Retrospekcja - wilkołak.

Tym optymistyczno - pesymistycznym akcentem, rozpoczynam serię retrospekcji. Jest kilka wątków, które pomieniałam - przez własne roztrzepaństwo - lub brak takiej możliwości i teraz, chciałabym to nadrobić. Równocześnie zaznaczam, że mam zamiar, wznowić serię powrotów do przeszłości. Będą się one pojawiać w różnych odstępach czasu, niezależnie od notek.
Dodaję ją teraz, gdyż niedawno znalazam ją na dysku. Pisalam ją na któregoś z blogów, sama nie pamiętam którego, ale w rezultacie jej nie opublikowłam. Teraz ją poprawiłam i dodaję.
Po za tym, jestem teraz na etapie wilkołactwa i tekstów, związanych z nim. Szczerze powiedziawszy, mam już po dziurki w nosie futerkowego promlemu i chcę po prostu jak najszybciej go ominąć i nie wracać do niego przez długii czas.
Notka - krótka, wiem. Tylko 2 strony. Ale po prostu, było tu mało informacji które chciałam zawrzeć. Żeby się nie pogubić, wkrótce założe grupę linków, w której pojawią się Retrospekcje i Powroty do przeszłości. To tyle.
***
Wilkołak
***
Wbiegł po schodach, przeskakując schodek po schodku. Pchnął drzwi i wpadł do dormitorium, po czym jednym uchem rzucił się na łóżko.
Rozejrzał się po współlokatorach.
- A gdzie się Remus włóczy wieczorową porą? – zapytał, zerkając na zegarek – zaraz będzie cisza nocna.
- Nie ma go – powiedział krótko James wzruszając ramionami – Pojechał do domu, z jego mamą znów coś nie tak.
Syriusz zamyślił się przez chwilę.
- Chorowita kobieta – powiedział po chwili – Ale Remusek też nie wyglądał ostatnio zbyt dobrze.
James wzruszył ramionami i spojrzał na przyjaciela.
- No fakt – zgodził się – musze się zgodzić.
Syriusz wstał z łóżka i przeszedł do okna. Pociągnął za klamkę i do dormitorium wpadło świeże powietrze. Wychylił się trochę i uśmiechnął, gdy księżyc oświetlił jego twarz.
Odwrócił się do przyjaciół i oparł o parapet.
Podejrzenia, co do kolegi, chodziły za nim już od kilku miesięcy, jednak w żaden sposób nie umiał poruszyć tego przy pozostałych. Spojrzał na Jamesa. Siedział na łóżku, wpatrując się w okno z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Peter skulił się w łóżku, obserwując kolegów.
- Nie wydaje ci się dziwne … - zaczął ostrożnie Potter, odrywając wzrok od okrągłej tarczy księżyca – że Remus wyjeżdża, prawie zawsze wtedy, gdy jest pełnia?
Syriusz zamrugał poczym przeniósł na niego wzrok.
- Wiesz, to nie chodzi o to, że… ja tak tylko…
- Czyli nie wydawało mi się…– mruknął Black, zamykając okno i wracając na łóżko.
- No tak - powiedział bardziej do siebie niż do niego.
Zapanowała głucha cisza. Patrzyli na siebie w ciszy, czekając aż ktoś się odezwie.
Cisze przerwał James.
- Myślisz, że on wyjeżdża bo….
Syriusz wzruszył ramionami.
- Myślę, że nie wyjeżdża.
- Uważasz, że…
- Uważam, że nie wyjeżdża. To wszystko.
- A Dumbledore? - spytał Syriusz, marszcząc brwi – Przecież nikt normalny…
- Nie wiem – powiedział James –lepiej będzie, jeśli zakończmy tą rozmowę. Nic dobrego z niej nie wyniknie.
- Masz racje. Nie ma czego roztrząsać.
Znów zapanowała cisza, którą znów przerwał James.
- Chyba jednak trzeba będzie z nim pogadać – powiedział spokojnie – jak wróci.
***

W kilka dni później, gdy wrócił Remus, zarówno James, jak i Syriusz próbowali zachowywać się normalnie.
I chodź na pozór im się to udawało, Lupin od razu wyczuł, że coś jest nie tak.
Siedzieli w ciszy w dormitorium.
Takiej niepewnej atmosfery, nie było tu od początku roku.
Każdy zajęty własnymi sprawami, takie przynajmniej mogło być pierwsze wrażenie, zdawał się nie zwracać uwagi na pozostałych.
W rzeczywistości, cała czwórka rzucała sobie ukradkowe spojrzenia.
Gdy cisza, stała się zbyt krępująca, Lupin westchnął poczym zatrzasnął książkę.
- Co jest? – Spytał, siadając na łóżku. James i Syriusz wymienili spojrzenia poczym sami usiedli.
Nie chcieli pytać. Nie wiedzieli jak, i nie czuli większej potrzeby uzyskiwania odpowiedzi. Byli pewni.
Mimo, że początkowo, wydawało się być to głupstwem, i zamknęli temat, gdy tylko go poruszyli, sprawa ta nie dawała im spokoju. Tym sposobem, już następnego ranka, udali się do biblioteki, żeby upewnić się, co do swoich przypuszczeń.
Wyszli z niej, z szeroką wiedzą na temat wilkołaków i nieprzyjemną pewnością, że ich przyjaciel, jest jednym z nich.
Teraz, pozostało im już tylko podzieleniem się tą wiedzą z nieświadomym niczego Remusem.
- My… - zaczął James, spoglądając niespokojnie na Syriusza. Po twarzy Lupina przebiegł lekki cień – My…
- Wiemy – powiedział Syriusz.
Uniósł brwi, dając po sobie poznać, że nie ma pojęcia, o co chodzi przyjaciołom.
- Wiemy, że jesteś wilkołakiem – powtórzył James patrząc z uporem na przyjaciela.
Lupin momentalnie zbladł, jednak z jego zaciśniętych ust nie wydostał się żaden dźwięk.
Przełknął ślinę, czując jak robi mu się gorąco.
Miał wrażenie, jakby stracił grunt pod nogami. Wiedzieli…oni wiedzieli.
Wstał. Podszedł do okna i spojrzał na nocny krajobraz skąpany w srebrzystym blasku księżyca, schowanym do połowy za ciemnymi chmurami. Nawet teraz, mimo, iż pełnię miał za sobą, wydawał się mu czymś przerażającym.
Owalna tarcza, przypominał mu o chwilach, w których nie posiadał żadnej kontroli nad własnym ciałem, a wszystko, wydawało się być jego wrogiem.
- Długo wiecie? – Zapytał lekko ochrypniętym głosem, nie odwracając wzroku. Nie miał odwagi na nich spojrzeć.
- Nie – powiedział James –Od kilku dni, ale już wcześniej…a zresztą, jakie to ma teraz znaczenie.
- Remus, posłuchaj my… - zaczął Syriusz, ale chłopak szybko mu przerwał.
- Darujcie sobie – powiedział odwracając się do nich – Wiem, co chcecie powiedzieć. Nie szkodzi.
- Posłuchaj my naprawdę…
- Rozumiem – powiedział – Naprawdę.
- Na gacie Merlina, daj mi dokończyć!
- Co chcesz mi powiedzieć? Nie powiesz mi nic nowego. Jestem odrażającym potworem, który…
- Trzymaj mnie! Mam to gdzieś – powiedział ostro Syriusz– Nie obchodzi mnie to.    
Zapanował cisza. Remus patrzył zszokowany na chłopaka. Poczuł wstyd, że tak wybuchł.
Nie rozumiał, co się dzieje. Nie rozumiał, o co  im chodzi, w co pogrywają. Nie po raz pierwszy znalazł się w takiej sytuacji, jednak pierwszy raz w życiu, spotkał się z taką reakcją.
- Nie obchodzi mnie to – powtórzył Black – Rozumiesz?
James kiwnął głową w milczeniu.
- Wy… - zaczął przenosząc wzrok z Syriusza na Jamesa.
- To nie ma znaczenia – powiedział Black – Żadnego. Gdyby miało znaczenie to, kim się jest, to prawdopodobnie, nigdy bym się tu nie znalazł.
- Posłuchaj – zaczął James, przerywając Syriuszowi  – My mówimy poważnie. To nie ma znaczenia. Ale… - wymienili spojrzenia. Black zawahał się chwilę, poczym powiedział poważnie.
- Chcemy ci pomóc.
- Nic nie rozumiecie – powiedział cicho odwracając wzrok – Nic.
- Zrozumiemy, jeśli nam powiesz – odpowiedział Syriusz. Lupin pokręcił głową. Spojrzał najpierw na Blacka, który patrzył na niego z zawziętą miną, potem na Pottera, który również go obserw
ował i na Petera, który siedział na swoim łóżku nie mówiąc nic od początku rozmowy.
- Wy mówcie poważnie? – Spytał po chwili, nadal przenosząc wzrok z jednego na drugiego.
- Jak nigdy.
Zapanowała głucha cisza, podczas której do każdego z nich dochodziło to, co powiedzieli.
Lupin stał oparty o ścianę wpatrując się z niedowierzaniem w przyjaciół. To wszystko, wydawało mu się być zwykłym snem, z którego lada moment się obudzi.
Rzeczywistość, która go otaczała w tej chwili była dla niego czymś nowym. Po raz pierwszy, odkąd został ugryziony, został potraktowany jak człowiek. Do tej pory, przywykł do odtrąceń i upokarzań, jakich doznawał, gdy ktokolwiek dowiadywał się o jego przypadłości.
Hogwart, był szansą, by chodź przez moment, poczuć, jak to jest, być normalnym człowiekiem.
Teraz, trud, jaki wkładał w utrzymywanie tajemnicy, stracił sens. Wiedzieli.
Na długą chwilę, zniknęły wszystkie złe wspomnienia – liczyło się tylko to, że był wśród ludzi, którzy go akceptowali.
- Dzięki – powiedział w końcu, spuszczając wzrok.
- Nie ma, za co – powiedział Syriusz a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech – Przyjaciele po to są.

Komentarze

  1. Świetnie :) Wilkołactwo Lupina to jeden z moich ulubionych wątków. Nie rozumiem czemu go nie lubisz xD Uważam za świetny pomysł to, że wracasz do dawnych czasów, w sumie to nawet nie zauważyłam wcześniej, że nie opisałaś wcześniej tego wątku. A poza tym uwielbiam opowiadanie o czasach szkolnych w Twoim wykonaniu. Szkoda, że nie da się do nich wrócić na stałe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ... Napiszę to, czym zwykle komentuje każdą Twoją notkę, na którą brakuje mi słów. Robię już miejsce na półce na Twoją książkę, tuż obok Paoliniego, Pullmana i Chmielewskiej. Zresztą, to miejsce było już przygotowane dla Ciebie od dawna. Zacznę zbierać pieniądze, bo cholera, Twoja książka może być droga... Hmm. Retrospekcja jest znakomita. Krótka, ale pokazana... nie wiem. Nic nie wiem.Kocham Cię za to, że piszesz ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. notka świetna, krótka to prawda ale dobra ; )Nie przepadam za bardzo za notkami o wilkołactwie Lupina, ale te tez sa potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Uwielbiam Lupina! A nocia oczywiscie suuper!

    OdpowiedzUsuń
  5. koteczka2@poczta.onet.pl20 grudnia 2008 13:05

    Zgłoś się do ocenki i zdobądź 4 komentarze za samo zgłoszenie na www.zipli85.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie...Zawsze mnie ciekawiło jak James Striusz i Peter dowiedzieli sie o wilkołactwie Lunia...Teraz już wiem dzięki tobie dziekuje ci za to .....www.zycie-lily5.blog.onet.pl (jak masz ochotę to wejdź pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka mała dygresja tycząca się Regulaminu. Przedrostek 'epi' oznacza koniec, a 'pro' - początek, zatem epilog zawsze umieszcza się na końcu. Chyba, że to, co nazwałaś epilogiem to zakończenie, i tego się trzymasz, to zwracam honor.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że chciałaś szybciutko dobić do odpowiedniej liczby notek. Króciutko, dużo skromniej niż zazwyczaj. Ale miało być jednowątkowo, więc było.I jeszcze jedna... :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna