na głowie mial wełnianą czapke z pomponem cz.2
Lily weszła do pokoju wspólnego. We włosach nadal miała śnieg, a jej twarz była zaczerwieniona od zimna. Nie miała ochoty iść do dormitorium.
- Lily idziesz?? – Liz podeszła do przyjaciółki
- Nie, nie chce mi się jeszcze spać – Lily uśmiechnęła się.
- Jesteś szalona, ja zaraz padnę…
Lily zachichotała, a Liz podeszła do schodów
- Jak, chcesz…a Huncwoty w dormitorium??
- Nie, rozmyślili się i postanowili jeszcze że trzeba pójść się powygłupiać…
- Woźny się ucieszy – powiedziała Liz i zniknęła za schodami
***
Ten, kto wszedłby teraz na błonia Hogwartu, pomyślałby że to szkoła dla wariatów. I nikt by mu się nie dziwił. Po błoniach biegali nauczyciele w najdziwniejszych strojach. Dyrektor i McGonagall leżeli na śniegu i robili aniołki, Slughorn nacierał Liansona, a Flicwick uciekał przed Sprout, która biegała za nim z jemiołą. Hagrid siedział spokojnie na śniegu i lepił kulki, którymi Huncwoci rzucali w Filtha ( na jego nieszczęście mieli naprawdę dobre oko). Tak przyjaznej dla wszystkich atmosfery, nie było jeszcze nigdy.
Binnis wyglądał co jakiś czas przez okno i za każdym razem wyklinał że musi być martwy. Inne duchy nie za bardzo się tym przejmowały.
-AUU!
Spokojną atmosferę, przerwał krzyk Filtha, którego śnieżka trafiła prosto w czoło. To miało natychmiastową reakcje. Filcwick się zatrzymał i Sprout wpadła na niego, Slughorn zamrał ze śnieżka w ręku, Remus, który przymierzał się do rzutu upuścił śnieżkę na swoją głowę. Wszyscy spodziewali się wybuchu, ale się nie doczekali, gdyż po chwili Filth roześmiał się
***
Dochodziła północ. Lily siedziała przed kominkiem i wpatrywała się w okno. Drzwi do pokoju wspólnego się otworzyły i weszli Huncwoci.
- I jak było?
Chłopaki zaczęli opowiadać Lily, co wydarzyło się jak zeszli na dół. Lily co jakiś czas wybuchała śmiechem, i z każdą chwilą coraz bardziej żałowała że nie poszła z nimi.
- żałuj że nie widziałaś jak McGonagall robiła aniołki na śniegu, to było wprost cudowne.
Evans zachichotała.
-Zdaje się że zaczywiście dużo straciłam…
-No, eliksirów to my długo mieć nie będziemy – Syriusz uśmiechnął się złośliwie
-Czego??
-Slughorn ledwo do zamku doszedł. Takich zakwasów to on chyba w życiu nie miał…-powiedział James a Lily się roześmiała.
-Szkoda że McGonagall nie będzie miała… - mruknęła Lily
-Może zakwasów mieć nie będzie ale podejrzewam że bez grypy to się nie odbędzie…- powiedział Lunatyk a reszta pokiwała gorliwie głowami.
-Nikt w całym Hogwarcie nie zrobił tylu aniołków – powiedział Rogacz a Lily zakrztusiła się śliną.
-Nic Ci nie jest??
- nie ale wizja McGonagall robiącej aniołki…
W pokoju wspólnym rozległ się śmiech piątki uczniów.
***
Lily obudził śpiew Liz.
- Liz, przestań!
Lily otworzyła oczy. Cristin leżała na łóżku przykrywając głowę poduszką. Ann siedziała na łóżku z zamkniętymi oczami najwyraźniej próbując jeszcze spać. Alicji i Melanii nie było.
Liz za to stała na łóżku , w szlafroku i z ręcznikiem na głowie i śpiewała do szczoteczki do zębów.
- Liz cicho! Ludzie chcą jeszcze spać! – Ann wzięła poduszkę i rzuciła nią w Liz ale ta zgrabnie się uchyliła.
- co jej się stało?? – Lily pojrzała pytająco na Ann
- Nie wiem jak się obudziłam to już wyła, to znaczy śpiewała – Ann poprawiła się jak koło jej głowy przeleciał but.
Lily zachichotała i zajrzała do szfki w poszukiwaniu ciuchów. Nie zajęło jej to dużo czasu. Weszła do łazienki. Jeszcze jak myła zęby słyszała zawodzeniu Liz
Jak Syriusz przypuszczał, Slughorna nie było na drugi dzień. Ale nie tylko on ucierpiał. McGonagall przyszła tylko na śnadanie, ale na pierwszy rzut oka widać było że jest chora. Jej oczy były zeszklone, policzki zaróżowione a z jej noc, czerwony mówiły same za siebie – była chora. Chusteczki higieniczne w okólniej też dawały do zrozumienia że jest chora.
Na obiad już nie przyszła.
Lianson też ucierpiał. Na śndanie przyszedł ze złamaną ręką. Co dziwne Huncwoci przysięgali że jak racali wieczorem do zamku był jeszcze cały.
Tajemnica szybko się wyjaśniła, gdy Prawie bezgłowy Nick powiedział że jak profesor wchodził do swojego gabinetu poślizgną się i złamał rękę.
Mimo wszystko każdy był pewny że te święta przejdą do historii Hogwartu
- Liz co ci dziś było?? – Lily spojrzała na przyjaciółkę.
- Radość z życia. McGonagall w skrzydle szpitalnym z anginą – dodała widząc zdziwioną minę Cristin.
- Co?? A dlaczego ja się o tym dowiaduję dopiero teraz? – Lily stanęła jak wryta.
- Bo jak wiadomość się rozeszła to ty jeszcze spałaś – powiedziała Liz
-Muszę ograniczyć sen. Tym sposobem o wszystkim dowiaduję się ostatnia.
- a Ja muszę zacząć dłużej spać – powiedziała Cristin ziewając
- A co?? Mało ci snu?
- Takkkk…
Liz weszła do Pokoju wspólnego.
- Gdzie ona jest??
- Kogóż to panna Katon szuka? – Liz odwróciła się i zobaczyła Lily
- Cristin, nie widziałam jej od rana.
- A dormitorium panów??
- Nie ma, byłam. Remus od wczoraj jej nie widział, na śniadaniu się mineli…
- To ja chyba wiem gdzie może być …
Liz nic nie powiedziała tylko posłusznie wyszła za Evans z wieży Gryfindoru.
- Pokój życzeń?? – Liz stanęła obok Lily i spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- No… ta myślę…
Lily przeszła trzy razy wzdłuż pokoju ale nic się nie pokazało. Przeszła kolejne trzy razy ale nadal drzwi się nie pojawiły. dopiero po piątej próbie pojawiły się drzwi.
- I czego chciała??
- Miejsca w którym się może wyspać – powiedziała Lily i obydwie zachichotały
.
Lily cichutko pchnęła drzwi. Znalazły się w pomieszczeniu gdzie panowała bardzo senna atmosfera. Na Środku pokoju stało całkiem zachęcająco wyglądające łóżko, cały pokój był w odcieniach jasnej zieleni, która była bardzo uspokajająca i senna. Lily rozejrzała się i zobaczyła na łóżku Cristin ,która spała zwinięta w kłębuszek.
- No i ją masz…
Dochodziła północ. Cały zamek pogrążony był we śnie. Uczniowie dawno już spali, wykorzystując ostatnie dni przed powrotem do codzienności. No był jeden wyjątek. Liz Katon i Lily Evans siedziały na łóżku Evans i rozmawiały chichocząc od czasu do czasu.
- Dobra Lily, a powiedz mi tak szczerze co masz zamiar robić po szkole??
- Ja? Ja mam zamiar zostać kurą domową, wyjechać do Szkocji, poślubic jakiegoś przystojnego Szkota, mieć bardzo dużo dzieci i całymi dniami prać, sprzątać i gotować.
Liz spojrzałana nią ze zdziwieniem. Wiedziała że Lily ponad wszystko nie znosiła Szkotów, a gotować i zajmować się domem też nie lubiła( Nie lubiła to mało powiedziane, one tego nieznosiła.)
Lily widząc zdziwnioną minę przyjaciółki uśmiechnęła się.
- Przecież wiesz że chce być megomedykiem…
- Wiem dlatego twoja wypowiedź mnie zdziwiła…
- Bycie kurą domową nie wchodzi w rachubę…
- Oj uwierz mi że wejdzie jak tylko postanowisz zostać matką…
- Nie szybko! Żeby zostać matką musze najpierw wyjść za mąż, a żeby wyjść za mąż, musze najpierw się zakochać…
- Zaraz, zaraz a ty nie jesteś zakochana??
- Jestem, ale obydwie wiemy że po szkole nasze drogi się rozejdą…
- CO?? A niby dlaczego tak sądzisz??
- Liz, ty naprawdę myślisz że po szkole będziemy razem? Przecież to nierealne…
- Jakie nierealne?? O co ci chodzi?? Przecież będziecie mogli razem zamieszkać…
- co? Liz daj spokój! Moja mama mało nie dostała zawału jak jej powiedziałam że chodzimy ze sobą, a co jak jej powiem że będziemy chcieli razem zamieszkać!
- Lily, obudź się! Jesteś dorosła i Twoja mama to wie! To jest twoje życie i twoje decyzje! Ona powinna to zaakceptować! Zwłaszcza że wie że się kochacie…
- Może i wie, ale wątpię żeby wierzyła. I na pewno tego nie zaakceptuje. Uważa że James należy do typu facetów którym nie można ufać bo zależy im tylko na jednym!
- Ale on udowodnił że nie należy!
- Ale ona tego nie wie!
Zapanowała cisza. Żadna z nich nic nie powiedziała.
- ona nic nie wie?? – Liz spojrzała na przyjaciółkę ze zdziwieniem.
- Nie… a ty co masz zamiar robić??
- Ja?? Ja chcę zostać zielarzem. I na pewno nie chcę rozdawać się z Syriuszem…
- Tylko że twoja mama zaakceptuje twój wybór, a moja nie…
Lily nawet nie wiedziała jak bardzo się myliła i jaka ta pomyłka będzie miała konsekwencje w przyszłości.
Super notka!!!!! Czekam na więcej!!!
OdpowiedzUsuńświetna noteczka wyobrarzam sobie McGonagal robiącą aniołki!! BUHAHAHA!!!! ale z chorobą się nie obeszło drudno ja narkam czekam na następną noteczkę papa
OdpowiedzUsuńMcGonagall i anioł na śniegu? Ech...U mnie na www.i-tak-cie-kocham-lilus.blog.onet.pl pojawiła się nowa notka. Serdecznie zapraszam do przeczytania i skomentowania. Z góry dzięki.pozdrawiam serdecznieEileen
OdpowiedzUsuń16 koment
OdpowiedzUsuń17 koment
OdpowiedzUsuńTy chociasz mnie nieznasz, zawsze potrafisz poprawić mi humor :)
OdpowiedzUsuńWydaje ci się że ciekawie piszesz Wykasz się już dziś! Wystarczy ze wybierzesz swoją ulubioną aktorkę/piosenkarkę/modelkę/ stworzysz jej charakterystykę, upodobania i Dołączysz do nas ! Nie przegap takiej szansy, bo druga taka moze już ci się nie przytrafii, nie jesteśmy kolejną tandetną serią.... jesteśmy osobami które z pisania czerpią przyjemność. Zapraszamy! http://www.girls-h-girls.blog.onet.pl/Jest to seria o dziewczynach z Hogwartu, aktualnie mamy wolne miejsca więc wbijaj na stronę glówną a następnie na forum i tam w odpowiednim temacie(http://www.girlshhgirls.fora.pl/viewforum.php?f=6 ) zgłoś się jeśli tylko chciałabyś pisać. ZAPRASZAMY
OdpowiedzUsuńHej =) Długie opowiadania piszesz :) są całkiem ciekawe, oby tak dalej! Zapraszam do mnie www.emy-story.blog.onet.pl Rozdział I niedawno został napisany, masz szanse być pierwsza i skomentować, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń=) SUUUUUUUPER!
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie napisane, mysle ze masz w sobie to cos - szukaj mnie w katalogu:) Amoth
OdpowiedzUsuńszkoda że moi nauczyciele takcy nie są:D ale ta lily problemy riobi:D
OdpowiedzUsuńUroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!
OdpowiedzUsuńDobre Cristin chciała miejsca w którym może się wyspać xDD A Lily nie wiem dlaczego tak się przejmuje słowami matki,w końcu to jej wybór.
OdpowiedzUsuńTrochę się boję odnośnie tych 2 ostatnich zdań, ale zupełnie nie wiem, dlaczego. Dlatego pędzę do następnej notki!
OdpowiedzUsuń