Rajstopki, babcie itp
Rozejrzała się po ulicy. Złapała mocniej Harryego za rękę irazem przeszli na drugą stronę. Lily uśmiechnęła się do siedzącej w lodziarniprzyjaciółki.
Weszli do ogródka i podeszli do Liz.
- Mogę iść do Stevena?
- Tak idź – Lily uśmiechnęła się do syna i zajęła miejsceobok przyjaciółki – No, to opowiadaj, co znów wymyśliliście.
- Poczekaj, czekamy jeszcze na Cristin – Liz łyknęłamrożonej kawy. Po, mimo że był dopiero maj, na dworze było gorąco.
- O! Udało ci się wyciągnąć Panią Lupin z domu? Gadaj, co jejzrobiłaś!
Liz zachichotała.
- Powiedziałam że ma przyjść i koniec, bo jak nie, topodeślę jej ciasto z rodzynkami…
Lily roześmiała się.
- Niepodważalny argument – stwierdziła uśmiechając się.
- Póki nie ma dziewczyn, powiedz mi co się dzieje?
Potter natychmiast przestała się uśmiechać. Jej twarz naglesię wydłużyła i zrobiła poważna. Wyglądała na bardziej zmęczona i zmartwionaniż wcześniej.
- Nic – powiedziała chłodno.
- A Harry jest dziewczynką…
Lily zachichotała.
- No dobra, może i coś się dzieję. Ale to nie jest wartemarnowania czasu.
- Jest… No witam! – Liz uśmiechnęła się, gdy do ich stolikapodbiegły dziewczynki, długie warkocze związane na końcu czerwonymi gumeczkami,duże ciemne oczy przykryte firaną długich rzęs, duże jasno różowe usta i złowieszczyfigiel w oczach. Kobiety przyjrzały im się dokładanie.
- Cześć dziewczynki – powiedziała Liz, dochodząc do wnioskuże nie ma szans na odróżnienie ich – Gdzie mama?
- W środku, kupuje nam lody – odpowiedziała stającanajbliżej Amy.
Liz zachichotała.
- Może pójdziecie jej pomóc?
Dziewczynki zmarszczyły brwi i Liz przez ułamek sekundywydawało się, że różnią się oczami.
Przyjrzała się dokładniej i pokręciła ze zrezygnowaniemgłową.
Cristin i Remus powinni dostać jakąś nagroda za to, żeumieją je rozróżnić.
- No dobla – dziewczynki odwróciły się i wbiegły do środka.
- Która jest która? – Lily spojrzała na przyjaciółkę.
- Nie mam pojęcia…
Kobiet zachichotały.
- Z czego rechoczecie? – Cristin uśmiechnęła się doprzyjaciółek i posadziła dziewczynki na metalowych krzesełkach – zaraz będąlody – powiedziała uśmiechając się figlarnie – od lat nie jadłam!!
- Oj tak… - Lily pokiwała głową – Pyszne lody dla życiaochłody…
***
- Lily… wiesz, że nie wiem, co ci powiedzieć? – Lizspojrzała z zakłopotaniem na przyjaciółkę – w sumie, oboje macie rację… I obojepowinniście ustalić tak pracę, żebyście mogli się więcej widywać…
- Liz, czy nie rozumiesz że jak oboje jesteśmy w domu, tosię kłócimy o byle co? Najgorsze jest to, że Harry widzi że coś nie gra…
- Tym bardziej musicie znaleźć kompromis – Cristin włączyłasię do rozmowy, patrząc na obie przyjaciółki – Nie wiem… przecież na pewno dasię jakoś ustalić twoje dyżury…
- Nie wiem już nic… Liz, w właściwie po co się chciałaśspotkać?
- Właśnie! Posłuchajcie, bo ja mam sprawę – Liz uśmiechnęłasię figlarnie. Lily wymieniła niepewno spojrzenie z panią Lupin. Liz cośwykombinowała… a jej figlarny uśmieszek sugerował że nie było to coś dobrego.
- Co powiecie na weekend na wybrzeżu?
- Hm… nie sądzę żeby to był dobry pomysł – Lily przygryzła łyżeczkę od lodów – wystarczy żeja i James kłócimy się w domu Harry…
- Nie! Nie zrozumiałaś mnie! Bez dzieci. Wysłałoby się ichdo dziadków… Nic nie mów! Dobrze obie wiemy, że twoja mama da sobie z nimiradę! – Powiedziała widząc, że Cristin otwiera usta.
- Chciałam powiedzieć, że to dobry pomysł – Lupin pokazałajęzyk przyjaciółce – a mama chętnie je weźmie. Ostatnio sama się pytała, kiedymamy zamiar gdzieś się wybrać… obawiam się jednak, że ma w tym swój ukryty cel…
Lily wybuchła śmiechem.
- Sugerujesz, że chciałaby jeszcze raz zostać babcią?
Kobieta wzruszyła ramionami.
- Z nią nic nie wiadomo… ale, ja jestem za – powiedziałaposyłając im uśmiech.
- Ja też, ale jestem pewna, że James nie będzie chciał.
- O to się nie martw, Syriusz obiecał się nimi zająć. ZPeterem i Patsy ni będzie problemu więc… gdzie jest Amy?
- Tam – Cristin wskazała na dziewczynkę.
- E…Margaret?
- Obok…
- Emily?
Kobieta rozejrzała się dookoła.
- Jest tam – dziewczynka siedziała na krzesełku obokHarryego i patrzyła jak chłopiec rysuje. Przekręcała główkę w jedną i drugąstronę, marszcząc brwi z zainteresowania. Lily uśmiechnęła się.
- No… moja droga, obawiam się, że twoja córka wyrośnie nabardzo rozrywkową dziewczynę…
***
- Nie chce! – dziewczynki zmarszczyły brwi w wyraziewyraźnego protestu – Zabierz to ode mnie!
- Amy…
- Nie! Nie namówisz mnie!
Cristin usiadła na łóżeczku dziewczynek. Spojrzała po kolei nakażdą z nich. Cała trójka stała w samych rajstopkach z rączkami skrzyżowanymina piersi. Posyłały matce obrażone spojrzenie, skutecznie odwracając wzrok odtrzymanej przez nią sukienki.
- Emily, załóż tą sukienkę w tej chwili!
- Nie! Nie pasuje do rajstopek!
- Zmienimy rajstopki – powiedziała spokojnie kobieta.
- Chce te rajstopki!
- Co za różnica w których rajstopkach pójdziesz?
- Inne mnie pobubiają…
Cristin zamrugała. Czy jej córka właśnie powiedziała, żerajstopy ją pogrubiają?
- Kto ci to powiedział?
- Susy – odpowiedziała dziewczynka – powiedziała, że winnych wyglądam glubo!
Cristin wzięła córeczkę na kolana.
- Kochanie, nie wyglądasz grubo… Susy po prostu byłazazdrosna, bo nie ma tak ładnych rajstopek…
- I nie poglubiaja mnie?
- Nie kochanie… to założysz inne?
- Nie!
- Dlaczego?
- Bo nie będą pasować do nowych bucików!
***
- Remus… - Cristin spojrzałana męża – czy wiesz co zrobiła dziś twoja córka?
- Która? – Remus wystawił nos zza gazety.
- Emily.
- To też twoja córka… a co zrobiła?
- Odmówiła założenia rajstopek, bo ja pogrubiają –powiedziała spokojnie kobieta. Remus powoli opuściła gazetę.
- Co robią?
- Pogrubiają ją…
- Co? Skąd ona wzięła ten pomysł?
- Mówi że jakaś koleżanka jej tak powiedziała.
Lupin zachichotał.
- Nie chcę myśleć co będzie za dziesięć lat.
- Ja też...
Uśmiechnęli się do siebie.
***
- Nie chce do babci!
- Margaret, niedługo wrócimy – Remus wziął córeczkę na ręce– Nie zauważysz kiedy.
- Nie chce!!
Cristin spojrzała na córeczkę z żalem. Aż jej się sercekrajało gdy widziała jak mała wtula się mocno w ojca i nie chce go puścić. Ijak tu ją zostawić? Wiedziała że jak tylko pójdą, dziewczynki zrobią zadymę,jednak szybko przestaną, zajmując się zabawą.
- Obiecuję ci, że niedługo wrócimy – powiedziała biorąccóreczkę na ręce, podczas gdy na Remusa rzuciła się pozostała dwójka.
- Nie wrócicie!
- No wiesz! Jak byśmy mogli – uśmiechnęła się do dziewczynkii otarła jej łezkę z policzka. – Obiecuję!
Trojaczki pociągnęły nosem.
- To co? Idziemy?
Pokiwały główkami, wzięły do rączek swoje plecaczki zzabawkami, misie pod paszki i smętnym krokiem wyszły z domu.
***
- Babcia!
Podbiegły do kobiety i rzuciły jej się na szyję. Kobietazachwiała się i upadła na podłogę śmiejąc się głośno.
Cristin uśmiechnęła się do matki.
- No proszę, a przed chwilą był taki płacz – powiedziałaspokojnie wnosząc do domu torbe z ubrankami.
- No wiecie co? Takie duże i płakały?
- Tylko troszkę – powiedziała Amy uśmiechając się do babci.
- Troszckę… - Remus spojrzał z powątpieniem na dziewczynki,która zachichotały.
- Jak na swój wiek, wypłakałyśmy tylko mało łez. Jesteśmytrzy i jakbyśmy chaciny mogłybyśmy walc cale wiaderko.
- Oh, oczywiście, tata się nie zna…
- No to co? My idziemy?- Cristin spojrzała na męża. Tenkiwnął głową i kucnął.
Cała trójka rzuciła się na niego ponownie, przepychając sięmiędzy sobą i wykrzykując, że będą tęsknić.
- No dobra, moje panny – Pani Robertson spojrzała na wnuczki– żegnać się z mamą i do domu. W środku czeka na nas ciasto z truskawkami.
Cristin roześmiała się widząc jak oczy dziewczynek robią sięokrągłe. Rzuciły się na mamę, mocno ją wyściskały i wbiegły do środka.
- Ty to wiesz jak je przekonać…
***
- Steven, puść nogę taty- Liz z trudem powstrzymywałaśmiech, widząc jak Chłopiec siłuję się z nogą ojca.
- Nie bo oddacie mnie do babci!!
- I tak pojedziesz do babci – powiedziała – najwyżejobetniemy tacie nogę.
Chłopiec szybko puścił ojca. Jak obetną mu nogę, nie będziemógł z nim chodzić na plac zabaw.
- No…
- A jak babcia mnie zje?
- Tyle razy ci mówiłam, że babcia nie zjada dzieci…
- A jak zacznie!? Będę pod ręką.
- Nie zje cię… jak by to miała zrobić już by to zrobiła… poza tym sam mówiłeś że babcia zjada rozumy! Skąd wiesz że dzieci nie?
Syriusz roześmiał się.
- babcia nie zjada rozumów, tylko zachowuje się jakby zjadłarozumy – powiedział parząc na syna. Ten pokiwał głową i z lekkim niepokojemwyszedł ze swojego pokoju zmierzając do drzwi.
***
No i udało ci się. Tak mnie uderzyły te komentarze, że notkęwyklikałam w dwie godziny! Do jest do Elanor. I notka tez jest ze specjalnądedykacją dla niej. I jeszcze jednak dedykacja, dla Gracji. Wiesz za co kochana;p
Znowu pierwsza?? Yeah! Kocham te dziewczynki.. Są świetne.. Steven z resztą też... Bosska notka.. A zwłaszcza fragment z obcinaniem nogi Syriusza i zjadaniem rozumow i dzieci przez babcię. Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńaa druga w nastepnym komciu napisze wiecej bo teraz zaklepuje miejsce
OdpowiedzUsuńech no wiec:(kocham pisac w punkatach.1.nocia jest cuuudna(ja sie chyba powtarzam ale tylko to slowko mi pasi)2.blizniaczki sa..."te rajstopki mnie pogjubjaja( jako ze czytam tego bloga od pewnego czasu trzymalam sie mocno fotela dzieki czemu udala mi sie nie potluc tak jak zazwyczaj).3.no wiesz liz..tak dziecko straszyc hehe....4.i kurka nie zdazylam...5.te komcie..one nie sa takie poganiajace bo ja rozumiem ze czasu brak...po prostu...jak mi sie cos spodoba to musze...a przy tym....jako ze twoj blogus jest najfajniejszy to ja lubie go komentowac...to mi sprawia przyjemnosc(to nie moja wina ze taka szajbnieta jestem ze daje ich az tyle...po prostu...taka choroba).6.dzieki za dedykacje(lezalam wtedy na ziemi,ach te trojaczki....ale podskoczylam z radosci i wyrznelam lbem w biurko...samo zycie heh musze konczyc....papatki
OdpowiedzUsuńajaj i zapomnialam napisac co mi sie rowniez bardzo spodobalao:steven i babcia kannibal heheh.a i co to jeszcze? a mowia ze skleroza nie boli....acha i cos o tym jak chcialas zawiesic blogaska....ja wtedy wiedzialam...bylam pewna...nie wiem dlaczego...ze go nie opuscisz(na pewno nie teraz) a niby nadzieja jest matka glupich....co najwyzej walnietycha tak jak ja ;D
OdpowiedzUsuńSuuuper;* Fajne i śmieszne fragbenty xd Małe dzieci są takie boskie jak ja je kocham ;*;*;*;* Czekam na następna notke niecierpliwie ;*
OdpowiedzUsuńSwietne!!!
