podsłuchana rozmowa i Trampek reaktywacja

Zatkaliście mnie! 14 komentarzy pod jedna notką! A w dodatku dochodzi do 100 w całym blogu! Nie myślałam że kiedyś zobaczę taką ilość komentarzy! Jesteście wspaniali! Ma nadzieje że pod ta notka tez tak będzie.

Tą nocie dedykuje mojej psiapsiółce Madzi( która pomogła mi z pomysłem) i jej mamie( która kupiła jej zestaw fryzjerski dla lalekJdosyć dawno temu).

 

***

Lily wysiadła z Błędnego Rycerza

- no, to cześć – nie łatwo było jej się teraz rozstawać z Jamesem. Nie miała pomysłu, jak przetrwa ten ostatni miesiąc bez niego. Spojrzała jeszcze raz na tego rozczochrańca, którego tak mocno kochała i weszła do domu.

- Liluś, w końcu – z pokoju wyszła Pani Evans. Lily od razu zobaczyła, że cos jest nie tak. Zawsze uśmiechnięta Pani Evans teraz była przybita. I mimo że się uśmiechała, Lily wiedziała że coś jest nie tak. Nie było w niej tego blasku, co zawsze

- Mamo, co się stało?- spytała Lily poważnym tonem.

- nic, dlaczego miało by się coś stać??

- przecież widzę że cos się stało…- powiedziała Lily patrząc na matkę poważnie – coś z tatą?

- nie, córeczko, wszystko jest w najlepszym porządku, jestem tylko troszkę zmęczona, nie wyspałam się…

- w takim razie idź się połóż… ja dokończę sprzątanie – powiedziała Lily. Jej mama nie chętnie się na to zgodziła, ale w końcu poszła na górę. Lily usiadła w kuchni. Wiedziała, że to nie chodziło o zmęczenie. Czuła, że coś się wydarzyło. Wzięła się za sprzątanie. Postanowiła sobie, że dowie się co trapi jej mamę.

***

- kochanie, jestem… Lily, co ty tu robisz?? – Lily popatrzyła na ojca. On też, wyglądał inaczej. Był wyraźnie czymś zmartwiony. W jego oczach nie było tego blasku co zawsze.

- no, sprzątam… tato, co się dzieje… mama wygląda na zmartwioną, ty też za dobrze nie wyglądasz… co się stało???

- nic, jesteśmy bardzo zmęczeni, to wszystko – powiedział Pan Evans i dodał – a gdzie mama???

- w sypialni, położyła się na chwilę…

- Pojdę do niej – powiedział i już go nie było.

Lily skończyła sprzątać i zaczęła wchodzić na górę. Wtedy usłyszała strzępek rozmowy

- powinniśmy jej powiedzieć…

- Nie, Tom, nie możemy…

- Lisa, ona się dowie, prędzej czy później…

- nie, teraz, skończmy tę rozmowę…

Lily weszła do pokoju. Miała racje, o czymś nie wiedziała, sądząc po rozmowie czegoś ważnego.

Położyła się na łóżku. Nawet nie zauważyła, gdy zmógł ją sen.

***

Cristin weszła zadowolona do domu. Jej plan powiódł się w 100 procentach. Może koniec nie był taki jaki miał być, ale i tak plan się powiódł. Weszła do pokoju i musiała się ugryźć żeby się nie roześmiać. Na kanapie siedział jej tata i czytał książkę… którą wycierała z kurzu jej mama. Stopa mamy była usilnie drapana przez ich kotka, Maurycego.

- cześć… - powiedziała cicho. Wiedziała że nikt nie przejmie się tym że wróciła. Nigdy nikt się nią nie przejmował, zawsze była wyrzutkiem w domu. Od urodzenia była nie chciana. Nie była planowana jej rodzice nie chcieli mieć dzieci. Nigdy nikt jej nie powiedział że ją kocha. Na urodziny zawsze dostawała cos „ przez grzeczność”. Obiecała sobie, że jak skończy siedemnaście lat, wyprowadzi się, ale nie miała jak. Nie miała gdzie. W rodzinie też nikt się nią nie interesowała. Nigdy nie miała przyjaciółek, bo była inna. Nieśmiała, cicha, niemodnie ubrana. Miała tylko przyjaciół na niby.

Aż do szóstej klasy. Gdy spotkała dziewczyny. Im nie przeszkadzało to, że była inna. Polubiły ją taką jaka była.

Tak jak myślała, rodzice spojrzeli na nią i kiwnęli głową.

Cristin wzięła swoje cichy i poszła do pokoju.

***

Syriusz i James wysiedli razem z Remusem przed domem Rogacza.

- o, dobrze że jesteście… nie wchodźcie do domu, jedziemy nad wode – w progu stała uśmiechnięta Pani Potter

- co?? ale my dopiero co wróciliśmy…

- Nie marudź, jedziemy tylko na kilka dni.

Popatrzyli na siebie. Byli nieźle wykończeni. Ale, cóż, woda to woda.

