mały ludzik

- Liz, ty się dobrze czujesz?? – Lily podeszła do przyjaciółki która pukała się uparcie w głowę.

- Tak, dobrze…

- To dlaczego pukasz w głowę?

- Chce się dostać do biura obsługi klienta…

- Co?

- Oj Lily pukasz się w czoło i ci się otwiera. Tam siedzi w żółtym kubraczku taki mały ludek a nad nim pisze biuro obsługi klienta. I zadajesz mu pytania. On ci pomagała.

- Zdaje się że ten twój jakiś felerny jest bo twoje pomysły nie zawsze są normalne – Cristin wystawiła głowę z łazienki i uśmiechnęła się złośliwie.

- Za to ludek odpowiadający za twój intelekt przeszedł na emeryturę – Cristin zrobiła zawzięta minę

- Gdyby nie to że jestem w samym ręczniku to byś dostała w łeb – Cristin się uśmiechnęła

- Niech żyją wszystkie ręczniki! – Liz się uśmiechnęła, podczas gdy Lily wyciągnęła z szafki ręcznik i zaczęła do niego przemawiać – Ręczniku, twoje istnienie ratuje nasze istnienie! Gdy ktoś cię wymyślił nie zdawał sobie sprawy że twoja obecność może nam uratować życie! Ty swoją obecnością przedłużasz nasz marny żywot do czasu gdy Robertson nie wyjdzie z łazienki! Ale dopóki jesteś uratujesz nas! Ręczniku kocham cię!

- A ja myślałam że kochasz Jamesa,,,

- James mnie nie uratował przed Cristin…

- Ale to ja się naraziłam

- Ale jak to coś co jest w łazience wpadnie w złość każdemu się oberwie…

Liz się roześmiała, a po chwili reszta dziewczyn się przyłączyła.

***

Na kolacje każdy z Huncwotów przyszedł sam. Miejsce przy stole które zajmowała zawsze zgrana paczka przyjaciół było puste. Każdy siadł gdzie indziej nie zaszczycając nawet drugiego spojrzeniem.

To nie uszło uwadze innych. Trzeba by było być kompletnym ślepcem żeby nie zobaczyć roześmianych twarzy przy stole Gryfonów. Dziś ich nie było.

Dziewczyny przyszły trochę później. One usiadły razem ale z dala od każdego z panów. Postanowiły że będą się dzielić. Bo jedyne co z tego wyjdzie to jeszcze większe kłopoty.

Tymczasem do głowy dyrektora wpadł kolejny pomysł. I jak zawsze, nie było siły żeby go powstrzymać.

***

- Liz?

- Hmmm??

- Może powinnaś pogadać jednak z Syriuszem?

- Niby po co?

- Pamiętasz jak rozmawiałyśmy o tym co będzie po szkole? – Liz kiwnęła głową. Pamiętała za dobrze.

- Powiedziałaś mi wtedy że nie chcesz się z nim rozstawać…

- Lily ale…

- Nie przerywaj mi! Czy to co tak niedawno było dla ciebie tak ważne teraz jest bez wartość? Czy osoba która, nie oszukujmy się kochasz ma tak nagle wyjść z twojego życia dlatego że Ci nie powiedział o szlabanie??

- A ty chcesz zrezygnować z miłości… i ci nikt…

- to inna sytuacja…

- Nie Lily, to taka sama sytuacja. To nasz wybór, mój i twój…

- Ale ja mam powód!

- Nie mniej ważny niż ja.

- Skończmy to, nie chcesz to nie. Rób jak uważasz! Tylko że będziesz tego potem żałować..

- Ty też…

***

Dochodziła dwudziesta druga. W męskim dormitorium po raz pierwszy od siedmiu lat o tej porze było zgaszone światło. Mimo to nikt nie spał. Każdy z mieszkańców leżał na wznak na swoim łóżku i nie mówił nic. Jedyne co było słychać do oddechy każdego z nich.

***

Przez następne dni sytuacja nie poprawiła się, wręcz przeciwnie. Było gorzej. Dziewczyny musiały dzielić swój czas między przyjaźń a chłopaków, co nie było łatwe.

Każdy z Huncwotów był uparty i nie miał zamiaru przeprosić reszty.

- James? Czy wy się nie mogliście pokłócić o coś poważniejszego? – Lily spojrzała na swojego chłopaka. Uśmiech natychmiast zszedł mu z twarzy.

- Widać nie…musimy o tym teraz rozmawiać?

- A kiedy chcesz o tym rozmawiać jak nie teraz? James daj spokój, naprawdę uważasz że taka błahostka jest powodem do zakończenia wieloletniej przyjaźni??

- A nie??

- Nie!!

- Co się z tobą dzieje?

- Nic…

- Nic? Daj spokój… nie wygłupiaj się? Przecież wiesz że się pogodzicie – Lily spojrzała z troska na chłopaka

- Tylko że ty nic nie rozumiesz…

***

- Remus…

- &#823
0;

- Remus…

- …

-Remus do jasnej ciasnej!

-Co?

-No w końcu łaskawy pan się odezwał. Fala..

- O co ci chodzi??

- Jak to o co? Nie słuchasz mnie!

- Co..,??

- Znowu!

- Co?

- Bardzo się chcesz pokłócić widzie!

- Ja?? To ty znajdujesz sobie problemy!

- Oczywiście że tak! – W głosie Robertson słychać było gniew i ironie – To ja nie słucham co do mnie mówisz i cię kompletnie olewam

- Więc słucham , co miałaś mi do powiedzenia?

- Nic, teraz już nic – drzwi od dormitorium dziewczyn zatrzasnęły się z hukiem.

- Cudownie, lepiej być już nie może!

***

- Jak to?

- To moja wina…

- Nadal nie rozumiem.

- Nie powinienem był się wtrącać… trzeba było mu pozwolić samemu to załatwić.

- Nie prawda, chciałeś dobrze, wiedziałeś że to się wyda w końcu…

- Postaw się w jego sytuacji…

***

na tym skończę. Ostatnio pisanie notek nie idzie mi za dobrze. Sama wpakowałam się w to bagno i nie umiem z niego wyjść. Nie znoszę pisać kłótni ani poważnych notek i nie oszukujmy się nie umiem. A szykuje się jeszcze parę takich… ehhh. Dziękuję za komentarze pod ostatnia notką i proszę komentujcie tą. a jeszcze cos, zakladam funtest, jeszcze dzis powninnam dac link

Komentarze

  1. Bardzo dobra notka :) ale mimo wszystko wolalabym zeby juz sie pogodzili.... Nie moge doczekac sie naspenej notki

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanko jak zwykle super. Pisz tak dalej i więcej :p

    OdpowiedzUsuń
  3. zostałaś oceniona na http://oceny-huncwotow.blog.onet.plPozdrawiamJames-Rogacz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~zapiski.leny@autograf.pl1 listopada 2006 10:36

    Ludzik był GENIALNY!!! Wcale bym się nie zdziwiła gdyby po ulicach zaczęli chodzić ludzie pukający się w czoła... Przepraszam, że tak długo nie komentowałam... Wiem jestem okropna i raz w życiu nie jest mi z tym dobrze. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, bo jak coś to ja już mogę iść szukać worka pokutnego i paść na kolana- bijąc się w piersi. Teraz obiecuję: Będę na bieżąco zaglądać na Twojego bloga! I dziękuję Ci bardzo, że przez cały ten czas gdy ja nie zaglądałam na Twojego bloga, ty wiernie komentowałaś mój! Naprawdę DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA!! PS: Założyłam nowego bloga:http://corianne-riddle.blog.onet.pl/. Mam nadzieję, że spodoba Ci się tak samo jak ten, o przygodach Cat Potter. Pozdrawiam serdecznie, Catherine Potter.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://lilyevanss.blog.onet.pl/Nowa notka. To nie reklama - zwykłe powiadomienie, ponieważ mam Cię w linkach.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. cudzio...ale kiedy się pogodzą! LUdzik górą! czekam na nową noteczkę~~~~

    OdpowiedzUsuń
  7. UWAGA UWAGA!Zmienił się adres bloga "Oceny Huncwotów"!! Prosimy o zmianę adresu w linkach. Obecny adres to: http://oceny-huncwotkow.blog.onet.pl/ Z góry dzienx!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog i opowiadanie też.Mi sie notka podobała, czego ty od niej chcesz?? jest w porządkuFajnie piszesz i jak czytalam tego bloga to sie nieźle uśmiałam.No, nie powiem sytuacja jest kiepska, ale pewnie szybko sie pogodzą;););) Oni przecież są najlepszymi przyjaciółmi!!Trzymaj sie i pisz szybko nową notkęPOZDRO:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Uroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!

    OdpowiedzUsuń
  10. No...Zatkało mnie...Nie wiem co powiedzieć....Po prostu mają lepsze powody do kłótni i nie wiem dlaczego się pokłócili,ale z huncami to wszystko możliwe....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna