Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2006

zero litosci

Eh więc tak. Na prośbę Gracji streściłam się z notką. Chciałabym cos wyjaśnić. Szablon jest tymczasowy. Jak tylko znajdę chwile zmienię go bo ten róż zaczyna mnie troszkę drażnić. Ale musze najpierw znaleźć Rysunki, a to może potrwać. Kolejna sprawa jeszcze bardziej nieprzyjemna to ta, że w niedzielę wyjeżdżam na kolonie a potem z rodzicami i nie będzie mnie prawie trzy tygodnie nad czym bardzo ubolewam. No to chyba tyle, życzę miłego czytania. *** Czas zaczął lecieć coraz to szybciej. Nikt się nawet nie obejrzał a zaczął się grudzień. Śnieg zaczął padać jeszcze pod koniec listopada, a na początku grudnia Hogwartu wyglądał jak z bajki. Mimo to mało który siódmo czy piątoklasista miał czas na zabawy w śniegu czy chodźmy spacer wieczorem. Nauczyciele bardzo o to zadbali, żeby wypełnić im prawie cały czas. Nie było lekcji na której nie usłyszeliby o tym, że owymenty się zbliżają mimo że zostało jeszcze kilka miesięcy. Sytuacja był o tyle kiepska że nawet Huncwoci byli zmuszeni siedzieć

kwestia pszczółek i bociana

Lily szła przez błonia z Jamesem. Trzymała go za rękę. Dawno nie czuła się z nikim tak swobodnie. Nagle się zatrzymała. - co?? Potter spojrzała na nią zdziwiony - nic, tylko… - tylko…?? - a nie ważne… - ważne, mów co się stało – James zrobił groźna minę a Lily wybuchła śmiechem. - co??? -nie zdajesz sobie sprawy jak głupia jest twoja mina.- powiedziała Lily wycierając łzę z policzka James zwęził oczy i powiedział nadal udając złego - zobaczymy jaką ty będziesz miała minę jak cię dorwę – powiedział a Ruda natychmiast zaczęła biec. Rozpoczęła się gonitwa. *** Liz siedziała w pokoju wspólnym i oglądała zdjęcia które robili im chłopaki albo one robiły im. Co chwilę wybuchała śmiechem. Czasami lubiła usiąść i zacząć oglądać zdjęcia. Zawsze poprawiało jej to humor. Nagle natrafiła na zdjęcie chłopaków jak tańczyli kaczuszki. Zaczęła się śmiać na głos. W tej właśnie chwili zdała sobie sprawę, że nie wytrzymała by długo bez nich. *** Lily wbiegła do pokoju wspólnego. Minęła Li

"frank??ciebie też porwali??"

Ha! I już jestem razem z notką! Wiem, trochę przedłużyłam, ale dopiero co tata podłączył mi neta. No wiec już kończę ględzenie. *** Liz otworzyła leniwie oko. Jak dobrze być w dormitorium. Podniosła głowę i doznała szoku. Wiedziała że w ich sypialni był bałagan, ale nie aż taki! Chyba musi porozmawiać z Ann na temat porządku. Mogła by przysiąc że jak Syriusz rzucił o podłogę to był mniejszy. No tak, kota nie ma to myszy grasują. Liz wstała. Zaczęła przedostawać się do łóżka Ann. Zajęło jej to sporo czasu bo przedostanie się przez wielką kupe ciuchów ( „ hm… czego one są takie duże??”). Doszła zwycięsko do łóżka zerwała kołdrę… - AAAAAAAAA!!!!!! - AAA! Frank do jasnej cholery co ty tu robisz?? - ja?? ja śpię, jak byś nie zauważyła to moje dormitorium! - no to co ja tu robiłam?? - Liz, mogłabyś się trochę ciszej zastanawiać co robisz w dormitorium chłopaków, ja chce jeszcze spać… - powiedziała cicho Cristin i przekręciła się na drugą stronę. Liz popatrzyła głupio na dziewczyny