to co już było...
Hm… ta notka jest taka… inna niż poprzednie. Pojawią się wniej wątki, których nie opisywałam wcześniej. Taki malutki powrót doprzeszłości ;]
Pomyślałam że warto było by napisać coś takiego a ta notkaidealnie mi do tego pasowała.
***
Lily siedziała na łóżku wpatrując się w swoje buty.Zmarszczyła lekko brwi i rzuciła mężowi ukradkowe spojrzenie. Olewał ją. Tobyło ewidentnie widać.
Obróciła głowę i spojrzała w stronę zachodzącego już słońca.Widok był piękny i Lily była pewna, że gdyby nie napięta atmosfera między nimi,dawałby nastrój romantyczny.
Jednak tak nie było. Potterowie nie odzywali się do siebieani jednym zdaniem.
Każde siedziało w dość dużej odległości od siebie, ignorującsię całkowicie.
Niespodziewanie James wstał. Lily odwróciła głowę w stronęmęża rzucając mu obojętne spojrzenie.
- Gdzie idziesz? – Spytała chłodno zerkając na niegoprzelotnie. Mężczyzna zatrzymał się i nie odwracając się do żony powiedział.
- Na spacer. Nie widzę potrzeby, żeby tu siedzieć.
- Wspaniale, jak dla mnie możesz nie wracać – mruknęłazirytowana i znów spojrzała w okno.
Drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem. Odwróciła głowę mającnadzieję ujrzeć rozczochraną czuprynę męża, jednak się przeliczyła. W pokojubyła tylko ona.
Rzuciła się z cichym westchnięciem na łóżko i przymknęłaoczy.
Maiła tego dość. Obrażonego i ignorującego ją Jamesa,nękającej ją przełożonej, siedzenia samej w domu… wszystkiego. To było dla niejza wiele, a Potter wcale jej nie ułatwiał.
Westchnęła głośno. Czym zawiniła? Może naprawdę nie powinnabyła wracać na odział?
Usiadła na łóżku i spojrzała za okno. Było już ciemno izamiast pomarańczowego nieba widać było tylko ciemnogranatową zasłonęrozjaśnioną przez gwiazdy.
Uśmiechnęła się przypominając sobie ich pierwszy pocałunek,jeszcze w trzeciej klasie. Mocno się wtedy pożarli. Lily jak dziś pamiętała,ten uparty wzrok Jamsa…
***
- Liluś nie daj sięprosić! Oboje dobrze wiemy, że chcesz iść.
- Nie bądź tego zbytpewny, jedyne co ja wiem to to, że jeżeli za chwilę nie nikniesz zasięgu mojegowzorku, stanie ci się krzywda – warknęła Ruda obracając się na pięcie imarszcząc brwi.
- Nie mógłbym pozbawićcię radości oglądania …
- Potter! – Lilyobróciła się wściekła i wymierzyła w chłopaka różdżką. Jej głos poniósł się popustym korytarzu – uprzedzam cię lojalnie że jeżeli za raz nie przestaniesz to…
Chłopak zrobił pewnykrok do przodu. Nie przejął się tym że jej różdżka wbiła się głęboko w jegoklatkę piersiową. Evans cofnęła się o kilka kroków i poczuła że dotyka plecamido zimnej kamiennej ściany. Była w pułapce i dobrze wiedziała że o to chodziłoPotterowi.
- Odejdź bo… -zaczęła, próbując nadać swojemu tonowi ostrej nuty, jednak to co wydobyło się zjej gardła przypomniało raczej cichy pisk.
- Luliś…
- Nie mów na mnieLiluś! Nie przypominam sobie też żebyśmy przeszli na ty!
- Lily, ale ja…
- Nie kończ bo niechcę tego słyszeć! Odsuń się! – warknęła widząc że Potter się zbliża. On jednaknie zareagował i zbliżył się jeszcze bliżej. Przytwierdził ja do ściany i nimzdążyła zareagować szybko ją pocałował.
***
Lily uśmiechnęła się nieznacznie. Równie dobrze pamiętałaaferę jaka później się wywiązała. James dostał w twarz, usłyszał wieleobraźliwych i bolesnych słów i przez nastepnę dwa tygodnie nie zwracał na niąkompletnej uwagi.
Oj tak, James był uparty – nadal jest. Nie potrafiła pojąć, jak to się działo, że pomimo tylu odrzuceń, wyzwisk izłości nadal próbował i nadal zapewniał ją o swojej miłości. Ciekawe, czy nadalczuł to samo, czy …
Pokręciła głową, przeżyli razem tyle prób, nieszczęść i porażeka mimo wszystko nadal byli razem. Nie wierzyła że teraz to się skończy.
Spojrzała na strojący na regle świecznik. Świece… kochałaświece. Potter o tym dobrze wiedział i umiał to wykorzystać…
***
Weszła do domu. Byłapadnięta – dosłownie. Rozejrzała się po mieszkaniu. Takich ciemności jeszcze wniej nie widziała. Zamrugała i zaczęła macać ręką w poszukiwaniu włącznikaświtała.
- James?
Cichy szept rozległsię po przedpokoju. Kobieta zrezygnowała z włączania światła. Powiesiła sweterna wieszaku i usłyszała stłumiony odgłos schodzenia po schodach.
- James? Czemu tu jesttak ciemno? – Spytała nie wiedząc, czemu szepcząc.
- Nie wiem, światłowysiadło – powiedział spokojnie – bardzo zmęczona?
- Padnięta… jeszczejeden taki tydzień i… marze o ciepłej kąpieli i wygodnym łóżku…
- Idź się myć –powiedział spokojnie Potter podchodząc do żony dotykając jej policzka. Zdążyłsię już przyzwyczaić do ciemności i teraz przynajmniej mógł dojrzeć jej cień.Pokiwała głową i powoli weszła na górę.
Kilkanaście minutpóźniej wyszła z łazienki. Mycie się przy kilku wyczarowanych ognikach nie byłoz byt łatwe.
Poprawiło ramiączkobawełnianej koszulki w dużym misiem na brzuchu i powoli zaczęła się zbierać dopokoju.
Pchnęła drzwi istanęła z lekko uchylonymi ustami. Po całym pokoju porozstawiane byłyróżnokolorowe świeczki. Na szafce przy łóżku w niedużym wazonie stał ogromnybukiet róż. Poczuła ciepłe dłonie Jamesa obejmującego ją w pasie i kołyszącegow rytm delikatnej muzyki. Uśmiechnęła się i pozwoliła się bujać w obie strony.
- Z jakiej to okazji?– spytała cicho przymykając oczy. Odgarnął jej włosy z karku i nachylił się nieprzestając się kołysać.
- Bez okazji – podwpływem ciepłego oddechu na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Uśmiechnęłasię otwierając oczy. Zgrałbym ruchem obróciła się do niego odrzucając włosy dotyłu.
- I światło teżwysiadło bez okazji?
- No, trochę mupomogłem.
- Niedobry James… -powiedziała – Chyba muszę na ciebie nakrzyczeć – dodała stając na palcach.Pocałowała go delikatnie i odsunęła się na niewielką odległośc.
- Tylko tyle?
- Byłeś aż takniedobry? – Spytała uśmiechając się kusząco.
- Diabelsko…
***
Uśmiechnęła się. Jak to możliwe że jeszcze kilka tygodnitemu byli tak szczęśliwi i zgodni a teraz nie umieją się nawet przebywać zesobą w jednym pomieszczeniu…
***
Nie poszedł daleko. Wyszedł z budynku pensjonatu, w którymsię zatrzymali i zatrzymał się od razu na najbliższej ławce.
Opadł na nią z cichym westchnięciem.
Co się z nimi działo?
- Znów się pokłóciliście? – Odwrócił głowę i zobaczyłstojącego obok Syriusza.
- Nie zdążyliśmy – mruknął obracając się powrotem – Wyszedłemzanim doszło do wymiany zdań…
- Eh Rogacz, Rogacz… co ja z tobą mam …- Syriusz pokręciłgłową i usiadł obok przyjaciela – Same problemy.
Potter zaśmiał się ironicznie.
- Jestem problematycznym człowiekiem – stwierdził po chwilimilczenia.
