święta pełne cudów cz1

I w  końcu nadeszły święta. Atmosfera była wspaniała. Wszyscy zapomnieli o swoich urazach. Niezbitym dowodem na to był fakt, że nawet Syriusz i James zignorowali to że Snape próbował ich do bójki. James skomentował to „ w święta się nie bijemy” ( co oczywiście było oszustwem, bo do tej pory ich co rocznym prezentem był Snape wiszący do góry nogami, w czapce mikołaja). Lily skomentowała to jako „cud’ a Liz dodała „ wiesz w święta cuda się zdarzają”. Ale prawdziwy cud zdarzył się w Boże Narodzenie.

Nie chodziło to o to, że Krwawy Baron śpiewał „ Jinnglle Bells” razem z Irytkiem i Filtchem, czy że Kieł i pani Norris jedli z jednej miski karmę dla sów,, albo że Profesor Mc.Genneglle z ożywieniem rozmawiała z profesorem Liansonem. ( któremu w każdy normalny dzień wrzuciłaby  łajno do ciasta).

Chodziło o to, co wydarzyło się zaraz po obiedzie gdy wszyscy ledwo idąc ( w tym roku wszyscy rzucili się na obiad tak, jak by nic nie jedli od roku). Lily szła z dziewczynami i rozmawiała z ożywieniem o tym, czy lepszy jest dżem truskawkowy czy Jagodowy. W pewnym momencie Lily sobie o czymś przypomniała i zatrzymała się. Poczekała aż chłopaki którzy szli za nimi i śpiewali „ Rudolf czerwono nosy renifer”  dojdą niej.

- możemy pogadać? – spytała

- tak w 10 par oczu? – spytała Syriusz

- nie, w cztery – powiedziała Lily zastanawiając się dlaczego Syriusz jest takim idiotą – nie z tobą ale z nim – dodała wskazując na Pottera

- ok., jak chcesz zostawiamy ich samych. Chodźcie

- To o czym, chciałaś pogadać?- spytała James

- nie tu.

Złapała go za rękę (???!!) i zaczęła ciągnąć w stronę Pokoju życzeń. Przeszła się z jakieś trzy razy i pojawiły się drzwi. Weszli do środka

- powiesz mi o co Ci chodzi??

-dziękuje za rękawiczki – powiedział. –mam też coś dla ciebie – i dała mu średniej wielkości paczuszkę

- dzięki…

Stali i parzyli na siebie. Zapanowała niezręczna cisza. „ przydałaby się jeszcze tylko jemioła” pomyślała Lily. Oczywiście zapomniała że jest w pokoju życzeń. Już po chwili nad ich głowami pojawiła się jemioła.

Lily spojrzała do góry i się uśmiechnęła.

James też spojrzał. Powoli zaczął zbliżać się do niej. Nie był wcale pewny czy zaraz nie Dostanie w twarz ( on też pomyślał o jemiole). Cały czas nie był pewny. Ale ona najwyraźniej była bo przybliżyła się do niego. Stykali się ustami, brodami… byli już coraz bliżej i… w końcu Lily to zrobiła. Nawet nie zwracała uwagi koga całuje. Było jej za dobrze. Wszystkie jej narządy wewnętrzne krzyknęły z radości.

I nagle James odsunął się od niej.

 

Komentarze

  1. Jamesowi na mózg już padło jak jakiś istnieje?! jak mógł się odsunąć o Boże faceci....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe czemu sie odzusnął? Notka fajna tylko tak jakby nieprawdopodobna, aż trudno uwierzyc ze lily zmienila swoja postawe

    OdpowiedzUsuń
  3. Uroczyście proszę przed tym blogiem i jego czytelnikami abyś zrobiła to dla mnie i dla tych czytelników którzyby tego chcieli i napisała o rodzeństwie Harrego. Abyś uszczęśliwiła tego małego chłopca i napisała mu o rodzeństwie. Wychodzę do ciebie z taką prośbą, a dlatego, że jestes uparta równie mocno jak ja postanowiłam dodać ten komentarz pod każdą notką. A wszystkich czytelników którzy zgadzają sie z moja prośbą prosze o pomoc!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też tego nie rozumiem,że Jim się odsunął...Ekhem w końcu komu mówił od 6 lat,że go kocha?Ale cóż...Faceci są z Marsa...Dziewczyny z Wenus i tak na zawsze chyba pozostanie...Dobra...na deskorolkę iiiii jedziemmm...!!!!AAAAA pociąg!!!!!Zwrotnica!Zwrotnica!!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instynkt

Zburzony zamek...

Bielizna