tak musi być...
Termin egzaminów zbliżał się coraz bardziej, a Lily z każdym dniem była coraz bardziej przygnębiona. Spędzała z przyjaciółmi coraz mniej czasu. Kilka dni przed egzaminami dostała sowę z informacją, kiedy może zgłosić się do praktyk. Wszystko było załatwione. Miejsce gdzie zamieszka, kiedy ma być, jak ma się tam dostać i gdzie zgłosić. Wszystko, prócz przyjaciół. Mamie wysłała sowę, że przyjedzie do domu tylko na dwa dni. Wyjaśniła jej, gdzie leci, kiedy. Dlaczego musi być we Francji prawie miesiąc wcześniej? Nadal jednak nie umiała tego powiedzieć przyjaciołom, Jamesowi. Bo niby, co miała powiedzieć? „Zaraz po końcu roku wyjeżdżam do Francji, więcej się nie zobaczymy”. Nie wiedziała, co ma powiedzieć, za każdym razem gady chciała, zaczynało chcieć jej się płakać. Nie umiała. - Lily, słuchasz mnie? Dziewczyna spojrzała na Jima. Siedzili razem na kamieniu przy jeziorze. - Przepraszam Jim, zamyśliłam się. Co mówiłeś? - Pytałem się, co myślisz o tym, żebyśmy wynajęli mieszkanie po waka