- A i owszem, jesteś… No, ale za to nie da się ciebie niekochać. – Powiedział szczerząc się.
- Powiedz to Lily…
Syriusz spoważniał. Spojrzał na przyjaciela surowym wzrokiemwyrażającym, że jest idiotą i powiedział z tak wielkim uporem jak jeszczenigdy.
- Potter, nie denerwuj mnie. Jeżeli ona cię nie kocha, to ciobiecuje że znajdę Smarka i przy tobie wyznam mu miłość!
James zachichotał.
- Nie wiem któro bardziej mnie kusi…
- Oj, zamknij się lepiej i słuchaj. To miała być ironia…
- Bardzo kusząca. Syriusz, ty naprawdę widzisz, że to nie masensu…?
- Już to kiedyś od ciebie słyszałem, wiesz?
- Z całą pewnością… ostatnio dość często je wypowiadam… jaktak dalej pójdzie to niedługo to zdanie będzie najczęściej wypowiedzianymprzezemnie…
Syriusz wyszczerzył zęby.
- Mów co chcesz, ale nigdy nie pobijesz „Evans umówisz sięze mną” – powiedział po chwili.
Potter wzruszył ramionami.
- Tak sądzisz… może i masz rację… - powiedział marszczącbrwi – był czas że wpadło mi w nawyk.
- Należy zauważyć ze w samej pierwszej klasie wymówiłeś jeokoło trzystu razy – powiedział spokojnie – Potem było już tylko gorzej. Wsumie nadal nie mogę pojąć, dlaczego nie dałeś sobie spokoju.
- Jeżeli chcesz mi uzmysłowić że jestem idiotą, to traciszczas – James spojrzał na przyjaciela – Wiem to od dawna.
Syriusza zamurowało.
- Szczere wyznanie – powiedział po chwili.
- Nie, naprawdę?
- Nie myślałeś żeby przestać być idiotą i coś z tym zrobić?
- Przywiązałem się do tej myśli – Potter uśmiechnął sięgłupio – usłyszałem to już tyle razy że…
***
- Potter ty cholernyidioto! – Lily spiorunowała chłopaka wzrokiem. Stali na błoniach – Co to mabyć!? – wskazała ręką na niebo, na którym wypisane wielkimi literami było„Kocham cię Liluś”.
- Liluś, nie złość siępomyślałem że…
- POTTER!
***
- Lilka, umówisz sięze mną?
- Jesteś takim idiotą,czy tylko takiego udajesz?
- Wiesz, ciekawepytane…
- Jesteś. – Powiedziałamarszcząc brwi.
- No nie do końca, bo…
- Potter błagamzamknij się…
***
- Dobra, masz racje – Syriusz wzruszyła ramionami – Nie mamowy żeby się odzwyczaić.
- Błyskotliwe… Ty mi lepiej powiedz co ja mam zrobić –mruknął James i wstał. Syriusz zastanowił się przez chwilę.
- Może jakiś kompromis? Lily wścieka się, bo przychodzisz dodomu, zaraz przed jej wyjściem. Ty wściekasz się, bo ona wróciła na praktyki inie ma czasu żebyście siedzieli razem. Chodzi wam o to samo.
- Co ta Liz z tobą zrobiła… Ty myślisz… Au!
Syriusz kopnął Jamesa w kolano i spojrzał na niego obrażony.
- Nie mów tego przy lunatyku, myślenie było jego działką.
- Idiota – mruknął Syriusz, po czym obaj wybuchli śmiechem.
Ladnie, bardzo ladnie , jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńOch Romeo dzięki Ci humor mi się od razu poprawił:* Naprawdę śliczna notka, jest tak hm...troszkę marzycielska:*:* naprawdę cudnie...Co jaj mam Ci powiedzieć? Przecież wiesz, że w tym co robisz jesteś najlepsza:) Przecież inaczej być nie może! W końcu to boska TY;) Strasznie mi się podobała ta baaardzo inteligentna rozmowa Blacka i Pottera;) Była taka, tak, tak...PraWdZiwA! :D Dziękuje:*Buziaki:* P.s: Czekam na nową notkę! - ech jak ja tego dawno nigdzie nie pisałam, dobrych kilka miesięcy;)
OdpowiedzUsuńJak można sie smucić skoro ty takie notki dajesz;p Nie no kochana... Ja się muszę wziąść za siebie, bo moje w porównaniu z tym są kiczowate;p Te wspomnienia by ły cudne... I zgadzam się z Julią. Jesteś najlepsza;]
OdpowiedzUsuńJak można sie smucić skoro ty takie notki dajesz;p Nie no kochana... Ja się muszę wziąść za siebie, bo moje w porównaniu z tym są kiczowate;p Te wspomnienia by ły cudne... I zgadzam się z Julią. Jesteś najlepsza;]
OdpowiedzUsuńech... Idioci XDmam nadzieję że w życiu Jamesa i Lilki zacznie wreszcie się układać ;)
OdpowiedzUsuńFajna notka. Te powroty do przeszło.ści fajnie wymyślane. Ale pogodzisz ich co nie? Z tego co zauwazylam Lily juz mieknie xD
OdpowiedzUsuńRozdział fenomenalny, dobrze napisane wspomnienia. Podobało mi się! Mam nadzieję, że już w krótce Jamesowi i Lily zacznie się układać... u mnie też nowy rozdział! Czekam na następny u ciebie :)
OdpowiedzUsuńCzemu taka krótka?? Świetna jak zwykle, a teraz znów trzeba czekać na następną. Kurcze,chyba się od tego bloga uzależniłam.
OdpowiedzUsuńcudo cudo cudo!!!!! piekne!!! wystroj bloga tez cudowny!!!!po prostu pieknie!!! na poczatku weszlam i myslalam ze pomylilam adrews...hihi a syriusz powinien pracowac jako psycholog do malzenstw(coponiektorych) nocia jest piekan...jak chyba zreszzta zawsze sa piekne...ale te wspomnienia....milo jest se przypomniec jak to potter dostawal w zeby ;>elanor morgan
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jakby to syriuszowe wyznanie milosci wygladalo....elle
OdpowiedzUsuńnotka swietna... taka mozna powiedziec ze taka... romantyczna :) oby wiecej takich :) a i moze Lily z Jamesem sie pogodza :) a ten myslacy Syriusz :D tylko zeby Remu sie nie dowiedział bo będzie zazdrosny :P świetnie POZDROWIENIA z http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńPiękna notka,po prostu brak mi słów,takie wspominanie doskonale oddały jej nastrój czekam na następną nocię :)
OdpowiedzUsuńNotka jest super.Czy te rysunki w w ramkach są Twojego autorstwa? Są pięknejeśli masz czas i ochotę to zapraszam na http://jej-zycie-bez-niego.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńŚwietna notka. Jak każda. Czekam na następną. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOoo, co ja widzę, zmiana szablonu? :) Nowy rozdział na www.evans-potter.blog.onet.pl :*
OdpowiedzUsuńNie no Bossko ;DWidzę że szablon zmieniony :P Teraz jest o wiele śliczniej ;DPozdro ;*
OdpowiedzUsuńŚwietne. Po prostu cudowne, ale weź..niech Potterowie się wreszcie pogodzą, proszę. Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę. Trzymaj się, buziaki:***
OdpowiedzUsuńkurka wodna uzależniłam się od twojego bloga!!! straszne nie??? przedwczoraj notek a ja wchodze codziennie bo juz nie moge doczekac sie nowego....tyle dobrze ze to uzaleznienie nie jest szkodliwe...a moze jednak??? maniaczka blogu o lilceevans16 przed chwila wykonala widowiskowy skok do sekwany, w celku uczczenia nowej noci....eh ta choroba mnie wyniszczy...juz zaczynam plesc bzdury....
OdpowiedzUsuńhrj a co powiesz na nocie szóstego grudnia???? no bo ja dalej wierze w Mikołaja, a to nieetyczne odbierac dziecku taka radoche.....
OdpowiedzUsuńa 20 komc!!! hihi napisalam nowa, mikolajowa nocie....elanor
OdpowiedzUsuńi komc nr 21 elanor
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na www.evans-potter.blog.onet.pl :) Zapraszam!
OdpowiedzUsuń