oslepieni sidlami milosci

Liz weszła do przedsionka, w którym byli wszyscy czekający na egzamin. Rozejrzała się dookoła. W drzwiach sali egzaminacyjnej stanęła przysadzista czarownica z plikiem kartek.

- Proszę wejść. W sali dostaniecie pytania.- Powiedziała donośnym głosem. Wszyscy powoli zaczęli wchodzić do Sali.

***

Lily siedziała przed salą rozglądała się nerwowo. Drzwi otworzyły się. Egzaminator o surowej twarzy zakaszlał, a wszyscy ucichli.

- Będę państwa wywoływał po kolei.

Dziewczyna wstała rozglądając się niepewnie. Gdy usłyszała swoje nazwisko, skręcając palce weszła do sali.

***

- Elizabeth Keaton! – Egzaminatorka rozejrzała się. – Elizabeth Keaton!

Liz ocknęła się.

- Jestem!

- Dlaczego się od razu nie zgłosiłaś? – Kobieta spojrzała na nią spod okularów

- Ja… ja dwa tygodnie temu wyszłam za mąż i ja zmieniłam nazwisko i ja… - dziewczynie zaczął się plątać język – Ja byłam żeby zmienić ale widocznie jeszcze nie wpisali…

- Dziewczyno uspokój się! Podaj mi nazwisko – powiedziała kobieta spokojniej a Liz się zarumieniła.

- Black, Elizabeth Black – powiedziała cicho.

Kobieta uniosła brew.

- Black? Jesteś żoną któregoś z tych Blacków?

- No tak – powiedziała trochę urażona. Kobieta wzruszyła lekko ramionami i wzięła pióro. Zapisała coś na karcie i podała jej inną kartkę.

- Masz godzinę.

***

Cristin przeglądała ostanie notatki i powtarzała ostatnie regułki.

 - Cristin Robertson?

Dziewczyna zerwała się a wszystkie kartki zleciały na podłogę.

- Ja…

- Zapraszam.

Dziewczyna machnęła różdżką a wszystkie kartki złożyły się. Schyliła się podniosła je i weszła do Sali.

***

Minęło kolejne dwa tygodnie. Lily biegła przez budynek skręcając w korytarze i szukając drzwi, na których miały być wyniki. Zatrzymała się przed grupką ludzi, przepychających się do jakiś drzwi. Podeszła bliżej i lekko przepchnęła do.

Na drzwiach wisiały wyniki nagłówkiem „ WYNIKI EGZAMINU KOŃCOWEGO DLA GRUP I”

Zbliżyła się do listy i drżącym palcem przejechała wzdłuż listy. Zatrzymała się przy swoim nazwisku. Uśmiechnęła się szeroko.

Zdała! Przejechała wzdłuż nazwiska żeby zobaczyć, na jakie praktyki je skierowane.

Zbladła.

- CO?!?

Obok jej nazwiska w rubryce przydział drukowanymi literami wypisane było „Porodówka”.

***

Liz krążyła zdenerwowana po kuchni. List z wynikami miał być lada moment. Potarła nerwowo rękami o spodnie.

Syriusz podszedł do dziewczyny i przytulił ja mocno.

- Zdałaś, nie martw się – szepnął jej do ucha łaskocząc ją w szyję swoim oddechem.

- A jeśli nie? – Spytała podnosząc twarz – O Boże! Są!

Podbiegła do okna i drżącymi rękami zabrała sowie list.

***

Lily weszła do domu. Rzuciła torbę na podłogę i oparła się o ścianę. Westchnęła głośno.

- Lily? To ty?? – Rozległ się krzyk Jamesa z kuchni i po chwili wszedł do przedpokoju. – Co się stało? Nie zdałaś?

Wzruszyła ramionami.

- Zdałam…

- To, dlaczego się nie cieszysz?

- Dostałam przydział na noworodki – mruknęła dziewczyna. Chłopak spojrzał na nią, nie wiedząc, w czym jest problem.

- Ale co w tym złego?

- Porodówka? James, ja chcę pomagać ludziom naprawdę chorym, a nie patrzeć jak kobiety rodzą dzieci!

James podszedł do niej i mocno ją przytulił.

- Będziesz pomagać. Możesz się ubiegać o przeniesienie.

- Po pół roku… - mruknęła Lily.

- Oj, nie przejmuj się. Dasz sobie radę. A teraz chodź, zjemy obiad, a wieczorem będziemy świętować, że zdałaś. No już, głowa do góry – powiedział a Lily uśmiechnęła się lekko.

- Masz racje, jakoś będzie. *

***

Liz otworzyła list. Przeczytała go szybko. Syriusz stał obserwując uważnie jej twarz, jednak nie wyrażała ona niczego. Dziewczyna spojrzała na niego.

- I co?? – Zapytał bojąc się odpowiedzi.

Spojrzała na niego.

- Zdałam!

Rzuciła mu się na ręce. Obrócili się.

- To co? Trzeba to uczcić! – Syriusz uśmiechnął się.

- No!

***

Lily weszła do pokoju. Okna były zasłonięte, paliły się jedynie świecie stojące na niedużym stoliku, przystrojonym dla dwóch osób. Dziewczyna obejrzała się. James stał w drzwiach, podziwiając dziewczynę.

- Siadamy?

Kiwnął głową, nie ruszając się z miejsca.

- no chodź – powiedziała uśmiechając się do niego. Powoli zaczął iść w stronę stolika nie spuszczając dziewczyny z oczu.

Usiadł nadal wpatrując się w nią jak w obrazek.

- Dlaczego się tak na mnie patrzysz?? – Spytała uśmiechając się do niego.

Wzruszył ramionami.

- Bo mogę – chłopak uśmiechnął się szeroko

- Kocham cię głuptasie…

***

Cristin szła ciągnięta przez Lupina.

- Remus, powiesz mi gdzie idziemy?

Pokręcił głową

- Zaraz zobaczysz. – Powiedział uśmiechając się szeroko. Dziewczyna pokręciła głową.

Mijali niewielkie domki z malutkimi ogródkami. Dziewczyna rozglądała się nie bardzo wiedząc gdzie są.

- Remus, powiedz mi gdzie mnie prowadzisz?

- To tutaj – powiedział zatrzymując się i patrząc na jeden z domków opatrzony tabliczką z numerem sześć.

Dziewczyna zamrugała.

- Nie… nie rozumiem…

- To już ci wszystko wytłumaczę, chodź – zachęcił ją i sam poszedł w stronę drewnianej furtki.

***

Uśmiechnęła się szeroko. Sama nie wierzyła w to, co słyszała.

- Ty sobie ze mnie nie żartujesz? –Spytała rozglądając się po pomieszczeniu.

- Mówię bardzo poważnie… Mamy czas do namysłu do poniedziałku.

- Ale tu się nie ma nad czym namyślać, tu jest pięknie!!

Posłała chłopakowi promienny uśmiech.

- Więc pozostaje nam poszukać właściciela i omówić szczegóły – zbliżyła się do niego i wtuliła się w jego ramie.

***

Zaczął się lipiec. O tym, że Cristin i Lunatyk chcą zamieszkać razem wszyscy dowiedzieli się dwa dni przed tym, jak razem zamieszkali.

Fakt pozostawał faktem, że nadszedł czas, gdy wszyscy postanowili wybrać się na wakacje.

Długo czasu zajęło im ustalenie miejsca, w którym mieliby spędzić urlop. W końcu po wielu kłótniach, po zbiciu trzech kompletów talerzy, wybiciu trzech szyb, zapisaniu ośmiu pergaminów i skończeniu 2 butelek atramentu, wybrali wspólnie miejsce wypoczynku.

Dzień wyjazdu był mniej kontrowersyjny. Dziewczyny, oprócz Ann i Patsy miały dwa miesiące czasu wolnego i dopiero we wrześniu miały zacząć kolejne praktyki. Reszta wesołej gromadki musiała ustalić termin tak, aby udało im się dostać urlop. Peterowi poszło bardzo szybko. Nick i Patsy załatwili wolne bez problemu. Jeśli zaś chodzi o Jamesa, Syriusza i Remusa… no cóż. Tu się sprawa komplikowała.

***

Stanęli pod gabinetem. Każdy z nich, przybrał wyraz twarzy wyjątkowo pokorny i zapukali.

- Wejść… ach to wy. Czego chcecie?

Pan Keating spojrzał na nich surowo.

- To, któremu ma się urodzić dziecko?

Spojrzeli na siebie zadębiali.

- Najpierw Potter się oświadczał, potem Black miał brać ślub to teraz pewnie Lupin ma zostać ojcem czy nie?

Remus przełknął ślinę.

- No właściwie to jeszcze nie..  To znaczy nie – dodał czując pytające spojrzenia – Chodzi o to, że my chcieliśmy poprosić o tydzień urlopu.

- Tydzień urlopu? Nie ma mowy – powiedział – Mamy opóźnienie.

- Litości! Żona powiedziała, że jak nie załatwimy tego tygodnia wolnego to mnie do domu nie wpuści! – Powiedział Syriusz patrząc na mężczyznę błagalnie.

- Tobie mogę dać, ale…

- Ale ich też nie wpuszczą! – Krzyknął rozpaczliwie Syriusz – My jesteśmy wobec nich nie bezbronni nie mamy szans. Te kobiety,  są gotowe nas wyrzucić z domu. Pan nas musi zrozumieć, mu z nimi nie mamy szans. Oślepieni ich urokiem, wdziękiem i pięknem weszliśmy w pułapkę miłości i teraz uwięzieni przez namiętność robimy to, co nam każą nie mogąc się uwolnić z tej rozpaczliwej sytuacji czerpiąc szczęście z byle, czego.

Mężczyzna patrzyła na chłopaka, który rzucił się na kolana i patrząc w sufit wygłaszał dramatycznym tonem swój monolog. James i Remus stali, trzymając się ściany i sprawiając miny, jak by nie wiedzieli, co mają robić a w duchu śmiejąc się głośno.

- My jesteśmy bezbronni jak komar, który oślepiony pięknem i ciepłem latarni leci w jego kierunku gotowy na wszystko! One są…

- Dosyć. Jedziecie w cholerę jak mam was słuchać przez cały miesiąc, jacy to jesteście nieszczęśliwi przez kobiety… idźcie i niech was przez tydzień nie widzę.

Wyszli z gabinetu płacząc ze śmiechu.

- Ty naprawdę powinieneś być dramaturgiem. Pułapka miłości… - powiedział James i roześmiał się głośno

Syriusz wzruszył ramionami uśmiechać się lekko.

- To się wie.

***

Stanęli przed niewielkim domkiem patrząc na niego z uśmiechem.

- To tutaj – powiedziała Ann rozglądając się po okolicy.

- To, co? Wakacje czas zacząć?

Wszyscy kiwnęli głowami i ruszyli w stronę domku, rozpoczynając tym samym tydzień wolnego.

***

A ja też będę miała wolne. Zaraz wyjeżdżam i do przyszłego poniedziałku będę się wylegiwała na działce, bujała w hamaku, opalała na słoneczku i kąpała w jeziorku! Jak wrócę dodam nową notkę. I przepraszam ze nie powiadomiłam, ale nie mam już czasu. Dodaje ją w ostatniej chwili jak sie uda to powiadomie

Komentarze

  1. AAAA pierwsza, to coś niezwykłego :Dzabieram się do czytania :Dmam nadzieję że znajdziesz czas i kolejna notka pojawi się już nie długo :)prooosze

    OdpowiedzUsuń
  2. C.D.Cudo a nie notka po prostu cudo :Dżycze miłego wypoczynku i czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. krecik2005@vp.pl16 lipca 2007 16:35

    Ty już wiesz co ja o tej notce myśle...ale normalnie chyba mam deja vu ( czy jak to się pisze:/) bo mi się wydaje, że już to czytałam? dziwne nie?! AAA! ;) haha....wiesz tylko ten egzaminator Liz taki hamski z tym tekstem o Blackach! Ecg ale cóż takie życie...Pozdrawiam...Cholera miałam Ci notki dodawać a wyjerzdzam zrobiłam, zrobiłam Cię w bambuko...Przepraszam mam nadzieje, że mi wybaczysz:*Gracja

