Boże Narodzenie 1980
Właściwie to, że ten tekst powstał to czysty przypadek. Nie miałam pomysłów, weny i ochoty na to, żeby pisać od bardzo dawna. I kiedy dziś zdałam sobie sprawę, że właśnie mija kolejny rok tego opowiadania, jak co roku chciałam wrzucić krótką notkę „na przypomnienie”, ale potem zebrało mnie na wspomnienia i nagle dostrzegłam godną wykorzystania lukę w fabule. I pomysł pojawił się sam. Tekst jest krótki, pisany naprawdę na szybko – te kilka stron zajęło mi około trzech godzin. Ale miło było na chwilę wrócić do tych bohaterów, więc zdmuchnijmy kolejną, dwunastą już świeczkę. Boże Narodzenie 1980 Choinka w domu Blacków była tego roku wielka, dostojna i… nie przystrojona. Zamiast dźwięków kolęd i kuchennej krzątaniny słychać było tylko donośny płacz dziecka, nerwowe stąpanie Liz, która próbowała uspokoić dręczonego kolkami synka i ciche przekleństwa Syriusza, który w swym heroizmie starał się ogarnąć rozgardiasz panujący w domu i przygotować idealne, pierwsze święta powięk