wszystkie wiedziały co się stało...
Lily siedziała w pokoju na podłodze zapłakana i patrzyła w jeden punkt. W głowie ciągle huczały jej słowa mamy „ tata ma nowotwór…” „ jest w bardzo zawansowanym stadium…”.
Po jej policzkach popłynęły łzy. Może i na medycynie się nie znała, ale wiedziała co to jest nowotwór, i jak jest niebezpieczny, zwłaszcza forma złośliwa( chyba trochę źle to ujęłam, co nie?? Od autorki). Po jej policzkach popłynęło jeszcze więcej łez.
***
Pierwszy września zbliżał się wielkimi krokami. Mimo to, Lily nie była z tego zadowolona. Po raz pierwszy, nie była aż tak szczęśliwa że wraca do Hogwartu.
Pan Evans, wielokrotnie próbował rozładować sytuacje, ale nie na dużo się zdawało. Zarówno Lily jak i pani Evans były ciągłe przygnębione.
Wizyta Lily na ulicy Pokątnej była najkrótsza z możliwych.
***
Lily wbiegła na Peron 9 i 3/4 .Gdy zobaczyła pociąg jej humor trochę się polepszył. Spojrzała na zegar.
- Lily! Lily! – Ruda się odwróciła. W jej stronę biegła uśmiechnięta Cristin. Gdy tylko zobaczyła minę Lily zatrzymała się.
- Lily… co się stało???
- nie tutaj… znajdźmy resztę…
***
- ja zamorduje tego psa! Uduszę! – James tał wściekły na Środku przedziały. W reku trzymał kanapki które zrobiła mu mama. A raczej to, co z nich zostało.
-daj spokój. Przynajmniej nie nasikał ci do butów… - Remus spojrzał na Jamesa
- nie, nie nasikał… ale się zkupkał! – Syriusz wybuchł śmiechem na wspomnienie miny Rogacza.
Nagle drzwi przedziału się otworzyły. Weszły dziewczyny. James spojrzał na Lily i do niej podszedł.
- co się stało…
***
- no i tak to wyglada…
- Lily nie martw się. Nowotwór da się wyleczyć operacyjnie… - :Liz spojrzała na Lily ze współczuciem
- Liz, ale to jest nowotwór mózgu! W dodatku złośliwy i w bardzo zaawansowanym stadium! Tego się nie da zoperować. Jest za późno… - powiedziała Lily załamującym się głosem. James przytulił się do niej. – boję się, że coś się stanie, jak mnie nie będzie…
- nie martw się. Nie stanie – powiedziała Ann. Lily spojrzała na nią z wdzięczności. Wiedziała, że ma tutaj kogoś, kto zawsze z nią będzie – przyjaciół.
***
Minęło kilka dni. Nauczyciele( mimo ze zupełnie nieświadomi tego, co działo się w życiu Lily) zadbali, by Ruda nie miała kiedy myśleć o ojcu. Nawał prac domowych sprawiał że nie było prawie wcale czasu wolnego, a jak był, to Lily spędzała go z przyjaciółmi. Wieczorami była tak wykończona że usypiała zaraz po położeniu się do łóżka. I tak mijały dni.
***
- Syriusz jak nie wstaniesz za pięć sekund, to cię obedrę ze skóry! – Lunatyk stał w bezpiecznej odległości od łóżka Łapy.
- Lunatyk, bądź człowiekiem, do pełni jeszcze kilka dni, daj pospać…
- nie, nie dam. Wstawaj! Nie mam zamiaru przez cały dzień słuchać, że jesteś głodny… Glizdek mi wystarczy.
- nie…
- dobrze, nie chcesz po dobroci… - Lunatyk wszedł do łazienki. Przedarł się przez stertę ubrań i doszedł do wanny. Odkręcił kurek zimnej wody i wsadził korek. Przedarł się powrotem do pokoju i podszedł do łóżka Łapy.
- Wingardium Leviosa- mruknął pod nosem a Syriusz uniósł się w powietrzu. Ułamkiem sekundy było jak wpadł do wanny zimnej wody.
- AAAAAAAAAAA!
- uprzedzałem…
***
Lily zeszła do wielkiej Sali. Usiadła na swoim zwykłym miejscu. Nie musiała długo czekać żeby przyszła poczta. Lily wysłała kilka dni temu list do rodziców. Lecz nie doczekała się odpowiedzi
- Lily, co jest…
- nie ma znowu. To już prawie tydzień…
- rzeczywiście trochę długo. Zawsze odpowiedź była po dwóch, góra trzech dniach… - powiedziała Liz
Lily kiwnęła głową. Nie podobała jej się długa nieobecności sowy. Czuła że stało się cos niedobrego. Bardzo niedobrego.
***
- Evans! Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego nie uważasz?? – McGonagall stała nad
Lily
- przepraszam, pani profesor, jestem zmęczona… - nauczycielka spojrzała na Lily. była bardzo blada.
- nie wyglądasz dobrze, idź do dormitorium, dziś ci daruje…
***
Lily weszła do dormitorium.
- w końcu!
Podbiegła do sowy która siedziała na łóżku. Odwiązała list i usiadła na łóżku.
- nie… nie… - w oczach rudej zebrały się łzy.
***
Liz weszła do dormitorium.
- Lily, gdzie... – zobaczyła Lily. spała na łóżku. Obok niej leżał list.
- mówiłam że odpisze… zraz…ona płakała?? – Ann podeszła do łóżka. Z bliska na jej twarzy można było zobaczyć ślady łez.
Tymczasem Liz zajrzała do listu. Czuła że powinna. Że cos złego się wydarzyło.
- boże…
- co się stało??? – Cristin weszła do dormitorium.
- tata Lily… - nie musiała kończyć. Wszystkie wiedziały co się stało.
***
Ta notka jest denna. Nie tak miało to wyglądać, ale nie umiałam tego inaczej napisać. Od dłuższego czasu próbowałam, ale to jest najlepsza wersja.
Dostałam weny i nie mogłam się opanować żeby nie napisać i nie opublikować. Dam z siebie wszystko żeby następna wyszła lepiej.
Coś ty moze nie jest jakaś najgenialniejsze ale jest cool...popatrz na moje notki osobi.ście uważam że nie umiem wprowadzac smutku w akcji...a tobie to choćiasz jakoś się udaje...
OdpowiedzUsuńNo coz tego sie nie spodziewalam zaskoczylas mnie. Notka bardzo fajna wprowadzilas nastroj-smutny bo smutny ale odpowiedni do notki. A teraz tak z innej beczki kocham cie (nie no wole chlocow) napisalas ta notke szybciej niz mowilas no i to mi sie podoba czyzby moja grozba poskutkowla :) POzdrawiam
OdpowiedzUsuńKurcze za szybko przeprowadziłaś te akcję... ale cóż. Przeżyję.Jak widać już wróciłam więc notka powinna sie pojawić u mnei niedługopozdro www.i-tak-cie-kocham-lilus.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka (www.lily-evans-story2.blog.onet.pl), serdecznie zapraszam! I pamiętaj, chłopacy też mogą golić nogi i mieć różowy, włochaty ręcznik :D. Pozdrawiam :*.P.S. Biedna Lilka... Nie wiem jak ja bym przeżyła wiadomość o tym, że mój tata ma raka. Czekam na nową notkę.
OdpowiedzUsuńI oczywiście zapraszam na nową notkę na www.lily-evans-story2.blog.onet. pl. Kolejny post z serii o niezwykłym naczyniu Morgan. Pozdrawiam serdecznie :*.Kiedy nowa nocia?
OdpowiedzUsuńHej!!U mnie na www.i-tak-cie-kocham-lilus.blog.onet.pl pojawiła się nowa notka. Mam nadzieję że wpadniesz...pozdroEileen
OdpowiedzUsuńU mnie nowa nota a właściwie to 5 mni temu sie pytałaś...ale jeszcze jej nie było...
OdpowiedzUsuńKurde!! Szkoda, że tato lily nie żyje. Chociaz ja tez mam zamiar uśmiercić jej rodzicó zanim ona umrze... No ale snotka zarąbista!!!
OdpowiedzUsuńAcha i wpadnij do mnie bo nowa notka jest!!!
OdpowiedzUsuńkurcze smutno mi:(
OdpowiedzUsuńUroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!
OdpowiedzUsuńNowotwór...Nowotwór złośliwy...Biedna Lily...Że też coś takiego musiało spotkać,akurat jej tatę...Moim zdaniem notka nie jest denna,tylko uczucia mogłyby być w niej bardziej wyrażone.
OdpowiedzUsuń