyznać- chyba troszkę lepsze od notek w stylu: cześć. cześć. i ciągle tylko dialogii... ;D Z tych, co tylko chwalą jesteś? Ach... gdyby tak moja pani od polskiego mnie tylko chwaliła... xD To bym nie przeszła do kolejnego etapu w konkursie z j. polskiego ;P to tak na marginesie sobie dopowiedziałam ;] Ja jak tylko będę miała internet na swoim komputerze, to przeczytam i skomentuję. Po prostu znów pożyczam laptopa od siostry i mam jeszcze tylko chwilkę na odpisanie na komentarze ;d stąd mój pośpiech ;DPozdrawiam Cię serdecznie. A przy okazji, u mnie nowy rozdizał ;Dwww.lilye-jamesp.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie! czekam na next,pzodro

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, nie, nie jest bogiem ;D Bogiem, a raczej bóstwem, jest mój pan od fizyki xD To był taki żart :D Jezuu... on jest... nawet nie wiem, jak to wyrazić. Przygłupawy, zawsze najmądrzejszy, najbardziej obeznany, on wszystko zwiedził i codziennie nosi te same ciuchy, z skarpetkami właćznie XD No, raz tylko ząłożył odświętnie czerwony krawat z reniferami ;p Tak, krytyka jest nam bardzo potrzebna ;) A wiesz, tak jak z Twoją polonistką, często tak jest. Bo chce się wtedy udowodnić, że się umie ;dTak nawiasem, to ja też często tylko chwalę, a krytykę zostawiam dla siebie, ale czasem, jak mam zły humor, to potrafię się wściekać o wszystko i wytykać wszystkie "błędy", które czasem nie są wcale błędami xD Pozdrawiam Cię serdecznie ;)www.lilye-jamesp.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. berenika8z@o2.pl10 stycznia 2009 06:24

    Zostałaś klepnięta na www.lily-evans-parodia.blog.onet.pl !Hunćwok&Luliś&Capuś

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziwie się, że jeszcze nie pisałam komentarza pod tą notką. Zapomniałam chyba...ale nie ma sensu już jej oceniać, na gadu mniej więcej coś o niej powiedziałam Ci :) A to, że nie możesz pisać dalej to Ci się nie dziwię. Sama mam dużo do nauki, a do tego również wyznaję od niedawna Cullenizm :) xDTrochę chaotyczny mi ten komentarz wyszedł :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Do Ogłoszeń: ja mam tak samo, mimo, że jestem w 2 gim też mamy "Pana Tadeusza", sprawdzian z historii, religii i biologii, 3 konkursy, 2 rozprawki i bardzo wesoły sprawdzian z algebry :) więc Cię rozumiem całkowicie i osobiście wybaczam nieobecność :D pzdr

    OdpowiedzUsuń
  11. Monia pozdrawia, przeprasza za zwłokę w komentowaniu, ale uskarża się na brak czasu i przeciążenie mózgu. By nie dopuścić do przegrzania mózgu, obiecuje, że notkę przeczyta, jak wydobrzeje i złapie więcej czasu.Z poważaniemwyżej wspomniana osobaP.S Też czytałam "Zmierzch", ale już ci to chyba mówiłam xDD ;D Meyer jest geniuszem łiiii xDDD

    OdpowiedzUsuń
  12. Zabij mnie, powieś, poćwiartuj i nie wiem, co jeszcze zrób. Przeczytałam notkę strasznie dawno. Byłam święcie przekonana, że już ją komentowałam- znaczy się, że treść komentowałam. A teraz patrzę... i nie ma! Wybacz, ale ja naprawdę myślałam, że już komentowałam. Z tego, co kojarzę, to w tym rozdziale Nick przyszedł do Ann... hmmm... mam nadzieję, że się nie pogodzą, bo jeżeli on znów ma ją skrzywdzić... to lepiej, żeby nie. No, ale często jest tak, że drugą szansę dajemy komuś, kto na nią nie zasługuje, a nie dajemy jej komuś, kto by ją dobrze wykorzystał.. ech,.. wybacz, że takl mało napiszę, ale umieram- jestem chora i... ach...Pozdrawiam.lilye-jamesp

    OdpowiedzUsuń
  13. ~LILKA ( ta z takiego brązowego bloga o Lily Evans co była córką Łapy)16 stycznia 2009 09:05

    A ja tam bym chciała, zeby Ann.... Nie wiem co bym chciała. Strasznie nie zdecydowana jestem. Cośik mi sie zdaje,z ę będzie małą afera? Postanowiłam znowy sprówać. Tym trazem z inną tematyką. http://popiol.blog.pl/ oczywiscie jesteś w linkach. hasło i login popiol

    OdpowiedzUsuń
  14. właśnie przeczytałam całego bloga, naprawdę SUPER... najbardziej lubię trojaczki... jednak coś mnie ciekawi z tego co wiem Harry urodził się w pod koniec sierpnia a syn Blacków w grudniu tego samego roku, czemu wiec Harry jechał sam do szkoły? i są wogle na osobnym roku?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna