Bielizna
Wiecie, nie wiem czy też to zauważacie, ale gdy piszÄ notkÄ,gdy chce, wychodzi ona dużo lepsza w jakoÅci. TrochÄ nie byÅo nowej, tÄ napisaÅam w dwa dni, ale myÅlÄ, że mi siÄ udaÅa.
Ważne: Po raz ostatni informowaÅam na GG. Powiadomienia rozsyÅaÄbÄdÄ TYLKO na pocztÄ. Moja decyzja jest bardzo Åatwa do wyjaÅnienia – Åatwiej wysÅaÄjednego e-maila do paru osób niż kilkanaÅcie wiadomoÅci na GG, jeÅli nawet niewiem, kto z nich chce to powiadomienie dostaÄ. JeÅli sÄ tacy, którzy jednakchcÄ byÄ powiadamiani na GG, niech mnie o tym poinformujÄ .
***
UÅmiechnÄÅa siÄ, ÅciskajÄ c mocniej jego dÅoÅ, po czymdelikatnie jÄ wyswobodziÅa.
- MuszÄ już iÅÄ – powiedziaÅa, mimowolnie wtulajÄ c siÄmocniej w jego pierÅ – ProszÄ…
- Nie musisz – stwierdziÅ, nie otwierajÄ c oczu – Dobrze otym wiesz.
- MuszÄ… - powtórzyÅa, jednak nigdzie siÄ nie ruszyÅa –ObiecaÅam Cristin…
- Nic nie obiecaÅaÅ – Potter nadal ustawaÅ przy swoim,gÅaszczÄ c żonÄ po policzku. Kobieta westchnÄÅa i strzepnÄÅa z trudem jego dÅoÅ,po czym siÄ podniosÅa.
- ObiecaÅam – powiedziaÅa wstajÄ c. NaciÄ gnÄÅa na siebieszlafrok i zawiÄ zaÅa go w pasie – Ty też nie leż dÅugo.
- Jest sobota! – zaprotestowaÅ, gwaÅtownie otwierajÄ c oczy.Lily zaÅmiaÅa siÄ perliÅcie i wyjÄÅa z szafy sukienkÄ – Lato! Urlop mam!!
- DokÅadniej jest sierpieÅ kochanie – powiedziaÅa kobietapodchodzÄ c do drzwi – I ja też mam urlop. I idÄ z przyjacióÅkÄ na kawÄ izakupy. A ty masz zrobiÄ dziecku jeÅÄ – dodaÅa wychodzÄ c z sypialni.
- Istnieje prawdopodobieÅstwo, że jeszcze Åpi – mruknÄ ÅPotter wzruszajÄ c ramionami – Tak. Na pewno Åpi.
OpadÅ na poduszkÄ z cichym westchniÄciem.
- Mamo, co jemy na Åniadanie??
***
- Przepraszam was za spóźnienie – Cristin uÅmiechnÄÅa siÄponuro do przyjacióÅek, witajÄ c siÄ po kolei każdÄ z nich – Mamy maÅezamieszanie.
- Nic dziwnego – powiedziaÅa Lily uÅmiechajÄ c siÄ szeroko –To co, najpierw zakupy?
- To już nie bÄdzie konieczne – oznajmiÅa Lupin, ruszajÄ cpowoli obok przyjacióÅek – Nie jedziemy.
- Jak to? – Liz spojrzaÅa na niÄ z oburzeniem – Przecieżtyle czasu to planowaliÅcie… Remus tyle czasu namawiaÅ ciÄ Å¼ebyÅcie zostawilidzieci i…
- Nie ma, z kim ich zostawiÄ – mruknÄÅa Cristin – Mama jestchora.
RozlegÅo siÄ ciche westchniÄcie.
- Nic siÄ nie da zrobiÄ? – SpytaÅa cicho Patsy patrzÄ c nakobietÄ.
- Raczej nie. Musimy przeÅożyÄ nasz weekend we dwoje na przyszÅyrok. Może to i lepiej, nie czuÅam siÄ dobrze, że zostawilibyÅmy dzieci. Mattjest jeszcze maÅy.
- Nic by im nie byÅo, a wam dobrze by to zrobiÅo –powiedziaÅa Lily – Kiedy wy ostatnio byliÅcie gdzieÅ we dwoje?
- Hm… - Kobieta zastanowiÅa siÄ przez chwilÄ – Po za domem?
- Tak – powiedziaÅa Lily – dokÅadnie.
- Oj, to jakoÅ przed tym jak urodziÅy siÄ dziewczynki –powiedziaÅa powoli kobieta – Potem byliÅmy albo wszyscy, albo z dziewczynkami.
- Źle że nie pojedziecie – stwierdziÅa Patsy – WziÄlibyÅmyje, ale nie mam pojÄcia o zajmowaniu siÄ dzieÄmi.
- Dobra, nie róbcie takich min. To nie koniec Åwiata –powiedziaÅa kobieta zmuszajÄ c siÄ do uÅmiechu – To, co? Idziemy na kawÄ? Apotem możemy siÄ przejÅÄ, tui niedaleko jest taki mugolski targi i…
Lily wybuchÅa gwaÅtownie Åmiechem.
- Wiecie, ja siÄ tam wolÄ nie pokazywaÄ – powiedziaÅawymijajÄ co – MiaÅam ostatnio pewnÄ historiÄ ze sprzedawcÄ staników i…Oh,chodźcie opowiem wam.
***
- Å»e co!?! – spytaÅa Liz, patrzÄ c z niedowierzaniem –Staniki?
- Tak – powiedziaÅa rudowÅosa, chichoczÄ c – Chce opanowaÄÅwiat.
- Znam go – odezwaÅa siÄ Cristin – Wiem, który to jest.Dziwny goÅÄ.
- To jest maÅo powiedziane – stwierdziÅa Lily, biorÄ c Åykherbaty – Ale przyznajÄ, że staniki ma doÅÄ Åadne.
- No nie wiem, nie zatrzymywaÅam siÄ – powiedziaÅa LupinuÅmiechajÄ c siÄ lekko – JakoÅ nie wzbudziÅy we mnie zbyt wielkich emocji.
- WÅaÅnie jak już jesteÅmy na tym temacie – odezwaÅa siÄszybko Liz – Pójdziecie ze mnÄ do sklepu z bieliznÄ . Musze siÄ rozejrzeÄ zajakÄ Å bieliznÄ .
- Jak chcesz – powiedziaÅa Lily – byleby nie u Voldemorta –dodaÅa po chwili i wybuchÅy Åmiechem.
***
Lily wziÄÅa do rÄki koronkowe majtki i przyjrzaÅa im siÄdokÅadnie.
- CzyżbyÅ miaÅa zamiar pobudziÄ zmysÅy mÄża? – SpytaÅa PatsyuÅmiechajÄ c siÄ lekko.
- Jamesa? Nie myÅl że to takie Åatwe – powiedziaÅa kobietauÅmiechajÄ c siÄ lekko – Bielizna nie dziaÅa na niego zbyt dobrze.
- Na każdego faceta dziaÅa – odezwaÅa siÄ Liz, przykÅadajÄ cstanik do bluzki.
- Nie na każdego – mruknÄÅa Cristin poczym uÅmiechnÄÅa siÄlekko – Mój mÄ Å¼ jest wyjÄ tkiem.
- PróbowaÅaÅ? – zapytaÅa Liz odwracajÄ c siÄ do przyjacióÅki.
- Nie – wyznaÅa Cristin rumieniÄ c siÄ lekko i dla ukryciachwili sÅaboÅci zÅapaÅa za pierwszy z brzegu biustonosz – Co myÅlisz o tym?
- Åadny – powiedziaÅa rozbawiona Black – Ale to raczej niedla mnie…
Lupin spojrzaÅa na to, co trzyma w rÄku i zachichotaÅa,poczym odÅożyÅa biustonosz.
- No fakt, trochÄ za duży – zgodziÅa siÄ, wzruszajÄ cramionami.
- Może powinnaÅ spróbowaÄ – zabronowaÅa Lily biorÄ c do rÄkiczarny koronowy komplet i pokazaÅa go przyjacióÅce – Ten jest Åadny.
- Lily, upadÅaÅ na gÅowÄ?
- Nie, jest w ciÄ Å¼y – powiedziaÅa Liz – ale ma racje.
- Nie potrzebuje bielizny – warknÄÅa kobieta – Takiejbielizny!
- PowinnaÅ trochÄ ubarwiÄ wasze maÅżeÅstwo – stwierdziÅaLily wciskajÄ c w dÅonie przyjacióÅki komplet – SkÄ d wiesz, może taki zwykÅyciuszek przyprawi ciÄ o nowe doznania?
- ZwariowaÅaÅ – stwierdziÅa Cristin – Po prostu zwariowaÅaÅ.
- Nie taki zwykÅy – dodaÅa Patsy – RzekÅabym, że bardzonastrojowy.
- Dobry jest – powiedziaÅa Lily – Przymierzaj! Już!
- Nie – zapraÅa siÄ kobieta i zachichotaÅa – zwariowaÅaÅ!!
- Chcesz go przemierzyÄ – stwierdziÅa Lily – widzÄ to.
- Nie! Nie chcÄ – krzyknÄÅa Cristin i wpadÅa za zasÅonÄprzymierzalni – Mowy nie ma!
- ZakÅadaj – powiedziaÅy chórkiem Liz i Lily i zaÅmiaÅy siÄlekko – JuÅ
¼!!
- Nie – krzyknÄÅa zza zasÅonki – Nie ma mowy.
- Bo ci pomogÄ – zagroziÅa Patsy zbliżajÄ c siÄ doprzymierzalni.
- No dobra – warknÄÅa Lupin – Niech bÄdzie…
- I ty uważasz, że nie masz zdolnoÅci rodzicielskich –powiedziaÅa ze Åmiechem Lily.
***
RozeÅmiaÅa siÄ gÅoÅno i wychyliÅa gÅowÄ z przymierzalni.
- WyglÄ dam strasznie – powiedziaÅa cicho.
- Pokaż siÄ – rozkazaÅa Lily – Już.
Kobieta rozchyliÅa powoli zasÅonkÄ. Lily uÅmiechnÄÅa siÄlekko.
- Kobieto wyglÄ dasz genialnie – powiedziaÅa z przekonaniem –To bÄdzie bardzo owocny weekend.
- WolaÅabym żeby nie byÅ – powiedziaÅa kobieta ÅmiejÄ c siÄcicho – po za tym, ja naprawdÄ nie mam problemów z pobudzaniem mÄża.
- Nie musisz mieÄ – stwierdziÅa Lily – Ale to wprowadzitrochÄ ożywienia. Ciocia Lily wie co mówi.
- Na pewno dobrze siÄ czujesz? – SpytaÅa Cristin wchodzÄ c doprzymierzalni.
- Jak nigdy.
WyszÅa z przymierzalni zapinajÄ c bluzkÄ.
- ZapakowaÄ? – Sprzedawczyni podeszÅa do kobiet i spojrzaÅana komplet w rÄku kobiety. Ta otworzyÅa usta, ale Lily jÄ uprzedziÅa.
- Tak! – PowiedziaÅa szybko z uÅmiechem – Koleżanka weźmie.
- Ale…
- DoskonaÅy wybór – zaszczebiotaÅa ekspedientka biorÄ ckomplet – koronkowa koszulka i koronkowe majtki.
Kobieta zarumieniÅa siÄ lekko i spojrzaÅa na rudowÅosÄ zmÅciwym spojrzeniem.
- Zgadza siÄ – powiedziaÅa Lily odwracajÄ c wzrok – dokÅadnietak.
***
- Nie mogÄ, Lily – mruknÄÅa Cristin – Przecież ja tego niezaÅożÄ!
- ZaÅożysz – powiedziaÅa Potter z uÅmiechem – Wszystkie wiemy,że chcesz. I nie miej takiej miny, spodobasz siÄ.
- Nie – zaprzeczyÅa kobieta – Nie spodobam. Po za tym,kiedy?
- W ten weekend – powiedziaÅa Lily.
- Przecież nie jedziemy – przypomniaÅa jej Cristin –chodźcie jeszcze tu, muszÄ zobaczyÄ buty dla Matta.
- Jedziecie – poprawiÅa Lily pchajÄ c drzwi od sklepu –Dzieci zostawicie u nas. James ma wolne, dobrze mu zrobi jak sobie przypomni,jak kto jest, gdy ma siÄ w domu maÅe dziecko.
- Nie Lily – powiedziaÅa szybko kobieta – Nie mogÄ…
- Możesz – stwierdzaÅa Lily – NaprawdÄ. Przyda wam siÄ tedwa dni. A my damy sobie radÄ. Chyba, że nam nie ufasz na tyle, żeby powierzyÄna dzieci – dodaÅa wymijajÄ co a Liz uÅmiechnÄÅa siÄ lekko. Już jÄ miaÅa.
- Dobrze wiesz, że to nie tak – powiedziaÅa szybko Lupin –Po prostu…
- WiÄc koniec kwestii – uznaÅa Lily – Dzieci sÄ u nas, wymacie weekend dla siebie nad morzem.
Cristin otworzyÅa usta, chcÄ c coÅ powiedzieÄ, ale zamilkÅa.
- DziÄkujÄ – wydusiÅa po chwili.
- Nie ma, za co – powiedziaÅa Lily uÅmiechajÄ c siÄ lekko.
- A James, nie bÄdzie miaÅ nic naprzeciwko? – SpytaÅa dlapewnoÅci, patrzÄ c uważnie na przyjacióÅkÄ.
- Na pewno nie, znam go.
***
Siedzieli w ciszy w ogrodzie, patrzÄ c na siebie rozbawieni.
- ByliÅmy dziÅ zobaczyÄ ten dom za miastem, o którym mówiÅaÅ– powiedziaÅ James, grzebiÄ c widelcem w rozgotowanych ziemniakach.
- Tak? I co o tym myÅlicie? – ZapytaÅa kobieta, biorÄ c doust kawaÅek miÄsa. Po chwili dyskretnie go wypluÅa – Twarde…
- Tak, wiem. Za dÅugo piekÅem chyba – mruknÄ Å James – Jak niechcesz, nie jedz.
- Jest bardzo… dobre – powiedziaÅa drapiÄ c siÄ po policzku –NaprawdÄ. Ale ja nie jestem gÅodna…
- Na pewno? – SpytaÅ dla pewnoÅci – Może chcesz coÅ innego?
- Nie James – powiedziaÅa kobieta uÅmiechajÄ c siÄ – NaprawdÄ.Nie jestem gÅodna. WiÄc co powiesz o tym domu?
- Remont – stwierdziÅ krótko Potter – Generalny. Koniecznie.
- Wiem, nie jest w idealnym stanie – zgodziÅa siÄ kobieta –Ale powiedz, czy okolica nie jest wspaniaÅa?
- Jest – powiedziaÅ spokojnie.
- WÅaÅcicielowi zależy na tym, by szybko go sprzedaÄ –oznajmiÅa kobieta – JeÅli szybko siÄ zdecydujemy, udaÅoby nam siÄ przeprowadziÄjeszcze zanim urodzÄ. RemontowaÄ możemy w miÄdzy czasie, do jesieni zajmiemy siÄtylko najbardziej koniecznymi sprawami. Tam jest tak piÄknie… - dodaÅa cicho lekkopÅaczliwym tonem.
- W porzÄ dku? - ZapytaÅ przyglÄ dajÄ c jej siÄ uważnie.
- Tak… - powiedziaÅa ocierajÄ c ukradkiem oczy – Co o tymmyÅlisz…?
- MyÅlÄ, że udzielajÄ ci siÄ nastroje ciÄ Å¼y – stwierdziÅ zuÅmiechem – Nie wiem, czy zdÄ Å¼ymy przed jesieniÄ .
- ZdÄ Å¼ymy – powiedziaÅa wstajÄ c – BÄdziemy mieli goÅci wweekend.
- Kogo? – ZapytaÅ zbierajÄ c talerze.
- Dziewczynki i Matt – powiedziaÅa krótko – Nie majÄ , z kimzostaÄ. Nas nie bÄdzie to dużo kosztowaÄ a Cristin i Remus zasÅugujÄ na weekendwe dwoje, prawda?
- ÅwiÄta racja.
***
Trojaczki już na wstÄpie zaczÄÅy informowaÄ Jamesa o wszystkichfaktach, jakie miaÅy miejsce w ciÄ gu ostatnich kilku dni. Nie zwróciÅy zbytdużej uwagi na to, że rodzice siÄ z nimi pożegnali i wyszli.
Podczas gdy caÅa trójka mówiÅa Jamesowi o wszystkim iwymuszaÅa na nim bezgraniczne sÅuchanie, Lily zabraÅa Matta i uÅożyÅa go dosnu, poczym zeszÅa do mÄża.
- MaÅy Åpi – powiedziaÅa, obserwujÄ c dziewczynki, które wtej chwili wÅaÅnie zaczÄÅy siÄ szarpaÄ – O co poszÅo?
- Gdybym to ja wiedziaÅ – mruknÄ Å Potter – MówiÅy coÅ okotach… butach… kapelusikach… lodach…morzu… sam już nie wiem.
Kobieta zachichotaÅa cicho.
- Kto chce naleÅniki? – SpytaÅa dostatecznie gÅoÅnio, byprzekrzyczeÄ paplaninÄ trojaczków.
CaÅa trójka automatycznie podniosÅa rÄ czki do góry iuciszyÅa siÄ.
- No to chodźcie, zaraz zrobimy. Mam nadziejÄ, że mipomożecie…
***
- I wtedy, ona powiedziaÅa…
- A pójdziemy jutro na spacer??
- Przeczytasz nam bajkÄ na dobranoc? A wiesz, że mamkolorowanke?
SmażyÅa kolejnego naleÅnika, starajÄ c siÄ wyÅÄ czyÄ. Chodź bardzosiÄ staraÅa, co chwilÄ docieraÅy do niej kolejne zdania wychodzÄ ce z ustdziewczynek. A byÅo ich bardzo dużo.
PrzekrÄciÅa kolejny naleÅnik na talerz i zakrÄciÅa gaz.
- ProszÄ – powiedziaÅa cicho stawiajÄ
c talerz na stole – CzÄstujciesiÄ. James!? Cho
dź na chwilkÄ.
WyszÅa do drzwi i zderzyÅa siÄ z mÄżem w progu.
- Posiedzisz z nimi? Strasznie boli mnie gÅowa – powiedziaÅacicho – PoÅożyÅabym siÄ na chwilÄ.
- Idź – zarzÄ dziÅ – Dam radÄ.
- Na pewno?
- Na pewno – powiedziaÅ przepychajÄ c jÄ w stronÄ schodów –No już.
***
MówiÅy. CaÅy czas mówiÅy. MówiÅy, gdy jadÅy, piÅy, rysowaÅyi bawiÅy siÄ. Jakiegokolwiek zajÄcia by nie wymyÅliÅ, one i tak mówiÅy. Od godziny,nieprzerwanie buzie im siÄ nie zamykaÅy.
A Lily jak weszÅa na górÄ, tak nie wyszÅa nawet na chwilÄ. NiechciaÅ wchodziÄ i jej ÅciÄ gaÄ. ByÅa w ciÄ Å¼y i miaÅa peÅne prawo poczuÄ siÄ Åºle.Tylko, dlaczego akurat teraz?!
SpojrzaÅ na zegarek. ByÅa siódma wieczorem, dziewczynki zajÄÅysiÄ kolacjÄ i nawet teraz, pomiÄdzy kÄsami, jakie robiÅy musiaÅy coÅpowiedzieÄ. CaÅy czas.
***
OtworzyÅa oczy i spojrzaÅa na zegarek. DochodziÅa siódma.
ZerwaÅa siÄ na równe nogi i zeszÅa po schodach, nasÅuchujÄ c,co dzieje siÄ na dole. Pierwsze, co jÄ uderzyÅo do brzdÄk sztuÄców, paplanina trojaczkówi ciche piski Matta, który najwyraźniej już nie spaÅ.
- Biedny James –mruknÄÅa schodzÄ c niżej. WeszÅa do kuchni i spojrzaÅa na siedzÄ cych przy stole.
- Najedzone? – SpytaÅa wchodzÄ c do Årodka. CaÅa trójkazgodnym chórem odpowiedziaÅa, że tak, Harry kiwnÄ Å gÅowÄ a James spojrzaÅ naniÄ jak na wybawicielkÄ, ocierajÄ c buziÄ Matta.
- To co, damy odprzÄ c wujkowi Jamesowi, i pójdziemy siÄ myÄ?
- A bÄdÄ bÄ belki? – ZapytaÅa Amy, robiÄ c wielkiego gryza wkanapce.
- BÄdÄ .
***
OpadÅ na fotel z cichym westchniÄciem, nadal jednym okiemobserwujÄ c Harryego który zajÄ Å siÄ zabawÄ z Mattem.
Lily zabraÅa wielkÄ trójcÄ na górÄ do Åazienki i nawet stÄ d sÅyszaÅich wesoÅe piski. PodziwiaÅ Remusa, że wytrzymywaÅ.
***
Umycie każdej z nich, dokÅadne wymoczenie, a potemprzebranie w piżamki zajÄÅo trochÄ czasu. Gdy każda byÅa już gotowa do spania, zbiegÅyna dóŠby zebraÄ caÅusy na dobranoc i posÅusznie zebraÅy siÄ na górÄ.
- Umyjesz go? – SpytaÅa Lily patrzÄ c na Jamesa – Chyba, żenie pamiÄtasz.
- Dam radÄ – powiedziaÅ ziewajÄ c.
WeszÅa za dziewczynkami.
***
MusiaÅa siÄ namÄczyÄ, nim usnÄÅy. DÅuga bajka, która jeskÅoniÅa do uÅożenia siÄ. Gdy byÅy już na tyle senne, by przysypiaÄ, Lily musiaÅasiÄ zmierzyÄ z naglÄ tÄsknotÄ za rodzicami i dopiero po tym jak caÅa trójkapÅaczliwym tonem oznajmiÅa „Chce do Taty”, usnÄÅa
SiedziaÅa z nimi doÅÄ dÅugo, nim wyszÅa.
PrzymknÄÅa drzwi i oparÅa siÄ o ÅcianÄ. Drzwi od pokoju HarryegouchyliÅy siÄ i wyszedÅ James.
- Åpi – OznajmiÅ dumny – TrochÄ to trwaÅo, ale…
- JesteÅmy dzielni – stwierdziÅa kobieta – Podziwiam ich, żedajÄ sobie rade… naprawdÄ podziwiam.
- Ja też… chodźmy spaÄ, jutro czeka nas ciÄżki dzieÅ.
Cudnie...:]Jak zwykle...Rutynowo xDTrojaczki są niemożliwe. Żeby nawet Jamesa wykończyć, to już szczyt...:]Bieedny Remus...Żeby on sobie tam nie wymajęcił w ten weekend kolejnych trojaczków...xD;-)
OdpowiedzUsuńco Lily w ciąży a ja o tym nie wiem?!jakie ja mam ogromne braaaaaki...a wogóle to trojaczki są upierdliwe :Pale super.
OdpowiedzUsuńO matko xDD Tak trojaczki są jednak najfajniejsze przebijają Trampka xDD I ciągle paplają o matko xD Tak jak jedna kol. z mojej klasy już nikt nie może jej wytrzymać ciągle papla i papla i papla xDDDBiedny James żal mi go i Lilki też mi żal, ale ona ma chyba więcej cierpliwości xDD Podziwiam Remusa i Cristin, że występują xDD Ale nie wiem jak ty, ale ja się tak dziwnie czuję jak słyszę, że one się śmieją z Voldemorta xDD Podczas, gdy w prawdziwej wersji ludzie od Voldemorta uciekali w popłochu xDD Ale to nie znaczy, że Voldemort na straganie mi się nie podoba, jest przebojowy!Volduś wymiatasz xDD
OdpowiedzUsuń* wytrzymują nie występują xDD chyba jestem zmęczona, wakacje zacząć czas! Jak już Monia kituje to jest źle xDD
OdpowiedzUsuńekhem, ekhem.. Slychać mnie?Tak więc, zebralismy się tutaj Tak więc, jak już mówiłam, jesteśmy tutaj wszyscy, z tego ważnego powodu...aby, no, ten tego, no co ja to chciałam *głos z loży honorowej:"Nobel idiotko! Nobel!*Ano tak. Tylko bez idiotek proszę ja bardzo Ciebie ;]Więc *Nie zaczyna się zdania od więc- znów ten sam głos* WIĘC*powtarzam upracie, zrzucając pianino na gostka (nie pytajcie, jakim cudem, tak robi zawsze Królik Bugs xD*Więc jesteśmy tu, aby wręczyć tego o to Nobela *okrzyk z widowni: Nobla!*Nobla! *poprawia się* za całokształt twórczości Autorce Bloga www.lilkaevans16.blog.onet.pl *oklaski*Tylko Autorka jeszcze musi poczekać, najpier powiem co mam. Otóż znalazłam się tu, aby wręczyć tego Nobel... nobla tej oto autorce, na początku chciałabym jednak podziękować paru osobom *wyjmuje 50 m listę*A więc: dziekuję mamie, dziękuje tacie, bratu, psu...*jakieś 500 osób później*Pani Sklepikarce, Panu Kierowcy, Pani Woźnej, Panu Hydraulikowi....Skończyłam! Otóż... Gdzie są wszyscy??I tyle- notka cudna! xP
OdpowiedzUsuńoj biedni ci panstwo Potter :P a panstwa Lupin to ja tez podziwiam :P
OdpowiedzUsuńCudne, nadrobiłam już zaległości, ale uważam, ze powinnaś jakoś zmienić końcówkę notki " W życiu piękne są tylko chwilę...", bo jak sama wiesz kończy się ona śmiercią głównej bohaterki, a teraz ona żyje dalej i jest jeszcze dosyć młoda, dopiero zaszła w 2 ciążę i to może wydać się trochę nielogiczne, dla tego, kot od dłuższego czasu nie czytał twoich notek i zaczął właśnie od tamtej. Trojaczki są nie możliwe, tyle nawijać, żeby nawet Jamesa wykończyć, oj biedny Remus, on to się ma;) czekam na kolejną notkę. Pozdro:*
OdpowiedzUsuńnio nareszcie doczekałam sie kolejnej świetnej notki ;] Jeszcze byłabym wdzięczna za rysunki przy innych.. tzn. przy Remusie i Crstin i całej reszcie wtedy lepiej jest sobie wyobrazić i wogóle niom
OdpowiedzUsuńCudeńko :) Te trojaczki są niemożliwe xD Ledwie zaczełam a już nie wiem co pisać... notka super - jak zwykle :) Aaa zapomniałam... mogłabym jednak być informowana o notkach przez gadu, ponieważ zapominam sprawdzać poczte. Jeżeli Ci to nie na reke to rozumiem. Pozdrówka
OdpowiedzUsuńjejku co za notka po prostu super przez wielkie sssss
OdpowiedzUsuń