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też chcę się kąpać i bujać w hamaku ;(:D Notka Cudo :PCzekam na następną, po tym bujaniu i kąpaniu :) Ehh, i pomysleć że ja się w tym roku ani razu nie taplałam jeszcze :/Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ~szkola-uczuc17 lipca 2007 08:37

    Juhuuu... dopiero teraz komentuje bo nie mialam neta u babci;) super jak zawsze ^^ tez chce na wakacje.. najlepiej na majorke ;] porodówka? bedzie zabawa:) usmieje sie jak Lily bedzie wołac ciągle : ''przyj! przyj!'' lol u mnie nowa notka. www.szkola-uczuc.mylog.pl dziekuje z gory za komantarz ;> no i thx za ten ostatni.. był boski:) //Madziaa

    OdpowiedzUsuń
  6. zapiski.leny@autograf.pl17 lipca 2007 10:29

    Ach ta wredna Cat, znów nie chce jej się czytać notek innych :) Ale no cóż, obiecuję, że się zrehabilituję! Dla Ciebie kochana wszystko :) Więc dla ciebie wzięłam się do roboty i założyłam nowy blog kontynuację opowieści o naszej Cat! Zapraszam na www.boski-cameron-potter.blog.onet.pl. Życzę miłego czytania.PS: U mnie też notka, ale tylko ogłoszenie :) Niezawodna Catherine.

    OdpowiedzUsuń
  7. notka bombowa :) przemowa Syriusza poprostu rewelacyjna nic dodac nic ujac :P hmm ciekawe jak Lily bedzie sobie na porodówce radziła :D no i te wakacje.. pozostaje mi tylko czekac na nowa notke POZDROWIENIA z http://lily-bez-voldiego.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz super bloga. Podoba mi sie styl twojego pisania no i cale opowiadanie. Moge z czystym sumieniem powiedziec ze wszystkie notki przeczytalam od deski do deski. Mozesz mnie odpytac:P No a tak ogolnie to juz wiem ze w tym czasie pewnie sie wylegujesz ale mimo wczystko czekam z utenskieniem na nowa notke. Pozdrawiamhttp://romeo-and-julia-story.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. notka jak zwykle super i chcialam cię powiadomic ze zostałas dodana do linek na www.dorcas4321.blog.onet.plżycze weny ile wlezie i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Nienormalna dziewczyna19 lipca 2007 02:55

    Oj, oj, oj, oj, oj, Pati ta twoja działeczka to w cale nie takie cudo, chyba opisałaś tą obok bo rzeczywiście jest na niej hamak i domek, a i jeszcze coś nocia boska (tak jak wszystkie). No to zobaczymy się pewnie na urodzinach mojego taty. www.tajemnicelucy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. hey ;*Werak sie dorwal do kompa i odazu patrzy kto ma jakás nowá note ^.^Dzia za komntarze ;*Lubie czytac twojego bloga... Jak go czytam to tak jakos od razu sie usmiecham :)Ten monolog Syriusza mnie dzis rozwalil ^.^Czekam na nastena note ^.^A na gg napisze jak juz bede w domu na swoim kompie ^.^Nie wiem co pisac... tak jakos wesolo mi si ezrobilo po przeczytaniu tej noty ^.^A co do Pottera... [mojego] to zaskoczy... ale ne sam z siebie... poeirm ci w ajemnicy ze randka w wiosce sie nieod bedzie .. przez pottera jk sie zapewne domyslasz lecz to nie bedzie to czego si ewszyscy spodziewaja ! Werak was zaskoczy ! [przynajmniej taka ma nadzieje]paa !i migo wypocynku !

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Zwariowana Piratka26 lipca 2007 08:54

    Hej super blog, a ta notka mi sie najbardziej podobała...Takie romantick ... :)Mam nadzieje że opiszesz narodzini Junior Potterka :)Hehe i jak on powstał xDZapraszam na www.pirackie-opowiastki.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Och Syriuszu,Syriuszu dlaczego nie zostałeś aktorem?Byłbyś doskonały w scenach dramatycznych,na monotonie nie można narzekać,a i wynagrodzenie lepsze xDD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zburzony zamek...

a mcgonagall zgodzila sie chodzic z peterem cz1

sowka... ktoras tam