Powrót do przeszłości cz.1

TÄ… notkÄ…, rozpoczynam pewnÄ… kilku odcinkowÄ… seriÄ™. BÄ™dÄ™ jÄ… dodawać co jakiÅ› czas, miÄ™dzy różnymi notkami, w zależnoÅ›ci od tego, kiedy którÄ… napisze. To jest przede wszystkim po to, by przybliżyć jacy byli nasi  bohaterowie jeszcze przed Hogwartem. BÄ™dziemy siÄ™ cofać w przeszÅ‚ość, do czasu gdy bohaterowie mieli po pięć, sześć lat.

Jako pierwszy miał być James, jednak tą cześć ukończyłam wcześniej więc dodam ją wcześniej.

***

Powrót do przeszłości cz. 1

„Gdy dorosnÄ™, wyniosÄ™ siÄ™ stÄ…d raz na zawsze…”

 

***

Poranne słońce wpadło do pokoju, oświetlają twarzsześcioletniej brunetki. Wpatrywała się w okno, przykryta kołdrą pod sam nos.Drzwi otworzyły się i z cichym trzaskiem uderzyły o drewniane drzwi szafy.Szybko zamknęła oczy, udając, że śpi.

- Cristin, wstaÅ„ – powiedziaÅ‚a szorstko kobieta, odsÅ‚aniajÄ…cokno i szybko otwierajÄ…c szafkÄ™ z ubraniami. SpoÅ›ród poukÅ‚adanych ubranekwyjęła szybko pierwszy z brzegu komplet i rzuciÅ‚a go na łóżko dziewczynki,która zaczęła udawać, że siÄ™ budzi.

- DzieÅ„ dobry – powiedziaÅ‚a cicho, przeciÄ…gajÄ…c siÄ™ ispojrzaÅ‚a na matkÄ™, która spojrzaÅ‚a na niÄ… surowo.

- Ubieraj siÄ™ – powtórzyÅ‚a chÅ‚odno – i zejdź zaraz naÅ›niadanie – dodaÅ‚a wychodzÄ…c z pokoju córki.

Dziewczynka opuściła smętnie główkę i wygramoliła się spodkołdry. Spojrzała na ubrania i bez zbędnych ceregieli zaczęła się przebierać.

***

Zeszła cicho po schodach ubrana w świeżo wypraną sukienkę iotworzyła drzwi od kuchni.

Pan Robertson siedział przy stole, czytając poranną gazetę,podczas gdy jego żona krzątała się po kuchni.

- Siadaj – powiedziaÅ‚a wskazujÄ…c córce miejsce – I poÅ›pieszsiÄ™. Ojciec odwiezie ciÄ™ do babci – mruknęła zalewajÄ…c kubek z herbatÄ… istawiajÄ…c jÄ… obok córki. Mąż podniósÅ‚ wzrok na żonÄ™.

- Nie mogÄ™ jej odwieźć – powiedziaÅ‚ – Musze być zaraz wpracy.

- Masz po drodze.

Cristin spuściła główkę, żując kawałek kanapki i nie mającodwagi spojrzeć na rodziców. Przyzwyczaiła się do tego, że ją ignorują i chodźmiała tylko sześć lat nauczyła się, że wymagać od nich okazywania uczuć.

JedynÄ… osobÄ… – najbliższÄ… jej osobÄ… – byÅ‚a babcia. KobietawychowaÅ‚a dziewczynkÄ™ – odkÄ…d maÅ‚a skoÅ„czyÅ‚a pół roczku caÅ‚e dnie – a czasemnawet noce – spÄ™dzaÅ‚a pod ochronnym skrzydÅ‚em babki.

Przełknęła przeżuty dokładnie kawałek i spojrzała narodziców, którzy kłócili się coraz bardziej.

Łyknęła herbaty i wstaÅ‚a, mówiÄ…c cicho „dziÄ™kujÄ™”. WyszÅ‚a zkuchni, zamiatajÄ…c nóżkami po ziemi. Gdy tylko zauważyÅ‚a co robi, szybko siÄ™poprawiÅ‚a, przypominajÄ…c sobie co zawsze mówiÅ‚a babcia.

- Nie wolno zamiatać nogami po chodniku. Zobaczysz, żekiedyÅ› ci odpadnÄ… – dodawaÅ‚a ze Å›miechem, spoglÄ…dajÄ…c na wnuczkÄ™ spod okularów.

Weszła na dwa pierwsze stopnie i usadowiła się na nichwygodnie, tak, aby spod poręczy widać było dokładnie, co też dzieje się nadole, lecz na tyle wysoko, aby nie słyszała zdenerwowanych głosów rodziców.

- Cristin! Ubieraj siÄ™! – Ostry gÅ‚os Pana Robertsona rozlegÅ‚siÄ™ z kuchni, dziewczynka wstaÅ‚a i wbiegÅ‚a po schodach na górÄ™, otwierajÄ…cdrzwi od pokoju. ZÅ‚apaÅ‚a za leżący pod łóżkiem plecaczek i wybiegÅ‚a z pokoju,nie domykajÄ…c drzwi.

Zbiegła po schodach i stanęła skulona przed ojcem, oczekującnagany, jednak nic takiego się nie stało.

Mężczyzna podał jej sandały i złapał za kluczyki odsamochodu. Dziewczyna bez słowa zapięła buty i wyszła za ojcem z domu,ściskając plecak w drobnych rączkach.

***

Droga minęła w kompletnej ciszy. Dziewczynka siedziała natylnym siedzeniu, nie wypuszczając plecaka z dłoni i wyglądając przez okno.

Zatrzymali się przed niedużym domkiem i Cristin pośpiesznierozpięła pasy.

- Papa – powiedziaÅ‚a cicho i wysiadÅ‚a z samochodu. OdwróciÅ‚asiÄ™, patrzÄ…c czy Pan Robertson odjechaÅ‚, jednak mężczyzna nadal staÅ‚ stukajÄ…cniecierpliwie w kierownice ale obserwujÄ…c córkÄ™.

Szybko podbiegła do drzwi i zadzwoniła. Zaledwie drzwi sięotworzyły, rozległ się dźwięk silnika i po samochodzie została już tylko smugadymu.

Rzuciła się na babkę. Kobieta kucnęła i mocną ją przytuliła.

- ZrobiÅ‚am placki ziemniaczane – powiedziaÅ‚a spokojnie,wchodzÄ…c z wnuczkÄ… do domu.

Cristin przysiadła na schodku, rozpinając buciki.

- To dobrze – powiedziaÅ‚a po chwili namysÅ‚u – mama nigdy nierobi placków ziemniaczanych.

***

Kobieta postawiła talerz na stole i uśmiechnęła się dodziewczynki, która bez słowa rzuciła się na kolejnego już placka.

- Spokojnie – powiedziaÅ‚a biorÄ…c do dÅ‚oni dzbanek z sokiem –Nikt ci tego nie zabierze.

- ChcÄ™ siÄ™ najeść – odpowiedziaÅ‚a Cristin, biorÄ…c Å‚apczywyÅ‚yk – w domu jedzenie nie jest tak dobre jak tu. W domu nie ma nic dobrego – dodaÅ‚apo chwili z nutÄ… goryczy.

Barbra spojrzała ze smutkiem na wnuczkę, nie mogąc pojąć jaktak malutka osóbka, może mieć w sobie tyle nieszczęścia.

Chodź jej córka dawaÅ‚a jej wszystko, o czym marzyÅ‚obyniejedno dziecko – zabawki, książeczki, ubrania to nie daÅ‚a jej tego, co byÅ‚onajważniejsze – odrobiny miÅ‚oÅ›ci.

Była zbyt młoda, gdy na świat przyszła Cristin. Ani ona, anijej mąż nie dojrzeli do tego, a cenę za to płaciło dziecko.

Wielokrotnie obwiniała się o to. Wiedziała, że to jestrównież jej wina, że ta mała istota jest tak zamknięta w sobie i samotna.

W młodości wpadła w konflikt ze swoimi siostrami. Od tejpory, nie widziała się z żadną z nich. Może gdyby była mniej dumna, to dzieckobyłoby chodź odrobinę szczęśliwsze, mając nie tylko ją?

Bo tak naprawdę, Cristin miała tylko babkę.

- Jakie skarby dziÅ› przyniosÅ‚aÅ›? – SpytaÅ‚a, wskazujÄ…c naplecak, który maÅ‚a poÅ‚ożyÅ‚a obok krzeseÅ‚ka. Dziewczynka szybko przeÅ‚knęłaplacek i zeskoczyÅ‚a z siedzenia.

Otworzyła go i przywołała babcie. Ta nachyliła się nad nią ipatrzyła jak rozpina drżącymi od emocji rączkami plecaczek.

Wyjęła z niego blok, pudełeczko kredek, staregowytarmoszonego misia i znów wpakowała się na krzesełko.

- Sama narysowaÅ‚aÅ›? – SpytaÅ‚a kobieta, oglÄ…dajÄ…c obrazek.MaÅ‚a pokiwaÅ‚a żywo gÅ‚owÄ… czekajÄ…c na opinie babci. Ta uÅ›miechnęła siÄ™ widzÄ…cduÅ
¼y biaÅ‚y domek, na tle jeziora, w którym Å›wieciÅ‚o siÄ™ Å›wiatÅ‚o. Obok domustaÅ‚a rodzina, trzymajÄ…c siÄ™ za rÄ™ce.

Chodź w rysunku brakowało cieniowania, perspektywy, chodźnarysowany był rączką sześciolatki, można było stwierdzić bez wahania, że jestpiękny.

W tym jednym dziecinnym obrazu znajdowały się wszystkiemarzenia dziewczynki.

- Åšliczny – powiedziaÅ‚a po chwili milczenia.

- Jak dorosnÄ™, wyniosÄ™ siÄ™ stÄ…d – powiedziaÅ‚a dziewczynka,chowajÄ…c blok gÅ‚Ä™boko do plecaka – i zamieszkam w takim domu. I wezmÄ™ ciÄ™ zesobÄ… – dodaÅ‚a po chwili, zaciskajÄ…c piÄ…stki, po czym otarÅ‚a policzki.

Pogłaskała ją czule po główce. Spojrzała na wnuczkę zczułością.

- Chodź, pójdziemy do salonu – powiedziaÅ‚a spokojnie, biorÄ…cjÄ… za rÄ…czkÄ™. PokiwaÅ‚a żarliwie gÅ‚owa i wyszÅ‚a z kuchni mocno Å›ciskajÄ…c dÅ‚oÅ„kobiety. W tej chwili, marzyÅ‚a żeby nigdy wiÄ™cej jej nie wypuÅ›cić.

***

Ten zapach, pamiętała przez całe życie. Zapach lawendy,kminku i pergaminu, który czuć było w tym pokoju, został w jej pamięci jakonajwspanialsze wspomnienie z dzieciństwa.

SiedziaÅ‚y na puchowym dywanie w pokoju, grajÄ…c w„ChiÅ„czyka”, zaÅ›miewajÄ…c siÄ™ do Å‚ez z historii o Hogwarcie, które kobietaopowiadaÅ‚a wnuczce.

Dziewczyna słuchała ich, łapiąc każde zdanie i próbując jezapamiętać do czasu, gdy sama odwiedzi to zaczarowane miejsce.

- ChciaÅ‚abym tam kiedyÅ› pojechać… - powiedziaÅ‚a cicho,opuszczajÄ…c główkÄ™.

- Pojedziesz – zapewniÅ‚a jÄ… kobieta – Zobaczysz.

Pokręciła główką smętnie.

- Nie. Ja nie jestem czarownicÄ… jak ty – powiedziaÅ‚a,ocierajÄ…c Å‚zy. Nie raz sÅ‚yszaÅ‚a o tym, że dzieci czarodziejów zanim pójdÄ… doszkoÅ‚y czarujÄ… nie bÄ™dÄ…c tego Å›wiadomym.

Ale ona, chodź miała sześć lat, nigdy nie doświadczyłamagii.

Wiele razy zamykaÅ‚a siÄ™ w pokoju i próbowaÅ‚a siÄ™ skupić najednym przedmiocie, jednak nic nigdy siÄ™ nie staÅ‚o. Wszystko pozostawaÅ‚o w tymsamym miejscu – niezmienione.

Kobieta pokręciła głową przysuwając się do wnuczki, którawtuliła się w pierś babki.

- Nie wszystkie dzieci – powiedziaÅ‚a spokojnie – muszÄ…okazywać magiÄ™. Po za tym, masz dopiero sześć lat… zobaczysz, że dostanieszlist. No, już, nie pÅ‚acz.

Pociągnęła noskiem, podnosząc powiększone od płaczu oczy nababcię, która zaczęła ją spokojnie gładzić po włosach.

Przymknęła oczy a jej oddech spowolniał. Dziewczynka usnęła,wtulona w kobietę, która obserwowała ją, kołysząc uspokajająco w ramionach.

***

Poprawiła koc, przykrywając nim wnuczkę i usiadła na fotelutuż obok dziewczynki.

Mała oddychała spokojnie z rączkami zamkniętymi w piąstki,obejmując koc, jak niewidzialną dłoń.

Ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Wstała i wyszła z pokoju,przymykając drzwi. Bez słowa otworzyła frontowe drzwi i wpuściła zięcia dodomu, który rozejrzał się po przedpokoju.

- Nowa tapeta? – zapytaÅ‚ drapiÄ…c siÄ™ po gÅ‚owie.

- Od roku – powiedziaÅ‚a spokojnie kobieta – Cristin Å›pi –dodaÅ‚a, gdy już otworzyÅ‚ usta.

Kiwnął spokojnie głową.

- Może jej nie budź? Niech zostanie tu na noc, jutro ranonie bÄ™dzie musiaÅ‚a wstawać razem z wami…

Pokręcił głową.

- Jutro Alicja z niÄ… zostanie – powiedziaÅ‚ chÅ‚odno –PrzeniosÄ™ jÄ… – dodaÅ‚.

Wzruszyła ramionami i wskazała miejsce gdzie leży wnuczka.Mężczyzna wziął ją delikatnie z łóżka. Dziewczynka przytuliła się mocno domężczyzny, który zdawał się być zakłopotany, jednak nadal spała.

Kobieta podeszła do niej, pocałowała ją lekko w czoło iuśmiechnęła się chłodno do mężczyzny, który kiwnął głową i wyszedł z domu,uważając żeby nie obudzić córki.

Ułożył ją na siedzeniu, przymknął drzwi, podziękowałteściowej i odjechał, zerkając, co chwilę na córkę.

***

Obudziła się, gdy wyjmował ją z samochodu. Nie otwierającoczu, przylgnęła bliżej do ciała ojca, obejmując rączką jego ramie.

Chwile, gdy przywoził ją śpiącą do domu, były jednymi z,niewielu kiedy czuła jego ciało tuż przy swoim, gdy otrzymywała odrobinęczułości.

Ułożył ją w łóżku. Pani Robertson przykryła córkę kołdrą,odgarniając ciemną grzywkę z czoła dziewczynki.

Uśmiechnęła się do męża i oboje wyszli z sypialni dziecka,zostawiając uchylone drzwi, które przepuściły cienką strużkę światła.

OtworzyÅ‚a oczy i spojrzaÅ‚a na okrÄ…gÅ‚y księżyc… Kiedy bÄ™dzieduża, wyniesie siÄ™ stÄ…d tam, gdzie bÄ™dzie kochana i potrzebna. Na pewno.

***

Jeszcze coś na koniec. ostaniu zauważyłam że na blogu pojawiło się parę nowych osób ( nie liczę spamów) a ja okazałam się niekulturalna i ich nie przywitałam... Tak więc, teraz postanowiłam nadrobić - witam tych którzy dołączyli tu nie dawno i mam wielką nadzieja, że zostaniecie tu na jakiś czas...

Komentarze

  1. Chyba jestem pierwsza:) Notka jak zwykle cudna... tylko szkoda że mała Cristin miała takie smutne dzieciństwo:( Najważniejsze jednak że sama nie zachowuje się takw stosunku do dziewczynek jak jej rodzice do niej:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Och i co ja mam napisać, po prostu kocham takie powroty do przeszłości, bardzo dobrze opisałaś dzieciństwo Cristin, chociaż było ono trochę smutne, ale bardzo mi się podobało. Czekam na kolejny powrót http://lily-potter-corka-harryego.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. ~elanor z www.elanor-historia-milosci.blog.onet.pl21 lutego 2008 11:21

    No tak...biedna Cristin...od pewnego czasu ona i Liz staja sie moimi ulubionym postaciami....wspolczuje jej takiego dzecinstwa....dobrze ze miala chociaz babcie...taka prawdziwa...troche podobna do mojej:Ptylko ze moja na pewno do Hogwartu nie chodzila :PSuper, lubie takie wspomnienia....milutko sie czyta....A co do spamow: tak, staja sie one powoli utrapieniem...naprzyklad zalozylam bloga, w ktorym wyasnialam, ze zmienilam adres, a tu kiedys wchodze i cos takiego: Twoj blog jest ciekawie wykonany, masz oryginalny pomysl...Super grafika, niezle sie musialas napracowac..z niecierpliwoscia czekam na next notki..."rany,m alez niektorzy sa durni, nie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka jak zwykle super czekam na kolejną:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze to się popłakałam... Nie wiem dlaczego... to było cos bardzo wzruszającego.. Coś w tej notce tak na mnie podziałało, że łzy popłynęły mi po policzkach... Noo i chyba tylko to bym mogła powiedzieć... Pozdro dla latającej krówki;d

    OdpowiedzUsuń
  6. ~molica książkowa21 lutego 2008 17:29

    No prosze dopier co wczoraj skończyłam czytać całego bloga, a dzisiaj taka niespodzianka i nową notke już widze :) i to na dodatek tak dobrą. Nie moge się doczekać następnej oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale cudowne...Wiesz gdy pierwszy raz w notce pojawiła sie Cristin...(to było na lodowisku??) to co prawda była nieśmiała , aczkolwiek jakoś nigdy nie pomyślałam sobie że mogłaby mieć takie dzieciństwo. Brr..aż ciarki mmnie przechodzą, pewnie teraz ukaże sie tu moja egoistyczna strona, ale ja sie cieszę że tak nie mam:P:P:P I coś takiego mi sie jeszcze nasunęło, niby młoda Cristin nie potrafiła czarować, aczkolwiek w ostatnim akapicie wyraźni pisze że spojrzała na OKRĄGŁY księżyc marząc o tym że wyniesie sie itd. No i włala...tym oto sposobem sobie wyczarowała miłość Remuśka i trójkę (czwórkę) dzieciaczków:P:P;P No to teraz czekam na tego Jamesa i przede wszystkim Lupina...:D:D:D.Buziaki słońce:*:*:*papapapa

    OdpowiedzUsuń
  8. smutna ta notka :( ale mimo to jest świetnie napisana...brak slow...POZDROWIENIA

    OdpowiedzUsuń
  9. Popłakałam się... okulary mam całe mokre... Nie chciałabym mieć takiego dzieciństwa. Nikomu nie życzę czegoś takiego. Już wiem, dlaczego Cristin nie chciała mieć dzieci. Dlaczego, tak walczy o rodzinę. Świetna notka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam ze tak zadko komentuje ale czas mi na to nie pozwala z powodów osobistych...super notka;* One bedą o każdym z głownych bohaterów? kiedy lily bedzie miała dziecko??? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja na pewno zostanę bo notki masz super już nie mogę się doczekać kolejnych masz super wyobraźnie. Fajnie że pokażesz nam życie bohaterów jak byli mali i ma nadzieje że ni będziesz nam kazała tak długo czekać:P

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobry pomysł z tym powrotem do przeszłości. I widzę, że zmieiłaś wygląd bloga, fajny, ale trochę zbyt melancholijny. Czekam na nastęną.

