Poczatek końca
Jeszcze jedna uwagado Liluś-Ruda. Jeżeli sądzisz, że przejmę się twoimi komentarzami jesteś wbłędzie. Nie możesz mi nic udowodnić, bo doskonale wiemy, że każdą notkęnapisałam sama. I nie pozwolę żebyś mnie wyzywała od palagiatorek i kłamczuch.Nigdy nie byłam na twoim blogu – o ile on w ogóle istnieje i na pewno nic zniego nie kopiowałam.
A jeżeli jużkoniecznie chcesz mi coś udowodnić, to bardzo proszę prześlij mi adres swojegobloga. Ja jak wyłapie „plagiat” piszę swój adres żeby autorka wiedziała, z kimma do czynienia. Jeżeli jednak bardzo chcesz ze mną walczyć, a uwierz mi, że janie mam na to ochoty, to nie na blogu. Każdy twój komentarz będę kasować i ignorować.Jak by co, napisz do mnie Maila lub na gg ( 5112960 ) a chętnie podyskutuję ztobą na ten temat bo takie rozmowy nie maja najmniejszego sensu, a ja nie mamochoty się denerwować. Ah i jeszcze jedno - jeżeli sądzisz że twoje głupie uwagi i obelgi sprawią że przestanę prowadzić tego bloga to się mylisz - nie przestanę.
No, skończmy tennieprzyjemny wstęp i przejdźmy do notki.
Dobra, myślałam, żeopisywanie pełni to najgorsza rzecz na świecie – myliłam się. Ta notka jestnajtrudniejsza ze wszystkich, jakie miałam okazję pisać. Nie wiem czy miwyszła… nie umiem tego określić, może, dlatego że bardzo trudno mi się jąpisało i za cud uważam to, że ją w ogóle napisałam. Bo były momenty, gdy miałamochotę zamknąć plik i ją zostawić. Za dużo w niej psychologii chyba…
***
Początek końca
***
Lily spojrzała ukradkiem na męża. Wyjazd zbliżał się dokońca, a ona czuła, że razem z tym, zbliża się koniec ich małżeństwa.
I chodź nie umiała tego zaakceptować, wiedziała, że wszystkoto, co było dla nich tak ważne legło w gruzach. I nadeszła chwila, by w końcuto przyznać.
Liz myliła się – nie było już, o co walczyć. Resztki ichmiłości rozpadły się podczas kłótni na plaży i musieli godnie to przyjąć.
- James – jej chichy szept rozległ się w pokoju. Potterodwrócił powoli głowę w stronę żony.
- Możemy pogadać? – spytała po cichu, unosząc delikatniegłowę w stronę mężą.
W milczeniu kiwnął głową.
- Ja… uważam, że ciągnięcie tego nie ma sensu… - powiedziałaspokojnie czując pieczenie w oczach – Powinniśmy dać sobie trochę czasu…
Zamurowało go. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego.
- My nie umiemy żyć razem – powiedziała czując jak serce jejmocniej bije – Nie teraz… Uważam, że przez jakiś czas powinniśmy … - te słowanie umiały przejść jej przez gardło.
Milczeli oboje przez krótka chwilę, po czym James powiedziałspokojnie.
- Też tak uważam… Przez jakiś czas powinniśmy… zachowaćdystans.
Kiwnęła głową powoli nie patrząc na męża.
- Zabiorę Harryego i pojedziemy do mamy… - powiedziaławpatrując się w zachodzące słońce.
- Nie ma takiej potrzeby – powiedział szybko – Mamyprzydzieloną kwaterę w pracy… na początek to wystarczy.
- A Harry?
- To jeszcze jakoś ustalimy… będę przychodził do niego.
Kiwnęła spokojnie głową. Jakoś będzie…
Zamknęła walizkę z cichym trzaskiem i nie patrząc na mężawyszła z pokoju na ostatni spacer.
***
- Lily!
Cristin szybko podbiegła do przyjaciółki. Usiadła obok niejna ławce obok przyjaciółki.
- To już chyba koniec – powiedziała spokojnie kobietapatrząc na zachodzące słońce.
- Koniec czego…?
- Naszego małżeństwa – powiedziała spokojnie Lily i głoslekko jej się załamał – Postanowiliśmy na jakiś czas się odseparować…
- Co?! – Lupin spojrzała na Lily zszokowana.
- Nie umiemy ze sobą żyć – powiedziała Lily i otarłapojedynczą łzę.
- Umiecie…
- Uważasz, że kłótnie codziennie od kilku miesięcy to życie?
- Mieliście już podobne kryzysy…
- Nie takie… to nie ma sensu…
- Lily!
- Cristin.. Proszę, zostaw mnie samą – Lily spojrzała naprzyjaciółkę – Muszę pomyśleć…
***
- Jak myślisz, kiedy nas zauważą? – Cristin spojrzała zuśmiechem na bawiące się w ogrodzie córki. Dziewczynki zdawały się nie zauważyćstojących w drzwiach rodziców.
- Nie wiem… jutro może?
- Myślisz…?
Spojrzała na siedzącą na kocu Margaret, która zmarszczyłalekko brwi i podrapała się po czółku.
Odwróciła głowę w stronę rodziców i otworzyła buzie, chcączawołać babcię. Oczy dziewczynki zrobiły się okrągłe, gdy zobaczyły strojącegow drzwiach ojca i opartą o jego ramię mamę. Podniosła się i zaczęła biec wstronę rodziców.
Pozostałe dzieweczki, zaciekawione nagłym zrywem siostryodwróciły leniwie główki.
Tymczasem Margaret zdążyła już mocno przytulić się do tatydrugą rączką obejmując szyją mamy.
Amy i Emily zerwały się i szybko przebiegły dzielącą ichodległość, piszcząc z radości i klaszcząc w małe rączki.
***
Weszli w ciszy do domu. Harry rzucał rodzicom zaniepokojonespojrzenia, trzymając mocno dłonie obojga. Lily uśmiechnęła się do niegoponuro.
- Idź się rozpakuj, zaraz do ciebie przyjdziemy –powiedziała spokojnie i bez zbędnym wyjaśnień zniknęła za drzewami łazienki.Harry spojrzał na ojca, który pokazał mu żeby poszedł na górę i sam zajął sięwnoszeniem torby.
***
Weszli w milczeniu do pokoju. Siedział przy stolikuobserwując latająca nad sufitem miotełkę.
Lily usiadła na łóżku i gestem przywołała do siebie syna.Chłopiec w milczeniu przeszedł do matki.
James usadowił się na krześle i spojrzał na syna, zastanawiającsię, co powiedzieć.
Nigdy nie myśleli, że będą musieli przeprowadzić takąrozmowę z własnym dzieckiem.
To wydawało się najtrudniejsza rzeczą na świecie.
- Harry, kotku – Lily przerwała ciszę panującą w pokoju idelikatnie dotknęła ramienia chłopca – ja i tata… musimy powiedzieć ci cośważnego.
Chłopiec spojrzał na matkę pytająco.
- Co?
- Przez jakiś czas… przez jakiś czas… - zacięł
a się. Słowanie umiały jej przejść przez gradło.
- Przez jakiś ty i mama będzie tutaj sami – powiedział cichoJamesa, uważnie obserwując syna.
- Dlaczego?
Lily spojrzała na męża. Co mieli odpowiedzieć?
- Ostatnio ja i mama nie możemy się za bardzo porozumieć –powiedział powoli Potter – Lepiej będzie, jeżeli…
Chłopiec zmarszczył brwi. Po jego policzku popłynęłapojedyncza łezka.
Lily przełknęła ślinę i otarła delikatnie twarz chłopca.
Spojrzał z wyrzutem na ojca i powiedział cicho.
- Zostawisz nas?
James wstał i podszedł do syna.
- Synku, to nie tak – powiedział szybko patrząc na malca –Nie zostawiam was. Uznaliśmy z mamą, że będzie lepiej, jeżeli przez jakiś czasbędziemy mieszkali osobno – powiedział spokojnie biorąc chłopca na kolana.
- Nie chce – Chłopiec potarł oczy piąstką – chce żebyś był znami!
- Wiem, ja też nie chcę, ale tak musi być – powiedziałspokojnie mężczyzna – Przynajmniej na razie.
- Będziecie się widzieć – Lily potargała włosy chłopca –Tata będzie do ciebie przychodził…
- Jak tylko będę mógł… no, już – chłopiec wtulił się w ojca.Mężczyzna poczuł ciepłe łzy na swojej koszuli.
- Synku – Lily kucnęła obok męża i pogłaskała malca pozaciśniętej piąstce.
Chłopiec spojrzał na mamę zaczerwienionymi oczkami.
- Nie chce żeby tata się wyprowadził! Chce żeby był z nami wdomu!!
Lily westchnęła cicho i ukryła twarz w dłoniach. Jak mu to wytłumaczyć!?
- To nie potrwa długo – powiedziała po chwili.
Chłopiec pociągnął noskiem i zszedł z kolan taty.
Wgramolił się na łóżko i spojrzał na rodziców spode łba.
- Oszukujesz – powiedział cicho patrząc na ojca – nie chceszmnie…
- Harry – James westchnął i podszedł do chłopca – Nie mówtak – powiedział spokojnie – Bardzo cię kocham i nigdy nie myśl, że cię niechce – powiedział poważnie mężczyzna siadając obok syna.
Chłopiec odwrócił głowkę.
Lily podeszła do malca i usiadła po jego drugiej stronie.
- Harry, oboje cię kochamy i obojgu bardzo nam na tobiezależy. Nie masz z tym nic wspólnego – powiedziała spokojnie – Po prostu ja itata ostatnio troszkę bardziej się kłócimy i musimy przez jakiś czas odpocząćod tego. Spojrzał po obojgu i niepewnie kiwnął główką przytulając się do taty.
***
Usiadła na fotelu i cicho westchnęła. To było najtrudniejszarozmowa w całym jej życiu.
Spojrzała niepewnie na Jamesa, który chwilę po niej wszedłdo pokoju.
- To nie było łatwe – powiedziała cicho odwracając wzrok. Mężczyznapokiwał głową.
- Wcale nie było łatwe…
- Wiesz, pomyślałam że może by go jednak zawieść do rodziców– powiedziała spokojnie – Może będzie mu łatwiej…
- Lepiej nie – James pokiwał głową – Nie róbmy mu zamętu. Poza tym to, że zawieziemy go do rodziców nic nikomu nie pomoże, tylko utrudni…
- Może masz racje… nie wiem… - głos lekko jej się załamał.
Wstała i spojrzała po raz kolejny na męża.
- Pójdę się umyć… jestem zmęczona.
***
- Dobrze być w domu – Liz przeciągnęła się leniwie i rzuciłana łóżko. Syriusz zachichotał i spojrzał na rozanieloną żoną.
- Steven śpi?
- Odpadł jak tylko położył głowę na poduszce – powiedziałakobieta – Strasznie się stęsknił.
- Wiesz, swoją drogą ja też. Nie mówię, że było źle, ale…
- Oh, daj spokój! Nigdy więcej takich wyjazdów… może i bezdzieci jest spokojniej, ale nie dłużej niż jeden dzień.
- Tak…
- Lily i James chcą się rozejść – powiedziała nagle kobietai podeszła do siedzącego na krześle Syriusza. Kiwnął smętnie głową i pociągnąłją na kolana.
- Wiem, rozmawiałem z Rogaczem.
- Jak myślisz, uda im się być znów razem? – Spytała kreśląckółeczka po jego ramieniu.
- Nie wiem, to się wydaje poważne. Musieli sobie nieźledopiec, skoro zdecydowali się na oddzielne mieszkanie. Szkoda mi tylko Harryego– powiedział smętnie.
- Biedny dzieciak… nie wyobrażam sobie, żeby powiedziećsześciolatkowi… nie, nigdy!
Syriusz zachichotał.
- Nigdy się nie zgodzę na mieszkanie oddzielnie. Nawetgdybyśmy mieli mieszkać razem ze swoimi kochankami pod jednym dachem z łazienkapodzieloną na pół – powiedziała uśmiechając się niewinnie – Ale nie wiem jakty, ale ja nie szykuję się na żaden skok w bok…
- Ja raczej też – powiedział unosząc zabawnie brwi – jedynyskok, jaki planuje, dotyczy tylko i wyłącznie ciebie.
- Zgadzam się w stu procentach.
***
Chłopiec pociągnął nosem i spojrzał zaczerwienionymi oczkamina tatę.
Od rozmowy z synem minęły dwa dni i chłopiec przez pewienczas był pewny, że do tego nie wrócą i ojciec jednak zostanie.
Mylił się.
Pociągnął noskiem i podszedł do taty. Mocno się do niegoprzytulił. Lily stała oparta o futrynę patrząc z łamiącym się sercem na synka,który zaczął lekko drżeć w ramionach Pottera.
James przełknął ślinę i delikatnie odciągnął od siebiesynka. Chłopiec spojrzał na niego oburzony. James podniósł dłoń i otarłpoliczki chłopca.
- Muszę iść – powiedział cicho. Malec pokręcił główką.
- Nie!
- Synku, naprawdę muszę…
Malec pociągnął po raz kolejny noskiem, przełknął ślinę ibez ostrzeżenia zarzucił rączki na szyje mężczyzny.
- Nie idź… - powiedział cicho trzęsąc się lekko – Proszę…
- Harry…
Malec pokręcił główką, nadal mocno trzymając ojca.
Lily poczuła ciepłe łzy pod powiekami… dlaczego to było ażtak trudne. Przełknęła ślinę i podeszła do syna. Wzięła jego drobną rączkę ipowoli odsunęła go od ojca. Mężczyzna wstał. Popatrzyli chwilę na siebie,podczas gdy Harry objął nogi matki, wtulając się w nią i patrząc spode łba narodziców.
James kiwnął powoli głową do żony, spojrzał na syna,potargał go lekko po włoskach i z ciężkim sercem wyszedł z domu. Harry spojrzałpo raz ostatni na drzwi i mając nadzieję, że drzwi zaraz się otworzą. Gdy nicsię nie wydarzyło, wolnym krokiem zaczął wchodząc na górę.
- Harry…
Nie zareagował. Przyspieszył kroku i po chwili zniknął wczeluściach korytarza. Lily poczuła że łzy płynął jej po pol
iczkach.
Odetchnęła kilka razy i wolnym krokiem weszła na górę,wycierając mokre policzki.
***
Otworzyła drzwi i weszła do pokoiku syna. Podeszła doleżącego na łóżku chłopca i usiadła na brzegu.
- Harry, kochanie, nie płacz – powiedziała cicho i zaczęłagłaskać chłopca po główce.
- Chce żeby tata wrócił do domu – powiedział chłopiecpodnosząc główkę – Dlaczego wyszedł?
- Harry, kotku tak musi być – powiedziała spokojnie kobieta– Ja i tata nie czujemy się razem dobrze… przez jakiś czas będziemy mieszkaliosobno …
- A jak długo?
- Nie wiem, synku…
- Ale tata wróci?
- Nie wiem…
Chłopiec pociągnął noskiem.
- A dlaczego płakałaś?
Lily zamrugała. Skąd on wiedział?
- Bo jest mi smutno… chodź, zjemy obiad…
Chłopczyk pokręcił głową. .
- Nie chce – mruknął – Chce żeby było normalnie.
***
Pierwsza? Yesss..xD
OdpowiedzUsuńA teraz o notce..xD Eh.. Prawie się popłakałam jak czytałam tę notkę.. To takie smutne. Biedny Harry, co on musiał przeżyć. Ale z kolei ciągnięcie małżeństwa tylko ze względu na dziecko też nie ma sensu... Piękna notka, jak z resztą wszystkie. Pozdrawiam i całuję:*
OdpowiedzUsuńnOTKA JA K ZWYKle świetna xD Dziewczyno masz talent, napisz książkę. Dla mnie z dedykacją poprosze :))) Mam jedną uwagę do ~ Wisieńka ;) - pozostanie w małżeństwie ze względu ty.lko na dziecko ma sens (wg mnie oczywiśćie). Taki dzieciak pózniej bedzie sie obwinial za to, zamknie sie w sobie itp. Pomysl jak ty bys sie czula jakby twoi rodzice nagle stwierdzili ze beda mieszkac osobno
OdpowiedzUsuń3!
OdpowiedzUsuńA nie udało sie. Czwarta. A;le wierze ze Jamesowi i Lily się uda! Tylko tak strasznie zal mi Harrego........nocia smutna, tak strasznie smutna.....gdyby jeszcze padal deszcze tak jak wczoraj to bym sie poplakala. A tak.....spadlo 30 cm sniegu i to uratowalo mnie przed depresja...
OdpowiedzUsuńAż się normalnie poryczałam(ostatnio, często mi się to zdarza). Nie rozdzielaj ich na długo bo niektórzy tego nie wytrzymają(w tym ja), a i mam pytanie- trzymasz sie swojego epilogu czy nie?
OdpowiedzUsuńOMG. Normalnie melodramat, ale rzeczywiście bardzo trudna notka. Podobało mi sie to jak wytłumaczyłaś wszystko Harry'emu ! Czekam na następna notę. Pozdrowienia i buziaki:******
OdpowiedzUsuńTak, trudny rozdział. Zdecydowanie...ale musze ci przyznać, że wyszedł nieźle. I wydaje mi się, że lepiej niż myślisz. Może zostaniesz dramaturgiem? :P NAPRAWDE szkoda mi Harr'ego, a James... zachowuje się troche, jakby to rozstanie pod względem Lily nic go nie obchodziło, i to mnie niepokoi... www.evans-potter.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńSpoko notka ;D Czekam na następną i pozdrawiam ;D
OdpowiedzUsuńEkstra rozdzial! pozdro
OdpowiedzUsuńNotka ci wyszła dobrze, na dzieciach i psychologi sie za bardzo nie znam wiec wiecej ci nie powiem. Harry zle zniosl ta rozmowe ale jestem pewna ze sie ulozy ;) i to w 100% xD
OdpowiedzUsuńsmutno mi :( taka smutna ta notka byla plakac sie chce ... no ale mimo ze smutna to świetna... idealnie opisane emocje uczucia... brak slow...POZDROWIENIA z http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńJa tez chce zeby bylo normalnie! Czyli zabawnie, romantycznie, ciekawie cudownie,ODLOTOWO! Bo na razie ten rozdzial nie ma tej pierwszej cechy:(! Ale mam nasdzieje ze w nastepnych nociach juz ona wroci :)
OdpowiedzUsuńNotka świetna. Najlepsza. Wzruszająca i smutna. Prawie się popłakałam. Szkoda mi chłopaka. Buu... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper blog wejdź na www.hp-potomek-wielkiej-5.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńLily i James nie razem?Nie!Oni nie mogą być osobno mam nadzieję,że to niedługo zrozumieją heh
OdpowiedzUsuńŻeby zładodzić lekko spamowaty kom olic cos tam coś tam zadam pytanie które zadaje bardzo czesto. Kiedy nowa no...albo nie: Panno najłasakwsza czy zechcesz zaszczycić nas, biednych robaków pełzających u twych stóp, kawałkiem twojej twórczoiści twojego niebiańskiego talentu? Czy dasz napawać się widokiem nowej notki? Czy zdecyduyjesz się obdarować nas swojim geniuszem?pozdrofffk
OdpowiedzUsuńNowaq notka na moim blogu. hihi w koncu...
OdpowiedzUsuńSiemka xD Zgłos sie do konku.! www.Darka94.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńSkasował mi się mój numer gg i cała lista, więc prosze cię poda mi jeszcze raz swój żebym mogła się dowiadywac o nowych notkach na tym blogu. Napisz na 8438872
OdpowiedzUsuńA wena wróci?
OdpowiedzUsuńHmmm przez pewien czas miałam wrażenie jakby Jamesowi wcale nie zależało już na Lily i Harrym....Ciekawe...:(
OdpowiedzUsuńwiesz, niedawno znalazlam twojego bloga i zaczelam go czytac, na poczatku wydawal mi sie typowy, ale od 5 notki sie wciagnelam. jest wspanialy. a przy tej notce sie poplakalam. wiem, glupie. jle jest naprawde sliczna. gratulacje!
OdpowiedzUsuńWiem że to chamskie i sama nie lubie SPAMów ale to sprawa życia lub smierci(a raczej dalszej działalnosci bloga; ;) )W każdym razie chciałam cię zaprosić na nowo powstałą stronkę z ocenkami. Oceniamy tylko blogi o tematyce potteroskiej.Zastanów się, naprawde warto się zgłosić! www.o-fretki.blog.onet.pl PS.Jeszcze raz przepraszam za SPAM
OdpowiedzUsuńCo do ogłosznia to pochwalam, bo należy się, że sie tak wyrażę "rudej debilki" (żeby nie obrażać Lily). A co do notki, to się zabiram do czytania.
OdpowiedzUsuńOch, to było takie piękne i romantyczne. Popłakałam się. Ja wiem, co prze żywa Harry. Sama takich kłotni między rodzicami doświadczyłam. Nie odzywali się do sibie przez 2 tygodnie, po czym tato się wyniósł na miesiąc. Mama płakała w nocy i ran miała zapuchnięte oczy. A po powrocie wszystko znowu było jak dawniej. Wszystko ok. Miałam około 7 lat. I chociaz mam 13, pamiętam to doładnie. Przepraszam Cię za to rozpamiętywanie, ale ja tak muszę. Nie potrafie sie powstrzymać.
OdpowiedzUsuńWiem, że pewnie tego nie odczytasz, ale muszę to napisać. Czytam twoje opowiadanie od piątku(tamtego) i jestem juz tutaj. Przy kłótniach Lily z Jamsem zawsze miałam łzy w oczach. Niektóre momenty(budowanie zamku, wyzywanie Jamesa od imbecylów, zaręczyny ich wszystkich) były strasznie śmieszne, ale ta notka na prawdę wprowadziła mnie w płacz. Jest piękne. Znaczy może nie piękna, ale na prawdę ci wyszła. Teraz siedzę i ocieram łzy. Muszę wspomnieć, że mnie nie wzruszaja byle jakie rzeczy. W szkole przy smutnych filmach wszyskie dziewczyny beczą, ja jedyna nie. Nawet na pogrzebach rzadko się rozklejam. Na prawde gratuluję Ci pomysłów i wszystkiego. Ja nigdy nie będę potrafiła tak pisać.
OdpowiedzUsuń