skonczyla? ona jeszcze nie zaczeła
Czas zaczął lecieć coraz szybciej.
Dziewczyny stwierdziły że nie będą robiły kawału z Peterem. Było im szkoda Snape. Wiedziały, jak by to się mogło skończyć.
Zaczął się kwiecień. Wszyscy w szkole, zaczęli się trochę bardziej skupiać na nauce. Mimo to, zawsze znajdował się czas, aby usiąść gdzieś w kącie i trochę powymieniać się ślina ze swoim chłopakiem.
- czy wy wiecie, że za tydzień będą święta??? – spytała Liz
- nie, no! Jak ten czas szybko płynie! Dopiero co były święta a to już rok minął! A nawet nie spadł śnieg! – powiedziała oburzona Lily
- Lily… ale to są święta Wielkanocy. – powiedziała Liz
- ach… racja…
-wracacie do domu?? – spytała Liz
- żartujesz! Żeby znowu dostać trzema wiadrami wody?? –spytała Lily patrząc na Liz. Cristin siedziała i z zaciekawieniem patrzyła na przyjaciółki. Rok temu była w domu.
Lily za dobrze jednak pamiętała wydarzenia z poprzednich świat. W wielkanocny poniedziałek dostała trzema wiadrami wody. Po jednym wiaderku od Jamesa, Remusa i Syriusza. Nie została jednak dłużna.
- no nie wiem… a jak nie…??? – spytała Lily
- a wolisz siedzieć przez całe święta z twoja siostrą, która będzie od ciebie uciekała. A w poniedziałek dostać wielkim wiadrem od twojego taty??? – spytała Liz. Wiedziała że tym ją przekona. Co roku przekonywała. – a po za tym, wytrzymasz tydzień bez Jamesa???
- marne szanse. Chyba twoje argumenty są przekonujące…
Nagle przerwała. Do wielkiej Sali wleciała wielka sowa. Podleciała do Cristin. Ona odwiązała paczkę i list a sowa poleciała.
Dziewczyna wzięła się do czytania listu. Potem rozpakowała paczkę i zaniemówiła.
- co???
- to… od… rodziców… ja…
Liz zajrzała do paczki i zaniemówiła. W pudełku które miało dziurki siedział mały, biały kotek.
- kot???
- tak…
- jak go nazwiesz??? – spytała Lily
- nie wiem… może… Meryl - Cristin nadal była w szoku.
- a to on, czy ona?? – spytała Liz
- ona, kurcze, to chyba najlepszy prezent urodzinowy… - powiedziała Cristin, a Lily i Liz zaniemówiły.
- ty masz dzisiaj urodziny??? –spytała Liz
- ee… tak… - powiedziała Cristin.
- no wiesz co?? Dlaczego nam nie powiedziałaś??? – spytała oburzona zachowaniem przyjaciółki Lily
- a kogo to obchodzi?? – spytała Cristin. Nikt oprócz rodziców nigdy nie złożył jej życzeń, a ona się nie upominała.
- a nas to obchodzi! – powiedziała Ann która dopiero co doszła
- święta racja! Boże, mamy tylko pięć godzin do wieczora! Liz… potem dasz wykład Cristin… - powiedziała Lily, ale było za późno. Liz stała koło Cristin.
- Cristin, życzę ci dużo szczęścia, zdrowia, słodyczy. Żebyś zawsze miała taką figurę. Żebyś zawsze była sobą i nigdy nas nie zostawiła. Żeby ciebie nie zostawił chłopak i żebyście zawsze byli razem i mieli dużo dzieci. Żebyś zawsze miała zdrowe żeby. Żeby Meryl nie zniszczyła ci pracy domowej. Żeby Slughorn nie przyjął cię do swojego klubu, wiesz mi, ja się o to modle. Żebyś zdała świetnie owómenty, wiem Ann że to za rok, trzeba na zaś… . żebyśmy się nigdy nie pokłóciły. Żebyś zawsze miała proste zęby. Żebyś nie dostała łupieżu i nigdy nie farbowała włosów…
- Liz! Mamy pięć godzin!!!! – powiedziała Ann.
- rany! Dobra potem skończę… - powiedziała i wybiegła z Sali. Ann zrobiła to samo.
- Skończę?? To ona jeszcze nie skończyła??? – spytała Cristin Lily, która stała obok niej.
- skończyła??? Ona jeszcze nie zaczęła. To był wstęp wstępu… - powiedziała i wyszła z Sali.
- rozumiesz coś z tego?? –spytała kota, ale ta spała już w najlepsze.
***
- Lily??? powiemy chłopakom?? – spytała Ann zapakowując prezent dla Cristin
- raczej nie, jak im powiemy to zaraz wytrzasną z skądś Ognistą, tak jak rok temu. A to niesie za sobą konsekwencje… - powiedziała Lily
- jutro jest niedziela… - powiedziała Liz.
- a to zmienia postać rzeczy…
**
Remus siedział w dormitorium i próbował napisać wypracowanie na zaklęcia. Ale to nie było zbyt łatwe, z jego przyjaciółmi.
Mimo iż była już druga to oni się dopiero zbierali do wstania. Syriusz jak zwykle szukał bokserek a Peter i James bili się, który wejdzie pierwszy. Nie wiedzieli jednak że to bez sensu bo siedział już tam Frank.
Puk, puk, puk…
- czy mi się wydaje czy ktoś puka?? – spytał Remus cicho. Nikt go nie słyszał. Wyjrzał zza kotar. Porządek utrzymany w ich dormitorium nie pozwalał na podejście do drzwi.
Puk, puk, puk…
- CZY MI SIĘ WYDAJE CZY KTOŚ PUKA?? – spytał już głośno. Nic.
PUK, PUK, PUK
- CZY MI SIĘ WYDAJE CZY KTOS PRÓBUJE WYWALIĆ NAM DRZWI??? – tym razem był to krzyk.
I w tedy się stało.
LUP!
Drzwi otworzyły się z hukiem. W drzwiach stały Ann, Lily i Liz.
Syriusz spojrzał na nie oburzony.
- pukałyśmy…
- wiedziałem! – powiedział tryumfalnie Remus.
- słuchajcie, mamy sprawę…
***
Tak jak podejrzewała Lily, chłopaki znaleźli Ognista. Tak jak też podejrzewała, miało to swoje konsekwencje.
na drugi dzień…
- boże… wody!!! – krzyknęła Lily. wyglądała potwornie. Miała poczochrane włosy, podkrążone oczy.
- czego??? – spytała Ann.
- wody, H20… to jest... – powiedziała Lily
- wiem co to jest woda… ale tu jej nie znjdziesz… - powiedziała Ann.
- rany…
-o śpiąca królewna… - powiedziała Lily patrząc na Liz.
- bardzo wczoraj rozrabiałam???
- tak, pod koniec imprez piłaś z butelki. I jak zwykle próbowałaś się rozbierać – powiedziała Ann – Syriusz musiał cię ściągać siłą ze stołu.
Lily zachichotała.
- a ty z czego się chichoczesz. Ty tańczyłaś kankan… i śpiewałaś…
- co???
- śpiewałaś… - powiedziała Ann
- raju!!!
- nie przejmuj się, ona tańczyła z miską na głowie.. – z fotela odezwała się Cristin.
- tak??? Ja tego nie pamiętam… - powiedziała Ann
- bo urwał ci się film o drugiej… - odpowiedziała – radze nie wchodzić do pokoju wspólnego…razem z Peterem zrobiliście ładny wzorek na ścianie… szkoda tylko że brzydko pachnie… - powiedziała po chwili
- ostatni raz poprosiłam chłopaków o pomoc… - powiedziała Liz
- o tak… z nimi tez kiepsko…
- tak??
- no, pod koniec tańczyli ze sobą… miało to takie konsekwencje że Syriusz wpadł to kominka, dobrze że już przygasał…
Lily zaczęła się śmiać.
- boże, Lily, ciszej!!! – powiedziała Liz – ma ktoś coś na głowę???
***
Sorry, że tak długo czekaliście. Była by wcześniej, ale nie miałam czasu. Teraz będą częściej.
( mam nadziejeJ)
Niezła wiązaneczka...... szkoda, że nie opisałaś całej imprezyy...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjestem druga to fajnie ale twoja notka też jest fajna. Mam nadzieje że notki będą częściej no to papa
OdpowiedzUsuńDziękuję za dodanie do linków :*:*Lilka
OdpowiedzUsuńpiekne życzenia a ja nigdy nie wiem co powiedzieć:D no tak to jest jak się nadużywa alkoholu:D
OdpowiedzUsuńUroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!
OdpowiedzUsuńUuuuuu,no proszę,proszę co ten alkochol robi z ludźmi...Lily tańcząca kankana o buhahahahahahahahaaha xDD Nie no zaraz nie wytrzymam cha cha cha cha cha cha cha cha cha cha cha cha
OdpowiedzUsuń