    OdpowiedzUsuń
  13. th_atia13@op.pl22 lutego 2008 12:59

    No to u mnie wreszcie nowa nota sie pojawiła:*:* Serdecznie zapraszam :*:* Amelia z tacy-ktorzy-sie-kochaja.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Cristin miała ciężkie dzieciństwo :( No ale cóż, nie ma to jak babcia. Zawsze pomoże, zajmie sie, pocieszy, taa i nakarmi :D Notka super. Jak zwykle. Pozdróffka :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cristin miała bardzo trudne dzieciństwo, współczuję, na szczęścia miała wspaniałą babcię, przynajmniej tyle. Świetna notka, czekam z niecierpliwością na następną, buziaki:*********

    OdpowiedzUsuń
  16. Piszesz cudnie własnie przeczytałam twoje całe opowiadanie i w niektórych momentach az na płacz mi sie zbierało ;(aktualna notka jest sliczna, biedna Cristin ;(bede tu czesto wpadac zeby looknac czy jest new notka ;)Pzdr..;*

    OdpowiedzUsuń
  17. pauluska94@onet.eu25 lutego 2008 14:52

    Heyy =D MoZe I To SpaM, Wiem Ja Tez TeGo Nie LuBie ;) Ale Jest Nowy BloG, KtorY Nie zasŁuZyl By ChowaĆ Się w Cieniu. http://fashion-girl-69.blog.onet.pl/ !! KoNieCznie Przeczytaj Piersza NotKe i NapiSz CO Sądzisz O MoiM PomyŚle :P BD HaPPy Jak ZosTaniesz StaŁym GoŚciem i CzytElniKiem ZapiSuJąc SIę W KomeNtarzu PoD NoTka xd :):)LiCze Na Ciebie =**

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak więc chciałam cię zaprosić do mnie na nową notkę http://lily-potter-corka-harryego.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak więc chciałam cię zaprosić do mnie na nową notkę http://lily-potter-corka-harryego.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. O ja masz świetnego bloga ; d nigdy nie potrafiłam się wypowiadać na temat blogów, ale tu muszę zostawić komenta ; d Eee... więc tak... no nie wiem co powiedzieć XD Najlepiej od początku coś mi mówi XD Treść bez zarzutów ; d dość długi rozdziały ; d humoru jest dużo raz spadłam z krzesła Są też smutne chwile na jednym momencie się prawie popłakałam.... Dawaj szybko następny rozdział ; d a i mam prośbę daj mi znać jak będzie next rozdział na gg ;d o tu masz mój numer... 2542080 pozdrawiam i pa XD

    OdpowiedzUsuń
  21. No to dolicz jeszcze jedną nową czytelniczkę;) Przeczytałam już cały twój blog, wszystkie notki, co do jednej, jak dla mnie są wspaniałe, fajny pomysł z pokazaniem życia bohaterów przed pójściem do Hogwartu.Dawno nie było żadnej nawt wzmianki o państwu Pettigrew.Nie mogę się doczekac nowej notki. Jakbyś informowała o notkach to ja cię proszę;) 6097282-gg lub jeśli wolisz blog- www.moje-magiczne-zycie-w-hogwarcie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Ech, smutne...ale ja mysle, ze rodzice i tak ją kochali:) i to bardzo tylko nie mieli tego okaazac...

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziękuje za przywitanie :) Notka wspaniała,jak zawsze.Szkoda mi Cristin,normalnie jak to czytałam to aż mi się ryczeć chciało...Ehhh pozdrowienia :D Czekam na kolejną :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Super notka bardzo fajna. Prosze cie dodaj mnie do linków to mó adres :http://huncwotki-i-huncwoci-czyli-jak-rozwalic-hogwart.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  25. Smutne dzieciństwo miała Cristin heh...Ale miała babcię, ktoś ją jednak kochał to dobrze :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna