"Mama jest grzeczna..."

Uśmiechnęła się niepewnie do stojącego obok niej mężczyzny i zatrzymała się przed furtką. Spojrzała na pogrążony w mroku dom, później na Adama i poczuła jak szkarłatny rumieniec wypełzuje na jej twarz.
Podziękowała niebiosom, że jest ciemno.
- To tu – powiedziała cicho, podnosząc wzrok na mężczyznę. Był dużo wyższy i potężniejszy niż ona.
- Ładnie – stwierdził rozglądając się dookoła.
- Widzisz coś? Jest ciemno… - powiedziała unosząc brwi a mężczyzna zachichotał.
- Próbuję być uprzejmy. Mam nadzieję, że powtórzymy to spotkanie – dodał wyszukując dłonią klamkę na furtce.
- Byłoby mi miło – Również się uśmiechnęła i spojrzała na otwarte drzwi – Muszę już iść. Do zobaczenia.
Kiwnął w milczeniu głową. Zatrzymała się w ostatniej chwili, przygryzając niepewnie wargę.
- Czy dobry zwyczaj, nie nakazuje dżentelmenowi – zaczęła cicho, dokładnie dobierając słowa – żegnać damy pocałunkiem w dłoń?
Zaśmiał się i podszedł bliżej.
- Proszę wybaczyć mi ten nietakt – powiedział wyciągając szarmancko dłoń – Pani pozwoli.
Zachichotała, podając mu dłoń.
- Musze zapoznać się z zasadami dżentelmena i dam – stwierdziła, i zarumieniła się, czując ciepły dotyk ust na dłoni – Ja żartowałam.
- A ja nie – powiedział poważnie – Jestem bardzo poważny. Dobranoc.
- Dobranoc… - szepnęła zamykając furtkę i ruszyła powoli do domu.
***
Ułożyła się wygodnie pod kołdrą, przykrywając się ciepłym puchem pod sam nos. Ziewnęła przeciągle, automatycznie zakrywając usta i jednym ruchem ręki, zgasiła lampkę przy jej łóżku.
Pokój, ogarnęła ciemność.
Kobieta spojrzała przelotnie w stronę okna, zastanawiając się gdzie teraz jest Adam. Musiała to przyznać – już dawno nie bawiła się tak dobrze. Zapomniała uczucia chodzenia na randki i w tej chwili, żałowała, że tak późno zaczęła chodzić. Mimo wszystko, miała wrażenie, że ta znajomość będzie jedną z najciekawszych, jakie do tej pory zawarła.
***
Obudziła się dużo później, niż zwykle. Minęła dłuższa chwila, nim zdołała otworzyć oczy i spojrzała zaspana na zegarek. Zamrugała, chcąc upewnić się godziny i z cichym westchnięciem opadła na poduszkę.
Dochodziła dziesiąta. Szanse, że dziewczynki śpią, były minimalne a była pewna, że prócz jej i dzieci nie ma w domu nikogo.
Przeciągnęła się i powoli podniosła na łokciach. Nawet nie zdążyła dotknąć stopami podłogi, gdy drzwi otworzyły się i do sypialni wparowały trojaczki a za nimi, trochę wolniej, Matt.
- Dzień dobry – powiedziała z uśmiechem, zatrzymując się z nogami w powietrzu – Skąd wiedzieliście, że nie śpię?
- Usłyszałyśmy skrzypienie łóżka – oznajmiła Amy, podchodząc do lóżka i wpakowując się na nie.
Kobieta uniosła brwi.
- Wstajemy – powiedziała, dotykając stopami do ziemi – No już.
- Nieee – jęknęła Margaret, która również już siedziała na łóżku – Tylko chwile.
Emily pokiwała żarliwie głową, wpakowując się obok siostry. Matt tymczasem podszedł do Cristin i dmuchnął niezadowolony w grzywkę podnosząc przy tym wzrok do góry i patrząc na matkę.
- Am – oznajmił mrugając zawzięcie.
- Widzicie, Matt chce jeść – powiedziała kobieta, biorąc syna na ręce i wstając – Chodźcie.
- Tylko chwilkę – poprosiła Amy, ciągnąc delikatnie matkę za koszulkę nocną – Parę minutek.
- Oh, no dobrze – mruknęła kobieta, podnosząc kołdrę. Dziewczynki ułożyły się na łóżku, kobieta posadziła Matta i sama ułożyła się na brzegu, przykrywając całą czwórkę – Nie możecie tego robić we własnych lóżkach?
- Tu jesteśmy wszyscy – powiedziała Amy – Matt, nie kop.
***
- Jak było!? – Zamrugała zszokowana, widząc twarz matki tuż nad swoją.