Na pewno coś się wydarzy.

***

Cristin weszła do swojego pokoju. Był to mały pokoik. Całe ściany poobwieszane były w jej rysunkach. Bardzo lubiła rysować, to było jej passą. Każdą wolną chwilę temu poświęcała. A miała ich bardzo dużo.

Usiadła na małym tapczanie i włożyła rękę do szuflady. Wyjęła mały szkicownik i zaczęła szkicować.

***

Chłopaki uciekali w pośpiechu przed jakimś chłopakiem. Bardzo im się nudziło więc oblali jego dziewczyną zimną wodą.

Nie wiadomo dlaczego, jej chłopak bardzo się wkurzył.

- szybko, utaj chyba nie ma nowożeńców – powiedział Rogacz. Każdy pokój był zajęty przez jakąś parę. Rozpoznali to, po tym, że wszędzie były kartki nie przeszkadzać. Syriusz otworzył drzwi i wpadł do pokoju a za nim chłopaki. Zamknęli drzwi i nasłuchiwali.

- nikogo nie ma… poszedł. – odwrócił się – przepraszamy za najście ale…- urwał widząc kto stoi w pokoju.

***

Lily leżała na łóżku i próbowała czytać książkę. Nie dawała jej jednak spokoju podsłuchana rozmowa. O czym nie wie? Co ukrywali rodzice. Wspaniały humor związany z pogodzeniem się z Jamesem, uleciał z niej po podsłuchaniu rozmowy rodziców. Wstała z łóżka i podeszła do okna. Na podwórku mama wyrywała chwasty z róż. Wyglądała lepiej, niż wcześniej.

***

Na środku pokoju stał…

-Snape???

Severuse Snape stał w z bardzo głupią miną. Każdy by taką miał, gdyby trzech wrogów przyłapało go w takim stanie.

Snape miał na sobie różowy szlafrok z froty, i ciapy króliczki. Na twarzy miał maseczkę. A na oczach ogórki.

Jego włosy  były nakręcone na wałki.

Chłopaki wybuchli śmiechem. Wiedzieli że Snape to dziwak ale nie aż taki.

Syriusz osuną się na podłogę. James który tarzał się ze śmiechu przeturlał się do szafy i wsadził nos prosto w but Snapea. Nawet się tym nie przejął.

Remus leżał obok Syriusza i trzymał się za brzuch.

Tymczasem Snape wbiegł do łazienki. Wiedział, że oni nie zachowają tego dla siebie. I nie mylił się.

***

Był spokojny wieczór, wiał lekki wiatr, kropił deszczyk, na morzu były malutkie fale a James Potter spacerował ze swoim malutkim pieskiem…

Nie to nie tak.

Był zimy wieczór, lał deszcz. Drzewa mało się nie połamały od wiatru a na morzu był sztorm. Zbliżała się burza a James Potter spacerował z Trampkiem. Trampek był to wyżej wspomniany piesek, rasy bernardyn.

- Trampek, stój… nie idź w stronę wody…

James z całych sił próbował zatrzymać swojego psa z dala od wody. Trampek ciągnął Jamesa w stronę mostu. Niestety nie miał on tyle siły żeby go powstrzymać.

- Trampek… nie… proszę…

Ale był już za późno. Trampek skoczył do wody a James wpadł za nim. Nawet nie zdążył krzyknąć.

***

Syriusz siedział w pokoju i czekał na Jamesa. Właśnie rozpętała się burza. Z niewiadomych nikomu powodów( nawet Syriuszowi) jak tylko zaświecił pierwszy piorun zgasił światło ( każdy ma swoje wierzeniaJ).

- ale Rogacz fajnie zmoknie… - powiedział sam do siebie. I wtedy drzwi od domku się otworzyły i w drzwiach stanęła jakaś postać. Była dziwnie szeroka i wysoka. Nagle piorun oświetlił ja a Syriusz krzyknął.

- AAAAAAAAAAA! POTWÓR! ZOMBIE! TOPIELEC! POTWÓR Z LOCH NESS! WAMPIR! MUMIA! SZYSZMORA!

- Syriusz, koniec z oglądaniem horrorów po północy!

- Rogacz??

Postać weszła do pokoju. Był to James cały mokry a jego dziwna postura spowodowana była tym że trzymał na rekach Trampka.

-e… czy mi się wydaje, czy ty jesteś lekko zły???

- lekko zły?? Tak wściekły byłem ostatnio jak mi Trampek nasikał do butów wyjściowych…

- a co się stało???

- kąpaliśmy się…

- kapaliście?? W taką pogodę?? A ja myślałam że ty już bardziej walnięty nie możesz być.

- ja jestem całkiem normalny, ale nie mogę tego powiedzieć o moim walniętym do reszty psie, a mówiłem żeby go puścić do tej jamniczki na początku lata…

- ta, a z jamniczki by dużo nie zostało jak by na nią skoczył… placek jamnikowi…a co się stało???

- mój powalony do reszty pies, skoczył z mola do wody ciągnąć mnie za sobą… jak się okazało już w wodzie, to on się boji wody… i oczywiści skoczył na mnie, dobrze że było w miarę płytko bo by nie utopił… jakoś go wciągnąłem siłą na brzeg i wtedy zaczęła się burza to ten tchórz oczywiście wskoczył mi na ręce… wiesz jak trudno go było tu przyciągnąć???

- wyobrażam sobie, on się powinien nazywać ratlerek a nie bernardyn…

- ale to jeszcze nie koniec… po drodze do domu, zobaczył suczkę… i zaczął za nią biec… zerwała mi się smycz a on wskoczył znów do wody i oczywiście trzeba go było z niej wyjąć… i znowu zaczęły się pioruny i oczywiście musiałem go jakoś tu przytaszczyć… od dziś przechodzisz na dietę! Słyszysz Trampek… nie, znowu??? Przecież dopiero byłeś! – James spojrzał z litością na Trampka, który stał pod drzwiami. Widząc spojrzenie Trampek odwrócił się i poszedł w stronę fotela.

James zdją buty i podszedł do ciapów. Wsadził nogę…

- TRAMPEK!!!

Wyją mokrą nogę z buta i wsadził tam nos

- znowu zsikałeś mi się do buta!!!

***

- wykastruje go!

- James kochanie to pies, jego się nie da wykastrować – mama Jamesa stała obok Jamesa i się uśmiechała.

- no to go oddam żeby mu założyli woreczek przy ogonie!

- James… ale jemu się nie da założyć woreczka, ma za mała przerwę miedzy ogonem a… no wiesz czym

- chciałaś mu założyć woreczek!!! Mojemu Trampeczkowi??? Jak mogłaś!?!

- ale sam…

- ale to, tylko ja mam prawo się nad nim znęcać, bo tyko mi zawsze sika do butów! Uduszę kundla…

- on jest bernardynem z rodowodem…

- no przestanie być bernardynem… Oskalpuje…

- a przeciśniesz się przez futro??
- Syriusz… ty próbujesz mnie zdenerwować???

- ja?? skądże! Ty już jesteś zdenerwowany…

- ty trzymasz jego stronę tak??? I ty przeciwko mnie! No tak mogłem się spodziewać! Macie wspólny język! Niedługo i ty mi zaczniesz sikać do butów

- nie marzę o niczym innym…

- wiedziałem! Wiedziałem że i ty w końcu mnie opuścisz… ale ty Luniaczku jesteś ze mną prawda???

- wiesz… to zależy… w końcu ja też mam trochę z psa…

- nie no, otaczają mnie pso podobni, Syriusz, Remus i Trampek…

- Trampek to pies…

- nie Łapa! Trampek to mutant stworzony tylko po to, żeby sikać mi do butów.. ide się przejść…

Podszedł do butów i…

- TRAMPEK!!!!

***

No i jest! Ma nadzieje że się podoba. Przepraszam że tak długo, ale nie mogłam się do niej zabrać. Proszę jeszcze po raz kolejny komentujcie

Komentarze

  1. ~Gracja...http://lily-kochac-i-byc-kochanym.blog.onet.pl6 maja 2006 14:03

    Miło mi w takim razie poznać kogoś o takiej samej dacie ur. Notka supcio,smieszna.... Biedny Trampek...albo raczej biedny James...zalarzy z jakiego punktu się na to patrzy... serdeczne Pozdro...

    OdpowiedzUsuń
  2. ~nati www.nati-katie.blog.onet.pl7 maja 2006 09:21

    No notka jest super! Bardzo jestem ciekawa co rodzice Lily przed nią ukrywają. Pisz szybciutko nową nocie! pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka super jestem ciekawa co ukrywaja rodzice lily ja nie moge poprostu czytajac o trampku nie moglam ze smiechu z tym woreczkiem ....nie no nie moge Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. lily_evans2@buziaczek.pl9 maja 2006 12:35

    U mnie wprawdzie nowej notki nie ma, ale za to jest małe podsumowanko funtestu i wszystkich sond. Zapraszam na www.lily-evans-story2.blog.onet.pl i cieplutko pozdraiwam :D.Ciekawe, co rodzice Lilki przed nią ukrywają.

    OdpowiedzUsuń
  5. super notka usmialem sie do lez

    OdpowiedzUsuń
  6. hahah kofam tego psa:D Trampek rulez

    OdpowiedzUsuń
  7. Uroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!

    OdpowiedzUsuń
  8. właśnie posikałam sie ze śmiechu!!! przez ciebie!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trampek buahhahaha uwielbiam cię!Notka jedna z fajniejszych,a Syriusz powinien oglądać mnie horrorów Rogacz ma racje ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. ta notka jest smiechu warta a zwlaszcza to z tramkiem 3 razy sie poplakalam ze smiechu raz spadlam z krzesla brzuch mnie rozbolal i sie prawie posikalam :D jak przez tego bloga moje zdrowie ucierpi to cie do sondu podam hahahahahhahaha :D:D:D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna