walentynki i decyzja
- gdzie ona jest? – Liz po raz kolejny rozejrzała się po wielkiej Sali.
- jak jeszcze raz spytasz się gdzie jest Ruda, to przysięgam, że wyleje ci sok dyniowy na głowę.
- ale gdzie ona jest?!
Cristin złapała rękę Ann bo ta już sięgnęła po sok dyniowy. Chwilę się poszarpały i Ann wylała sok na stół.
- Idzie – Ruda biegła do dziewczyn.
- przepraszam, byłam w…eee… komórce na miotły. – Dziewczyny spojrzały na nią jak na kosmitkę.
- gdzie??
- w komórce na miotły… nie pytaj się, bo ci nie powiem, co robiłam. – Dodała widząc, że Ann otwiera usta.
***
Wieść o tym, co się wydarzyło w komórce na miotły, szybko rozeszła się po Hogrwacie. Nie jest dokładnie pewne, kto to rozpowiedział, ale niektórzy przypuszczali, że to, Irytek musiał widzieć całą tą sytuację. Główni zainteresowani nie zwracali jednak uwagi, na różnego rodzaju plotki. Bardziej byli zajęci sobą. Nikt jednak nie wiedział, co naprawdę wydarzyło się w męskim dormitorium i co spowodowało pogodzenie się Huncwotów. Ponieważ głowy wszystkich zajmowało to, że Huncwoci się pogodzili, nikt nie zwrócił uwagi na to, że Cristin i Remus nadal są do siebie niezbyt pokojowo nastawieni. Każdy założył, że oni także się pogodzili i nie pozostało im nic innego jak się dostosować do założeń. No, bo niby jak powiedzieć, że się nie jest razem, podczas gdy cała szkoła jest innego zdania? Na pewno nikt by nie przyjął tego do wiadomości i w końcu chcąc nie chcąc pewnie by do tego doszło. Tak, więc Panna Robertson i Pan Lupin odbyli rozmowę pojednawczą, na której ustalili że nie będą się kłócić ale parą nie będę. Nie wytrwali długo. W dzień po rozmowie odbyli kolejną, podczas której nie miel czasu na dyskutowanie warunków pokoju, gdyż główną konwersacje prowadziły ich zarazki zamieszkujące ich jamy ustne gdyż maiły okazję do wymiany między ustnej.
Można więc powiedzieć że wszystko wróciło do normy. Jednak jak to bywa w życiu, zawsze muszą być ofiary.
Za największą ofiarę można bez wątpienia uznać Argusa Filtha. Po tym jak wszedł do swojej jedynej komórki na miotły i zobaczył całującą się parę, następnie został zbesztany za przeszkadzanie i brak dobrego wychowania dostał szoku. Nie mógł pozbyć się myśli, że przeszkodził młodym ludziom w czymś, o czym on mógł tylko śnić i czego nigdy nie doznał. Od tej pory jak tylko wchodził do swojej komórki pukał i co najgorsze często otrzymywał odpowiedz. Doszło już do tego, że gdzie nie wchodził tam pukał. Nawet wchodząc do własnej sypialni, obawiając się zapewne jakiejś pary, używającej jego łóżka do niecnych celów.
Skończył się styczeń. Zaczął Luty. Nikt nawet nie zauważył, jak nadeszły walentynki. Dzień na który czekał chyba każdy mieszkaniec Hogwartu. Dzień miłości, zakochanych. Dzień zagłady Syriusz Black’a.
Był to niewątpliwe najgorszy dzień w jego życiu. Nie wliczając oczywiście dnia jego urodzin oraz całych 11 lat życia w rodzinnym domu pełnym tak miłej i radosnej atmosfery.
Syriusz był bardzo pożądanym chłopakiem i wielkim zawodem dla każdej dziewczyny, było to, że był zajęty. Ale ten jeden dzień, który Black najchętniej przesiedziałby zamknięty w łazience, był wyjątkową okazją do poderwania przystojnego amanta i prawie każda dziewczyna miała zamiar go wykorzystać. Wiadome więc było, że jak co roku, Syriusz spędzi cały dzień uciekając przed innymi dziewczynami, które będą chciały wręczyć mu całusa lub kartkę. Co gorsza dla niego, Liz stwierdziła, że nie będzie go trzymać tylko dla siebie i w ten jeden dzień w roku, podzieli się nim z innymi dziewczynami, co dla łapy było wyrokiem. Nic więc dziwnego, że w tym roku postanowił zrezygnować z wyjścia z dormitorium i zamkną się w łazience skazując współlokatorów na pełny pęcherz i dormitorium którego drzwi co chwila się otwierały w poszukiwaniu boskiego Syriusza.
- Syriusza nie ma w tym dormitorium – Jim stał na wprost blondynki i patrzył na nią stanowczo
- Na pewno? – Dziewczyna przybliżyła się do niego i zamrugała zalotnie.
- Na pewno i ja mam dziewczynę – dodał, gdy zbliżyła się bliżej. Była dopiero 9 a w ich dormitorium było już około 20 dziewczyn.
- Ale ty na pewno wiesz - Rogacz policzył w myślach do trzech.
- Wiem ale ci nie powiem … ej! – stało się w ułamku sekundy. Dziewczyna zbieliła się jeszcze bardziej i dotknęła jego Policzka – nie powiem ci.
Blondynka zacmokała i odwróciła się do Lupina.
- A ty wiesz??
- Nie.
Do trzech razy sztuka. W dormitorium jest w końcu 5 chłopaków. Obróciła się i uśmiechnęła się. Pettigriew. Z nim pójdzie łatwo.
- A może ty wiesz??
Peter przełkną ślinę. To już 12 dziewczyna się go o to pyta.
- Może…
Blondynka się uśmiechnęła. Podeszła bliżej.
- Gdzie??
- Zamknął się w Sali od Transmutacji. – Dziewczyna podeszła bliżej cmoknęła go w policzek i wybiegła.
Jim zachichotał.
- Który to już raz dziś Peter?
- Będzie z 10…
Remus się uśmiechnął. To już kolejna dziewczyna dała się nabrać, a Peter zarobił kilka całusów. Taki układ pasował każdemu. Prócz dziewczyn, które stały teraz pod salą od Transmutacji.
***
Pod salą od transmutacji stała spora kolejka dziewczyn. Wieść o tym, że Boski Syriusz jest w tej Sali rozeszła się błyskawicznie. Co chwila dochodziły kolejne z dziewczyny. Wszystkie czekały aż w końcu wyjdzie. Przecież nie może tam siedzieć cały dzień.
Te bardziej inteligentne poprosiły kilaka razy duchy, aby zajrzały i zobaczyły czy Black tam jest. Oczywiście Huncwoci zadbali o to, aby duchy były po ich stronie. Jeśli chodzi o Irytka też problemów nie było. W pierwszej drugiej i trzeciej klasie a także potem Hucwoci wielokrotnie pomogli mu w odwiecznej walce z Filtrem, dlatego on bez problemu zgodził się na pomoc.
Co jakiś czas wlatywał do Sali a po chwili wylatywał przekazując że Łapa nie chce wyjść. Plan doskonały.
***
Wieczorem pod salą od Transmutacji nie było nikogo. Wszystkie dziewczyny zrezygnowały z siedzenia pod salą i zajęły się sobą.
Syriusz i Liz wykorzystali to i uciekli do Pokoju życzeń gdzie mogli pobyć trochę sami. Lily i James po południu wybrali się do Hogsmede razem z innymi gdzie spędzili bardzo miło czas w jeden z kawiarenek jedząc ciastko, mówiąc jak się kochają i wymieniając całuski.
Cristin i Remus. Cóż to wyglądało to bardzo zabawnie. Oboje umówili się na spacer po błoniach, pospacerowali i pożegnali się. Dopiero, gdy wrócili do dormitorium zdali sobie, że są walentynki i co więcej jest to pierwsza rocznica odkąd są razem. Zaraz potem spotkali się w pokoju wspólnym i spędzili resztę wieczoru zajmując się sobą.
***
Już następnego dnia wszystko wróciło wszystko do normy. Każdy coraz więcej czasu spędzał na nauce. Czas egzaminów a co za tym idzie i końca ostatniej klasy zbliżał się coraz bardziej.
Spotkania Lily i Jamesa były coraz rzadziej. Dziewczyna siedziała do później nocy razem z przyjaciółkami i powtarzała notatki z ostatnich lat.
Chłopak, starał się, by spotykali się częściej, ale jemu też rzadko się to udawało. Do nauki dochodziły jeszcze treningi, na których musiał być. Jedyne, co go trzymało, aby nie wyrwać gdzieś Rudej i olać wszystko był fakt, że przecież mają jeszcze całe życie, które spędzą razem.
Nie wiedział, że Lily podjęła inną decyzję.
Dziewczyna wiedziała, w końcu jej matka sama jej to powiedziała, że nie ufa jej chłopakowi i że nie akceptuje tego związku. Wiedziała też, że nie chce się jej przeciwstawiać. Przecież ma całe życie. Zakocha się jeszcze nie raz. Nie jest wcale powiedziane, że to jest ten jedyny. W głębi duszy wiedziała, że to wszystko bzdura. Wiedziała też, że James łatwo z niej nie zrezygnuje.
Podjęła decyzję, za którą nienawidziła się z całego serca. Podjęła decyzję, że zaraz przed końcem roku szkolnego zakończy definitywnie związek z Jamesem i zaraz na początku wakacji wyjedzie do Francji, gdzie będzie się dalej uczyć.
Z dala od bliskich, od miłości od wszystkiego, na czym jej zależy. Zacznie wszystko od nowa. Na tę myśl za każdym razem w jej intensywnie zielonych oczach pojawiały się łzy. Bolało ją że zostawi to wszystko. Pluła sobie w twarz, że po raz kolejny związała się z Jimem. Że będzie musiała po raz kolejny go zranić. W sumie nie wiedziała, dlaczego znów pozwoliła żeby się zeszli. Wiedziała, że to potrwa najwyżej pięć miesięcy, może i to nie. Od dawna zdawała sobie sprawę, że nie mogą być razem.
Problem polegał na tym, że się bardzo myliła i wkrótce miała się o tym przekonać.
***
Dobra wena wróciła, mam jej naprawdę dużo, więc tak szybko się mnie nie pozbędziecie.
Notka jest taka sobie, ale obiecuje wziąć się w garść i pisać lepiej. Póki co zapraszam jeszcze na www.harrypotterifiat126p.blog.onet.pl w mojej mocy twórczej stał się cud i są już trzy notki z czego jestem szalenie dumna.
A nowa notka… no cóż nie wiem kiedy ale biorę się zaraz po świętach do pracy;D
Jestem pierwsza ?? Tak ! Super notka :) Podoba mi się. Według mnie jedna z najlepszych :) Super !
OdpowiedzUsuńSuper nocia. Mam nadzieję ze nie pozwolisz rozejsc sie Lily i Jamesowi ;P pozdro
OdpowiedzUsuńBłagam na de wszystko nie pozwól im sie rozejsć. Moje serce tego nie przeżyje. Nocie świetna.
OdpowiedzUsuńNIe rozdzielaj ich proszęęęęęęę!!!!!!!A tak właściwie to notka świetna
OdpowiedzUsuńNo wiec tak nareszcie udało mi sie przeczytać tą notkę:) CUD! ale wybacz, ze nic o niej nie powiem, bo i poco skoro i tak ty wiesz, ze jest super....:*
OdpowiedzUsuńHeh... a wiec tak: Z-A-J-E-F-A-K-E-R-B-I-S-T-Y B--L-O-G. Moge Ci powiedzieć że to najlepszy blog jaki w zyciuu przeczytałam. Nie jest taki jak jeden z tych nudzirkskich tak bardzooo romantiko. Jest po prostu śmieszny. I to mi sie podoba. Gdy czytałam wszysko od począczątku to poprostu nie wyrabiałam ze śmiechu. Pisz tak dalej to bardzo fajne :) I jakbyś mogła to powiadamiaj mnie o nowych notkach tragedia24.blog.onet.pl A jak bedzie ci sie bardzooo nudziło to możesz skomętować moje notki. Życzę dlaszej weny w pisaniu. Asiunia:)
OdpowiedzUsuńUroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!
OdpowiedzUsuńMpf.... Lilka co cię zdanie mamy obchodzi?No dobra matka jest ważna i przeważnie dobrze radzi,ale jak coś to ty masz spędzić z Jamesem resztę życia,a nie twoja matka!I to tobie ma on pasować,a nie twojej matce!Udowodnił,że cię kocha?Udowodnił to czego ty jeszcze chcesz?Za kolorowo nigdy nie będzie...
OdpowiedzUsuń