- Musisz budzić mnie tak gwałtownie – mruknęła, podnosząc się na łakociach – Można było łagodniej.
- Oh, nie jęcz, i tak musisz już wstawać – powiedziała kobieta mierząc córkę ciekawym spojrzeniem – więc?
- Było bardzo fajnie mamo – odpowiedziała, wstając – Adam to miły facet.
Pani Winter pokręciła z politowaniem głową.
- Nie jesteś zbyt rozmowna – stwierdziła, obracając się by zobaczyć córkę – Późno wróciłaś?
- Nie jestem nastolatką – mruknęła kobieta – zeszło się trochę dłużej, niż zamierzałam.
- Czyli randka się udała?
- To nie była randka – oznajmiła szorstko Ann – To była kolacja.
Kobieta uniosła kpiąco brwi a jej córka opuściła niezręcznie głowę, starając się ukryć wstyd.
- No dobrze – powiedziała w końcu – Było naprawdę miło, ale nie chcę zapeszać… Zakończmy ten temat.
Kiwnęła głową, wstając z łóżka.
- Przygotuję śniadanie – poinformowała, zatrzymując dłoń na klamce – Czekam na dole.
***
- Idziemy – powiedziała, sprawdzając czy dzieci są odpowiednio ubrane.
- Gdzie?
- Po co?
- Mogę wziąć misia?
- Do babci, dawno nie myliśmy, Amy, miś nie będzie ci potrzebny – odpowiedziała, sadzając Matta w wózeczku.
- Długo tam będziemy?
- Miś będzie mi potrzebny! Chce go pokazać dziadziowi! Proszę!
- A babcia zrobi naleśniki?
- Nie wiem, zobaczymy ile czasu nam zejdzie. Idź po misia, tylko szybko. Margaret, naleśniki były wczoraj na obiad – mruknęła, spoglądając na schody, na których zniknęła Amy – Pospiesz się!
- Nie mogę go znaleźć!
Pokręciła głową i spojrzała na córki, które już zaczęły wylewać potok słów.
- Mam!
- Doskonale. Idziemy.
***
Wpatrywał się w nią uporczywie. Czuła to. Podniosła wzrok, napotykając spojrzenie dużych granatowych oczu. Zarumieniła się i znów schyliła nad plikiem pergaminów. Przez chwilę słyszała tylko szuranie jego pióra, lecz po chwili znów zapanowała głucha cisza.
- Co?! – Spytała gwałtownie, łokciem trącając pojemnik z atramentem, który upadł na podłogę, rozbijając się z trzaskiem. Poczuła na sobie spojrzenie całego gabinetu – Przepraszam – dodała zabierając się za naprawienie buteleczki.
Usiadła na krześle i spojrzała na Roberta unosząc brwi.
- Co?
- Byłaś na randce – powiedział spokojnie mierząc ją spojrzeniem.
- Byłam… - odpowiedziała powoli – I…
- I… nic. – Powiedział wzruszając ramionami. Pokiwała głową i spojrzała na pergamin.
- Jak było? – Spytał, nie potrafiąc się dłużej powstrzymać. Spojrzała na niego i wybuchła śmiechem, widząc spojrzenie pragnące informacji.
- Robisz za plotkarę? – Spytała, zakładając włosy za ucho. Wzruszył ramionami.
- Nie. Jestem ciekawy – odpowiedział obojętnym tonem – Więc?
- Było naprawdę uroczo – powiedziała oblewając się rumieńcem – dawno nie bawiłam się tak dobrze.
- Adam jest porządnym facetem – zgodził się, kiwając głową.
-  Znacie się? – Spytała zszokowana i szybko pochyliła się nad księgą, udając przed przechodzącą szefową, że usilnie pracuje – Skąd?
- Tu się wszyscy znają – odpowiedział spokojnie przepisując coś z księgi – Po za tym, chodziliśmy razem do szkoły.
- I? Zawsze był taką gadułą?
Roześmiał się, chowając głowę między pergaminami.
- Potrafi zagadać człowieka, uważaj – powiedział, nadal chichocząc – Od zawsze. Miał śmiałość do dziewczyn i dobrze się z nimi dogadywał.
- Oj tak, rękę do kobiet ma – zgodziła się, chichocząc cicho – Nie powiem.
- Już cię omotał? – pokręcił głową – Eh, wy kobiety jesteście takie… takie… łatwe do poznania.
- Nie prawda – zaperzyła się. Szkarłatny rumieniec pojawił się na jej buzi – Wcale nie…
- Oczywiście – mruknął dla świętego spokoju – pogadamy później, jeszcze chwila i Nietoperzyca każe nam zostać dłużej a dziś musze punktualnie wyjść z pracy. Musze odebrać Alex od rodziców.
***
- Poczekaj, powoli – powiedziała kobieta podchodząc do córki i stawiają przed nią kubek gorącej herbaty. Nagła wizyta córki zdziwiła ją – ale to, co zrobiła jak tylko zostały same, zadziwiło ją jeszcze bardziej. Chodź kobieta widziała, że coś jest nie tak, – dlatego właśnie wysłała męża wraz z wnukami na spacer – nie przypuszczała aż tak gwałtownego wypływu emocji – Uspokój się i powiedz, co się stało.
Wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić, próbując opanować jednocześnie łzy, które same napływały do jej oczu.
Pani Robertson słuchała tego wszystkiego i z każdym słowem córki była jeszcze bardziej zszokowana.
- Muszę się napić – oznajmiła wstając i szybko podeszła do jednej z szafek w kredensie. Wyjęła kieliszek napełniła go winem do połowy poczym jednym dużym łykiem opróżniła go do połowy – Nie spodziewałam się, że posunie się aż tak daleko – dodała po chwili i opróżniła kieliszek.
Cristin patrzyła zszokowana na matkę, która odłożyła kieliszek i spojrzała na córkę.
- Tylko powiedz mi, na litość boską, po co tam poszłaś? – Spytała kobieta surowym tonem – przecież doskonale wiedziałaś że on nie ma wobec ciebie przyjaznych nastrojów. Już raz dałaś mu się otumanić, czemu zrobiłaś to po raz drugi!?
- Chciałam mieć pewność, że zniknie w końcu z mojego życia! Raz na zawsze! Że nigdy więcej nie będę musiała na niego patrzeć! Nie wiem, co we mnie wstąpiło…
- Będziesz mieć dużo szczęścia, jak to się dobrze skończy – powiedziała surowo kobieta. Cristin ukryła twarz w rękach i po chwili podniosła ją patrząc na matkę z rozpaczą.
- Wiem! Wiem!! - Krzyknęła i złapała się za głowę – Nie wiem, co mam robić!! On mnie nienawidzi…
- Bzdura – fuknęła kobieta, ale ton jej głosu złagodniał widząc przerażenie w oczach córki – Kocha cię.
- Nie….Nie widziałaś go! Nie słyszałaś jego głosu… nie widziałaś jego spojrzenia! Nienawidzi mnie…
Kobieta podeszła do córki i usiadła obok niej. Położyła rękę na jej ramieniu i powiedziała łagodnie.
- Każdy człowiek popełnia błędy. To naturalna, ludzka przypadłość, którą ma każdy. Twój mąż cię kocha i to, dlatego, tak bardzo boli go to, co się wydarzyło. Pamiętaj, że sądzi, że ty i Arthur spędziliście razem noc. Nie nienawidzi cię. Po prostu nie umie sobie z tym poradzić.
Kobieta spojrzała na matkę pociągając nosem. Ta uśmiechnęła się do niej.
- Remus cię kocha – powiedziała spokojnie – Kiedy człowiek czuje się zraniony, często atakuje, chcąc zadać taki sam ból, jaki zadano jemu.
Cristin otarła policzki i spojrzała z wdzięcznością na matkę.
- Tak uważasz? – Spytała zachrypniętym głosem nie spuszczając kobiety z oka.
- Jestem tego pewna – odparła Katharine z uśmiechem – Daj mu trochę czasu, musi się z tym uporać. Sam będzie chciał rozmawiać. I nie rób więcej nic głupiego – dodała surowiej wstając.
- Dziękuję, jesteś wspaniała – powiedziała cicho kobieta wycierając twarz.
- Jestem twoją matka – odparła kobieta i cień uśmiechu pojawił się na jej twarzy – Doprowadź się do porządku, ojciec pewnie zaraz wróci z dziećmi.
***
Podrapała się po podbródku i spojrzała na leżącą obok niej kotkę. Kocica podniosła łeb i wysunęła łapki do przodu, wydając z siebie pomruk zadowolenia.
Przygryzła wargę.
- I co? – Spytała, gdy Coral podeszła do niej i wpakowała się na jej kolana – Myślisz, że pozwolę ci tu zostać… czekaj, niech no tylko Peter ci zobaczy – zachichotała, drapiąc kotkę za uchem – Już niedługo skończy się dla ciebie tak beztroskie życie – dodała przechylając głowę.
Kocica podniosła łeb i spojrzała na nią wielkimi ciemnymi oczami.
-Tak… już nie długo – powtórzyła, nadal drapiąc kociaka po łebku.
***    
- Uważaj – poprosiła kobieta na odchodnym patrząc na córkę z troską – Nie zrób nic głupiego.
- Nie zrobię – zapewniła ją kobieta – obiecuję.
- To dobrze. Do zobaczenia – dodała uśmiechając się do wnuków – Pilnujcie mamy.
- Mama jest grzeczna, jej nie trzeba pilnować – powiedziała Emily tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Dziękuję – szepnęła kobieta a Katharine zaśmiała się pod nosem.
- Dobrze, już dobrze, wierzę wam – powiedziała po chwili – do zobaczenia. Pamiętaj, co ci mówiłam – dodała ciszej do córki, gdy dzieci były na tyle daleko by nie słyszeć. Ta kiwnęła tylko głową i dogoniła pociechy, które już zarzuciły ją milionem pytań.
Obserwowała jak córka znika za zakrętem, słuchając cierpliwie, co trojaczki mają jej do powiedzenia.
- Wchodzisz? – Usłyszała głos męża, który już był w domu i patrzył na nią przenikliwym spojrzeniem.
- Tak – odpowiedziała i weszła do środka, uśmiechając się smutno.
- O co chodziło? – Spytał, przekręcając zamek – wyglądała na przybitą.
- Ma kłopoty – odpowiedziała kobieta siadając w fotelu i spojrzała zamyślona w okno – duże kłopoty.
- Co się dzieje? – Spytał, dla grzeczności, rozkładając gazetę. Chodź minęło tak wiele czasu on i córka nigdy tak naprawdę nie doszli do porozumienia. Odkąd urodziły się dziewczynki, ich relacje uległy zmianie, nie były jednak tyle dobre jak te, łączące Cristin z matką.
- Arthur… - zaczęła kobieta, lecz ten szybko jej przerwał.
- Co on ma z tym wspólnego? – spytał szorstko zamykając gazetę – Co on znów od niej chce??
- Nie wiem. Ale jego obecność, przyniosła już wiele niedobrego. Obawiam się tylko, że to jeszcze nie koniec.
***
Styka wam :D Po prostu jestem już padnięta a jutro jadę i… no, styka.

Komentarze

  1. zbyt wiele to sie w tej notce nie wyjaśniło no ale coż trzeba widocznie czekać na przebieg wydarzeń a więc czekam i na następną notęcje też pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cud, miód i słońce:) Nic dodać nic ując:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojjj ale namieszałaś w rodzinie Lupinów xD Mam nadzieje że wszystko sobie wyjaśnią ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. "Mama jest grzeczna'? Chyba trochę niebardzo xD Mam nadzieję, że ten Adam nie okaże się drugim Nickiem, który chyba też miał śmiałość do kobiet. No i co tak mało o Patsy i Peterze? Zwiększyłaś moją ciekawość ^^Z cierpliwością czekam na następną notkę (tak, tak... dobrze przeczytałaś a ja napisałam: z cierpliwością :) )Pozdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uch, znowu zaczęłaś pisać. Dobrze, że weszłam na tego bloga. Bardzo go lubiłam, a teraz darzę go jeszcze większą sympatią.:) Notka świetna, szczerze mówiąc, mam nadzieję, że w następnej notce ujawnisz sekret pani Lupin, nie mogę się doczekać. czytałam w regulaminie, że powiadamiasz o notkach przez e-maila. Czy mogłabyś powiadomić także mnie na ola_sz7@wp.pl Z góry dzięki. Pozdrawiam.:*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. iloncia08@buziaczek.pl15 sierpnia 2008 15:03

    Jak zwykle cud miód i orzeszki w cukrze :):)Czekam na nastepna notke..moze sie cos wyjasni;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojojoj... kolejna notka przestojowa ;D Czekam na więcej akcjiWtedy komentarz będzie dłuższy :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no !Ja to komentowałam!Naprawdę!Dobrze przecież pamiętam!Grrr.... Niedługo chyba wyślę podanie do Onetu to już 6 raz, a mówi się, że do 3 razy sztuka!No dobra, potem pomstuje sobie trochę na nasz "kochany" onecik, teraz skomciam wreszcie należycie tą notencje.Więc primo :Kocham nocie z wątkami Ann - Robert zresztą już ci mówiłam ;DWięc secondo :Co z tą Patsy, Peterem, kotką?!No co?! Pisz !!!I co z Remim i Cristin? Będzie kryzys? Pisz Pisz Pisz xDPozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nasza ciekawosc nie zostala jeszcze wystarczajaco zaspokojona! Czekamy na dalsza czesc. AlePrzypal blog onet pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Super blog, dobra grafika,czytelne posty- bardzo mi się podoba! :) Pozdrawiam: [upita-tymbarkiem]

    OdpowiedzUsuń
  11. wiem, wiem, jak zwykle jestem spóźniona :Ppięknie ładnie tylko nie komplikuj za bardzo życia Cristin ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna