Trojaczki patt 4

Niezbyt długie ale miałam z tym Nielaba problemy. Alenie o tym chciałam pisać. Do Werak.

Kochana ty moja, nie wiem co mam ci napisać. Znów mniewzruszyłaś.

Zabrakło mi po prostu słów.

To jest przed ostatnia część. W następnej przenosimysię jak dziewczynki mają 3 latka. Może jeszcze coś wcześniej związanego z „kupnem”braciszka.

Notka dla Werak i elanor ;p

Ach, jeśli chodzi o te 21 komentarzy… cóż nie będę pisaćże to było miło bo chyba o tym wiesz?

***

- Jeśli zaraz mi nie pomożesz, to nie ręczę zasiebie! – Cristin weszła do pokoju trzymając na rękach półroczną już Amy, którakrzyczała w niebogłosy. Stanęła wściekła i rozejrzała się po pokoju. Spojrzałana męża i westchnęła. Stał po środku pokoju. Na jego rękach siedziała równiebardzo rozkrzyczana jak siostra, Emily.

- Jeśli chcesz żebym wziął Margaret, mylisz się –powiedział obracając się,

- Nie daje sobie rady – jęknęła kobieta patrząc napłaczące córki –Dlaczego musiały rozchorować się równocześnie?

- Podejrzewam że fakt iż śpią w jednym pokoju ichorują na różyczkę jest odpowiednim argumentem… - powiedział dotykając czołacórki – Znów dostaje gorączki.

- Termometr jest w sypialni dziewczynek –powiedziała – Lepiej chodźmy na górę.

Kiwnął głową i cała czwórka wyszli z pokoju,

**

Weszli po cichu do sypialni i oboje bez słowarzucili się na łóżko. Poleżeli chwilę w ciszy i po chwili oboje usiedli nałóżku,

- Ja idę się pierwsza myć.

- Ja idę się pierwszy myć,

Spojrzeli na siebie i roześmiali się głośno.

- Idź pierwsza – powiedział mężczyzna.

- Dziękuję, jesteś cudowny – powiedziała spokojniei cmoknęła go w policzek- Jeszcze jeden taki dzień i padnę nieżywa…

- Zwolnię się jutro wcześniej – powiedziałspokojnie Remus podczas gdy kobieta zaczęła rozglądać się po pokoju wposzukiwaniu piżamy. – Sprawdź pod łóżkiem.

- Co? – spojrzała na mężczyznę – Pod łóżkiem?

- Tak, dziś rano ją tam rzuciłaś – powiedziałspokojnie,

Schyliła się.

- Masz rację…- Powiedziała spokojnie pokazując mupiżamę.

Podeszła do drzwi, posłała mu uśmiech i wyszła zpokoju.

Położył się na łóżku i przymknął oczy. Dziewczynkidały im we znaki. Od samego rana płakały, jęczały i kwiliły – choroba dawałasię wszystkim we znaki.

Otworzył oczy i wstał. Mimo, że okresnieprzespanych nocy już dawno minął, on jednak wolał do nich zajrzeć.

Uchylił drzwi i wszedł po cichu do pokoiku.Zachichotał na widok kolorowych tabliczek wiszących nad łóżeczkami („ Kochanirodzice, mam na imię Emily, nie Amy”), które zostały wykonane własnoręcznieprzez Syriusza i Jamesa. Miał to być żart ironizujący fakt że dziewczynki byłynotorycznie mylone. Okazał się on jednak bardzo dobry pomysłem, gdyż ułatwiłoto identyfikowanie Lupinek nie tylko przez rodziców, ale też każdego kto jewidział,

Trzeba to było przyznać – były prawie identyczne ipomimo że Państwo Lupin poznali je naprawdę dobrze i oboje wyłapywaliniewielkie różnice często nie potrafili ich rozpoznać.

Na palcach podszedł do łóżeczka. Emily spała wnajlepsze. Leciutko dotknął czoła dziewczynki – było chłodne.

Podobnej rewizji dokonał na pozostałychdziewczynek. Gorączka spadła.

Ze spokojnym sumieniem wyszedł z pokoju.

- Jak? – Cristin spojrzała na męża, Kiwnął głową,dając znać że jest w porządku.

- Śpią – powiedział uśmiechając się.