OdpowiedzUsuńJAk zwykle swietnie xD ZDieciaski sa rozbrajające. Szcególnie z tymi rajstyopkami.
OdpowiedzUsuńdziękuje Kochana, dzieciaki naprawde są boskie! A za co ta dedykacja? hmm....juz mi uciekło:) WIELKA JESTEŚ MALEŃKA tyle ci powiem...:*:*Buziaki moja Ty Romeo...
OdpowiedzUsuń:))))))))) czy ja musze cos pisac :D rozplywam sie czutajac to co napiszesz nie wazne w jakiej ilosci itp to poprostu jest tak napisane ze az chce sie czytac i czytac i czytac :)POZDROWIENIA z http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńught nielubie mic szlabanow na komp apotem mnie omojaja nowosci ;/ale i tak jest booskotylko czemu lily i james sie kłuca??niech przestana niech pogodza sie podczas tego weekenduno proszety... ty chyba nie chcesz ich rozwiesc lub zrobic kochanków?prosze prosze prosze !!prezciez tak ni emozna ;(i gdzie kotek dla harrego??harry ma miec kotkaprosze !błagam niech mu kupia kota !albo niech james kupi kota lily na zgode no prosze !!takiego lądnego slicznego malutkiego magicznego rudego kotka !co??proszedobra koncze bo mam sie wscieka ;Pnotki ogólni eboski rozwalił mni emomet przy sniadanich gdzie steven sie ubrał na cebulkę ;Pi smutno mi ze lily i james sie kłuca...ale gdyby była sielanka to by nudno było...ale ja iwem ze ty i tak cos faknego wymyslisz ;Pale daj im kota !!prosze !!buziaki Werak
OdpowiedzUsuńheh no i tak sobie weszlam-mam malo czasu po zaraz mnie mama do sprzatania zagoni(blee)piszem bo nie pamietam czy dziekowalam za dedykacje(ta moja skleroza soe poglebia) a i znowu jak tylko na bloga weszlam przypomnial mi sie jeden z 1 momentow podczas ktorych spadalam z krzwesla. bylam na to kompletnie nie przygotowana. heh to stalo sie wtedy gdy snape dostal w leb doniczka hih(dobrze mu tak)pozdrowka
OdpowiedzUsuńspoko nocia ;D Pozdrawiam i czekam na następny odcinek ;P
OdpowiedzUsuńNie, ja nie będę cię prosić. Nie będę, ale... PROOOOSZE NIE KOŃCZ TEGO CUDOWNEGO OPOWIADANIA, NO NIE KOŃCZ! Rozdział fajny, dziewczynki są kochane :) I czekam na następny! ;D :*
OdpowiedzUsuńnom i czekam na nowa nocie....chce sie dowiedziec czy aby na pewno steven nie zostanie zjedzony;)hihi
OdpowiedzUsuńnom i udalo mi sie mzagospodarowac chwilunie czasu i napisalam notekapozdro
OdpowiedzUsuńnom i udalo mi sie mzagospodarowac chwilunie czasu i napisalam notekapozdro elanor
OdpowiedzUsuńFajne nawet bardzo. Strasznie sie cieszę, że mój ulubiony blog o Lilce wciąż dziala. Tak jak przy twoim opowiadaniu, nie uśmiałam się przy żadnym. Czekam na nową notkę. Mamnadzieję, że będzie niedługo.
OdpowiedzUsuńhej ale czy babcie aby na pewno nie zjadają rozumów? I jak ten Syriusz wyraża się o teściowej! jeszcze przy dziecku hihihi.....ciekawe co na to Liz...
OdpowiedzUsuńHejka. Właśnie zyskałaś nową, stałą czyteliczkę. Piszesz bardzo ciekawie, a teksty tych wszystkich dzieci są powalające. Cieszę się, że wogóle założyłś takiego bloga (wszędzie widzę tylko takie, gdzie występuje Voldemort) i cieszę się, że go nadal piszesz. Sama też piszę już od wakacji i sporo tych notek mam, ale nie mam odwagi ich dodać (blog też już nawet istnieje), chyba boję się reakcji innych :-(. Dobra nie już nie smęcę. Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę.
OdpowiedzUsuń"Babcia mnie zje" xD Steven naprawdę ma te pomysły po tatusiu xD A dziewczynkom wystarczy tylko o czymś słodkim powiedzieć i od razu przestają płakać xDD
OdpowiedzUsuń