nie Liz… nie będziesz płakała
- nie miejcie takich min… przecież będziemy się widywały… to jest przecież dormitorium obok… - Cristin stała i patrzyła na dziewczyny smutnym wzrokiem. Przez te kilka dni bardzo się za przyjaźniły. Wizja tego, ze nie będą już razem mieszkać był nie do zniesienia.
Popatrzyły na siebie i… po kolei jedna po drugiej rozpłakały się.
- idę….do zobaczenia na śniadaniu…. – powiedziała Cristin i wyszła.
Na drugi dzień rano
- nie Liz… nie będziesz płakała… nie możesz się rozkleić… ostatnio się już rozkleiłaś…. Koniec tego dobrego… nie możesz się rozpłakać – Liz chodziła po dormitorium i mówiła do siebie
- e…. Liz? Co ci? – spytała Lily która wystawiła głowę ze swojego łóżka
- nic… pogadać ze sobą nie mogę?
- e pewnie że możesz…
- co się dzieje? –spytała Ann
- nic… tłumaczę sobie że nie mogę się rozpłakać… coś w tym dziwnego? – spytała Liz
- e… no chyba nie…
- chodźcie na śniadanie – powiedziała smętnie Lily.
Minęło już kilka dni. Dziewczyny chodziło bardzo przygnębione a Lily i Liz były wyjątkowo drażliwe. Nic więc dziwnego że w ciągu tych kilku dni zdążyły się już pokłócić kilka razy z chłopakami.
Były w podłych humorach.
***
Cristin wybiegła z dormitorium. Tym razem nie wytrzymała. W końcu nikt by nie wytrzymał. Miranda była okropna. A odkąd wróciła do dormitorium, była jeszcze gorsza. Krytykowała ją za wszystko. Jednak dziś przeszła samą siebie. Cristin wybiegła na korytarz. Rozejrzała się i pobiegła do najbliższej Sali. Weszła, nikogo nie było w Sali. Zamknęła drzwi i usiadła na podłodze. Chwile tak posiedziała i zrobiła to na co miała ochotę już dawno. Rozpłakała się.
***
Lily szła przez korytarz z profesor Mc.Ganeglle, Liz i Ann.
- ja nie wiem co was podkusiło do takiego zachowania…- powiedziała profesor Mc.Ganeglle
- ale pani profesor… ona nazwała Lily… - zaczęła Liz
- wiem jak ją nazwała ale to nie powód żeby się na nią rzucać!
- no ale…
- panna Black leży teraz w skrzydle szpitalnym z wybitymi trzema zębami, złamanym nosem ,połamanymi dwoma żebrami , bez połowy włosów i ze złamaną ręką można by pomyśleć że napadła na nią banda dorosłych mężczyzn. I co ja powiem jej opiekunowi… że to trzy szóstoklasistki??? Nie uwierzy… co się z wami dzieje??
- nie wiemy pani profesor… - szepnęła Lily.
- tutaj – wskazała na Salę lekcyjną.
Weszły i zobaczyły Cristin która siedziała na podłodze i płakała…
- Cristin co się stało? - spytała Ann i podeszła do Cristin.
- panno Robertson. Co się stało?
- nic pani profesor…
- co się z wami dzieje?
- no bo jak się Cristin wyprowadziła to my się jakoś takie nerwowe zrobiłyśmy… bardzo się polubiłyśmy i szkoda nam było… bo było tak fajnie… i po prostu… no…- zaczęła Lily
- Robertson co się stało.
- miranda…
- Wilson?
- tak. Podarła moje ulubione sukienki, wszystkie szkice wrzuciła do wanny z wodą, i zniszczyła moje zdjęcia…
- wiem że panna Wilson jest trochę czepliwa ale nic nie mogę z tym zrobić. Jeśli chodzi o was… macie szlaban na tydzień. Będziecie pomagać w bibliotece. Porozmawiam jeszcze o waszym wybryku z dyrektorem. Do dormitorium, natychmiast – powiedziała Mc.Ganeglle.
Dziewczyny wstały z podłogi i poszły w stronę dormitorium powolnym krokiem w stronę pokoju wspólnego ciągle pocieszając Cristin.
Piękne buziunie...Pozdrawiam i zapraszam.www.osa630.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHejo wejdz na http://siostrzyczka-simpson.blog.onet.plTam jest konkórsik.Odwdziecz się za k0mcia bo ja się staram i nikt nie komentuje:PS:Fajowe linbki weszłam na wszystkie :)
OdpowiedzUsuńFajnwgo masz bloga:) Spodobało mi się to określenie bez połowy włosów na głowie :) Wpadnij na pamietnik-lily-potter.blog.onet.pl i skomentuj :*
OdpowiedzUsuńSiemanko !! Masz ciekawego bloga ;) Zapraszam do mnie na www.anka-grzanka.blog.onet.pl. Mam nadzieję że zostawisz komenta :P PoZdRoFfIoNkA xD
OdpowiedzUsuńojoj jestem dumna z dziewczyn pomyslałby kto że mają tyle siły a psorka mogła przenieść Cristin do dormitorium Ann Liz lil
OdpowiedzUsuńUroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!
OdpowiedzUsuńDziewczyny naprawdę załatwiły Blackówne...Lizz jest silna,ja bym ryczała jak bóbr godzinami chociaż bym sobie tak mówiła...Jestem za wrażliwa...Heh....
OdpowiedzUsuń