przed świętami
Drzwi gabinetu dyrektora zamknęły się za nauczycielką transmutacji. Staruszek o jasno niebieskich oczach wstał ze swojego krzesła i uśmiechnął się sam do siebie. Profesor McGonagall miała wspaniały pomysł na spędzenie drugiego dnia świąt, ale nie wiedziała że przekazując go Dyrektorowi sama się w niego wpędziła . Miał on bowiem zamiar wprowadzić do niego kilka ulepszeń, na które nauczycielka na pewno by się nie zgodziła, gdyby o nich wiedziała. Dyrektor zachichotał. W jego głowie pojawiła się wizja jakie miny zrobią nauczyciele i uczniowie gdy dowiedzą się o planach na święta. Uśmiechnął się po raz kolejny i usiadł przy biurku zabierając się za czytanie listu urzędowego z ministerstwa.
***
Lily biegła przez korytarz w stronę wielkiej Sali. Jak zawsze zaspała, a dziewczyny nie były łaskawe jej obudzić. Znowu spóźni się na zaklęcia.
Dobiegła do wielkich drzwi i popchnęła z całej siły. Weszła do środka i zaniemówiła.
- No tak, sobota… - mruknęła Lily.
Jej twarz zaczynała upodobniać się kolorystycznie do jej włosów. Po raz kolejny wstała o ósmej, przybiegła do wielkiej Sali, podczas gdy inni ani myśleli o wstawaniu. Odwróciła się i pobiegła do dormitorium, a wściekłość powoli przeradzała się załamanie.
- Dlaczego zawsze ja! Czego chociaż raz w sobotę o ósmej nie może wstać Cristin czy Liz! To niesprawiedliwe! Tak nie może być… - Monolog Lily przerwała profesor McGonagall, która szła w stronę wielkiej Sali
- Evans ty się dobrze czujesz?? – nauczycielka spojrzała na nią dziwnie
- Tak Pani Profesor, a niby dlaczego miałabym się źle czuć??
- Jest ósma rano, sobota a ty idziesz przez korytarz z książkami i mówisz sama do siebie..
- Nie mówię sama do siebie – wybełkotała ruda
- Nie?? A do kogo mówisz???
- Ja… ja… do… przyjaciela?? – powiedziała niechętnie Ruda. Za nic nie przyzna się przed nauczycielką że mówi sama do siebie.
- Ale ja tu nikogo nie widzę…
- To urojony przyjaciel… - mruknęła ruda i przeklęła w duchu.
- Urojony mówisz…acha. Wiesz gdzie jest gabinet pani Pomfery?? – spytała, a gdy Lily kiwnęła głową kontynuowała – idź więc proszę do niej, będę spokojniejsza…
- Ale mi nic nie jest!
- Oczywiście, tylko mówisz do siebie…
Lily otworzyła usta ale nie wiedząc co powiedzieć szybko je zamknęła. Cudownie. Teraz sobie myśli że ma urojonych przyjaciół. Jak by nie mogła powiedzieć że mówi do ducha!
- Nie poradzę sobie, do widzenia.
***
Cristin przekręciła się na bok i otworzyła leniwie oko. Promienie słoneczne oświetliły jej twarz. Cudownie, słońce w grudniu… o niczym nie marzyła. Pewnie ze śniegu i ich bałwanów nic nie zostało. Zwlekła się z łóżka i podeszła do okna. Na dworze nadal był śnieg. Uchyliła okno i natychmiast je zamknęła. Spodziewała się że będzie zimno, ale na dworze była lodowato.
- Wpaniale, teraz będzie mi przez cały dzień zimno, tak to umiem tylko ja…
- Cristin, cicho!
Cristin pokręciła głową i weszła do łazienki.
***
W dormitorium chłopaków dawno już nikt nie spał. Remus jak zawsze wstał pierwszy i zrobił pobudkę chłopakom ( ponieważ nie mógł dobudzić Syriusza, musiał użyć ostatecznej broni, którą były skarpetki Petera co James określił jako „ Barbarzyństwo”). Nie zdziwiło więc nikogo że od 20 minut łazienkę zajmował Syriusz który czyścił zęby które przypadkiem dotknęły skarpetki i Remus który szorował ręce który troszkę przesiąkły smrodkiem.
- Lunatyk, Łapa szybko musie siąść na kibel!- Peter stanął przed toaletą zaczął się dobijać. James i Frank słysząc jego słowa zerwali się z łóżek podbiegli do kibla
- O nie Glizdek, ty przed nami nie wejdziesz, ja pół godziny czekać nie będę – powiedział Frank
- święta racja
Peter zrobił przerażoną minę.
- Będzie problem
***
Lily siedziała przy śniadaniu opierając się na łokciu i wpatrując się w kanapkę wzrokiem „ kanapko bądź łaskawa wskoczyć do moich ust pogryźć się i połknąć, bo ja nie mam siły”
- Lily, czemu się wpatrujesz tak w tą kanapkę…
- Nie mam siły jej zjeść…
- To chyba oczywiste, jak ją zjesz to nabierzesz siły…
- Ale najpierw musze mieć siłę żeby ja zjeść
Liz przeleciała ręką po twarzy.
- I kółko się zamyka
***
- James szybko bo mu zawory puszczą! – Syriusz wali w drzwi od łazienki – Streszczaj się bo nam Glizdka rozsadzi!
- Mobent
- Nie mobentuj nam tu tylko wyłaź, albo go wpuścimy na twoje łóżko i zrobi to tam
Tylko Łapa to powiedział a z łazienki wyskoczył Potter ze szczoteczka w zębach i samych spodniach.
Peter od razu wskoczył do łazienki.
- Udało się
***
Wielka Sala była prawie cała zajęta. Wszyscy uczniowie rozmawiali wesoło. Albus Dumbledora siedział i obserwował ich. W pewnej chwili wstał. Kilkoro uczniów zobaczył że dyrektor wstał i już po chwili wszyscy siedzieli cicho i czekali co ma im do przekazania dyrektor ( powtórzenie, jak ja tego nie lubie!)
- Ponieważ zbliżają się święta, i na pewno nie jeden z was zostaje z nami w Hogwarcie na ten czas, postanowiliśmy zorganizować pierwszego dnia świąt, niedługo po obiedzie, konkurs na najbardziej podobnego do któregokolwiek z mieszkańców zamku bałwana – po Sali przebiegły głosy podnieconych uczniów – żeby jednak nie było smutno, udział w tym weźmie także kadra- nauczyciele spojrzeli po sobie – obecność kadry będzie obowiązkowa – dodał, jak by czytając w myślach Filicwicka który pomyślał że przecież nie musi tam być – a teraz możecie się rozejść.
Nikt jednak nie kwapił się aby wyjść. Miny na twarzach uczniów były takie jak by mieli mieć niedługo urodziny. Każdy wiele by dał żeby muc zobaczyć Filcwicka lepiącego bałwana.
Nauczyciele siedzieli w osłupieniu. Każdy był przerażony wizją świąt i pomysłu dyrektora. Ale wszyscy wiedzieli że Dumbledore nie odpuści. Byli nawet pewni że sam będzie brał udział w zabawie
***
Do świat zostało już kilka dni. Mimo zapowiedzianej zabawy nie dużo osób zostało w Hogwarcie. Lily, która była pewna że pojedzie postanowiła ze zostanie, gdy w liście od mamy dowiedziała się że będzie Petunia i mężem i rodzicami Dursleya czego Lily by w święta nie zniosła.
W Hogwarcie jak zawsze zostały dziewczyny i chłopaki więc nie musiała się martwić.
W dzień przed wigilią w Hogwarcie panował istnie świąteczny nastrój. W Wielkiej Sali stało dwanaście wielkich choinek, które jak zawsze przyniósł Hagrid a dekorował Flicwick. Jeszcze tego samego dnia, było wyjście do Hogsmede, tak żeby nauczyciele i uczniowie mogi kupić prezenty i jakieś ciepłe szaliki i rękawice. Sprzedawczyni w Centrum Odzieży zdziwiła się bardzo gdy do jej sklepu weszła gromada uczniów i nauczycieli prosząc o ciepłe czapki, szaliki i rękawice.
Po zamku wędrowały duchy, a profesor Binnis cieszył się jak nigdy że jest duchem i rozmawiał z wesołością i innymi duchami zdając się nie zauważać nienawidzących wzroków nauczycieli.
Mimo to, każdy nauczyciel próbował usilnie zrobić wszystko, żeby się wymigać. Profesor Spruto próbowała się rozchorować ale Pani Pomfery nie zauważyła nic niepokojącego. Profesor Flicwick wieszając bombki na choince niby przez przypadek zachwiał się i spadł z krzesełka, ale miał dużego pecha, ponieważ złapał go Hagrid.
Liz słyszała idąc na kolacje jak Lianson zastanawiał się głośno czy nie popełnić samobójstwa i zostać duchem, jednak McGonagall przekonała go, że to nie będzie miało sensu.
***
Jak widać negocjacje się powiodły, ale nie wiem czy dobrze. Postaram się szybko napisać nową, bo pomysłów mi na razie nie brakuje ( zbawienne skutki towarzystwa z Magdą)
AAAAAAAAA Pierwsza Wreszcie nocia jak zwykle świetna!jak mogłaś wogole pomyslec o zawieszeniu bloga?! ja tego do wiadomości nie przymuje mam nadzieje ze bedzie wiecej takich notekpozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńno ja jestem tu pierwszy raz ale notka bardzo mi sie spodobałą teraz ide czytac od poczatku ;ppozdrawiam cie :)
OdpowiedzUsuńHej!!Ty to chyba musisz częściej z tą Magdą przebywać... czekam na więcej!!!U mnie na www.i-tak-cie-kocham-lilus.blog.onet.pl pojawiła się nowa notka.Zapraszam do czytania i komentowania!! Z góry dziękuję...Eileen
OdpowiedzUsuńNo ciesze sie ze juz jestes... notka spox ale podejrzewam, ze nastepna bedzie jeszcze lepsza;) Pozdarwiam...
OdpowiedzUsuń5 koment
OdpowiedzUsuń6 koment
OdpowiedzUsuń7 koment
OdpowiedzUsuń8 koment
OdpowiedzUsuńRekord! Blog zawieszomy aż 4 dmi!!
OdpowiedzUsuńCzesć! Świetn blogassek niedawno na niego wpadłam i pd tej pory nie moge się oderwać od niego!!
OdpowiedzUsuńUroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!
OdpowiedzUsuńCha cha cha cha to Dumbledore załatwił kadrę nie ma co xDD Będą lepić bałwany!Buhahahaha nr 103 xDD
OdpowiedzUsuń