wojan śniezna i sylwester cz 1

W dormitorium dziewczyn była cisza. Wszystkie jeszcze spały. Każda z nich śniła o czymś, a raczej kimś, miłym. Na twarzy każdej z nich pojawiła się rozkosz…

BUM!

Dziewczyny zerwały się. Jak zwykle poniosło to za sobą jakieś konsekwencje.

Liz tak szybko zaczęła iść w stronę łóżka że potknęła się o własne nogi. Lily był zaspana i potknęła się o kufer lecąc na Liz. Za to Ann biegnąc do łóżka potknęła się… o Liz i Lily.

- Au… Ann zejdź z nas.

- ok.

Ann zaczęła się gramolić.

BUM, BUM

- dziewczyny to…chłopaki.

-co??? – spytała Lily

- to chłopaki rzucają śniegiem.

- jak ja zaraz strzelę w łeb tego imbecyla to się nie pozbiera – powiedziała Lily

- jakiego imbecyla

- a jak myślisz?? Pottera

-ale Lily przecież to twój chłopak

- ale to nie oznacza że nie mogę go strzelić w łeb… chociaż nie… szkoda go. Nie będę go bić… - powiedziała Lily

- wiecie co? Oni nas… wyzywają! – krzyknęła Liz

- sami tego chcą

Dziewczyny ubrały się w trybie natychmiastowym. Nie pamiętały kiedy im to szło tak szybko. Były ubrane na cebulkę.

Wyszły na dwór.

- ktoś nas wyzywał?? – spytała Ann

- oni – powiedział Peter.

- acha. – tylko Liz to powiedziała a Lily rzuciła śnieżką. Zaczęła się wojna. Wszyscy rzucali w siebie śnieżkami. Nikt nie miał skrupułów.

Gdy Remus nacierał Petera, Ann - Liz, Frank-Alicje,  a Syriusz  był nacierany przez Jamesa. Lily zakradła się cicho do Jamesa ze śnieżką w ręku i rzuciła się na niego. Przewróciła go, usiadła mu na brzuchu i… natarła śniegu w nos.

- o ty wredno kreaturo… nie daruje ci tego.

- tak? A co mi zrobisz? – spytała Lily

- cos strasznego  - na jego twarzy był taki uśmiech, że każdy normalny by się wycofał. Ale nie Lily.

- acha…A! – James zrzucił ja z siebie i położył na ziemi. Lily patrzyła jak bierze w garść śnieg i nachyla się nad nią

-nie… nie zrobisz tego… nie odważysz Się… nie… nie proszę… o! – odważył się. Wtarł cała garść śniegu w jej policzki

- wiesz co? Jesteś Fe

- wiem.

- masz przeprosić – powiedziała

- przeprosić??

- tak

- przepraszam – powiedział

- nie umiesz przepraszać. Jak chcesz to ci pokażę jak to się robi – powiedziała

- jak?? – spytał cicho

- tak… - powiedział i pocałowała go. Mimo iż według scenariusza miał to być krótki pocałunek to jednak okazał się naprawdę długi.

 

Nikt nie zauważył jak nadszedł Sylwester.

Chłopki pracowali w każdą chwile nad swoim planem. Mimo iż ich stroje nie  wyglądały tak jak miały były całkiem w porządku. Chłopki byli dumnie ze swojego dzieła. Mieli zamiar pokazać go wieczorem. W pokoju wspólnym. Zaangażowali Lily do pomocy. Poprosili ją aby zabrał gdzieś rogacza na kilka godzin co ona zrobiła z wielką chęcią.

Czas ich show zbiżał się nieubłaganie. Nauczeni tekstu, przebrani siedzieli i czekali na odpowiednią godzinę aż Liz wejdzie i ich zawoła.

I w końcu weszła

-jest…phi – Liz wyglądał jak by miała  ochotę się roześmiać

- co?

- nic…wyglądacie uroczo.

Co było sporym kłamstwem bo chłopaki wyglądali komiczne. Syriusz miał na gł
owie coś co miało kształt jak  wątróbka kolory czerwonego z białym pomponem, białe cos jak broda na szyi i jakiś dziwny strój koloru czerwonego w dziwacznym kształcie. Remus ubrany był w cos całkiem brązowego na nosie miał nos klauna koloru czerwonego a na głowie dwa druty i na nich Brązowe skarpetki. Frank miał cos zupełnie innego. Był to jakiś dziwny strój, który był czerwony w zielone pasy ( czyżby Fredy Kruger??)

Wyszli na duł…

 

Komentarze

  1. Czekam na kolejna noteczke :) Mam nadzieje, ze pojawi sie niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. moja wyobraźnia nie jest tak wielka żeby sobie ich wyobrazic w tym stroju:d

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyobraziłam sobie ich stroje jak takie na niedorobionych jasełkach.... ciekawe jak im to wyjdzie

    OdpowiedzUsuń
  4. Uroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!

    OdpowiedzUsuń
  5. O my gat biedne hunćwoki nie wyszło im xDD Przynajmniej nie do końca...Ale i tak ich podziwiam!Ja nie umiem nawet dziury zszyć xDD Ale umiem jeździć na łyżwach czego oni nigdy się nie nauczyli xDDDobra jedziemy ttuuuuuuu ooo jedziemy bez przeszkód jak to się stało?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zburzony zamek...

a mcgonagall zgodzila sie chodzic z peterem cz1

sowka... ktoras tam