- Dzięki Bogu, mam już dość, ile to może trwać..

- Miejmy nadzieję, że szybko przejdzie.

**

Otworzyła oczy i zamkniętymi oczami wymacałabudzik. Spojrzała przelotnie na zegarek. Dochodziła druga.

Wygramoliła się z łóżka i po omacku przeszła dosypialni córek i zajrzała do środka.

Spały jak zabite i nic nie wskazywało na to, żebymiały przestać.

**

Harry szedł obok Stevena. Obaj chłopcy milczeli. Wich małych, czteroletnich główkach kłębiło się tysiąc pytań.

Harry zatrzymał się i spojrzał na kolegę.

- A ty wiesz, dlaczego one są czy? – spytałmarszcząc brwi.

- Mama mówi że one są tlojackami – powiedziałpoważnie chłopiec.

- Mi też, ale ona oszukuje! U babci byli dwaj tacysami chłopcy i powiedzieli że nie są tlojackami tylko bliźniakami.

- Może wujek dokupił jedną.

Oczy Harryego zrobiły się duże jak koła jegosamochodziku.

- To dzieci się kupuje?

- Nie wiem, ale Kidyś pewna starsza panipowiedziała mi, żebym poprosił mamę żeby mi kupiła braciszka…

Harry zatrzymał się. Wszystko jasne! Dzieci siękupuje!

Odwrócił się i pobiegł do idących z tyłu rodziców.

-  Mamo,tato, a kupicie mi braciszka?

Lily zatrzymała się wryta, James zamrugałzastanawiając się o co chodzi jego synowi. Liz i Syriusz zatrzymali się patrzącto na Hrryego, to na swojego syna.

- Harry, ale dzieci się nie kupuje…

- Nie? To dlaczego dziewczynek jest tak dużo?-Steven włączył się do rozmowy.

- My wszystko wiemy! Wujek i ciocia dokupili je,żeby nie były same!

- Chłopcy, dzieci się nie kupuje. Dzieci się rodzą– powiedział rezolutnie Syriusz, kucając obok syna.

- To urodzisz mi braciszka? – Harry spojrzałpytająco na ojca.

- Harry, synku dzieci nie rodzą się od tak o – Lilykucnęła obok Syriusza.

- A jak się rodzą dzieci?

Lily policzyła do dziesięciu. Dlaczego musiało dotego dojść?

- Normalnie kochanie – Liz wzięła synka na ręce –To… tak jakoś wychodzi…

Syriusz przewrócił się. Harry przydreptał do niegoi nachylił się nad nim.

- Wujku, co się stało?

- Nic Harry… idźcie się bawić, zaraz zrobi sięzimno.

- A co z moim braciszkiem? – Harry spojrzał narodziców.

Wymienili spojrzenia.

- Idź się bawić- powiedziała Lily. Chłopcyodwrócili się na pięcie i odeszli powoli mrucząc pod nosem „Zawsze to samo, idźsię bawić…”

Lily zachichotała.

James nachylił się nad nią i szepnął jej do ucha.

- A może jednak by jednak pomyśleć o braciszku?

- Pod warunkiem że sam go urodzisz – powiedziałakobieta i zachichotała.

- No i temat skończony…

***

- Jak myślisz, mówią prawdę?

- Nie – stwierdził Harry – Oni tak powiedzieli bonie chcą mi kupić braciszka! Dlatego powiedzieli że braciszka się nie kupuje.Ale ja uzbieram na braciszka i sam go sobie kupie!

Steven pokiwał żarliwie głową.

- Tak… ale Harry… gdzie się kupuje dzieci?

***

Spojrzała na dziewczynki. Siedziały na podłodzebawiąc się leżącymi wokół zabawkami. Emily leżała na brzuchu próbując dosięgnąćrączkami trzymanego przez Amy misia/

Margaret siedziała gryząc ucho pluszowego misia.Wzrok dziewczynki dosięgną leżącego kilka metrów od niej kotka z niebieską wstążką.

Cristin ziewnęła, nie spuszczając wzroku zdziewczynek. Zmęczenie górowało. Nie zauważyła jak Margaret klęknęła i żwawoprzeraczkowała przez kawałek pokoju. Gdy wydawało się, że osiągnęła cel… notak, jestem wredna, więc nie pozwolę jej tak łatwo zdobyć celu. ( „No, ale onama tylko jedenaście miesięcy…’ „Gieniu, chcesz dostać w zęby?” „ Nie, jużsiedzę cicho…”)

Wracając do samotnej wędrówki Margaret. Tak, wczasie gdy Gienio narzeka na los dziewczynki, ona zdołała poraczkować do stołui zgrabnie się podciągnąć do pozycji stojącej. Cristin nie zwróciła na tozbytniej uwagi. Dziewczynki wyjątkowo zgrabnie poruszały się trzymając mebli.

Amy rzuciła zabawkę, która uderzyła prosto w nosjej siostry. Emily wyd
ała z siebie głośny krzyk. Cristin wstała i podeszła docórek, próbując obie uspokoić.

Tymczasem Margaret dodrapała do krawędzi łóżka.Dziewczyna widząc że nie ma się czego złapać rozejrzała się niepewnie.

Cristin posadziła Emily na podłodze i podała jejzabawkę. Wzięła Amy na ręce i podeszła do stołu, gdzie stała buteleczka zherbatką. Podała ją dziewczynce, która szybko wzięła ją w swoje rączki iłapczywie się napiła.

Odstawiła córkę na podłogę i uśmiechnęła się. Obiedziewczynki siedziały obok siebie bawiąc się spokojnie… zaraz… Obie?

Gdzie Margaret.

Rozejrzała się po pokoju i stanęła jak wryta.

Między łóżkiem a miejscem gdzie położony był kotekbyła odległość jednego metra.

Margaret stała w połowie chwiejąc się lekko.Podniosła nóżkę i straciła równowagę, lecąc na pupę.

Rozejrzała się zdezorientowana, czując jak matka doniej podbiegał i bierze ją na ręce. A kotek jak stał na podłodze tak stał…

***

Siedziały wszystkie w kuchni. Dziewczynki rozglądałysię z zainteresowaniem, jak mama biega po kuchni przygotowując obiad. W kącieMargaret po raz kolejny próbowała wstać. Kotek został w pokoju.

Cristin obróciła się i podeszła do córki.

- Siedź spokojnie, zaraz przyjdzie tata i będzie zrzędzić,że nie ma obiadu… no dobra nie będzie ale siedź spokojnie – powiedziała iposadziła córkę na dziecinnym krzesełku obok sióstr.

Emily złapała Amy za kucyka. Krzyk rozniósł się popokoju.

Cristin podbiegła do dziewczynek i wzięła tą najbardziejrozkrzyczaną na ręce( dziewczynki miały to do siebie, że jak jedna zaczynałapłakać pozostałe szybko się do niej przyłanczały).

***

Pocałowała męża w policzek. Trojaczki zgodnie wraczkowałydo przedpokoju.( oglądał ktoś Betthowen II? Tam na końcu była taka scena jaktrzy bernardyny zbiegają po schodach i mieszkanie się trzęsie. Wejście trojaczkówwyglądało podobnie… wybaczcie odbija mi…)

- Nawet nie zgadniesz, co się dziś wydarzyło – Cristinspojrzała dumnie na dziewczynki, zastanawiając się która zrobiła pierwszy krok.Z góry wyglądały tak samo…

- No?

- Margaret zrobiła pierwszy kroczek – powiedziała kobietaschylając się do poziomu dziewczynek.

- No to się zacznie… teraz pierwszy kroczek, zamiesiąc zarznął chodzić, za dwa miesiące będą coraz lepiej mówić a nam zostaniejuż tylko zamknąć się w sypialni przed własnymi dziećmi …

Cristin zaśmiała się. Odrzuciła włosy do tytłu.

- Dlaczego w sypialni? – spytała unosząc brwi.

- Jest najwięcej miejsca…, chociaż masz racje…łazienka bardziej odpowiednia…

Cristin zachichotała.

- Może być i łazienka.

***

 
 

Komentarze

  1. ruda24@poczta.onet.eu16 listopada 2007 11:00

    Ja napewno byłam kupiona. W stu procentach. Co oni wogóle plotą o jakiś ciążach?! Świetan notka. Jak zwykle zresztą. Mam ogromną ochtotę na ............... następna notkę. !!!LilennePS. Na http://lily-i-james-potter-magia-milosci.blog.onet.pl/ nowa notka. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha..! Luniaczek chce do sypialni bo chce następne trojaczki..xD Rozwalił mnie Harry z hasłem, że uzbiera na braciszka..xD O lol to było piękne.. Notka cudna jak zwykle..xD I to wejście trojaczek.. Jesteś boska.. Szkoda, że to przedostatnia część..;( Pozdrawiam i całuję:*

    OdpowiedzUsuń
  3. karola511@amorki.pl16 listopada 2007 11:37

    sliczne piekne...epitetow brakuje...normalnie boskie...jestem trzeciaelanor

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja wiedziałam... a ja wiedziałam;p ż notka będzie super!!!! a ty mi nigdy nie wierzysz;p;p.... No i kto miał rację? Ja! Czekam na tą kolejną część... Jak mi gg bedzie działać to pogadamy...

    OdpowiedzUsuń
  5. karola511@amorki.pl16 listopada 2007 11:48

    ajaj i przedtem sie spieszylam zeby mnie nie ubiegli z tym komciem a skoro juz zaklepalam sobie 3 miejsce moge sie rospisac:1.blog jest fantastyczny szkoda ze chcesz go p[orzucic na pastwe losu gdzie go moga zdeptac zniszczyc itp itd.2.nocia jest cuudowna3.heh i znow spadlam z krzesla! gdzie sie kupuje dzieci? o moj boze ja umre heheheh4.dzieki za dedykacje5.co to ja chcialam...nowa nocia na moim blogu...super dluga choc bee.6.i jescze cos chcialam...ajaj przez to ze mam stluczona dolna czesc plecow zapomnialam7. no te 21 komci...heh rekord nie? ciesze sie ze pomoglam...8.widzisz przypomnialam se...ee znow zabaculam.9.no tak podpis:elanor

    OdpowiedzUsuń
  6. Juz to mowiłam ci na gg ale powiem raz jesczezdzia za dedykacje ;*naprawde to miłei ja naaprawde nie chciałam zrobic ci metlka w głoweie...tylko tak zebys wiedziała ze jak odejdziesz bedzie smuutnobo mówiłas ze tylko pare czesci opowiadanie sie ukaze... ;(i tak smutno mi bo wiem ze sie niedługo skonczy...ale nie stop bo znów sie rozpisze o tym co nie trzebaco do noci booska!cudowna masakrycznie pieknano az słów mi braknie moge sie doczekac spełnienia mazen herego które wcale nie beda taki do konca spełnioneale Tśśś:Ppodobaja mi sie tabliczki wykonane przez JAmesa i syriusza i kocham takie cuudowne proste rozumowanie dzieci...one czesto widza wiece niz my bo my juz uwazamy ze nic nie moze byc tekie proste bo umiemy myslec zawile a dzieci ze swoim prostym roumowaniem... cóz wycgodza na tuym ajniejtak jak te sklepy ;>z dziecminie wiedziałam ze tak jest xDnie ale musisz mi podac adresy zeby jak bym miała zamiar miec dzidzie to sobie mogła ja kupic ;PNie ale bosko nie iwem co pisac bo jestem zmeczona po pieszym rajdzie [szlismy 10 km] wczesniejszych 7 hodz w sQl i bliskim spotaniem z kszakaminastepnym razem napsize wiecejOBIECUJE ! ;Pbuzaki werak ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. ~elanor z www.karolinaihogwartnakaraibach.blog.onet.pl17 listopada 2007 09:19

    tez mysle ze wtej mojej notce troche namieszalam...ale co zronisz, nic nie zrobisz...a co do toma...heh chyba masz racje

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi rodzice nie chcieli dokupić ani siostrzyczki ani braciszka xDD Buhahahhaha xDD Nie no interpretacja Harr'ego jest świetnie wymyślona :) Ale ciąże nie istnieją to prawda xD Dzieci się kupuje, tylko gdzie? xDD Pozostało zapytać rodziców lol xDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobało mi sie o tym kupowaniu dzieci. A najbardziej fragment: "To ja sobie sam uzbieram pieniążki i kupię brata". Pzprasza, że cytat jest niedokładny, ale go dobrze nie zapami.etałam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna