Siostry
- Mamo… - Lily spojrzała spokojnie na matkę, która szybkoodwróciła się do niej – Mogę mieć do ciebie prośbę? Ty masz kontakt z Petunią,prawda?
Kobieta upuściła filiżankę, która upadła na ziemię iroztrzaskała się na drobne kawałeczki. Spojrzała na córkę, która spojrzała nanią pytająco. Kiwnęła powoli głową.
- Mam. Oczywiście że mam, przecież wiesz…
- A, mogłabyś pomóc mi się z nią skontaktować? – Spytałacicho, czując jak się rumieni. Pani Evans usiadła na krześle i spojrzała nacórkę jak na idiotkę.
- Po co chcesz się z nią kontaktować?
- Mam sprawę… pomożesz mi?
Kobieta nadal mierząc ją podejrzliwym spojrzeniem podeszłado stojącego na lodówce notesu. Wyrwała z niego kartkę i napisała szybko rządekcyferek.
- Proszę – powiedziała cicho, łypiąc na córkę. Lilyuśmiechnęła się lekko przyglądając się pochyłemu pismu matki.
- Dziękuję.
***
Uśmiechnęła się triumfalnie. Jak się okazało, namówieniePetunii na spotkanie nie zajęło jej zbyt dużo czasu.
Gdy tylko usłyszała głos siostry, bez ceregieli powiedziałaże muszą się spotkać. Petunia rzecz jasna się nie zgodziła i tu, Lily posunęłasię do szantażu.
- Skoro nie chcesz się spotkać na mieście – powiedziałaspokojnie – To w takim razie ja cię odwiedzę.
Cisza, jaka zapanowała po drugiej strony słuchawki, powiedziałajej, że wygrała.
- Dobrze – warknęła Petunia – Niech ci będzie. Jutro w„Jakie i Jaky” o jedenastej. Tylko nie waż się przychodzić do mnie do domu!
Rozległ się głos rzucania słuchawką. Lily zachichotała iodłożyła ją grzecznie na miejsce.
- Do zobaczenia – pozwiedzała do siebie poczym wyszła zbudki.
***
- Umówiłam się z Petunią – powiedziała, rozczesując włosy (zauważyliście, że duża część akcji dzieje się w sypialni lub kuchni?) – najutro.
- Jednak można?
Prychnęła cicho, odkładając szczotkę i podchodząc do szafy.
- Boję się tego spotkania – powiedziała cicho, przykładającdo siebie czarny bezrękawnik.
- Nie masz się czego obawiać.
- Nie wiem – skrzywiła się lekko, odkładając przykładaneubranie i zaglądając w poszukiwaniu sukienki – Widziałyśmy się wczoraj zdziewczynami – powiedziała wymijająco, zagłębiając się w szafę – coś mi sięwydaje, że niedługo naprawdę zaleje nas inwazja dzieci – dodała i zachichotała.
Potter uniósł brwi.
- Jest coś, o czym powinienem wiedzieć??
Wzruszyła ramionami wieszając granatową bluzkę obokbezrękawnika. Odwróciła się i podeszła do męża wpakowując mu się niezbytdelikatnie na kolana.
- Nie, myślę że nie – szepnęła – ale wiesz… Ann się ostatnionie odzywała. Trochę się martwię.
- Lily, ona ma w domu kilku miesięczne dziecko. Myślisz żema czas na pisanie? Nie pamiętasz już, jak to jest, gdy toniesz w pieluchach,śpioszkach, ubrankach…
Lily zaśmiała się głośno.
- Co powiesz na to, żebyśmy tego sylwestra spędzili sami?Umówilibyśmy się u kogoś, dzieci wywiozło by się do rodziców…
- Uważasz że to wypali? Z Liz w szóstym miesiącu ciąży?
- A dlaczego by nie? Nie będzie samotna – powiedziała iszybko tego pożałowała. James zerwał się na równe nogi, zrzucając ją napodłogę.
- Zwariowałeś? To bolało – mruknęła rozcierając sobieobolałą pupę.
- Nie będzie samotna? – powtórzył, wpatrując się w żonę.
- Nie będzie, i co z tego… zaraz… ty myślisz? – roześmiałasię głośno, wstając. Podeszła do niego, nadal chichocząc.
- Informuję cię, Jamesie Potterze, że nie jestem w ciąży –powiedziała, akceptując słowo „nie”, a gdy otworzył usta szybko dodała –Cristin jest.
Zamrugał
- Co?
- No tak- powiedziała spokojnie – tylko cicho, nic nie wiesz– dodała – Nic tutaj nie słyszałeś…
***
Nie wiedziała, dlaczego tam idzie. Nie wiedziała, dlaczego wpołowie grudnia, szła na spotkanie z kobietą, która jej nienawidziła a przyokazji była jej siostrą.
W głowie kobiety pojawiło się milion możliwości, co mogłabyjej powiedzieć. Począwszy od tego że nie ma ochoty się z nią zobaczyć po ckliweprzeprosiny za… no właśnie, tego nie umiała określić.
Poprawiła wełnianą czapkę i stanęła przed niedużą kawiarnią.Rzuciła okiem na duży szyld
„ Jakie i Jaky”.Zachichotała pod nosem i pchnęła drzwi.
Na wejściu w twarz uderzył ją zapach ciastek i herbaty.Skrzywiła się lekko i szybko zdjęła kurtkę, wieszając ją na wieszaku.Rozejrzała się dookoła. Petunii jeszcze nie było.
Podeszła do stolika najbliżej okna i usadowiła się namiękkim krześle.
- Jednak jesteś – chłodny głos wyrwał ją z zamyślenia.Podniosła twarz do góry, a widząc siostrę strojącą przy krześle szybko wstała.
Petunia uniosła brwi w ironicznym geście jednak podała dłońsiostrze, krzywiąc się lekko.
Nie zmieniła się dużo. Jasne blond włosy opadały na ramiona,zimne szare oczy nieustannie błądziły po wszystkim. Cienkie jasne usta byłymocno zaciśnięte i straciły swój dawny młodzieńczy, kuszący wygląd, chodź Lilybyła pewna że siostra po prostu specjalnie nadaje im tak ostry kształt.
Na długiej smukłej – można by ją nazwać łabędziej – szyiwidniał złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie motylka, który idealnie pasowałdo broszki przypiętej do granatowego swetra, w który obrana była kobieta.
Lily uśmiechnęła się zachęcająco i usiadła, nadal wpatrującsię w złotą zawieszkę.
- Chciałaś rozmawiać – powiedziała chłodno Petunia,przeglądając kartkę przyniesioną przez kelnerkę. Lily kiwnęła głową czującirytację.
Szybko ukryła wzrok również zajmując się zapoznaniem z menu.
- Chciałam… - starała się nadać głosowi ostry ton – Chciałamporozmawiać na temat świąt.
Dursley uniosła wzrok, ponosząc brwi.
- O świętach? A co tu do rozmowy? –Spytała cicho, prostującsię i odrzucając włosy do tyłu. Policzki Lily pokrył szkarłatny rumieniec.
- Pomyślałam… Ja i James pomyśleliśmy że może w tym roku,święta urządzilibyśmy u nas. Mama nie czuje się dobrze, to by ją trochęodciążyło… - urwała, gdy kobieta wybuchła niepohamowanym śmiechem. Spojrzała zwzbierając się złością na siostrę.
- Uważasz że chcielibyśmy spędzić święta z kimś takim jak tyi twój pożal się Boże mężulek!? Że pozwolilibyśmy aby nasz Dudziaczek bawiłsię…
- Nigdy – powiedziała wstając i mierząc ją wściekłymspojrzeniem – Nigdy nie waż się mnie obrażać. Ani mnie, ani mojego męża. Niewiem – głos jej lekko zadrżał. Nie obchodziło jej, że stoi i że zwraca nasiebie uwagę połowy kawiarni – Co ja ci takiego zrobiłam…
- Nic – warknęła – Nie mam zamiaru z tobą o tym rozmawiać.
- No tak. Wielka i dumna Petunia nie może odpowiedzieć mi napytanie, bo jeszcze ją zjem…
- Jak śmiesz?
- To ja powinnam się ciebie o to zapytać – warknęła Lily,nachylając się nad siostrą – Nawet nie chcesz powiedzieć…
- Co? Ty się mnie pytasz, co!? Zawsze tylko ty byłaś ważna –warknęła również wstając. Była wzrostu sikory, ale czuła się dużo mniejsza –Nigdy nie liczyło się moje zadanie, moje uczucia! Byłaś tylko ty. Zadowolona!?
Lily usiadła. Wpatrywała się w siostrę z przerażeniem woczach. Kobieta nie była wściekła. Lily wyczuła w niej rozżalenie, gorycz,odrzucenie.
- Tylko ty… - powtórzyła siadając i wpatrując się tępo wokno.
- Nie prawda – powiedziała cicho Lily, czując jak podpowiekami zbierają jej się łzy – Nigdy nie byłam ważniejsza niż ty.
Pokręciła głową, zwracając się ku siostrze. Jej oczyzłagodniały, chodź Lily nadal widziała w nich chłód.
- Zawsze byłaś. Rodzice byli dumni tylko z ciebie… mamanadal jest.
Pokręciła stanowczo głową.
- Nie. Mama jest bardzo z ciebie dumna – powiedziała cicho,nie przejmując się tym, że po jej policzkach płyną łzy – zawsze była. Tata też.
Petunia przygryzła wargę i odważyła się spojrzeć prosto woczy siostry.
- Przepraszam – szepnęła Lily – za to, że pozwalałam żebyśtak myślała. Ja nigdy…- urwała. Petunia pokręciła głową .
- To ja przepraszam – powiedziała Nie wiedziały, czemupłaczą. Siedziały wpatrując się w siebie, czując jak nagle niewidzialnabariera, która stawała się coraz grubsza, zaczyna topnieć. Obie kobiety czuły,że nadszedł przełom w ich relacjach.
- To – powiedziała cicho Lily, wyciągając chusteczkę ztorebki – co ze świętami?
- Myślę… że… da się coś zrobić. Może.. - Obtarła oczywpatrując się w siostrę. Ta obserwowała szyją siostry.
- Masz go nadal… - zauważyła pokazując na wisiorek. Petuniaspojrzała na szyje i spróbowała się uśmiechnąć.
- Tak… to był przecież prezent od taty… ty chyba miałaśpodobny – powiedziała, marszcząc jasne brwi. Lily uśmiechnęła się i wsadziłarękę pod golf. Wyjęła spod niego złoty łańcuszek, na którego końcu wisiał złotymotylek, prawie taki sam jak siostry.
- Tak – kiwnęła głową – Taki sam…
Petunia wstała, pociągnęła nosem, poprawiła spodnie ispojrzała na siostrę, która również wstała.
- To… zobaczymy się pewnie przed świętami? – Spytała cicho,próbując nadać głosowi swobodny ton. Lily kiwnęła głową. Petunia uścisnęłasiostrze rękę i podeszła do wieszaka. Zdjęła płaszcz i wyszła, odwracając siędo siostry i zerkając na nią.
Lily westchnęła cicho i usiadła powrotem na krześle. Zawszemogło być gorzej…
***
Steven biegł z zawzięciem wokoło podwórka, próbując złapaćDrobinkę, która ujadała wściekle uciekając przed chłopcem i merdając wesołoogonem. Syriusz siedział na śniegu zdezorientowany, po tym jak syn i piesprzewrócili go i bezlitośnie przebiegli obok zasupłując mu twarz, która teraznabrała czerwonego odcienia.
Roześmiała się głośno, widząc jak Black otrzepuje się jakpies mrugając zawzięcie.
Wstał, mrużąc oczy i podszedł do żony, siadając obok naniedużej ławeczce.
- Nie jest ci zimno? – spytał z troską, poprawiając szalikkobiety, która łypnęła na niego wściekła.
- Nie – powiedziała – przestań dramatyzować… dzięki Bogu jeszczetylko trzy miesiące – dodała, gładząc się po brzuchu.
- No wiesz? – burknął obrażony – Mówisz jakby ci się to niepodobało!
- Oh, Syriusz – powiedziała spokojnie – ja się już nie mogędoczekać. Po za tym – skrzywiła się lekko – Też chciałabym się pobawić z wamina śniegu…
Black wybuchnął śmiechem i spojrzał na syna, który właśniepadł na ziemię i zaczął rzucać śniegiem w Drobinkę, która szczekała corazgłośniej próbując złapać puch.
- Dom wariatów – mruknął – jak nic…
***
Nie wypowiadać się na temat tej notki - bardzo proszę, wiem że to katastrofa
Ha ha ha, jestem pierwsza, zaraz przeczytam
OdpowiedzUsuńDruga!!!ekstra notka naprawde super!!!!
OdpowiedzUsuńNo i się mylisz;p Bo notka świetna. Nic dodać nic ując;p
OdpowiedzUsuńNotka bardzo dobra jak zwykle a Lily pogodziła się z Petunią, zresztą co ja będę pisać, podobało mi się :-)
OdpowiedzUsuńech podobało mi się ale dla mnie Lily i tak już nie żyje...
OdpowiedzUsuńTy jesteś katastrofą, jeśli myślisz e to katastrofa. Nie noo..zerwo pozucia włąsnej wartości!!:P:PNota jest cudowna, i ty dobrze o tym wiesz, a [przy słowach pana Syriusza chciałoby się powoedzieć : W końcu rodzina jednego z Huncwotów:P:P...hehehe, jestem ciekawa jak pan Black zareaguje na wiadomośc o ciąży Cristin, bo co jak co, ale Remusik nieawno jeszcze chwalił się swoją wolnościa:P:P:P Nom to pisz dalej kochana, czekam na nastepna note:*:*:*papapapaAmelia
OdpowiedzUsuńA tam żadna katastrofa... Notka jest świetna, a zwłaszcza fragment o Lily i Petunii.. Taki wzruszający..;( Kurczę.. Notka naprawdę, naprawdę cudowna.... Ehh.. Ten Steven, Syriusz i Drobinka..;-)
OdpowiedzUsuńKatastrofą byloby to jakby nikt tego nie skomentowal :) Nie wiem co ci napisac bo kazdy komplement wydaje mi sie zbyt banalny, wiec nie bede oryginalna i powiem ze notka świetna, super, ekstra i tym podobne :) sorki za brak polskich znakow ale sie spiesze :D
OdpowiedzUsuńNtka super jesteś u mnie the best!!!
OdpowiedzUsuńnotka urocza, taka swojska :) ciepla i w ogole. Nadal prosze , zeby tylko Lily nie zaszła w ciaze, mimow wsyztsko Harry pasuje na jedynaka. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńKochana! MImo iż zajęło mi to chyba całą wieczność przeczytałam całe Twoje opko! Kazdy odcinek! I chyba braknie mi słów, aby opisac jakie to jest cudnowne... Nie umiem tego wyrazić. I chyba normalnie będę zła jak nie dasz rady mnie informowac o newsach za co od razu dziękuję:* W wolnej chwili zapraszam też do mnie www.corka-przeznaczenia.blog.onet.pl Aaa:P I biorę Cie do linków:D Pozdrawaiam:*
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie to./..ale wiesz....ja chyba naprawde przestane pisac z Tobą na gg, bo teraz siedze przy komputerze i rycze..ałaj, husteczki mi isie skonczyly...fajnie, ze siostry sie pogodzily..dokonalas rzeczy niemozliwej...dobra wiecej nie pisze, ide po papier toalertowy....
OdpowiedzUsuńEj no, to naprawde nie fair!!Wiesz, to okropne jest!!Bo mi sie chce ryyyczeec!!!!Buuu!!Ałć....no dobra uspokajam sie juz jest ze cmna w miare ok...chyba
OdpowiedzUsuńFajna notka. Zastanawiałam się kiedy będzie. Ale nie wiem czy Harry i Dudziaczek to dobre połączenie.
OdpowiedzUsuńnie wypowiadac sie nie wypowiadac?? ajj ale jak sie nie wypowiedziec o takiej notce :) mi sie bardzo podobala :) i jak zwykle koncowka najbardziej :D nei wiem czemu ale tak mam czekam na wiecej POZDROWIENIA
OdpowiedzUsuńNie pozwolę ci tak pisać - ta notka wcale nie jest katastrofą! Tak ci się tylko wydaje. Wiele osób tak ma, że kiedy zrobi coś samemu, to mu się to nigdy nie podoba. Niesamowicie opisałaś moment pogodzenia się sióstr. Nawet mnie łzawiły oczy. Strasznie mi się w twoim opowiadaniu podoba to, że opisujesz różne detale, bo dzięki temu jest ono prawdziwsze i bardziej realne, a przede wszystkim ciekawsze i bardziej wciągające. Genialny był moment, jak Liz mówiła, że też chce się pobawić na śniegu. Serio serio. Prawdę mowiąc, to codziennie kilka razy zaglądam na twojego bloga, żeby sprawdzić, czy jest nowa notka. To mój nałóg i nie mam zamiaru się z niego leczyć. Trochę się rozpisałam. W każdym razie czekam na dalsze opowiadanie i mam nadzieję, że szybko się pojawi.
OdpowiedzUsuńlily jak zwykle przesadzasz przecierz to jest super notka i ciesze sie ze petunia lily sie pogodzily juz niemoge sie doczkac nowej notki A i wide ze zmienilas wygląd blogu:) bardzo ladnie wygląda:)
OdpowiedzUsuńŚwietny szablon. Nagłówek śłiczny. Zdjęcia też. W ogóle wszystko super. :D
OdpowiedzUsuńhej fajny blog zapraszam do siebie www.eeewelaaa-fotografie.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńhej znalazłam twojego bloga jakiś tydzień temu i tak mnie wciągneło że nie mogłam się powstrzymać żeby w ciągu dnia nie przecvzytać kilkunastu notek (mówie serjo) mam nadzieje że jeszcze dodasz jakieś supier opowieści z zycia bohaterów juz nie moge się doczekać
OdpowiedzUsuńHej chcesz wiedzieć jaki na prawdę jest twój blog?Masz dość przesłodzonych opinii koleżanek?Zgłoś się na www.oceny-huncwotek.blog.onet.plSorry za spam
OdpowiedzUsuńHmm... Coś mi się widzi, że to będą ciężkie święta ;p... a ja dalej jestem za rodzeństwem dla Harry'ego... np. jakimiś bliżniaczkami... heh... może Potterowie adoptują takie dwie roczne śliczne dziewczynki? Zresztą ja się nie wtrącam... i tak mi się bardzo podoba...P.S. Dodałam cię do linków na moim blogu: http://siostra-toniemozliwe.blog.onet.pl/ wpadnij jak będziesz miała czas...
OdpowiedzUsuńBardzo ładny, nowy szablon, choć w tamtym bardziej podobał mi się obrazek z Lily i Jamesem. Ale ten też obleci...;-) Mam nadzieję, że szybko napiszesz nową notkę. Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńChcesz subiektywnej oceny swojego bloga? Zapraszam do mnie!Przepraszam za SPAM, ale jak inaczej rozpowszechnić ocenianie? Więc zaraszam do zgłoszeń:www.ocean-ocen.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńO(jej..widze nowy wystruj bloga....oczaroal mnie....Jaki napis na naglowku..lolnie no, sloicznie..bardzo mi sie tu podoba...chyba zostane na dluzej ;)
OdpowiedzUsuńCześć. Weszłam na Twojego bloga (nie będę owijać w bawełnę) by zaproponować ci zgłoszenie się do oceny na blogu:http://oceny-magiczne.blog.onet. plByć może Cię to zainteresuje - jeśli zaś nie, najmocniej przepraszam za tę wiadomość.Pozdrawiam. x)
OdpowiedzUsuńHehehe...jak zas ubóstwiam jak black gada o domu wariatów, to takie w jego stylu:D
OdpowiedzUsuńPiekna notka. Ale nie wyobrazam sobie Lilki i Petuńki jako przyjaciółek
OdpowiedzUsuńBuuuuu...To było śliczne...Ta scena między Petunią i Lily...Niby taka niepozorna, a jednak...Wzrusza...
OdpowiedzUsuń