Zburzony zamek...
Byliście grzeczni? Więc postanowiłam zabawić się w świętego Mikołaja.
Jak każdy z nas wie, święty Mikołaj, raz do roku odwiedza wszystkiegrzeczne dzieci, zostawiając im wymarzone prezenty pod choinką, pod poduszkąlub po prostu gdzieś w mieszkaniu. Do mnie też przyszedł Mikołaj. Zostawił mipiękne prezenty i poprosił, abym każdemu ze swoich czytelnikom też dała jakiśpodarunek. Ale... Co dać czytelnikom? Długo myślałam i stwierdziłam, że jakoautorka bloga www.lilkaevans16.blog.onet.pl jedynym sensownym prezentem jakimmogę wam podarować jest notka. Mam nadzieję, że prezent jest odpowiedni i jestodzwierciedleniem waszych oczekiwań a ja... Cóż, może i wy zabawicie się w mikołajai zostawicie jakiś malutki komenatarzk? ;>
***
Uchylił drzwi od pokoju i po cichu wszedł do pomieszczenia.
Lily spała zwinięta w kłębuszek na łóżku. Ramiączko odkoszulki opadło jej na ramię i zostało zakryte przez rudy kosmyk włosów.
Potter uśmiechnął się mimo woli i powolutku podszedł dośpiącej żony. Wziął do ręki leżący w nogach łóżka koc i delikatnie okrył nimLily.
Kobieta otworzyła oczy i spojrzała na męża nadal mocnozaspana.
- Gdzie byłeś? – spytała po cichu zerkając na zegarek –dochodzi północ…
- Wiem, byliśmy z Syriuszem na dole, rozmawialiśmy –powiedział ziewając przeciągłe – śpij, ja się idę umyć – dodał rozglądając siępo pokoju.
- W torbie – mruknęła Lily poprawiając koc – tej małej…
***
Promienie wschodzącego słońca oświetliły twarz śpiącej Lily.Przymrużyła oczy i jęknęła cicho.
- Barbarzyństwo – mruknęła i uchyliła oko zerkając nazegarek – dopiero siódma?
James poruszył się niespokojnie i spojrzał na żonę, którachowała głowę pod poduszkę.
- Czego nie śpisz? – spytał cicho ziewając przeciągle.
- Ktoś włączył słońce – mruknęła i usiadła na łóżku.
Potter przeciągnął się i spojrzał na zaspaną kobietę.
- Czyli ze spania nici?
- Jak widać – mruknęła i wyszła z łóżka.
- To może pojednawczy spacer wzdłuż plaży przed śniadaniem?– James spojrzał na żonę, która właśnie grzebała w torbie. Jej ruchy ustały nachwilę, a potem powoli zaczęła wyciągać sukienkę.
- No, czemu nie… - Uśmiechnęła się niepewnie i wstała.Obróciła się w stronę męża, odrzuciła włosy do tyłu i weszła do łazienki,trzymając w ręku sukienkę na cienkich ramiączkach.
Drzwi otworzyły się kilka minut później.
Ubrana i umyta Lily podeszła do kosmetyczki i zaczęła w niejgrzebać. Wyjęła szczotkę do włosów i spokojnie zaczęła rozczesywać rudekosmyki, podczas gdy James zamknął drzwi łazienki.
Uśmiechnęła się odkładając szczotkę na stolik.
***
Szli wzdłuż plaży rozmawiając cicho. Woda delikatnie muskałaich gołe stopy, w wiejący lekko wiatr delikatnie chłodził ich twarze.
Lily uśmiechnęła się poprawiając włosy, które zasłoniły jejtwarz i spojrzała na Jamesa. Jego wiecznie rozczochrane włosy były w jeszczewiększym nieładzie niż zawsze.
- Znów masz bałagan na głowie – powiedziała spokojnie, a gdywyciągnął dłoń aby je przylizać złapała ją delikatnie i odciągnęła – Zostaw,dobrze tak wyglądasz.
Uniósł brwi.
- Myślałem że cię denerwuje – powiedział po chwili milczenianachylając się by podnieść leżącą w mokrym piachu muszelkę.
- Może troszeczkę…chodź, usiądziemy…
Usiadła na ogrzanym już piachu i spojrzała rozmarzona nafalę.
- Pięknie tutaj – powiedziała po chwili milczenia biorąc wdłonie ciepły piach – Brakowało mi tych rozmów – powiedziała po chwilimilczenia. James kiwnął głową i spojrzał na żonę, która zaczęła bawić siępiaskiem.
- Co robisz? – spytał, gdy kobieta usiadła po turecku izaczęła kopać w piasku.
- Buduję zamek… będziesz się patrzeć, czy mi pomożesz?
- Wiesz co by powiedział nasz syn, gdyby zobaczył nasbawiących się w piasku? – spytał i sam zaczął kopać.
- Pewnie stwierdziłby że ma nienormalnych rodziców – Lilyzachichotała, nadal kopiąc – Mogliśmy pożyczyć przed wyjazdem łopatkę…
***
- No, mów co chcesz, ale odwaliliśmy kawał dobrej roboty –Lily uśmiechnęła się i odgarnęła włosy z czoła – Takiego zamku jeszcze niewidziałam…
- Tak – Potter spojrzał na budowlę i przechylił się lekko dotyłu, opierając się na łokciach – mistrzostwo.
- Chyba powinniśmy wracać…. Jest już dość późno…
- Chyba tak… szkoda, fajnie tu.
- No… dlaczego w domu nie możemy się tak dogadywać? – Lilyspojrzała na Jamesa, który niechętnie odwrócił wzrok.
- Może dlatego, że rzadko się widujemy.
- Mówiłam ci, że to nie moja wina! Nie mogę nic z zrobić ztymi dyżurami… - powiedziała spokojnie poprawiając ramiączko sukienki - Gdybyś…
- Co? – Potter poniósł się i spojrzał zły na żonę – Znówmoja wina? Siedzę tyle ile mogę. Mamy nawał pracy, nie mogę wychodzićwcześniej!
- Inni mogą! – warknęła – A tylko ty…
- Mógłbym powiedzieć to samo!
- Jesteś okropny – Lily zerwała się na równe i spojrzała naPottera jak na małego robaka – Powiedz, od razu że nie chcesz żebym pracowała iże mam siedzieć jak kołek w domu! No powiedz to!
- Lily…
- Nie! Mam dość! Proszę cię bardzo – skoro uważasz, że tomoja wina to proszę bardzo!
- Wiesz, co!? Rób co chcesz.
- Wspaniale! – Zrobiła kilka kroków w przód, po czym sięodwróciła – Dlaczego zawsze musisz wszystko psuć? – Odwróciła się i odeszłanawet się nie obracając, i nie zważając, że zamek z piasku rozpadł się nadrobne ziarenka.
***
- Widział ktoś Państwa Potter? – Liz rozejrzała się – ich nieobecnośćmoże świadczyć o tym, że doszło do rozejmu?
Syriusz prychnął.
- Prędzej morderstwa – powiedział spokojnie – Oboje majądobre chęci, ale nie ma mowy na kompromis…
- Pogodzą się – powiedziała Cristin smarując bułkę masłem –Zobaczycie. To Lily i James, oni muszą się czasem pokłócić…
– Może i tak, ale fakt faktem, że trochę się martwię…
- Liz, nie martw się – Cristin spojrzała na przyjaciółkę –dobrze będzie. Jej jak tu cicho..
Nie mogę się skupić.
Liz zachichotała.
- Nie śmiej się! Ciężko robić śniadanie w takiej ciszy –powiedziała marsz
cząc brwi.
- Mogę ci pogadać – Remus uśmiechnął się do żony – mama, apójdziemy do palku? A opowies nam bajke? A dlaczego ta bulecka jest takatwarda!?
Cristin wybuchła śmiechem a nóż który trzymała w ręku spadłna podłogę.
- Mamo, a czemu Margaret ma dwa kucyki a ja jeden? A wieszże Amy zabrała mi misia?! A dlaczego upuściłaś ogórka? Nie będzie ci potrzebny?A mogę go dać ptaszkom?
A czemu ciocia Liz leży na podłodze? Źle się czuje? A będziemieć zastrzyki?
- Remus, błagam… przestań…
- A dlaczego? A mogę śpiewać? Zrobisz mi dwa kucyki!? Agdzie są moje buciki? Czemu ten ptaszek ma niebieski ogonek? A może mieć żółty?Gdzie są moje kleiki?
- Lupin zamknij się – Liz spojrzała na przyjacielamorderczym spojrzeniem.
- Mamo a ciocia na mnie krzyczy! A gdzie mój kubecek!Dlaczego nie wzięłaś mojego Kubecka? A czemu nie lobisz kanapki? Znudziło cisię? A mogę zrobić lalce kucyka? A kupisz mi kotka?
Cristin otarła oczy i podeszła do męża.
- Dziękuje ci – powiedziała całując go w nos – a teraz bądźcicho, bo zaraz Syriusz zostanie wdowcem…
- Eh, ale jesteś, a miałem tyle fajnych pytań…
- Później mi je zadasz – powiedziała uśmiechając się iwróciła do robienia kanapek.
- Jak sobie uważasz…
***
Łzy wściekłości i żalu płynęły po jej policzkach, żeby zarazpotem spłynąć na piach. Nie patrzyła gdzie idzie – chciała odejść jak najdalejod swojego męża.
- Idiota – mruknęła i bez zastanowienia zaczęła podchodzićdo wody. Poczuła jak zimne fale muskają jej łydki i uśmiechnęła się. Tego jejteraz trzeba. Zaczęła wchodzić głębiej, nie zwracając uwagi na to, że jej sukienkamoczy się razem z nią. Szła powoli coraz głębiej. Gdy woda sięgała jej dopiersi, zanurzyła się i poczuła błogi chłód.
Emocje powoli z niej wypływały. Pływała w jedną i drugąstronę, wyładowując wszystkie negatywne emocje. Dopiero, gdy zrobiło jej sięzimno zaczęła się powoli wynurzać z wody, czując zimne dreszcze spowodowanezmianą temperatury. Wyszła z wody i nie zwracając na wołania przyjaciół bezsłowa wyjaśnienia weszła do pokoju, trzaskając drzwiami i dając ostro dozrozumienia, że nie ma ochoty na rozmowy.
***
Ciche pukanie do drzwi przerwało wściekła krzątaninę kobietypo pokoju.
- Czego? – warknęła wrzucając do kosmetyczki szczotkę dozębów.
Drzwi otworzyły się i do pokoju weszła po cichu Liz.
- Co robisz? – spytała, gdy Lily wrzuciła kosmetyczkę dotorby i zabrała się za zbieranie ciuchów.
- Pakuję się – powiedziała kobieta i odwróciła zapłakanątwarz do przyjaciółki. Na jej policzkach pojawiły się wypieki złości – Nie wytrzymamtu ani chwili dłużej. Jadę do domu.
- Pokłóciłaś się z Jamesem?
- Nie! – warknęła ironicznie kobieta i z rozmachem rzuciłakoszulką męża o ścianę – Wszystko jest w porządku!
- Nie wolno ci się poddawać – powiedziała Liz podchodząc do przyjaciółki,która opadła na krzesło i ukryła twarz w rękach – Nie tobie. Musicie walczyć otą miłość… Dobrze o tym wiesz!
- Tu nie ma o co walczyć – powiedziała cicho Lily podnoszączapłakaną twarz – Nie ma już nic…
- Jest. Jeżeli wasza miłość nie przetrwa, to znaczy że naświecie nie ma czegoś takiego jak miłość. Nie wyjeżdżaj… daj wam szansę –powiedziała cicho Pani Black i uśmiechnęła się nieznacznie – Tyle razempokonaliście przeszkód…
- Nie mam już sił…
- Znajdziesz je w sobie – powiedziała spokojnie Liz – Musisztylko sobie pozwolić… chodź, zjesz coś, zobaczysz jak odbija Lupinom … awieczorem podejmiesz decyzje… ok.?
Lily zastanowiła się przez chwilę i powoli kiwnęła głową.
- Dobrze… Może masz rację, może naprawdę warto…
- Jest warto – powiedziała Liz i wstała – Naprawdę jest.
Krótka ta notka i nie za dobra, wiem. Ale jest.
Cześć. Pisałam z tobą na GG. Notka jest super . Ten blog stał się częścią mego życia nie mogę bez niego żyć . proszę żebyś nie przestała go pisać. Jak byś zechciała wpadnij na mój www.wiersze-by-love-in-sorrow.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńUhh.. A już miałam nadzieję, że będę pierwsza.. A tu dupcia..xD Notka świetna a już zwłaszcza Remus naśladujący trojaczki.. Milutki prezent dla czytelników, Kochana. Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńHmm... nie jest źle, w każdym razie mi się podoba ;D tylkomartwi mnie ta ich kłótnia. Ale jednak wierzę, że ich wkrótce pogodzisz :) Pozdrowienia i zapraszam na www.evans-potter.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńLunio jest genialny. Notka super. A blagam pogódź(tak to się pisze) wreszcie Lily i Jamesa, bo normalnie nie wytrzymam.
OdpowiedzUsuńNo dobra ja tez pobawie sie w mikolaja. Zostawiam tu krotki komentarz, a co do notki to sie obrazilam na ciebie!! Jak moglas znow ich poklucic??
OdpowiedzUsuńpoczatek taki achh rozplywalam sie :) środek troche żarcików a koniec taki smutny...no ale nota świetna i mam nadzieje ze moze sie niedlugo pogodza :P no ja nic nie sugeruje skadże znowu :D hehe dobra dobra koncze :D czekam na nowa notke POZDROWIENIA z http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńŚwietna notka. Dziękuje bardzo za tę notkę, to cudowny prezent mikołajkowy. Tobie również życzę wszystkiego najlepszego. Trzymaj się, buziaki:***
OdpowiedzUsuńSpoko odcineczek ;DCzekam na następny i pozdrawiam PS Czy mogłabyś podać swój nr gg w następnej notce ??
OdpowiedzUsuńHej! Swietny rozdzial! Mam nadzieje ze nastepny szybko;d pozdro
OdpowiedzUsuńdodaj trochę miłości i nie kończ go, jeszcze jest krótki HiHi
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNOCIA JEST JAKA JEST?! NO COS TAKIEGO!!! TAK SIE WYRAZAC O TAKIEJ SLICZNIUUCHNEJ NOCI!!! a ja nie spisalam sie jako swiety mikolaj a to dlatego ze sanie zlapaly gume(kurde czy ja nigdy nie umiem czegos sensownego wymyslic?!) tylko ta klotn9a potterow.........ale moj niepochamowany optymizm kaze mi wiezyc ze wszystko sie ulozy ;P
OdpowiedzUsuńa dlacego ja teraz leze na podłodze???jedno z wielu pytan ktore sprawilo cvo sprawilo.....ze tez nauczyciele nie moga czasami zadawac trakich pytan.....byloby troche smiechu..............i zgadzam sie najlepszy prezent to nocia............zwlaszcza taka sliuczna i cudowna jak twoja :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że się nie obraziliście to tak dla żartów
OdpowiedzUsuńa tak wogóle mam 36 lat
OdpowiedzUsuńno a Moria jak zwykle spóźniona bawi się w Mikołaja 7 a nie 6 grudnia :PCóż, już myślałam że będzie dobrze a tu znowu kłótnia...coś mi to przypomina, zresztą wiele wypowiedzi w twojej notce coś mi przypomina a wręcz powoduje uczycie deja vu ale mniejsza o to ;]
OdpowiedzUsuńswietna swietna i poraz trzeci swietna , remu udajacy trojaczki jest boski, super, czytalam od początku i jak na pisalas kiedys (bodajze w ''zaraz dostaniesz wody'') ze to juz koniec tego bloga to mnie przestraszylas.jesli bedziesz miec czas to wpadnij do mnie na www.lily-evans-bez-lordzia-voldzia.blog.onet.pl pozdroffka
OdpowiedzUsuńa ja juz nie moge sie doczekac nowego noteka!!! normalnie nienormalnie!!!!! (i kto by pomyslal ze mam matke polonistke?) a ten syrek....o co mu chodzi???? taki walniety jakis.....
OdpowiedzUsuńCo Ty mówisz (no Ok - piszesz)? Notka wcale nie jest zła. Jest świetna. Może jestem inna ale lubie kiedy Lily i James się kłócą (ale chyba bardziej dla zabawy te kłótnie są, ale cóż to już nie są czasy szkolne). Czekam na następną i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńa ja z cało powgą przyznaje Kijance racje
OdpowiedzUsuńhA!!! i w końcu przyznała, że James ładniej wygląda rozczochany!! Pottochraniec jeden!!!!
OdpowiedzUsuńtak. jest warto. jest warto opublikowac nowa nocie ;)
OdpowiedzUsuńno biedny Harry z nienormalnymi rodzicami.......hihi...........................
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na www.evans-potter.blog.onet.pl Zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńja tez mam nowy rozdzial. i jeszcze bardziej zapraszam ;Pelanor
OdpowiedzUsuńjejjjusiu kiedy nowa nocia?elanor
OdpowiedzUsuńJak smiesz !!!!!!!Kopiujesz moje notki, i wklejasz jako swoje !!!!!!!!!wiesz ŻAL mi ciebie ja załozyłam swojego bloga dawno !!! jakos na wakacje w 2004 roku pisałam długo i dużo. mimo iz blok odwiedza mało osób ma swoich czytelników!!! a ty co robisz kopiujesz wszytskie moje notkiwiesz załosna jestes nie potrafisz napisac nic nowego ani swojego tylko kopiujesz czyjeś zmienisz jedno dwa słowa i niby twoja, niby wielece sie napracowałaś ;/;/Idiotka i tyle nie mam ci nic wiecej do powiedzenia !!!!!nara frajerko
OdpowiedzUsuńHeh...Nie wiem jak w tej sytuacji można było się dogadać...J. ma nawał robotyL. też ma praceJ. Nie może ustalić pasujących godzinL. też nie...Ale będą razem, to podnosi mnie na duchu, mimo, że to tylko postacie, które nie istnieją...Dla mnie istnieją...
OdpowiedzUsuńTo, że macie blogi o podobnej nazwie i piszecie na ten sam temat nie znaczy, że jedna kopiuje od drugiej! Tylko gdzie jest Twój blog?? Bo wpisałam adres www.lilkaevans15.blog.onet.pl, ale nic takiego się nie pojawiło. Bo sczerze chciałabym zobaczyć tego bloga. A pozatym te notki co tu są przynajmniej te teraźniejsze są na 100000% pisane przez autorkę, bo twojego bloga NIE MA. A tak co do notki, bo se poryczałam, nie wiedlaczego. Może sobie taka muzyke włączyłam, może jak rzeczyatłam tą nocię, a może oba. Szkoda mi Lilki i Jamesa, i reszty, tóra się tak morduje, zęby oni sie pogodzili.
OdpowiedzUsuń