Trampek

Od występu Huncwotów minęło już kilka dni. Mimo to, w zamku nadal panowała wspaniała atmosfera.

Każdy miło wspominał to wydarzenie. Nawet dziewczyny.

Nauczyciele też byli w dobrych humorach… no może nie wszyscy.

Profesor Slughorn chodził bardzo nadęty. I wszyscy wiedzieli dlaczego. Wieść o tańcu profesor McGonagall z Liansonem rozeszła się po zamku bardzo szybko. Ale to nie było najgorsze. Od tego czasu stosunki między McGonagall a Liansonem bardzo się poprawiły. Profesorka odnosiła się o wiele milej do Liansona. Na co Slughorn wcale nie był szczęśliwy.

- czy w tej szkole zawsze muszą być jakieś nie szczęśliwe miłości?? – spytała Ann podczas śniadania patrząc na markotnego Slughorna – najpierw James teraz oni. Czy naprawdę nie może być tak, że każdy jest szczęśliwie zakochany??

, tylko niebo. – powiedziała Lily

- ty, Rogacz zamiast wpatrywać się jak ciele w Lily… - zaczął Łapa ale James mu przerwał.

- czy masz cos przeciwko temu że się wpatruje jak ciele w moją podkreślam moją dziewczynę??? To nie w ciebie się wpatruję… Fredy, przestań – powiedział do swojej sowy która właśnie przyleciała

- właśnie chciałem ci powiedzieć że Fryderyk przyleciał – powiedział Syriusz udając obrażonego. Ale Rogacz czytał już list. Z każdym zdaniem, jego twarz nabierała coraz bardziej poważnego wyrazu.

 - ty, Rogacz co jest???? – spytał wyraźnie zaniepokojony Remus

- Trampek ma zapalnie pęcherza…. – powiedział James

- James, powiedz ty się dobrze czujesz??? – spytała powoli Lily

- tak,

- ale, kotku, jak trampek może mieć zapalenie pęcherza???

- normalnie…

- ale James, trampek to but – powiedziała Lily.

- no wiesz, Lily jak możesz, - powiedział oburzony Syriusz

- Trampek to wcale nie jest but. Trampek to piesek – powiedział James

- piesek??? – spytała Lily marszcząc czoło

- tak, piesek, bernardyn – powiedział Rogacz a Cristin zakrztusiła się herbatą. Remus zaczął ją klepać po plechach

- Bernardyn…?? – spytała w końcu

- tak, masz coś do Bernardynów?? – spytał wojowniczo James,

- nie, ale dlaczego Trampek????

- jak był mały, zawsze załatwiał się w trampki… i nigdy nie zapudłował… - powiedział Rogacz – ile ja razy trafiłem na klocka w moich trampkach…

Lily parsknęła śmiechem.

- ty się z czego śmiejesz??? – spytał Syriusz – to bardzo miłe stworzenie.

- wyobrażam sobie – powiedziała Lily, ocierając sobie łzy. I t tedy przed oczami stanęła jej wizja Jamesa który wsadza nogę do buta i po chwili wyjmuje ją z krzykiem, a na jego skarpetce jest psie gówienko. Ta wizja spławiła, że Lily dostała histerycznego napadu śmiechu, którego nie umiała powstrzymać.

Liz widząc minę przyjaciółki sama zaczęła się chichotać, nie trzeba było długo czekać, żeby i Ann zaczęła się śmiać( ach, ta reakcja łańcuchowa).

Z Ann zaczęła się śmieć Cristin a z niej Remus. Już po chwili śmiała się cała sala.( 99 procent nawet nie wiedziała czemu).

Dopiero po pół godzinie wszyscy się uspokoili i wtedy Liz spytała ( ciągle trzymając się za brzuch)

- no, dobrze, Trampek ma zapalnie pęcherza no i co?

- no i to, że w domu nie ma żadnych trampek…

- i….

- i Trampek załatwia się we własna miskę, a że ma już swoje lata i z jego wzrokiem jest nie za dobrze, to potem je to, co wcześniej zrobił. a przynajmniej próbuje, bo nie zawsze trafia psykiem w miskę

**

Minęło kilka dni, w szkole nadal było wesoło.

Lianson chodził w wyśmienitym humorze. Dowodem na to, była jego pierwsza lekcja i Gryffinorem .

- siadać – warknął gdy wszedł do klasy.

- wyjąć podręczniki – powiedział – dobrze. LUPIN! Zamiast wpatrywać się w Robertson uważałbyś trochę! Gryffindor traci 10 punktów – powiedział.

- ale ja się na nią nie gapiłem! – powiedział Remus buntowniczym tonem. Było to prawdą. – No chyba, że spojrzeniem się na dziewczynę uważa pan za gapienie

- Gapiłeś się na nią jak dziecko na wymarzoną zabawkę! – powiedział – ale skoro tak, to może powtórzysz, co powiedziałem zanim ci zwróciłem uwagę!

- siadać! – powiedział Remus

- Gryffindor traci kolejne 20 punktów! Jak śmiesz, kazać mi siadać

- ale pan to powiedział!

I wtedy się zaczęło. Zaczął zadawać mu pytania z poprzedniej lekcji. Problemem było tylko to, że Remus był zawsze przygotowany i jakiekolwiek pytanie zadał mu Lianson ( nawet poza programowe) zawsze odpowiedział. W końcu warknął

- Gryffindor traci 20 punktów!

- za co?? – tym razem Cristin nie wytrzymała – za to że wszystko wiedział???

- nie, za…. – Lianson się zaciął – nie musisz wiedzieć.

Do końca lekcji nikt się nie odezwał.

Nie tylko Lianson był w świetnym humorze. McGonagall też.

Weszła do klasy

- proszę usiąść – powiedziała lekko rozmarzonym tonem.

- Panno Robertson, - powiedziała do Cristin a ta zrobiła głupią minę. Wlanie patrzyła się na Remusa – Gryffindor – Cristin zamknęła oczy – dostaje 20 punktów. Evans proszę powiedz mi, jaki był ostatnio temat?? – Lily spojrzała na nią zdziwiona. McGonagall nie pamiętająca tematu lekcji???

-e… Transmutacja myszy w kruki- powiedziała Lily.

Spojrzała na nauczycielkę. Dość dziwnie się zachowywała. Po raz pierwszy zwróciła się do Lily tak uprzejmie. Po za tym nie skarciła Cristin za to że nie uważa. I jeszcze ten temat.

W ogóle profesorka wyglądała inaczej. Miała rozmarzoną twarz, rozpuszczone włosy i… uśmiechała się!!!

- dobrze więc zapiszczcie temat. Zaraz jaki był ostatnio temat???

- transmutacja myszy w kruki

- ach tak… Gryffindor zyskuje 20 punktów. Więc temat będzie… jaki był ostatnio???

Lily powtórzyła temat jeszcze pięć razy i zyskał jeszcze 60 punktów.

- dobrze. Więc teraz, Lupin przynieś mi te żaby.

Remus wstał i przyniósł żaby

- i daj po jednej na ławkę.

Gdy każdy już dostał żabę dla siebie McGonagall powiedziała

- świetnie. Gryffindor dostaje piętnaście punktów….a po co wam te żaby??- spytała nagle patrząc na żabę Lily

- tez chcielibyśmy wiedzieć…

- a jaki dziś temat???

- transmutacja myszy w szczóry – powiedziała Lily

- o boże, Potter zbierz ropuchy i przynieś koty – powiedziała McGonagall.

James wstał, zebrał żaby, przyniósł koty i rozdał każdemu po jednej

- świetnie, 15 punków….po co te koty???

Gdy w końcu,  dostali to co mieli dostać, a Gryffindor dostał jeszcze 40 punktów, zaczęli ćwiczyć.

- Katon, podaj mi proszę te kartki. Dziękuję, Gryffindor dostaje 15 punktów.

**

- co jej się stało? Dzisiaj dostaliśmy 200 punktów. – powiedziała Liz

- nie wiem. Ale mywałam że za tą karteczkę do nas od chłopaków nam odejmie a nie doda!

- zwariowała…

- o tak, gdzie się podziała, Tamta profesor, gdzie jest ta jędza, gdzie tamten świat, gdzie się podziała nasza profesor z tamtych wspaniałych, wspaniałych lat! – zaśpiewała Lily a potem wszystkie wybuchły śmiechem

***

Eileen: nie martw sie, nic sie nie stało. jesli chodzi o tamta notek, to moze i byla w porzadku ale troszke gorsza od tej co napisałam wczesniej. tylko tyle.

Komentarze

  1. eileen.lorien@buziaczek.pl29 marca 2006 12:37

    Ech..... te Trampki ;)) fajnie, fajnie...czekam na dlaszą część.....pozdro Eileen

    OdpowiedzUsuń
  2. ehh piękna piosenka muszę ją gdzieś zapisać chyba że prawa autorskie itd??:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lianson i McGonagall achh para jak z obrazka xDD Ale to super pomysł,że jedno odejmuje 200 punktów,drugie dodaje buhahahaha,a Trampek to w ogóle wymiata ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. prawie sie posikałąm ze śmiechu!!!!!!!! ten trampek był po prostu najlepszy!!!!!!!!!!! :P:D:*:):>:] buhahahahaha!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna